gra chodzenie ślimakiem

Tematy

biblia

Wariat dzwoni do wariata i pyta się
-czy to numer 555 555
-nie to numer 55 55 55
- a to bardzo przepraszam, że pana obudziłem
- nic nie szkodzi i tak musiałem wstać bo telefon dzwonił

Dwóch debili gra w karty
jeden wyciąga damę i mówi:
- szach mat.
Na to drugi:
- ty debilu! Przecież nie gramy w bierki!!!


Wariat spotyka wariata niosącego szybę:
- Po co ci ta szyba?
- Buduję szybowiec.
- A co z czołgiem?
- Gąsiennice mi zdechły.


Wyszli dwaj warjaci ze szpitala psychiatrycznego.Jeden był już prawie zdrowy, a drugi ciężko chory.Prawie zdrowy mówi: - Zobacz jaki piękny las! A chory: - Nie widzę, drzewa mizasłaniają!

Siedzą dwaj wariaci w zakładzie psychiatrycznym i patrzą się w ścianę. Siedza tak godzinę, dwie, trzy.W końcu jeden z nich nie wytrzymuje i mówi:- Chodź poudajemy ślimaka albo poskaczemy, bo w końcu zwariujemy.


W szpitalu psychiatrycznym lekarz siedzi przy łóżku nowego pacjenta i pyta: - Jak się nazywacie? - Jak to, nie wie pan? Jestem Napoleon Bonaparte. - Tak? A kto panu to powiedział? - Pan Bóg. Na to odzywa się głos z sąsiedniego łóżka: - On kłamie. Nic mu takiego nie mówiłem.

ii mam jeszcze więcej, ale to może innym razem




A po ostatnich deszczach, na Podhalu zatrzęsienie ślimaków !!!
Pożarły WSZYSTKIE siewki, prócz czosnku.
Ocalały funkie o pionowym pokroju, róże i krzaczory.
Codziennie z 60 metrów rabat, zbieram ok.30 sztuk- winniczków i golasów! Wywalam towarzystwo na drugą stronę drogi, nad Rabę, ale..bardziej przypomina to walkę z wiatrakami. Lęgną się w takim tempie, że trzeba byłoby zaciągnąc wartę w ogrodzie. U sąsiada, w hektarowym ogródku, gdzie trawa niekoszona, nie da się przejść bez deptania, bo ziemia w kolorze zielono-beżowym ( winniczkowym)- na metrze ok. 20-30 szt!!!.
I nie skutkuje ani narecznica - mam cały zakątek paprociowy i tam też siedzą ślimaki, tyle ,że najczęsciej pomrowy, ani ściółkowanie korą - małe ślimaczki obżarły do łodyżek metrową języczkę!
Tragedia!
Nawet interpelacji poselskiej w sprawie ślimaków doczekaliśmy się...:D

http://www.przekroj.pl/index.php?opt...1796&Itemid=48
Haniu mój kolega od lat zajmuje się zwalczaniem ślimaków. To coraz większy problem. W pokoju obok produkuje najróżniejsze wyciągi i wywary z roślin i zwierząt itp. Skuteczność ciągle niezbyt zadawalająca. Najskuteczniejsze są granulaty, ale trzeba je bardzo umiejętnie stosować. Nie można nimi po prostu posypać i gra. Trzeba wykładać po 2-3 granulki co parę metrów i powtarzać to po każdym deszczu. Można też te granulki wykładać na tacki styropianowe - przyduszone np. kamieniem. Żeby preparat nie wnikał do ziemi. Ale też trzeba ciągle pamiętać o małej ilości i o zawilgoceniu. Można ścieżki posypywać wapniem lub żwirem - niezbyt lubią po tym chodzić. Ale jak pisałam to wszystko półśrodki. W szklarniach dość skuteczne jest łapanie ślimaków do podstawków z piwem.[/code]



W nawiązaniu do problemu z kotłownią.

Usytuowanie kotłowni na tym samym poziomie co pomieszczeń mieszkalnych ma jednak parę minusów:


--w kotłowni na ekogroszek w czasie pracy kotła słychać zawsze trochę pracę ślimaka – w nocy słychać nawet więcej a więc nie polecam spania obok kotłowni ( jeżeli jest to kocioł z podajnikiem ślimakowym),

--do kotłowni trzeba chodzić i wtedy zawsze wydobywa się z niej zapach palonego groszku i czuć ten zapach w pozostałych pomieszczeniach,

--kocioł na ekogroszek trzeba czyścić – zwłaszcza jego wymienniki aby utrzymać jako taką sprawność kotła ( w zależności od budowy kotła robi się to częściej lub rzadziej ) ja robię to średnio raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie. Przy takim czyszczeniu jest jednak trochę kurzu a wtedy może on się przedostać do sąsiadujących pomieszczeń.

--z kotłowni trzeba wynosić popiół i na pewno trochę się nabrudzi z tego powodu w innych pomieszczeniach – a jak kotłownia jest mała to trzeba tam jeszcze nosić i to często ekogroszek,

--z mojego krótkiego doświadczenia z ekogroszkiem wynika, że powinien być on suchy ( im bardziej suchy tym lepiej się pali – przynajmniej u mnie) a więc nie powinien być przechowywany na zewnątrz . Moja kotłownia ma ponad 14 m2 a więc spokojnie mieszczę w niej w workach na paletach ponad 5 ton ekogroszku no plus 200 litrowy bojler i inne urządzenia,

No ale są też plusy takiej kotłowni:

--jak gospodarz albo gospodyni chce sobie w nocy skontrolować kocioł to pójdzie tam w piżamce i nie musi daleko chodzić – nie musi iść do piwnic ani na zewnątrz budynku,

--jak kocioł ma awarię to słychać jego każdy alarm np. dźwiękowy jaki wydaje sterownik, a tak jak ja mam kotłownię w piwnicach to zorientowałem się po pół dnia alarmu, że w kotle coś nie gra,

--ważny czynnik ekonomiczny – jak nie ma piwnic to oszczędzimy gdzieś łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych i możemy tą sumę przeznaczyć na inny cel.

To tylko moje subiektywne odczucia. Akurat mam piwnice a z uwagi na podmokły teren podniosłem je nad ziemię i zrobiłem tzw przyziemie o czym pisałem parę postów wcześniej. Drzwi z kotłowni zrobiłem wprost go garażu bo tak wydawało mi się wygodniej, a dopiero z garażu można przejść drugimi drzwiami na korytarz piwnic i dalej. Osobiście jestem za piwnicami czy to normalnymi czy też w postaci przyziemia -mieszczą się tam garaże, wspomniana kotłownia, pralnia, salonik ogrodowy, warsztacik i piwniczka na przetwory. Zawsze jest tam miejsce gdzie można upchać czy też przechować różne dziwne rzeczy jakie nam się nazbierają.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript