<img src='themes/LinuxPower/images/bullet.gif' alt="> <a href='viewpage.php?page_id=1'class='side'>Gry internetowe Dragon Ball</a><br /> tak jak bylo na screenie w poradniku... (oczywiscie wstawilem tam swoje rzeczy) nie wiem czy dobrze to jest ??? ;>
Z internetu.:P
Ile razy to już było wałkowane na PCL, że nie reklamujemy piractwa?
:E:E przeczytaj najpierw co to Dragon Ball Mugen ... wszsytkie gry Dragon Ball na PC są to gry freeware ( czy cos takiego ) czyli darmowe ... jedynie na PS2 trzeba kupować DB....
@Tid Quake 3 nie posiadam ... nie jestem fanem tej gry ;)
Ten post był edytowany przez Goglin dnia: 24 Luty 2007 - 16:38
Wśród fanów Dragon Ball, każdy wie coś o wielkim rysowniku Akirze Toriyamie. Praktycznie każda strona internetowa posiada ten dział. Zawsze warto jest o Nim co nie co napisać. Akira urodził się 5 Kwietnia 1955 roku na obrzeżach miasta Nagoya w prefekturze Aichi. Po skończeniu w roku 1974 szkoły średniej w dziale projektowania, zaczoł tworzyć pierwsze Mangi. Był najstarszym dzieckiem rodzinie. Dzięki "101 Dalmatyńczykom" zaczoł poważnie myśleć o rysowaniu. Gdy skończył w 1974 roku szkołę średnią, na wydziale rysowania, cztery lata później, bo w 1978 zadebiutował Mangą "Wonder Island", która została opublikowana w tygodniku mangowym "Shuukan Shonen Jump". Jego następnym dziełem był bardzo znany "Dr. Slump", który stał się numerem jeden na świecie. Wyszedł nawet serial i kilka filmów kinowych! Jednak nie "Dr. Slump" był najlepszą Mangą narysowaną przez Mistrza, lecz "Dragon Ball", wydany w roku 1984! Popularność nowego komiksu, błyskawicznie się zwiększyła, a na świecie powstało wiele Fanclubów... Dwa lata później został przeniesiony na ekrany naszych Telewizorów, jako "Dragon Ball" i "Dragon Ball Z". Tak, Tak było jeszcze GT, ale nie miało nic wspólnego z Akirą. Po wielkim sukcesie, rysownik postanowił pojawić się także na rynku gier. Zaprojektował postacie do gry "Dragon Quesy" oraz był projektantem hitów takich jak "Chrono Tiger". Jeśli chodzi o rodzinę, poświęcał jej bardzo dużo czasu. Bardzo lubił także zwierzęta, zwłaszcza psy i koty. Podstawowe informacje zostały napisane.
Jak wiecie powstaje gra Dragon Ball online na podstawie "tibia"
potrzebujemy jednak osobę co zajmie się stronką internetową tej gry do ząłożenia konta newsów jak na tibia.com itd jest ktoś chętny?
jeżeli jeszcze niewiesz co to DBO tu masz link:
http://www.armiatoprostefansite.fora.pl/viewtopic.php?t=2752
Earth's Special Forces - ESF
Czym jest ESF? ESF (ESForces.com) jest modyfikacją (modem) do gry pt. 'Half-Life'. Mod ten jest oparty na japońskim Anime pt. 'Dragon Ball Z'. Oferuje świetną grafikę (w porównaniu do silnika Half-Life'a), wciągający, zręcznościowy, a jednocześnie wymagający strategii system walki, który w porównaniu nawet do najnowszych gier, jest naprawdę imponujący.
W ESF mamy do wyboru jedną z dziewięciu różnych postaci ze świata DBZ (więcej na ten temat w dziale Postacie). Każda postać ma swoje unikalne ataki, wady i zalety.
Jedną z najciekawszych rzeczy na temat ESF jest to, iż w grze tej można doskonalić swe umiejętności niemalże w nieskończoność, co przypomina do złudzenia realia świata Dragon Ball Z. Podczas rozgrywki praktycznie cały czas znajdujemy się w powietrzu, w grze występują płynne animacje oraz mamy możliwość transformowania się w SSJ (bądź następną formę - w przypadku niektórych postaci, takich jak Frieza, Cell czy Buu).
Nawet jeśli nie jesteś fanem Anime "Dragon Ball Z", jest wysoce prawdopodobne, że polubisz tę grę, gdyż jest to jedna z najbardziej wymagających umiejętności i skutecznego myślenia gier na świecie.
Modyfikacja do Half-Life'a?
Earth's Special Forces jest modyfikacją (modem) do jednej z najgłośniejszych tytułów w historii gier komputerowych wszech czasów - Half-Life'a firmy Valve Software.
Modem w rzeczywistości można nazwać każdego rodzaju zmodyfikowany drobiazg w grze, począwszy od lekkich zmian graficznych, a skończywszy na totalnym zmodyfikowaniu silnika, tworząc w ten sposób zupełnie inną grę. Earth's Special Forces jest właśnie tego rodzaju całkowicie zmodyfikowanym silnikiem Half-Life'a, w niczym tak naprawdę nie przypominającym owego tytułu za wyjątkiem celownika pośrodku ekranu.
Jedyną rzeczą wymaganą do gry w ESF jest właśnie posiadanie zainstalowanego Half-Life'a.
Half-Life?
Nie słyszałeś o Half-Life? W takim razie wątpie czy jesteś prawdziwym graczem, jeśli nie znasz Half-Life'a... nie musisz nawet lubieć tej gry, ale każdy ją zna. Tak samo jak Counter-Strike'a, najsłynniejszej gry internetowej online (bez komentarza, prawda?), o której mowa wszędzie w Radiu i Telewizji, gdzie pajace pokroju Rydzyka płaczą na temat przemocy w grach komputerowych (to tylko taki przykład ).
Tak czy owak... Half-Life był i jest najlepiej sprzedającą się grą w historii gier komputerowych. Został wydany w 1998 roku przez firmę Valve Software i po dziś dzień ma bardzo dużo aktywnych graczy. Powiem więcej: jest więcej graczy na świecie grających w Half-Life'a (oraz mody do Half-Life'a, między innymi ESF) niż graczy wszystkich innych gier komputerowych razem wziętych (!)
Aby grać w ESF (lub innego moda) na Steam'ie będziesz potrzebował oryginalnej kopii Half-Life'a.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat Half-Life'a zajrzyj na Valve Software lub Planet Half-Life.
DBZ oznacza Dragon Ball Z
"Dragon Ball Z" jest japońskim anime opartym na pierwotnym poprzedzającym go serialu "Dragon Ball". Akcja "Zetki" rozgrywa się po zakończeniu pierwszej serii Anime, gdy Son Goku ożenił się z Chi-Chi.
Ponieważ Son Goku jest teraz dorosły, 'Dragon Ball Z' jest wycelowany w bardziej dojrzałych odbiorców. Jest nastawiony na walkę, a nie na "przygody Goku".
Aby dowiedzieć się więcej na temat Anime "Dragon Ball Z" zajrzyj na DragonBallZ.com.
ESF Trailer
Polska Strona ESF
Download jest na podanej stronie
Artykuł by Lukash
U mnie były bazy. Od 6 roku życia mieszkałem na nowym blokowisku, co wiązało się z tym, że wszędzie było pełno różnych wykopów, górek piaskowych i tym podobnych. A do tego zaraz obok są ładne wzgórza z laskami, zapomnianymi sadami, opuszczonymi budynkami, stawami - raj! Sam parę razy nie wleciałem zimą do takiego stawu, a paru kumpli sobie spodnie zamroziło w nich właśnie. Tak zwane 'górki' były też ulubionym miejscem eksperymentowania z fajerwerkami, które było ulubionym zajęciem w okresie długo przedsylwestrowym. Odkładało się wszystkie zaskórniaki na różne korsarzyki i inne ustrojstwa. Doszło nawet do tego, że udawało się wysadzić petardę pod wodą
No i fajno widzieć, że mimo niechęci większości mieszkańców naszych miast do tych drugich istnieje tyle podobieństw. U mnie także wyglądało to podobnie. Może nie zaczęło się to w wieku 6 lat, niemniej było to gdzieś w okolicach końcowej fazy przeżywania mej siódmej wiosny. Wraz z młodymi chłopakami z blokowiska (tak, sem przeżył wielką część życia na jednym z nich), z których wielu uczęszczało do tej samej szkoły lub nawet klasy co ja i miało podobne zainteresowania, więc zaczęliśmy gromadzić się w tzw. paczki. I jak wyglądały standardowe dni takich "paczek"? Jazdy rowerowe po osiedlach, lakach, polach i lasach, budowanie właśnie baz, a w nich do wyboru do koloru: gry planszowe, mini-tory krosowe, dyskusje o tym, jak wykiwaliśmy rodziców, aby po szkole udać się na przejażdżki, ba, udało nam się załatwić dwa namioty i koce, przez co mogliśmy się bawić do nocy na swoistych dzikich obozowiskach. Raz udało nam się nawet "załatwić" bujaczkę - wtedy to radocha była, gdy nikt nie zajmował nam bujaczki, nie trzeba było stać w kolejce ani patrzeć co chwilę na zegarek. Później dochodziły też pojedynki na miecze świetlne (proste ręce, splecione palce i ramiona jako ostrze - świetna to była zabawa na długie przerwy)
A lokacje baz? Podobnie - przy naturalnych górkach, nasypach budowlanych, których części po dziś dzień nie ruszono i zarosły, w "małpich gajach", przy lasach, w ruinach - czyli tzw. bunkrach (co się utrwaliło po tym, jak wszyscy z naszej paczki poczęli grać w Starcrafta, po czym strzelać z odpustowych "replik" pistoletów do kartonowych zerglingów). A że jeziora od Torunia są relatywnie sporo oddalone, to obozowaliśmy też głównie nad Baszką. I zależnie od pory roku - albo gra w nogę, albo zapasy, albo jazdy na sankach, albo wyścigi, albo konkursowe lepienie bałwana - takiego, który najlepiej przedstawiałby postać nielubianego nauczyciela.
Podobnie było z fajerwerkowymi eksperymentami - również prym wiodły u nas (i wiodą nadal) górki. Zaczynało się skromnie, wiadomo - zwykłe kredki traktowaliśmy jak granaty, a gdy ktoś cyrkoball'a przyniósł, to wszyscy spendalaliśmy (nie doszukujta się wulgaryzmu) za opony otaczające górkę i jeden odważny go odpalał. Na tej górce rosły też jabłka, także jak ktoś był głodny, to mógł sobie bez strachu zjeść - chodziło się na pachtę, oj chodziło, a na to społeczne przyzwolenie było i nikt problemów nie robił.
Później, gdy w łaskę wszystkich wpadły pokemony z chipsów (jeno jajakobyły... znaczy się ja jako jedyny zbierałem karteczki równolegle z tazosami z Gwiezdnych Wojen (pamięta kto?), wszyscy wpadli w trans, z którego nieskutecznie próbowała wyciągnąć nas katechetka, twierdząc, że pokemony to narzędzie szatana. Później wpadły karty Dragon Ball'a, karty z Heroes'a IV, karty z Władcy Pierścieni... Zbieraliśmy wszystko. W międzyczasie dochodziło do ustawek. Wiadomo - Toruń = Apator vs Elana. Więc na fali walk klubowych poczęliśmy chodzić na mordobicia... Nie, to nie było tak straszne jak to się wydaje - nikt nie doznawał większych obrażeń niż siniak, niemniej takie "klubowe walki" były nie tylko częścią kultury blokowej, lecz także rozsądną alternatywą dla prawdziwych stadionowych starć.
Wtedy, w takiej erze, że gdy ktoś miał komputer, to mógł "zaszpamować" tym, a konfiguracje nie pozwalały na uruchomienie czegoś więcej od starego Gothic'a, wielu niemalże obozowało w osiedlowym Flash'u - kafejce internetowej, zabijając się o to, kto jest lepszym CeeS-owcem lub eSCe-owcem na osiedle. Nieskromnie przyznam, że zazwyczaj wygrywałem z największymi osiedlowymi sławami i top'ami, niemniej unikałem rozgłosu. Jako że tamtejsze kompy posiadały w miarę ograniczoną ilość gier, to zazwyczaj, gdy ktoś z paczki miał nową grę, to leciało się do niego czym prędzej, aby zagrać. Pamiętam jeszcze kumpla, do którego zawsze można było wejść, pod warunkiem, że kupowało mu się małą paczkę ketchupowych Maczug, a do którego wszyscy gnali, bo miał Little Fightera i demo Diablo II. Niemniej chodziło się wszędzie - kumpel miał Heroes'a III - pędziło się grać w każdej wolnej od pracy\zabawy na powietrzu chwili. Nic to, że był po angielsku, którego wówczas nie rozumieliśmy ponad żargon CS'a i SC'a, a był to ORYGINAŁ z Holandii (naprawdę...), który jakimś cudem udało się odpalić na naszych składakach. Jakże wspaniała grafika, ileż możliwości, co za płynne i realistyczne ruchy. Wszystkim szczeny opadły do samej podłogi i błagali o to, by pozwolić im zagrać... A ja... byłem jednym z nich.
Kiedyś wszystko było prostsze... i radowały nas rzeczy prostsze...
No, to tyle o mej młodości (przynajmniej na razie), braci blogowa.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|