gryza 2.44 na komórkę

Tematy

biblia

Ja sie zacialem przy 42 czy 44, nie pamietam...moze jeszcze innej, ale cos kolo tego. Bo cala gra ma plansz 50 i wiem, ze na tamtej siedzialem z tydzien ^^.

Ja jeszcze od siebie polece: Civilization, Quest For Alliance, Nate Adams Freestyle, Milionerzy 3, Crimsonland (2,44 zl), AssassinsCreed. Fajny jest tez BrainChallenge 2.
Jesli lubisz Monopoly, to tez jest spoko na komorke .

Ogolnie to na gry na komorke wydalem mnostwo kasy ^^.
Szkoda tylko, ze telefon mam kijowy, tzn. sporo gier jest w okrojonych wersjach, albo sie przycina, hrhr, ale coz robic .





1. Pełne imię i nazwisko : David Villa SĂĄnchez
2. Wiek : 28 lat
3. Data i miejsce urodzenia : 3 grudnia 1981 w Langreo
4. Pseudonim : El Guaje
5. Biografia : Hiszpański piłkarz występujący na pozycji napastnika, gracz Valencia CF.
Karierę rozpoczął w Sportingu Gijón, gdzie w 2000 zadebiutował w Segunda División. Podczas dwóch lat gry wystąpił w 76 spotkaniach i zdobył 44 bramki. Następnie w Realu Saragossa po raz pierwszy zagrał w Primera División. Z klubem wygrał Puchar Króla oraz Superpuchar Hiszpanii, łącznie zagrał w 73 meczach, w których 32 razy wpisał się na listę strzelców. W 2005 za sumę 12 milionów euro przeszedł do Valencii. W debiutanckim sezonie w zespole strzelił 25 bramek, sięgając po koronę króla strzelców ligi, zaś trzy lata później po raz drugi w karierze zwyciężył w rozgrywkach o Puchar Króla.
Występuje w reprezentacji Hiszpanii, w której zadebiutował w 2005. Wziął udział na Mistrzostwach Świata 2006 i Mistrzostwach Europy 2008. Na pierwszym turnieju zdobył trzy bramki, a w kolejnym o jedną więcej, zostając zarazem najlepszym strzelcem mistrzostw. Jest drugim, po RaĂşlu, najskuteczniejszym zawodnikiem w historii reprezentacji.
6. Co zawsze nosi przy sobie : komórkę
7. Cechy charakteru : miły, sympatyczny, szalony, zwariowany
8. Co lubi : dziewczyny, imprezy, piłkę nożną
9. Czego nie lubi : zdrady, oszustwa
10. Komu ukradliśmy buźkę : David Villa

---




  Dnia Sat, 9 Sep 2006 20:44:36 +0000 (UTC), w wiadomości
<news:slrneg69uk.r71.proteus@ender.elsat.net.pl> na pl.rec.gry.komputerowe
użyszkodnik *Proteus* zmajstrował następującą wypowiedź:

> Może on to pisał na komórce? ;)

No i co? Nie ma litości dla skur*** ;]
--
| Jakub 'gangrel' Hamczyk |www.gangrel.3d.pl |gg:1079513 |icq:222103719 |
| |
| 'Eat every meal as though it were your last.' |
| Garfield |



Leposy
  Co prawda nie jest to nowość ale chciałbym polecić ją :

Heyah uruchomiła Leposy - pierwszą w Polsce, tak rozbudowaną grę społecznościową na komórki. Przy pomocy telefonu komórkowego użytkownik wchodzi w wirtualny świat zamieszkany przez stworzenia zwane Leposami, stale odwiedzany przez tysiące graczy.

Każdy może stworzyć jedynego w swoim rodzaju leposa - stworzenie "żyjące" w telefonie Heyah, którego charakter i wygląd zależy od użytkownika. Przez całą dobę gracz może wydawać leposowi polecenia wysyłając wiadomości SMS, natomiast zmiany w ustawieniach leposa użytkownik dokonuje poprzez serwis internetowy. Wizerunek gotowego Leposa można sobie przesłać za pomocą MMSa. Użytkownicy mają za zadanie opiekować się swoim "zwierzątkiem", mogą także komunikować się z innymi leposami i wchodzić z nimi w interakcje. Mają również możliwość publikowania swoich pomysłów na forum, wymyślania nowych obiektów i zjawisk. Równocześnie właściciel każdego leposa może wziąć udział w wielu wydarzeniach i konkursach nie tylko wpływających na świat gry, ale również pozwalających zdobyć atrakcyjne nagrody.

Gra pozwala na budowanie społeczności dzięki udziałowi w wieloosobowych przedsięwzięciach rozgrywających się w świecie, gdzie wszystko jest możliwe i zmienia się w zawrotnym tempie. W ten sposób gracze współtworzą wirtualną rzeczywistość.

Aby rozpocząć grę wystarczy wysłać SMS o treści LEPOS na numer 8089, a następnie postępować zgodnie z otrzymywanymi instrukcjami. Gra dostępna jest w subskrypcji, gdzie tygodniowa opłata wynosi 2,44 zł. Jednak każdy użytkownik może przez pierwszy tydzień korzystać z gry nieodpłatnie.

Heyah postanowiła wprowadzić na rynek komórkowy grę Leposy obserwując rosnącą popularność gier wieloosobowych oraz zainteresowanie użytkowników wirtualnymi światami współtworzonymi przez społeczności użytkowników. Zwłaszcza, że komórka doskonale nadaje się na mieszkanie dla wirtualnego pupila. Jest zawsze przy nas, zawsze włączona i zawsze gotowa połączyć nas z przyjaciółmi.

Źródło: Heyah
Źródło: [Only registered and activated users can see links. Click Here To Register...]
P.S. Można w to też grać jak ktoś ma tak taka albo ere jak coś mój nick to Century XD



Ufff, siódma akcja już za nami! Było momentami ciężko. Zanim jednak przedstawię raport, mała refleksja.

Każdy kto grywa w Silent War wie, jak denerwujące jest wylosowanie War Eventu, który zmusza do odesłania pewnej liczby okrętów podwodnych do wykonania zadania specjalnego. Rozwala to kompletnie zaplanowany ruch okrętów do stref patrolowania i do baz, dramatycznie obniża zatopiony tonaż i w ogóle dezorganizuje przebieg kampanii. Gracz denerwuje się okropnie i klnie przełożonych, którzy nie rozumieją, jak mu szkodzą swoimi fanaberiami.

Jednym z rodzajów takich denerwujących zadań specjalnych jest asystowanie okrętów podwodnych (czasem nawet dwunastu!) przy nalotach i wyławianie z morza członków załóg zestrzelonych samolotów. Okazuje się jednak, że gry wojenne uczą spojrzenia na zagadnienie z różnych stron. Sam jeszcze nie doświadczyłem (i obym nigdy nie doświadczył!) wodowania uszkodzonej Superfortecy czy skoku załogi nad otwartym morzem. Gra jak najbardziej przewiduje takie wydarzenia i różne tabele pokazują, co się wtedy dzieje. Ostatecznie rozstrzyga tabela Survival at Sea - łatwo sobie wyobrazić, z jakim niepokojem rzucamy kostką i dodajemy albo odejmujemy modyfikatory, żeby sprawdzić, czy poszczególnym członkom załogi udało się przeżyć. Głównym marzeniem jest wtedy pojawienie się okrętu podwodnego, wysłanego na pomoc przez wściekłego dowódcę sił podwodnych!

Pora na raport.

Misja nr 7 (16 stycznia 1945 r.)
Dowództwo uznało, że efekty poprzedniego nalotu na Kobe były niezadowalające, więc posłało nas ponownie na niszczenie zabudowy mieszkalnej tego miasta.

Misja dzienna, duży pułap, start i lądowanie w nocy. Tak jak poprzednio nasza Superforteca leciała w środku szyku dywizjonu, a dywizjon w środku całej wyprawy. Wywiad ostrzegał przed silnym przeciwdziałaniem japońskich myśliwców, ale żadna Task Force US Navy nie operowała w pobliżu wysp japońskich, więc nie mogliśmy się spodziewać żadnej eskorty.

Start i dolot do celu odbyły się bez żadnych przygód, przy dobrej pogodzie, bez przeciwdziałania japońskich myśliwców w rejonie Iwo Jimy i po przekroczeniu brzegów Japonii. Dopiero bezpośrednio przed celem zaatakował nas samotny Nakajima Ki-44 Shoki (Tojo), pilotowany przez niedoświadczonego lotnika. Usiłował on się zbliżyć do B-29 z dołu, z godziny 6 i został przywitany ogniem obu dolnych wieżyczek przez naszego CFC oraz ogniem Browningów i działka 20 mm tylnego strzelca. Okazaliśmy się prawdziwym "Destiny" tego Tojo , który został zestrzelony już pierwszą serią z przedniej dolnej wieżyczki. Mamy zatem na koncie już trzy zestrzelone myśliwce nieprzyjaciela!

Nie było jednak czasu na radość ze zwycięstwa, bo wchodziliśmy już na kurs bojowy. Wszystko nam sprzyjało: świetna pogoda, doskonale widoczny, duży cel, niecelny ogień przeciwlotniczy. Zabrakło tylko precyzyjnego celowania! Spory obszar miasta, wyznaczony nam jako cel, nie został uchwycony przez Nordena i wszystkie bomby spadły poza wyznaczonym rejonem. Prawdziwy wstyd!

A potem się zaczęło. Japońscy przeciwlotnicy dobrze się już w nas wstrzelali i oberwaliśmy czterema odłamkami. Trafienia w ogon samolotu i przednią (na szczęście już pustą!) komorę bombnową nie przyniosły żadnych uszkodzeń. Dwa następne były bardzo niebezpieczne. Trafiony został układ sterowania klapami do lądowania - następne takie uszkodzenie wyłączyłoby zupełnie możliwość ich użycia i bardzo utrudniło lądowanie. Ostatni odłamek uszkodził zbiornik paliwa do generatora pomocniczego i spowodował wyciek. Samo w sobie nie wpływało to na zachowanie samolotu, ale dramat zacząłby się przy ponownym trafieniu w tym rejonie - nastąpiłby tam pożar. Sam generator oczywiście już nie nadawał się do użytku i dopóki działała podstawowa instalacja elektryczna, zasilana prądnicami w gondolach silnikowych, wszystko było OK. Gdyby jednak w wyniku późniejszych trafień przestała ona funkcjonować, nie moglibyśmy przejść na zasilanie zastępcze. Dla tak nowoczesnego samolotu, w którym większość urządzeń zasilana jest prądem, byłby to absolutny dramat.

Na domiar złego, w czasie wykonywania zwrotu na kurs powrotny nasza formacja została zaatakowana przez samotnego Nakajimę Ki-84 Hayate. Frank zachowywał się bardzo dziwnie, wykonując niezrozumiałe manewry. Okazało się w końcu, że miał podczepione bomby, więc po wdrapaniu się na pułap powyżej formacji naszego dywizjonu zrzucił je wprost na nas! Na szczęście atak był równie unikalny, co nieskuteczny.

W drodze powrotnej sprzyjała nam na ogół pogoda, zmniejszając zużycie paliwa. Popsuła się pod sam koniec, gdy formacja została rozwiązana. Na ostatnim odcinku, już w nocy, zgubiliśmy więc kurs i musieliśmy trochę krążyć, żeby odnaleźć drogę do bazy. Na szczęście mieliśmy jeszcze spory zapas paliwa: 6 z 46 jednostek, wylądowaliśmy więc bez żadnych problemów.

Następna wyprawa będzie już ósmą z kolei z udziałem tych samych pilotów, nawigatora i bombardiera. Zebrane przez nich doświadczenie zacznie działać na naszą korzyść!



Myślę że to odpowiedni dział dla takiego tematu i jeśli ktoś przeczyta i oceni(Nawet negatywnie) będę wdzięczny...



Tracklist:
1.) Theme of Laura 3:24
2.) White Noiz 1:23
3.) Forest 1:43
4.) A World of Madness 1:47
5.) Ordinary Vanity 1:39
6.) Promise (Reprise) 1:44
7.) Ashes and Ghost 3:08
8.) Null Moon 2:50
9.) Heaven's Night 2:04
10.) Alone in the Town 2:19
11.) The Darkness That Lurks in Our Minds 1:15
12.) Angel's Thanatos 3:17
13.) The Day of Night 1:37
14.) Block Mind 1:12
15.) Magdalene 1:52
16.) Fermata in Mistic Air 2:16
17.) Prisonic Fairytale 1:54
18.) Love Psalm 4:26
19.) Silent Heaven 2:13
20.) Noone Love You 1:32
21.) The Reverse Will 3:33
22.) Laura Plays the Piano 1:55
23.) Terror in the Depths of the Fog 4:31
24.) True 3:06
25.) Betrayal 2:30
26.) Black Fairy 1:12
27.) Theme of Laura (Reprise) 1:51
28.) Overdose Delusion 4:31
29.) Pianissimo Epilogue 1:37
30.) Promise 4:39


Ostatnimi czasy nudząc się w czasie wolnym od nauki do sesji egzaminacyjnej, postanowiłem wrócić do jednej z moich ulubionych gier(notabene tylko serię Metal Gear Solid darzę większym uwielbieniem)chodzi oczywiścię o grę Silent Hill. Więc kiedy radość pokonywania kolejnych części mineła postanowiłem że nie należy pozwolić by czar prysnął więc odpaliłem OST z kolejnych części by wciąż móc się cieszyć magią przeklętego miasteczka... W natłoku chorej inspiracji postanowiłem machnąć krótką reckę Soundtracku z części drugiej ze względu na to, że recenzja OST do "jedynki" została już spłodzona

Nie ma co ukrywać, że nie można pisać o tej scieżce nie wspominając o kilku ważnych sprawach. Pierwsza z nich to autor ścieżki czyli słynny na całym świecie japoński kompozytor Akira Yamaoka. Chodź znany głównie z OST do serii Silent Hill to trzeba pamiętać że to on jest ojcem tak fenomenalnych ścieżek dźwiękowych jak ta z serii "Dance Dance Revolution". Drugą sprawą jaka jest nie do ominięcia to kwestia samej gry Silent Hill... Mamy tu kompletne zerwanie z linią fabularną znaną z jedynki i oprócz tego że akcja dzieje się w miasteczku Silent Hill obie gry nie mają ze sobą nic wspólnego, jest nowy bohater, nowa historia, nowe potwory, ale wciąż ten sam wspaniały klimat miasta podkreślany przez muzykę.
Więc czym tak naprawdę charakteryzuje się ten Soundtrack ? Trzeba pamiętać że powstał on aż dwa lata po OST z jedynki i technika jaką posłużył się Akira jest znacznie bardziej rozwinięta, jak wiadomo niektórych ludzi śmieszył "surowe" brzmienie pierwszej ścieżki ale wynikało to głównie z dużych ograniczeń sprzętowych na owe czasy gdyż byl to rok 1999.Jednak także sama koncepcja tej muzyki się zmieniła... Ma bardziej przyciągać uwagę gracza niż poprzednio, poza tym nie ma tam tak nagłych "zrywów dźwiękowych", które błyskawicznie się pojawiały i jeszcze szybciej znikały. Nie uświadczymy także czegoś co mnie bardzo odpowiadało w poprzednim przypadku, to jest dźwięków charakterystycznych dla mocno uprzemysłowionych reginów miast, znamy te dźwięki wszyscy ale żeby je zidentyfikować trzeba się namęczyć. Jednak pamiętajmy, że z nowościami technologicznymi dostajemy znacznie lepszą jakośc dźwięku a także możliwość usłyszenia bardziej skomplikowanych sekwencji muzycznych. Ta ścieżka nie jest taka zimna i prosta jak poprzedniczka nie buduje tak poczucia strachu głównie dlatego że w Silent Hill 2 takie poczucie buduje naprawdę dobra grafika(Jak na owe czasy rzecz jasna gdyż dziś mamy znacznie lepsze gry pod tym względem)Tutaj dostajemy mieszankę zagadkowej i mrocznej muzyki(Nieco w innym sensie mrocznej) z ciepłymi instrumentalnymi partiami, ktore mają na celu uśpić naszą uwagę. Na szczególne wyróżnienie zasługuje fenomenalny "Laura Theme", który otwiera cały Soundtrack, jest to magia w czystej postaci niezwykłego spokoju z dynamicznymi partiami, które powodują że ten track przeżywamy każdą komórką naszego ciała jest to melodia, która raz przesłuchana nie da o sobie nigdy zapomnieć, coś co totalnie zawładneło moim sercem i duszą, jestem totalnie "zakochany" w tym kawałeczku magii. Równie świetnie zamknięty jest cały krążek, wysublimowanym rockowym brzmieniem, który także z czasem manipuluje swoją intonacją od spokojniejszych do bardziej dynamicznych partii, bo taki właśnie jest ten Soundtrack, trochę spokojny, trochę dynamiczny. Jego "dwie twarze" wynikają z faktu, że to jest istotą miasteczka Silent Hill... Zmienność.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript