gry Dory dla dzieci

Tematy

biblia


Pytam bardziej doświadczonych:) Przepraszam ale nie mam mozliwoscie przeczytania wszystkich postów i wyszukania odpowiedzi (bo zapewne o tym tez była mowa), poniewaz dziecko wisi mi u nogi!!!!!! Prosze o namiary na tani dobry beton! Dzieki z góry za info! Jeśli potrzebujesz pompę to zadzwoń do Dory do Buku, albo do Smirnofa, a jeśli nie to do Dolaty z Dąbrowy.



Wiecie co zrobilam dzisiaj?? Zawiozlam dzieci do zlobka kolo 11tej i poszlam sobie do miasta, wreszcie polazilam gdzie chcialam bez stresu :D Dzieciaki odbiore moze za godzine, chociaz nie wiem.. bo mi tak dooooobrze samej!!! ;):D
Davidowi wychodza zabki i marudzi i w dzien i w nocy, kupilam jakis zel ale pewnie mu nie pomoze, macie jakies sposoby oprocz gryzakow z zamrazalnika?

Z prezentami u nas bylo tak, ze Milenie na poczatku bardziej sie spodobal prezent Davida niz jej wlasny hehe, ale teraz bawi sie obiema zabawkami. Davidowi kupilam na wyrost (bo od 12 miesiecy) pociag z Vitech z wszystkim co tak jest typu alfabet, zegar, liczby, kolory, formy, zwierzeta i takie tam. Milena dostala globus Dory tez z Vitech ktory mozna podlaczyc do telewizora i tam sa rozne gry zmuszajace tez do myslenia a nie tylko szarpania joystickiem ;)



Dot.: Tableciary plotkary V
  Cytat:
Napisane przez kasiasiar (Wiadomość 8987800) Aga nie miałam brązera diora :nie: Ogólnie nie lubie brazerów, mam tylko jeden z Isa Dory i nie za czesto go uzywam. Ale wiem, ze wizażanki chwala sobie brazer diora. Bidulko, ja chyba bym nie przezyła jakby mi się nowy kosmetyk tak zniszczył . Kiedys mi sie pol pudru sypkiego wysypało na dywan - myslalam, ze oszaleje :o



Nikitko no to sie zaczelo. Widac synek w takim wieku, ze zwierzatko chce. No ale lepiej myszoskoczek n iz np piesek :) Ja polecam chomiczki dzungarskie. Sa przesłodkie, nie rosna wieksze niz 10 cm, dlatego polecane sa już dla starszych dzieci, bo to sa bardzo delikatne zwierzatka i mozna im zrobić krzywde :)
bylam bardzo zla na siebie sama ze to mi spadlo i sie rozbilo ale stwierdzlam ze moja zlosc nic nie zmieni wiec tak jakbym nic nie kupila bo i ak tego ani razu nie uzywalam...chociaz bardzo chcialam...musze jakos zakryc te moje diody do jutra bo jak ja utro pojde na a imprezke..ale najlepiej i tak isc w kalosach bo kaluze takie ze hohoho...a ja nawet w domu parasolki nie posiadam:)
a ja w domciu mam chomiczka ...wlasnie sobie spi ogami do gory..faktycznie sa delikatne i trzeba na nie umazac jak sie wypusci bo o takie malenstwa ze mona przycisnac i nie poczuc..mi ostatnio marzy sie piesek taki jakis maly..tylko kto bedzie z nim wychozil zima bo ja to raczej nie



Akcja Things We Lost in the Fire zaczyna się w chwili przygotowań do pogrzebu Briana (David Duchovny). Wygląda na to, że otoczona rodziną i przyjaciółmi wdowa Audrey (Halle Berry) całkiem nieźle radzi sobie w tej sytuacji. Dzieci Harper (Alexis Llewellyn) i Dory (Micah Berry) spokojnie bawią się w ogrodzie podczas gdy dorośli rozmawiają o tym co się stało.

Kamera koncentruje się na Jerrym (Benicio Del Toro), dawnym przyjacielu zmarłego, który, jak dowiadujemy się z biegiem akcji, jest narkomanem, a jedyna bliską osobą w całym jego życiu był Brian. Jerry nie jest jednak zbyt mile widziany przez Audrey, która zawsze uważała, że jej mąż był zbyt oddanym przyjacielem.

Seria flashbacków pozwala poznać życie Briana na kilka dni przed śmiercią: idealny mąż i skoncentrowany na rodzinie ojciec, spieszący z pomocą potrzebującemu Jerry’emu jak miłościwy Samarytanin. Ta potrzeba wspomagania innych stała się przyczyną jego śmierci, bo oto niosąc pomoc kobiecie zaatakowanej przez męża tym samym stał się jego ofiarą. Zagubiona Audrey nie potrafi tak naprawdę zaakceptować nagłej śmierci męża i namawia Jerry’ego do spędzenia czasu w domu rodziny Briana. Jerry akceptuje zaproszenie i szybko staje się niejako „substytutem” ojca, zdobywając sobie sympatię dzieci.

Film Dunki Susanne Bier precyzyjnie przekazuje całą gamę emocji bohaterów. Wielkie zbliżenia na np. spojrzenia aktorów ilustrują napięcie, cierpienie i wszelkie inne odczucia. W Things We Lost in the Fire nie brakuje smutku, gniewu, rozpaczy. Sposób filmowania świetnie eksponuje znakomity kunszt aktorski.

Halle Berry przekonuje nas, po killku mniej udanych rolach, do swoich zdolności wykreowania bohaterki bardziej skomplikowanej. Benicio Del Toro nie jest przecież debiutantem w tego typu rolach i odtwarza sponiewieraną nałogiem postać. David Duchovny wcielił się bez zastrzeżeń w rolę męża i ojca bez skazy. Na uwagę zasługuje również gra dzieci niezwykle podobnych fizycznie do Halle Berry.

Film tematycznie nie jest w żaden sposób nowy: utrata bliskiej osoby i narkomania. Z pewnością jeden z tych tematów wystarczyłby, jednak Susanne Bier pokusiła się na połączenie ich podtrzymując temperaturę akcji aż do końca. Widz identyfikuje się z bohaterami, może z wyjątkiem Briana, zbyt kryształowego ojca i męża, ale tę małą niedoskonałość z pewnością można wybaczyć realizatorce.

RaĂşl Reis/Sabina Piłat

_________________

Things We Lost in the Fire, reż.: Susanne Bier, wyst.: Halle Berry, Benicio Del Toro, David Duchovny, Alison Lohman, Alexis Llewellyn i Micah Berry. Gdzie: Utopia



Ja się boję śmierci... Mam jakąś obsesję...wczoraj wieczorem płakałam,jak sobie uświadomilam,ze za 20,30 lat będę musiała mojej mamie pomagać się myć,załatwiać,a może nawet zmieniac pieluszki... Może to się wydaje śmieszne,ale ja się histerycznie śmierci boję....akurat mojej najmniej....chociaz często się zastanawiam,czy wolałabym mieć następne wcielenie,czy żyć wiecznie...zawsze jak patrzę na siebie z góry,że tak powiem,z perspektywy osoby mieszkającej TAM,to...brr...ciarki mnie przechodzą...bo sobie od razu zaczynam wyobrażać,jak...się starzeję...mój pogrzeb...Boże,ja już nie wiem sama,czy chciałabym żyć wiecznie...do końca świata...a jak koniec świata nadejdzie za mojegi życia,to co??Śmierci boję się najbardziej..oprócz tego ludzi...pająki lubię,ciemność lubię,cmentarze lubię,duchy też raczej lubię...

PS Ostatnio widziałam dużo duchów wokół siebie...Na przykład takiego człowieka starszego,w garniturze...stał na przystanku i patrzył sie w moją stronę...uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam,bo jakoś niezrecznie mi było..potem znów się w jego strone odwróciłam,a go już nie było...a to było w odstępie paru sekund....rozglądalam sioę wszędzie i nigdzie go nie bylo...a ja mam dory wzrok,więc napewno bym go zauważyła,gdyby był w odległości jakichś 100 metrów...bo na naszych ulicach jest dość "przejrzyscie",można powiedzieć...Więc to chyba był duch,nie??

Był jewszcze jeden ciekawy mój przypadek...widziałam matkę z dzieckiem małym...Matka była żywa i dziecko też...(szli przede mną)Pochyliłam głowę i znów ją podniosłam...Zobaczyłam dwóch małych chłopców...jeden trzymal się(ten żywy)swojej mamy za rękę..a ten 2 jakby obok szedł i na nią spoglądał co jakiś czas,ale ona nie zdawała się go zauważać...ale się uśmiechał,a ona coś gadała,więc wydawało mi się,że żyje..ale potem zniknął...i też się za nim rozglądałam i nic..nigdzie go nie było...poza tym ta kobieta nie zauważyła go...ani jak się pojawił,ani jak znikł...



Widze ze pani Arka jest najmadrzejsza na swiecie i w ogole naj a ja glupia gęś - to cie oswiece ze czesto mam do czynienia ze zwierzetami i nigdy sie ich nie balam co moj syn odziediczyl po mnie, a mowiac ze Dora na niego warczy nie mam na mysli ze sie rzuca i toczy piane z pyska a bardziej mruczy. Ona w ogole wydaje dzwieki jak niedzwidzica w ruji. kladzie sie na plecach ociera o podloge i wydaje dzwieki jak niedzwiedzie. Nie mysl sobie ze ja bije psa bo na dziecko krzywo patrzy, jak uderzyl ja gumowa zabawka to jemuj walnelam tak samo i powiedzialam ze psa tez to boli, na razie wiecej jej nie bil, a Dora ma anielska cierpliwosc i tak do niego. On ciagle albo by ja glaskal albo na niej sie kladl a ona jak ma dosyc idzie sobie. Warknie tylko jak ma juz dosyc lapania za lapy. ale nie warczy z agresja a raczej jakby chciala cos powiedziec - np. Zostaw mnie, odczep sie maly. Pol dnia pies ma spokoj bo maly jest w zlobku wiec wtedy ma czas na sieste ale jak wroci maly to tez polazi za nia 15minut gora i idzie sie bawic, dla niego pies nie jest atrakcja 24h/dobe ale chwile i idzie robic co innego. Takie male dzieci szybko sie nudza.
A jak ty jestes taka najmadrzejsza na swiecie to sobie po nia przyjedz i zabierz do siebie skoro uwazasz ze ja jej krzywde robie albo maly. Akurat czesciej sie z nia bawi zabawkami niz ja szturcha, jedynie co ja namietnie lapie za ogon bo ona wiecznie nim merda i to mu sie podoba, ale ja mu caly czas pokazuje i tlumacze ze pieska mozna glaskac a nie szarpac. On potrafi jej z pyska wyjac karme i odda. Jak w niedziele wujek sie z nim bawil i go gilgal ze az piszczal Dora szczekala na wujka, bronila malego. Nie ma tez sytuacji zeby zostawali sami, wole zostawic otwarta lazienke i patrzec na nich niz sluchac przez drzwi i miec czarne mysli. A Dora jak nawet zlapie go zebami to od razu lize mu reke jeszcze ja trzymajac, tak samo robila moja porzednia niby gryzla ale lizala. A Dora w oglole nie zachowuje sie jak dorsoly pies a jak mlode szczenie, sasiedzi sa przekonani ze to pol roczny pies jak nas widza na dworze jak ona gryzie smycz, skacze biega i szaleje. Mialam zrzucic fotki Dory i malego jak sie bawia na kompa ale widze ze nie musze bo juz i tak z gory jest przesadzony jej los. Jakby wszystkie psy tak przejawialy agresje jak Dora to by nigdy nie uspiono psa z powodu pogryzienia dziecka, czlowieka ani nie nadawaly by sie do strozowania bo Dora fakt szczeka jak ktos do nas wchodzi ale tylko chwile bo zaraz zaczepia do zabawy i kladzie kołami do gory i kaze glaskac albo robi niedziwadka.
Najlepiej to ja przestane juz zagladac do tego wątku bo tylko sie wkurzam jak czytam komentarze tej pani. Nie ja nie jestem siksa 12letnia zeby mnie z gory oceniala nie wiedzac jak jest naprawde i jak ja tak boli los psa to zapraszam na wizyte poadopcyjna.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript