" />Założyłem ten wątek czysto przypadkowo. Jesteśmy dosyć specyficznym rejonem leżącym w połowie w Wielkopolsce a w połowie na Mazowszu, o dosyć bogatej i skomplikowanej historii.
Mieszanka kilku kultur i wyznań. Czy posiadamy zatem specyficzną kuchnię regionalną której dania charakterystyczne są dla Łodzi?
Jednym z pierwszych dań które kojarzy mi się z Łodzią i jest typowo "bałuciarskim" daniem są knedle z truskawkami serwowane z gotowaną młodą kapustą. Brzmi trochę orientalnie ale podobno to stary bałuciarski przepis.
Kto da więcej?
Centrum Kultury i Sztuki w Ciechanowie zaprasza na Jarmark Wielkanocny 2010 27 marca sobota od 10.00 do 15.00 plac przed CKiSz:
pieczywo wielkanocne, placki kurpiowskie z rodzynkami, piwo kozicowe, kołacze razowe z miodem na liściach chrzanu, miód z pasieki, palmy wielkanocne, pisanki tradycyjne i pisane woskiem, koronki, wycinanki, kwiaty, hafty.
Konkurs na Wielkanocną Potrawę Regionalną - gotowe dania trzeba przynieść do Kawiarni Artystycza 27.01 do godz. 12.00 którego celem jest zachęcenie mieszkańców Powiatu i okolic do wymiany doświadczeń i przepisów kulinarnych, charakterystycznych dla regionu Mazowsza. Przewidziane atrakcyjne nagrody.
Dodatkowo występ Kapeli i Ludowego Zespołu Artystycznego " Ciechanów" oraz Giełda Kolekcjonerska i Staroci. Które umilą czas odwiedzającym. Zapraszamy serdecznie!
U nas sianko pod obrus i dla kazdego luska z karpia , zeby mial pieniadze w nastepnym roku. Oczywiscie wylaczony TV, a w tle koledy, najlepiej w wykonaniu Mazowsza.
Co do potraw, to nigdy nie wiem, ile ich jest, ale pewniaki na stole, to:
kompot z suszu,
barszcz czerwony z uszkami
ziemniaki ugotowane w lupinkach + sledz w oleju
kapusta z grochem
kapusta z grzybami
salatka warzywna
salatka tunczykowa (zadna tradycja, ale lubimy)
sledz w oleju
karp w galarecie i smzony
ryba po grecku
jakas odmiana makowca i sernika
piernik (z tym, ze ja mam swoj przepis na piernik z dzemu - rewelacja)
i tkie male pierniki, ktore nazywaja sie : kopytka
+ czerwone wino polwytrawne
Lamiemy sie oplatkiem: kazdy z kazdym i przed siadnieciem do stolu odmawiamy "Ojcze nasz"
Na pasterke nie chodzimy, bo nie wystoje tyle w kosciele w tloku
No to tyle!!!!!
Sobota â 8 maja 2010 10.00 â uroczyste otwarcie festiwalu 10.15 â prezentacje konkursowe w różnych kategoriach 13.00 â 15.00 â przerwa obiadowa 20.00 â biesiada ludowa
Niedziela â 9 maja 2010 10.00 â zbiórka przed internatem w strojach ludowych, korowód przez miasto 11.00 â Msza Święta dla uczestników Festiwalu 12.15 â powitanie uczestników przeglądu, gości i mieszkańców miasta 12.30 â ogłoszenie wyników Festiwalu, wręczenie nagród i dyplomów 12.45 â Koncert Galowy Laureatów w strojach ludowych 15.00 â występ zespołu folkowego Tamarysze 16.00 â występ Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca Dąbrówka
Całodniowy festyn ludowy: - promocja twórczości ludowej z terenu Mazowsza (stoiska z rękodziełem, potrawami itp.) - atrakcje dla dzieci
Miałem napisać o dniu Wszystkich Świętych, ale okazało się że nieco przedatowałem tradycje tego dnia. Te o których chciałem pisać zakończyły "żywot" w XIXw. Jednak jest coś zbliżonego do tych tradycji, lecz praktykowanych 24 XII i to jeszcze w latach dwudziestych. Chodzi o wieczerzę Wigilijną. Obszar gdzie ta tradycja miała miejsce to Kujawy i część Mazowsza, pozostałe regiony pozostawały poza granicami II RP. Otóż był to dzień, właściwie noc kiedy duchy nawiedzały swoich potomków. I z tym się wiąże dodatkowa zastawa na stole, nie była dla niespodziewanego gościa lecz dla nawiedzających duchów. A ponieważ duchy nie lubią hałasu, podczas wieczerzy należało zachować ciszę i spożywać ją w milczeniu. Można było też z duchami porozmawiać. A jak? Istniały dwa sposoby. Pierwszy to wsłuchiwanie się w głosy ze studni. Drugi to dzielenie się ze zwierzętami domowymi, nie, nie opłatkiem, lecz potrawami ze stołu Wigilijnego. Wierzono że duchy przemawiają poprzez zwierzęta. Jeżeli ktoś mógłby mi pomóc w ustaleniu kiedy dokładnie te prasłowiańskie zwyczaje przeniesione na grunt chrześćjański wygasły, to proszę piszcie.
" /> ">możliwe. w górach kiedyś byłem to, to sie nazywało "czoskula" A nazwa wodzionka to na ślaśku jest znana chociaż nie wszystkim , jeszcze też można na to mówić bronzupa ( tak kiedys babcia gadala, a bardziej to godała )
brołtzupa (Brotsuppe po niemiecku). Występuje w wielu odmianach prostych i "ekskluzywnych" typu grzanki, żółtko itp. Genezą tej zupy jest wykorzystanie czerstwego chleba, bo z takim smakuje najlepiej. Składniki podstawowe: czerstwy chleb pokrojony w kostkę, czosnek roztarty z solą, wrzątek, pieprz i magi, ewentualnie troszkę szmalcu ze szpyrkom. Składniki stałe zalewamy wrzątkiem w misce i parzymy przez kilka minut.
edit:
">Najciekawsze, że na Śląsku nazywają pewną potrawę "roladki", na Mazowszu to samo "zrazy", a jednak te śląskie są lepsze...
Jak chcecie to mogę podać przepis na klasyczny śląski obiad czyli rolada, kluski i czerwona kapusta, mogę napisać gwarą dla lepszego smaku
Za 3 DNI ŚWIĘTA(nikt nie zwrócił na to uwagi)opowiedzcie o swoich zwyczajach(w końcu jesteśmy w różnych regionach polski)jakie macie potrawy, czy u was też jest MAKOWIEC(takie ciasto)jak u mnie? Kto według tradycji przychodzi i zostawia prezenty pod choinką(u mnie na Śląsku dzieciątko Jezus, a na przykład u koleżanki mojej mamy na Mazowszu czy w Wielkopolsce GWIAZDOR )czy jest u was śnieg(u mnie padał w piątek ale stopniał ale w wtorek ma się ponoć rozpocząć prawdziwa zima(z małym mrozem)macie już choinkę i ozdoby na domie? Ja nie bo u mnie takie rzeczy robimy zawsze w wigilię.
" />Witam.
Co do Dąbrowickiej to niestety jej nie mamy w nasadzeniach i nie mieliśmy.Z wiarygodnych opisów wynika,że jest to dobry wybór na działkę:
zalety-dość odporna na mróz;na owocach brak objawów szarki;wcześnie wchodzi w owocowanie;owocuje obficie~połowa sierpnia;drzewo łatwo się formuje;owoce dobre do przerobów(są skupowane przez przemysł)
wady-skłonność do przemiennego owocowania;obcopylność~~ jednak,wystarczy aby gdzieś w pobliżu były inne śliwy;obfite plonowanie=jest to i plus-wiadomo ale i minus bo przy pełnym zawiązaniu owoce mogą być drobniejsze i wtedy mniej smaczne-cecha ta dotyczy większości śliw , w sadzie próbujemy temu zaradzić stosując przerzedzanie.
Obecnie jeżeli jeszcze gdzieś ktoś sprzedaje owoce Dąbrowickiej to albo to są jakieś niedobitki z chłodni o na pewno niewłaściwycm smaku,albo to typowa ściema i owoce innej odmiany.
Dominikams.....a dlaczego taki dziwny emotionek???Mazowsze to duuuży obszar.Okolice Wawy są dookoła...
Pozdrawiam,Krzyś.
I tak na koniec,ja bardzo lubię śliwki i także dlatego je produkujemy.I bardzo ubolewam nad tym ,że naprawdę trudno jest kupić smaczne owoce.... kupno to loteria.Jedyny czas gdy próbuję kupowanych owoców śliw to lato nad morzem,i prawie zawsze to smakowa porażka.Przy takiej mnogości odmian...bardzo szkoda.Wielu naszych znajomych, przyjaciół prawie nie kupuje tych owoców z ww względów.Dopiero u nas w sadzie mogą poznać prawdziwy smak śliwek.Z resztą ten smak się niesamowicie zmienia,typowy dla odmiany jest w "okolicy"dojrzałości zbiorczej.Ale niektóre smakują mi najbardziej,mocno dojrzałe(kompletnie nie handlowe)np C.Rana czy Amers.Jeden z najoryginalniejszych smaków(po za japońskimi oczywiście)ma duża dojrzała na drzewie Oneida,coś niespotykanego....niestety jej owoce są dość wrażliwe na szarkę ,i trudno sprzedawalne,i trza było jej drzewa wyrwać.
I jeszcze,do potraw u nas w domu używamy suszonych=wędzonych tradycyjnych polskich śliwek.... natomiast te typu kalifornijskiego.......to jakiś erzac.
Chciałbym poruszyć tu temat nadmiernej senności niezależnej od schizofrenii. Ile razy chodziłem do biblioteki, znalazłem bardzo ciekawą książkę, lecz cóż z tego - głowa buch o blat stołu. W sumie nie mogłem w ogóle korzystać z bibliotek publicznych. Z pewnością jednym z problemów jest prawie kompletny brak tlenu - biblioteki są w Polsce prawie nigdy niewietrzone ! To dotyczy także - o zgrozo - sal wykładowych. Iluż studentów zasypia z tego powodu na wykładach nie zdając sobie do końca sprawy z trywialnej tego faktu przyczyny. Każda sala, w której gromadzi się więcej osób powinna być wietrzona w czasie przerwy w wykładzie.
Nadmierna senność może mieć także inny powód: Polska środkowa, jak Mazowsze, a także szczególnie rejony górskie były obszarami endemicznego niedoboru jodu (endemiczny - czyli > 10% populacji ma niedobór). Dziś sytuacja poprawiła się głównie dzięki jodowaniu soli. Jednak nadmierne solenie potraw nie jest korzystne ze względu na nadciśnienie.
Brak jodu wiąże się natomiast z nieprawidłowym działaniem tarczycy, co najczęściej objawia się nadmierną sennością. Niedobór jodu powodować może demencję ! Sam kupiłem w aptece tabletki Plusssz z jodem za 8 zł. Uwaga: są także inne preparaty za 28 zł z taką samą, 150ug, zawartością jodu ! U mnie senność trochę zmalała, jednak prawidłowo powinno robić się to konsultacji z lekarzem, bo nadmiar niektórych witamin też może być szkodliwy. Przegięcie w drugą stronę objawia się nadpobudliwością, poceniem się, wytrzeszczem oczu.
zob. też http://pl.wikipedia.org/wiki/Tarczyca#C ... y_tarczycy lub http://www.przychodnia.pl/diety/index19 ... 3&d=2&t=19
" />Obejrzałem relację na Vectrze o wręczeniu nagród za "firmowy smak Morąga" na festynie przed Urzędem Miejskim. I mnie zatkało. Zwyciężyła potrawa o wdzięcznej nazwie "ryba po warmińsku" Morąg nigdy nie należał do Warmii tu http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/48/Warmia1.jpg jest mapa. Należy do Mazur i raczej powinna zwyciężyć np "ryba po szwabsku" (od Szwabii) czy też "Ryba po Meklembursku" np...
Osobiście - trzymając się kryteriów wyboru najlepszego smaku Morąga, jakie przyjęła szanowna komisja konkursowa, glosowałbym za "Rybą po grecku" czy Karpiem po żydowsku" - są moim zdaniem świetne i "regionalnie" maja tyle samo wspólnego z Mazurami co i Warmia.
Prawdy historycznej nie musimy zakłamywać - robił to za nas PRL. Od wieków Mazury zamieszkiwali i ściągali tu ludzie z całej Europy. Najwięcej Niemców (po wcześniejszym wybiciu plemion pruskich), mieszkańców Mazowsza (stad nazwa Mazury), Litwinów, Holendrów, żydow (z małej litery bo piszę o wyznaniu a nie narodowości) i jeszcze parę innych nacji by się znalazło. Trzeba też odnotować dużą mniejszość Ukraińców po akcji "Wisła" i przesiedleńców "zza Buga" po IIWS. Wybór wydawałby się więc bardzo szeroki a produktem regionalnym naszej gminy wybrano potrawę z sąsiedniej krainy geograficznej. To jakby za regionalna potrawę w Warszawie wybrano...kluski śląskie. A aż się cisną na usta (i do ust!):barszcz ukraiński, kołduny po litewsku, sękacz, zeppeliny jakieś niemieckie ciasta czy coś w tym stylu...wybór ogromny - i dochodzą do niego potrawy z dziczyzny!. A tak w ogóle co to za dziwna zbitka "ryba" i "po warmińsku" skoro najwięcej jezior i największe jeziora w Polsce leżą na Mazurach a nie Warmii!
I znowu mamy co mamy, czyli nic nie mamy, bo nie mamy potrawy regionalnej chociaż nawet nagroda została przyznana...
Moim skromnym zdaniem "Firmowym Smakiem Morąga" powinno zostać danie o wdzięcznej nazwie "Wysoka Komisja w Rosole" Taka potrawę jadamy wręcz codziennie i możemy się nią szczycić nawet przed kancelarią premiera!
O jedzeniu i smakach regionu opowiadał rympalinski
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|