Ehhhh... niestety, ale tak się sklada, że Polacy zawsze lubili to, co jest przeze mnie nazywane "chłamem".. do tego zaliczam między innymi : O-Zone (OMG), Crazy Frog (no comment), Danzel (on nagrał coś oprócz "Pump It Up"??)... to są tak zwane "hity na jedno lato" a dla mnie nie były i nie są warte chocćby złamanego grosza... podobnie jest z Mandaryną... wystarczy znać jej "nick", żeby wiedzieć, że jest tandeciarą (kto normalny nazywa się "Mandaryna"? Nie lepiej już "Grejfrut"? )... ale to, co zobaczyłem, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Polakom (nie wszystkim ale większości) brakuje, że tak powiem, poczucia muzyki tzn. chcą być na topie, bo teledyski Mandaryny puszczają na MTV i tym podobnych . Mam prawdziwą nadzieję, że ona odejdzie i przestanie kaleczyć muzykę POP (chciaż nie jestem fanem takiej muzyki, to jednak ma ona prawo bytu [muzyka nie Mandaryna ]). Z poważaniem, Cisu
^^ Sunday witaj w klubie Moja mama ubostwia Larrego Ostatnio ogladalysmy MTV i cos tam bylo posdumowanie roku 2005 i Larry powiedzial jedno zdanie "Niech ktos zabije te zabe" (mowa o Crazy frog)
I moja mama sie smiala przez 5 minut a potem zamyslona westchnela "Ale on jest hm.. meski"
Zygfryd: Jeszcze bardziej nie lubię wymądrzania się, że wszyscy muszą tkwić w poważce i jazzie. Jak się przyjrzeć wątkom o tych wysokich gatunkach, na obu forach audio...
Nie zauważyłem takiego wymądrzania się. Odbiór muzyki jest sprawą indywidualną (na szczęście). Ja np. lubię zarówno muzykę baroku jak i Panufnika, akceptuję Harrisa i Jarreta i nie przeszkadza mi to słuchać operetek czy musicali, które uznaję za szczególny gatunek...
A Fireball i innymi przebojami "Deep Purple" lub produkcjami "Moloko" też nie pogardzę.
Ale oni nie serwują mi LIPY i HUCPY tak jak duet panów: Książek i Rubik. Tylko niestety w muzyce od połowy lat 70 rządzą postacie typu Frank Farian oraz Katarzyna Kanclerz. Dla nich liczy się jedynie kasa, którą mogą wyciągnąć - może być BoneyM, Eruption, Milli Vanilli lub polskie odpowiedniki. Jak wyczują "trynd" na Rubika - to będą go cisnąć jak cytrynę. Jak ktoś nie umie śpiewać (Milli Vanilli lub Mandaryna) to się ich pokaże w teledysku w MTV, a do nagrań wynajmie innych zawodowców...
Byle tylko złapać "grupę docelową". Dawniej się tym jeszcze przejmowano (np. za mistyfikację odebrano Milli Vanilli nagrodę Grammy, a słynna "Kaoma" - ta od Lambady okryła się niesławą z powodu plagiatu swego największego przeboju i nagle znikła z ekranów TV).
Strasznie się cieszę, że w Krakowie p.Rubikowo/Książkowej kantaty usłyszymy Ennio Moricone, Stańkę i Reguckiego. Pożyjemy, posłuchamy - i PORÓWNAMY.
I o to właśnie chodzi. O możliwość porównania: Kiedyś byłem w Teatrze Słowackiego na jednoaktówce Czyża - "Kynolog w rozterce" - po przerwie dano "Cudownego Mandaryna" Bartoka. Nie trzeba było być ani specjalistą, ani snobem - wystarczyło posłuchać! Ale takich szans jest bardzo mało - mam np. płytę ze suitą z "Gwiezdnych Wojen" (o Wiliamsie jest artykuł w ostatnim HiFi) (LA Philharmonics, Z.Mechta) - ta muzyka się świetnie broni bez obrazu!
Byłem na jednej imprezie (Hotel *****) grały dwie orkiestry - "Jazz band" (standardy dla staruszków) oraz "zespół dla młodzieży" z przebojami dancingowymi (od "Crazy Frog" do "Misia"). I sala "zespołu" była pusta - młodzież i starsi hasali do standardów świetnego Jazz Bandu! Wybrali więc nogami - ale mieli z czego!
Dobiasz: Zamówiłem ten BOX Beethovena. A niech tam może starczy mi czasu na te 78 płyt! Dzięki za opis.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|