gry i zabawy samochody dla przedszkolaków

Tematy

biblia

Pewnego pięknego dnia (Thu, 30 Sep 2004 00:02:46 +0200) Piotr KaLnica napisał(a):


Planuje przeprowadzic sie na stale do Gdyni. Jakie dzielnice/ulice polecacie
i dlaczego?


Po pierwsze w *kazdej* dzielnicy sa niebezpieczne miejsca, po drugie
najlepiej przejdz sie (jesli mozesz) i samemu ocen gdzie Ci sie podoba,
po trzecie bierz pod uwage szkoly, sklepy (w Gdyni jest kilka niby
skupisk sklepow, jedno np. na Chylonii), przychodnie, przedszkola, wezel
komunikacyjny (jesli nie masz samochodu, pamietaj ze SKM to jednak
glowna i najszybsza zyla komunikacyjna trojmiasta) parki, place zabaw,
koscioly itp. To wszystko ma wplyw pozniej na komfort mieszkania w danej
dzielnicy.
Dales troszke malo informacji na temat czy to ma byc dom czy mieszkanie.
Osobiscie mieszkam na Cisowej (kupilem to mieszkanie 3 lata temu,
poprzednio nie mieszkalem w Gdyni) i jestem zadowolony. Sklepy oraz
hipermarket blisko, przedszkole takze, szkoly dwie, pod nosem, boisko do
gier w kosza i pilke nozna, komisariat niedaleko, kosciol nie za blisko
(dzwony) ale w wystarczajacej odleglosci, place zabaw sa, las niedaleko
(to wazne jesli lubisz spacery) no i przede wszystkim bardzo latwo
dojechac (SKM, ZKM, samochod).
Co do bezpieczenstwa, to wracalem juz o roznych porach i jakos (odpukac)
nic niepokojacego nie zauwazylem.
Moge Ci jeszcze doradzic na co zwracac uwage przy kupnie jak chcesz, ale
to juz na priv, bo i tak dlugi ten post wyszedl.



mama- 82, synek-02, szukamy przyjaciela, Krakow
Witam Mlode Mamy.
Mysle sobie, ze to rewelacyjna sprawa byc mloda mama, szczegolnie kiedy slysze
od Synka: mamo jaka ty jestes mloda i piekna!
Jednak wiaza sie z tym problemy, np samotnosc. Ja na nia nie narzekam, ale moj
syn coraz czesciej...
Przyczyny sa takie:
- nie chodzi do przedszkola (bedzie dopiero od 0)
- mieszkamy w takich miejscu, gdzie malo jest rowiesnikow, a podworko
niesprzyjajace nawiazywaniu kontaktow
- ja jestem samotna matka
- nikt z moich znajomych nie ma dzieci
- studiuje i generalnie mam inne problemy, niz gotowanie dla meza;

Moze sa tu mamy z Krakowa, ktore chcialyby sie ze swoimi pociechami poznac z
nami i spotykac na zabawe i na ploteczki?
Mieszkam na Debnikach (Ruczaj), ale miejsce raczej nie gra roli, bo dojade
samochodem.
Ja jestem fajna dziewczyna, a moj synek to rowniez dobry kompan, bardzo
pomyslowy w zabawie.
Pozdrawiam! Kasia



mieszkamy pod warszawą. taka prawie wieś
konieczne do tego jest (żeby nie zwariować), według mnie:
- dwa samochody (!!!!!)- kwestia organizacji
- dobra służba zdrowia w pobliżu ( my takiej nie mamy, więc niestety
musimy prywatnie z pediatry korzystąc...)
- fajni sąsiedzi dzieciaci, względnie fajne nieco dalsze dzieciate
towarzystwo
- DOBRA szkoła w pobliżu (przedszkole) - o te, jak przypuszczam,
najtrudniej. nam się udało
- dobra organizacja, bo jednak wszędzie daleko, więc czasu mniej.
- mozliwości techniczno - ekonomiczne, zeby sobie uciec na gry,
zabawy i uciechy towarzyskie, przynajmniej od czasu do czasu, do
wielkiego miasta
- dobrze mi tez robi wyjazd do pracy (od 2 do 4 razy w tygodniu, w
zależności od konieczności) do warszawy, spalin powdychać . bo ja
od urodzenia mieszczuch jestem, więc bez tego oszalałabym
kompletnie



witam, mam 6 letnią córeczkę... więc jak najbardziej mogę sie wypowiadać na
temat Barbie i gazetek witch...
co do Barbie: to ja odkąd pamiętam skutecznie obrzydzałam dziecku te
maszkarony, na przykład jak leciała reklama TV mówiłam głośno jakie to wstrętne
i brzydkie lale... a ponieważ córka liczy się z moim zdaniem, to ma do tych i
temu podobnych lalek stosunek negatywny, zresztą lalkami w ogóle się nie bawi
praktycznie wcale!, żadnej lalki Barbie nie posiada, nie chce a gdyby chciała i
tak bym nie kupiła, kupiłabym zato co innego... co by też chciała i lubiła. Co
do prezentów od cioci czy innej kuzynki, owszem dostała lalkę barbie z Kanady
nawet - zamieniłyśmy na książkę i kasetę o kreciku! , drugą dostała jako
prezent od mikołaja w przedszkolu, była awantura bo chłopcy dostali samochody,
i fałszywy mikołaj to był, według Oli, bo gdyby był prawdziwy to by wiedział,
zę ona lubi auta a nie lalki!!!... oddała wspianiałomyślnie młodszej koleżance
z biednej rodziny...oczywiście koleżanki w przedszkolu mają lalki barbie, ale
oli to nie "wadzi", tak samo z tymi witch, zero zainteresowania, raz przyniosła
wycięte z gazetki napis i obrazek, pytam skad ma, ano Karolina czy karina jej
dała w przedszkolu, ale ona sie tym nie bawi... i tyle... ja wierzę ze można
umiejętnie zniechęcić dziecko do interesowania sie tymi rodzajami zabawek,
zabaw czy gier, których jako rodzice z różnych względów nie akceptujemy, nie
zabraniać, zakazywać tylko zniechęcić, obrzydzić, zminimalizować żadanie, dać
coś zastępczego....jak na razie nam sie udaje...



Impreza w Ogródku Jor.
Wczoraj popołudniu w II Ogrodzie Jordanowskim przy Odyńca dzieciarnia miałą
niesamowity ubaw. Zabawy, gry, konkursy, dmuchany zamek, kucyki, przegląd
artystyczny mokotowskich przedszkoli, występy na specjalnie zbudowanej
scenie... Było gwarno i atmosfera rozgrzewała nie tylko dzieci.
Zjechało się mnóstwo samochodów z całej Warszawy, wiele z nich zastawiło
wszystkie chodniki i trawniki dookoła ogródka.
Najbardziej naraził mi się kierowca, jakiś ćwok z Białołęki (nr rej. WA...).
Zwróciłem mu uwagę, że niedość, że stoi w poprzek chodnika i nie można z
dzieckiem przejść, to kołami stoi na świeżo naprawionym trawniku a zderzakiem
opiera się o młode drzewko. A ten łysy ćwok z mordą, ze ja, "burżuj z
Mokotowa się rządze i nie daję mu przyjść z dzieckiem na festyn, bo u nich
nie ma takiego ogrodu..." To twój problem chamie ze wsi, ze musisz jechać
przez całą Warszawę. Powinienneś czuć sie jak gosć, a nie rozbijać się po
naszych trawnikach i drzewach!



otoz odpowiadam panu, ze nie wiem, o jakich miejscach parkingowych pan mowi? o
tych kilkunastu metrach 2 wylozonych kostka bauma za plotkiem? przeciez jesli
wiedzie tam jeden samochod to drugi juz nie wyjedzie. no moze trzeci.
ale parking to maly problem.
chodzi o przestrzen dla dzieci. nie wiem, czy Pan wie, jak wygladaly przedszkola
w PRL. wielkie place pelne zieleni, placow zabaw. dzieci mogly biegac, bawic sie
w rozne gry, grac w pilke, jezdzic na rowerkach itp. co beda robily dzieci w
Maluszku?

Prawo w tym kraju niestety jest chore i chroni nie tych, co trzeba. czyli nie
chroni dzieci.

nie jestem zawistny o panstwa biznes, tylko mi szkoda dzieci, ktore nie poznaja
smaku prawdziwego przedszkola.

jak sam pPan pisze, to przedszkle to inwestycja. a zadanie inwestycji jest
takie, zeby sie wczesniej lub pozniej zwrocila. oczywiscie, ze beda panstwo
teraz do interesu dokladac, no bo jak inaczej to utrzymac.

moja czysta matematyka, o ktorej Pan z zawisci pisze, wynika z jednego. niech
pan nie udaje filantropa i milosnika dzieciaczkow, bo przeciez Pan tez robil
biznesplan, prawda?

i zeby bylo jasne, nie szkaluje nikogo i niczego.
ale chodzo o dwie sprawy.
sasiada, ktory nie po to kupil domek na przedmiesciach, zeby miec za ogrodzeniem
przedszkole.
i o dzieci, ktore nie beda mogly bawic sie w chowanego, berka, jezdzic na
rowerkach itp. bo beda gniezdzily sie w kilkunastu na malym ogrodku domku
blizniaka. ile tam jest metrow trawnika?

z powazaniem



Zoppoter no coz gdydy kolejarze strajkowli to protest taxi byblby widoczny nawet
w warszawie.
Po drugie zabytkowe samochody jadace wolno tez blokuja droge czy to oznacza ze
nie nalezy urzadzac ich parad, a pagne zauwarzyc ze te parady sa zazwyczaj tylko
dla przyjemnosci i zysku wlascicieli. tym czasem taksowkarze walcza o cos
wiecej. Walcza o to aby wkoncu rzad zaczal nas obywateli traktowac normalnie i
nie zmienial zasad gry podatkowej co rok. Po trzecie nie bac naiwny bo tego typu
protesty zawsze uderzaja w zwyklych obywateli. Wladza wrazie czego skorzysta z
smiglowac. (patrz budowane lotniski dla prezydenta kosztem placu zabaw dla
dzieci z przedszkola. Niestety jak uczy doswidczenie w Polsce na rzadzie mozna
cos wymusic akcja silowa a nie argumentami wiec chociaz sie denerwuje w korku
rozumiem taksiarzy.



jak zachŤci? do rysowania 2-latka
Czesc
Moj dwuletni synek Mikolaj do zabaw podchodzi bardzo wybi?rczo. Uwielbia
bawi? siŤ samochodami, gra? w pi¸kŤ, je?dzi? rowerkiem lub na samochodzie.
Niewielk? uwagŤ zwraca na pluszaki i wcale nie chce rysowa?. ZachŤcanie do
rysowania koÄczy sie na tym, ýe rysuje sama a on biega. Teraz poszed¸ do
przedszkola z programem dla maluszk?w i liczŤ, ýe wiele rzeczy nauczy siŤ
robi? tam, obserwuj?c inne dzieci. Kiedy dzieci moýna zainteresowac takimi
zabawami jak rysowanie, lepienie z plasteliny, wyklejanie etc.

Pozdrawiam
Marlena mama Miko¸ajka



osobiście nie mam tego problemu, ale...

znam trzy przypadki, akurat sami mężczyźni /niespokrewnieni/, którzy:
- lat 4, wyłącznie nocnik, na siedząco i w towarzystwie mamy lub
taty /w przedszkolu konkretna upatrzona wychowawczyni/, nic innego w
rachubę nie wchodzi, woli poświęcić najlepszą zabawę, by pójść do
domu i więcej nie wrócić niż kucnąć za krzakiem, stanie z grę nie
wchodzi
- lat 20 /potem urwał nam się kontakt/, wyłącznie własny sedes,
potrafił nic nie jeść i nie pić cały dzień, bo np. samochodem
godzina do domu, na kilkudniowym wyjeździe potrafił chodzić w kółko
i 'myśleć' gdzie, co i jak /i nie mówię o sprawach na 'twardo'/
- lat 30, wyłącznie toaleta, na imprezach masowych nie pójdzie w
krzaki za toi-toi'e, tylko stoi pół godziny w kolejce do toi-toi'a,
nie jedzie na pole namiotowe czy camping, jeśli nie ma tam choć
drewnianego wychodka /pytanie o obecność toalety to pierwsze i
podstawowe pytanie przy jakimkolwiek wyjeździe w nowe miejsce/


więc może ten typ tak poprostu ma ???
bo przy osobistej znajomości, między tymi przypadkami raczej innych
wspólnych mianowników nie widzę...
no, może ten, że wszyscy wokół bardziej się męczą niż dany osobnik,
dla którego jego zachowanie jest jaknajbardziej naturalne...


mam nadzieję, że inni Rodzice w tym wątku konstruktywnie pomogą,
jednakże swoim postem chciałam zaznaczyć, że czasem to leży raczej w
osobowości, a nie w wychowaniu...

pozdrawiam i życzę powodzenia




Skad ja to znam.Moji rodzice i tescie mieszkaja 860 km od nas.Moje
rodzenstwo tez,tak jak widzisz tez jestem tu calkiem sama.Na
poczatku moze bylo trudno ale teraz za nic w swiecie bym sie nie
zamienila.Odwiedzam ich moze dwa-trzy razy w roku ale dluzej jak 3
tygodnie nie wytrzymuje.Poprostu ja juz mam swoje zwyczaje i
nawyki.Maly w kwietniu konczy 3 latka a od marca idzie do
przedszkola i jakos se musze poradzic.Wracam jak narazie na 3/4
etatu,jak maly sie zaklimatyzuje w przedszkolu to na caly
etat.Przedszkole mamy otwarte od 6.45-16.45,tak ze nie ma
problemu.Maz pracuje od 7.00 do 17.oo,przychodzi na obiad i jedzie
do szkoly gdyz sie jeszcze doksztalca.Wychodzimy wieczorami sami
tylko wtedy jak jestesmy u moich rodzicow na odwiedzinach.Nie
przeszkadza mi to juz teraz tak jak na poczatku ze tu jestem
sama.Mieszkam w malej wiosce do miasta kawalek,z rana mam samochod
popolodniami uziemiona-wtedy wybieram spacery,plac zabaw(jak jest
juz cieplo).Raz w tygodniu wybieram sie na basen-obecnie nie gdyz
czekam z malym na operacje,raz w tygodniu jezdze z nim do
przedszkola na 1,5 godziny na gry i zabawy,to tak zeby mogl sie
pobawic z innymi dziecmi,i czas jakos nam leci.Az mi juz szkoda ze
maly juz musi isc do przedszkola no ale coz?? Czasami jestem
zadowolona gdy moge wyjsc do pracy-pracuje dorywczo ale ciesze sie
znow gdy wracam do domu,popatrzec jak moj maly szkrab spi.Glowa do
gory wszystko sie ulozy.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript