> Ja akurat sponsoruję szkołę, w której pracuję, papierem do ksero.
moja mama to samo - tylko w przedszkolu i jeszcze drukuje wszystko w
domu, bo nie mają drukarki w placówce. Kąciki przyrody od zawsze
robiła sama (jeździliśmy w tym celu do lasu), malowała wielkie
kolorowe obrazki itp. Pieniądze zwracają tylko za gry i pomoce,
które zostają w przedszkolu na lata - obrazki do zajęć dydaktycznych
trzeba samemu robić.
Ja pracuję w malutkim gminnym przedszkolu i tam nie mają funduszy -
ledwo mieli na moje pół etatu. Pani dyrektor natomiast powiedziała,
że logopeda powinien mieć własny warsztat pracy :-)) - pięknie brzmi
prawda? Więc wycinam, sklejam, kseruję, kupuję za własne pieniądze
ale co chwila potrzebuję czegoś nowego - słomki, rękawiczki, watki,
szpatułki - nawet chusteczki higieniczne, bo rodzice zasmarkane
dzieci puszczają bez chusteczek! Żeby było śmieszniej "warsztaty
pracy" musze mieć dwa, bo tam pracuję tylko trzy dni w tyg - a na
prywatne też potrzebuję pomoce. Za dużo tego, by nosić.
justysialek napisała:
> > Ja akurat sponsoruję szkołę, w której pracuję, papierem do ksero.
>
> moja mama to samo - tylko w przedszkolu i jeszcze drukuje wszystko w
> domu, bo nie mają drukarki w placówce. Kąciki przyrody od zawsze
> robiła sama (jeździliśmy w tym celu do lasu), malowała wielkie
> kolorowe obrazki itp. Pieniądze zwracają tylko za gry i pomoce,
> które zostają w przedszkolu na lata - obrazki do zajęć dydaktycznych
> trzeba samemu robić.
A to czesto robili rodzice (w przedszkolu moich dzieciakow) i nikt sie nie
bulwersowal. to byl miedzy innym wklad rodzicow we wspolprace z przedszkolem.
tak samo jak kupowanie prezentow pod choinke, pakowanie ich itd.
nie przeczytałam jeszcze wszystkich postów, więc sorry jak się powtórzę :-))
byłam szkolona na katechetkę m.in. w przedszkolu. Dla przedszkola 3-5 latków
nie ma jakiegos super specjalnego programu, sa pewne wytyczne , których
katecheta powinien sie trzymać, ale nie musi tak ścisle jak to jest od zerówki.
Zaleca sie zaznajomienie dzieci z pradą, ze Bóg stworzył swiat, kocha
wszystkich, tłumaczy sie święta największe, kto to jest Maryja itp. - sprawy
podstawowe.
Dzieci spiewają piosenki z gestami (uwielbiją to), słuchają czasem jakiejś
historyjki biblijnej, katecheta wymysla różne zabawy wprowadzające w podstawowe
prawdy wiary. jest mnóstwo super pomocy dydaktycznych od przeźroczy i malowanej
przez gry, układanki, pioenki, filmy, kolorowe plansze do zawieszania
i to wszystko katecheta powinien wykorzystywać. Jest tez mnóstwo książeczek z
fajnymi opowiadaniami np. Bruno Ferrero.
Religia nie jest obowiązkowa.
Z moich szkolnych doswiadczeń wynika, ze przesladowani (w różnym stopniu) sa
ci, którzy chodzą na religię a nie ci nie chodzacy.
dobrej nocy wszystkim!
Pomoce dydaktyczne dla przedszkolaków Na stronie Basiowych Gier Planszowych planszowe.socjum.pl
jest do pobrania 20 darmowych gier pomocnych przy nauczaniu w
przedszkolu. Polecam. A może znacie jeszcze jakieś miejsca tego typu?
Wg nowej podstawy.
Rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski "Zakłada ona, że przedszkole
jest miejscem przygotowania do pójścia do szkoły, a nie do robienia
tego samego, co w pierwszej klasie. W naszym odczuciu sześciolatki
gotowe do nauki powinny trafić do szkoły."
"MEN zakłada, że przedszkolaki nie będą uczyły się czytania i
pisania z podręczników. W uzasadnieniu do projektu zapisano,
że "specyfiką wychowania przedszkolnego" jest "wspomaganie rozwoju
intelektualnego i kształtowanie gotowości dziecka do nauki czytania
i pisania, w szczególności przez różnego rodzaju zabawy i gry
dydaktyczne". MEN podsumowuje: "na tym etapie edukacyjnym
korzystanie z podręczników nie jest konieczne".
u nas w przedszkolu plany zawsze dzieliły się na trzy części - najważniejsze było to co realizowałyśmy podczas zajęć (II część dnia), a potem był wpis to co w ranku (I cz.)i to co popołudniu (III cz.). zapisy na III część dnia to zabawy i gry dydaktyczne, wyjścia na podwórko, zajęcia grupowe i zespołowe, nauka wierszy lub piosenek, zagadki, czytanie bajek, wierszy, utrwalenie wiadomości i umiejętności oraz wiele innych rzeczy. wpisz to co robisz z dziećmi po południu.
> marivu ma rację, ale można się wymieniać w inny sposób.
> Można wymieniać się programami, które się już znudziły dziecku,
>lub wyrosło z nich (oryginały), leżą nie uzywane.
zetbeel ma rację. Ale nie do końca
Problem w tym, że dzieci w przeszkolu (jako instytucji)"nie
wyrastają" z programów, gier, czy zabawek. "Nie wyrastają" w tym
sensie, że kiedy jedne dzieci są już "za stare" na coś, za chwilę w
przedszkolu pojawiają się następne, które są bardzo zainteresowane
tym, z czego poprzednie juz wyrosły/co je znudziło.
W rodzinach, wśród znajomych oczywiście oddaje się rzeczy, którymi
dziecko nie jest już zainteresowane (np. z racji wieku czy zdobytej
wiedzy). W przedszkolach każda gra dydaktyczna, program znajdzie
następnego użytkownika
Ale oczywiście jesli ktoś chce oddać/dostać program oryginalny,
kupiony legalnie, ze wszystkimi prawami do korzystania z niego, to
nie ma w tym nic złego.
Nowa siedziba OKE Po przeczytaniu artykułu żal serce mi ścisnął. Doprawdy godne ubolewania jest,
p.Szafran, że musi pani pracować w takich warunkach. Może więc nadszedł czas
na generalny remont w Wydziale Oświaty? Wszak trwonienie pieniędzy na
przedszkola i szkoły jest bez sensu. Kogo to w końcu obchodzi w jakich
warunkach uczą się nasze dzieci.Jednak gdyby zechciała pani odwiedzić kilka
podległych sobie placówek, to może dostrzegłaby pani, że "lochy", Wydziału
Oświaty to w porównaniu z nimi prawdziwe salony. Z niecierpliwośćią czekam na
relację gazety z hucznego otwarcia po remoncie, XXXI LO. Wszak matury już
coraz bliżej. Życzę uczniom szkoły, żeby owe matury mogli pisać w warunkach
tak komfortowych, jak te , w których pracują ludzie odpowiedzialni za ich
organizację. Na koniec jeszcze słowo do p. Michała Jagiełły. Jakiś czs temu
jedna z matek skarżyła się, że w przedszkolach brakuje pieniędzy na zabawki i
gry. Prosił pan ją o kontakt i podanie namiarów na przedszkole. Drogi panie
wystarczy wziąć książkę telefoniczną z wykazem łódzkich placówek
przedszkolnych, ponieważ to, o czym pisała ta pani to norma. Jeśli gdzieś są
zabawki, gry, pomoce dydaktyczne to najpewniej przynieśli je rodzice albo
wykonały po godzinach pracy "przedszkolanki", którym jeden z pana kolegów
"najchętniej dorysowałby wąsy". Słowem gdyby nie te przedszkolanki i rodzice
to w wielu przedszkolach dzieci już od dawna mogłyby bawić się jedynie
własnymi paluszkami.
Po przeczytaniu artykułu żal serce mi ścisnął. Doprawdy godne ubolewania jest,
p.Szafran, że musi pani pracować w takich warunkach. Może więc nadszedł czas
na generalny remont w Wydziale Oświaty? Wszak trwonienie pieniędzy na
przedszkola i szkoły jest bez sensu. Kogo to w końcu obchodzi w jakich
warunkach uczą się nasze dzieci.Jednak gdyby zechciała pani odwiedzić kilka
podległych sobie placówek, to może dostrzegłaby pani, że "lochy", Wydziału
Oświaty to w porównaniu z nimi prawdziwe salony. Z niecierpliwośćią czekam na
relację gazety z hucznego otwarcia po remoncie, XXXI LO. Wszak matury już
coraz bliżej. Życzę uczniom szkoły, żeby owe matury mogli pisać w warunkach
tak komfortowych, jak te , w których pracują ludzie odpowiedzialni za ich
organizację. Na koniec jeszcze słowo do p. Michała Jagiełły. Jakiś czs temu
jedna z matek skarżyła się, że w przedszkolach brakuje pieniędzy na zabawki i
gry. Prosił pan ją o kontakt i podanie namiarów na przedszkole. Drogi panie
wystarczy wziąć książkę telefoniczną z wykazem łódzkich placówek
przedszkolnych, ponieważ to, o czym pisała ta pani to norma. Jeśli gdzieś są
zabawki, gry, pomoce dydaktyczne to najpewniej przynieśli je rodzice albo
wykonały po godzinach pracy "przedszkolanki", którym jeden z pana kolegów
"najchętniej dorysowałby wąsy". Słowem gdyby nie te przedszkolanki i rodzice
to w wielu przedszkolach dzieci już od dawna mogłyby bawić się jedynie
własnymi paluszkami.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|