no coz... utrzymanie windowsa przez kogos takiego jak ty czy ja to inna kwestia niz praca takiego systemu z kontem administratora w firmie typu ta w ktorej pracuje na zlecenie... a ktos tam postawil 2 windy udostepniajac szefowej i pracownikom administratora. wytrzymaly okolo 3 latka z haczykiem... ale w takim stanie ze szkoda slow na to...
zasobozernosc w2k znam z autopsji, nie musisz mi tlumaczyc :) a mdk 10.1 z kde 3.3 postawilem w w/w firmie na durniu 1ghz z 128ramu. smiga szybciej niz w2k na kompie szefowej z tym samym procem ale z 256ramu. zaznaczam ze oba systemy postawilem od zera... pytania??
i nie, nie robilem tego charytatywnie. wrecz przeciwnie. wlasnie na tym zarabiam. i wyobraz sobie ze mniej kasy wzialem za postawienie desktopa na mdk10.1 i routera na ubuntu wraz z pelna konfiguracja (obie drukarki wymienione w poscie wyzej chodza odpowiedzio: 1300 na w2k, 7350 na xp home - mdk potrafi skorzystac z obydwu) niz za reinstalke 3 kompow na windzie (odpowiednio w2k, xp home, xp prof - laptop). a wiesz dlaczego?? bo z winda musialem wiecej sie szarpac docelowo niz z linuksami... i z gory uprzedzam riposte - z windami pracuje duzo dluzej niz z linuksami dokladajac do tego kurs mcsa (niestety nie obronilem dyplomu) z w2k3 serv
edit: literowka
Ten post był edytowany przez mamutek dnia: 30 Kwiecień 2005 - 00:00
aha i mam maleńkie zastrzeżenie co do dyplomu. Jest tam błąd, mała literówka ale zawsze trzeba to naprawić do nastepnego konkursu
Ja mam propozycje tematu
Może blend z ulubiona parą z wybranej telenoweli ( ale takiej która nie ma tu własnego forum)
Co wy na to?
yannick....dokładnie!!
ta składka na kwiaty to zwykły haracz, z którego się nikt przed nikim nie rozlicza...tyle kasy co za to biorą to mogli by każdego profa obsypać płatkami róż tymczasem na rozdaniu jest dawanych kilka słownie KILKA wiązanek, które kosztują może 10% tego co udało się im zebrać od nas!!!!
dodam, że gdy w grudniu dostaniecie bilety na galę w styczniu to będzie tam miły liścik obwieszczający Wam, że musicie zapłacić za organizację rozdania dyplomów...jedna wielka ściema i wyłudzenie!
tyle....nasz piękny UM!
Co do lekarza byle by miał uprawnienia medycyny pracy...
polecam panią dr Zofię Chotecką umówić się można na tel. miła i bezproblemowa 600026003! Koszt ok.20zł!
Co do dyplomu w języku angielskim to wydałem na niego pieniądze ale chyba raczej wyrzuciłem w błoto....bo w tym dokumencie jest napisane, że otrzymujemy tytuł cytuję"lekarza medycyny"....czyli dokument jest nieużyteczny bo i tak trzeba go u przysięgłego przetłumaczyć!! Ergo....to chyba kolejne naciąganie absolwenta!! Kto za to odpowiada pewnie jak zawsze nikt!
pani dr Chotecka rzeczywiscie mila i bezproblemowa ale do nr tel wkradla sie literowka-a raczej cyfrowka 600-026-003
dla zainteresowanych: pani dr jest na urlopie od 28 lipca do 14 sierpnia
"Szanuj mowę ojczystą!
Nie znać swego języka - hańbą oczywistą"
To rzekł kiedyś (chyba) J.Słowacki, którego czcimy, bo wielkim poetą był, a nawet wieszczem.
Z dyplomu jestem nauczycielem jęz.polskiego i irytują mnie błędy językowe, oczywiście nie mam na myśli literówek, czy braku przecinka.
Osobom mającym problemy z pisownią proponuję mniej komputera i internetu na rzecz słownika i książki - szczególnie polecam czytanie i jeszcze raz czytanie - można nawet próbować na głos - wzrok + słuch = świetne utrwalenie.
A co do dysleksji...
Tu przypomina mi się pewien dowcip:
Co mówi Polak, gdy nie potrafi obliczyć VAT-u?
Jestem humanistą!
Ściskam serdecznie
To jest tak
Musisz byc na 5 roku albo mieć skończone studia.
Dokumety, które musisz złozyć to:
- podanie
- ksero dyplomu lub zaświadczenie o studiowaniu na ostatnim roku studiów
Nie ma żadnej opłaty rekrutacyjnej
Zjazdy są w dniach: sobota –niedziela godz. 9,00-17,00
Praktyka jest na III semstrze
jak amsz jakieś pytania to pisz
A tu jest link do tej strony o studium: http://www.umk.pl/studia/pedagogiczny/
[ Dodano: 2006-08-01, 20:34 ]
W każdym razie ja byłam sie pytać w sekretariacie studium i pani mi powiedziała, że dla studentów ekonomii jest tylko dopłatny kurs W sumie, przynajmniej tak mi sie wydaje, na ten kurs ida ci ludzie, którzy nie mieli na studaich skorzystania z bezpłatnego kursu peadagogicznego Dlatego mogą to być studenci z różnych kierunków.
Papiery należy składać we wrześniu.
Kurcze a ja nie jestem jeszcze zdecydowana
[ Dodano: 2006-08-01, 20:35 ]
Przepraszam za literówki
Pisuję na rozmaitych forach literackich i często zdarza mi się publikować ten sam tekst. A robię to nie dlatego, by zachwycać się swoim nazwiskiem i fabrykowaniem gniotów, lecz dlatego, by czytać rozmaitego kalibru komentarze i kokomenciki. Ciekawi mnie albowiem odbiór mojego gryzdania. Niekiedy zauważam brak komentarzy i to też jest swoista reakcja. Zniechęcająca, ale taki jest los sztrykującego. W każdym jednak wypadku głos czytelnika jest pouczający i ważny.
Z uporem tetryka nawykłego do wszystkiego logicznego stwierdzam arbitralnie, ostatecznie i po wieki wieków, że CZYTELNIK, to dla autora –grunt. Podstawa jego bytu i niebytu. Uzasadnienie jego literackiej egzystencji. Ale są czytelnicze komentarze i swawolne komenciki też są.
Poważne analizy i monosylabowe powarkiwania. W zależności od forum.
Jako nałogowy socjolog – amator, bardzo lubię sobie wyciągać wnioski na ten temat i cichcem sobie stwierdzam, że ten sam tekst na jednym portalu został uznany za taki sobie, na innym natomiast oceniony został jako cacy. A znowuż na innym przeszedł bez komentarzy. Na jednym czytelnicy uważają mnie za grafomana i proponują, bym zamknął pysk, na innych namawiają mnie na opublikowanie książki. Na szczęście nie jestem bufonem i zamiast saturatora mam w głowie kapkę oleju. Tenże mózgowy olej pozwala mi na zachowanie zdrowego rozsądku.
Tak sobie miarkuję, że jakość komentarzy zależy od związanych z nimi – oczekiwań. Jeżeli wklejam tekst na forum grupujące ludzi usiłujących nauczyć się pisania, to nie powinienem wściekać się, że wytykają mi nadmiar bezzasadnych przecinków, literówek, nieużywanych słów, przeterminowanych imiesłowów i tego typu przydatków lub naddatków. Lecz jeśli wpisuję swoje bzdety na forum służącym do prezentacji procesu myślowego, świadomie narażam się na opinię ludzi piszących nie od dziś, na ocenę ludzi, którzy na literaturze zjedli zęby, niejedną książkę przeczytali, wiedzą więc, na czym polega twórczość, dlaczego niektóre teksty zasługują na merytoryczną dyskusję, a niektóre zasługują na lekceważące machnięcie ręki. Mogą zatem osądzać, czy idea zawarta w utworze jest wyrażona sensownie i klarownie, a mogą, ponieważ zamiast legitymacji w postaci wirtualnego dyplomu, zaprezentowali czytelnikom wiele swoich utworów świadczących o tym, że znają się na rzeczy, są profesjonalistami, że nie zamierzają bawić się we wnikliwe i szczególikowe rozważania o tym, czy w trzecim zdaniu opowiadania ma być wielokropek.
Ryzyko publikowania na określonym forum wiąże się zatem z określonymi konsekwencjami i nie ma powodu popadać w estetyczne konwulsje.
ps.
To, że nie komentuję tekstów, nie oznacza, że ich nie czytam. Nie narzucam odbiorcy swojej wizji utworu; każdy czytelnik dysponuje własnym rozumem i absurdem byłoby podpowiadanie mu, co ma sądzić.
Witajcie!!!
Mam już za sobą trzy spotkania z nowym terapeutą. Oj, dużo mi one uświadomiły, oj, dużo...
Terapeuta jest trzeźwym alkoholikiem, specem od uzależnień, współuzależnienia i DDA. Z wykształcenia podstawowego jest socjologiem, więc ma do wielu spraw ciekawe podejście, bo mówi że psychologia bywa "za krótka".
Wierzy w Program AA, choć nie chodzi na mityngi, bo jest związany z jakąś religijną formacją trzeźwościową. Wiem to nie od niego, bo o religii nie gadaliśmy, tylko od jednej z jego byłych pacjentek, która mi go poleciła. Ostatnio pożyczył sobie ode mnie do skserowania "strzyżyńskie" materiały do pracy nad krokami I - VII. Powiedział, że są świetne i bardzo mu się przydadzą w pracy z pacjentami.
Teraz czekam na jego telefon w sprawie wyznaczenia terminu następnego spotkania. Wstępnie jesteśmy umówieni, że będziemy się spotykali we wtorki, choć niekoniecznie co tydzień.
Zaproponował mi kilka seansów hipnozy, żebym złapała lepszy kontakt ze swoim ciałem i nauczyła się precyzyjnie "wyłapywać" sygnały z ciała o moich emocjach. Stwierdził bowiem, że nie mam tej umiejętności dobrze rozwiniętej i choć mocno "somatyzuję" uczucia, sama tego nie potrafię szybko zauważać. A warto się wsłuchiwać w swoje ciało, bo ono ma bardzo dużo do powiedzenia.
Trochę się boję tej hipnozy, ale on mnie zapewnił, że to się odbywa w stanie pełnej świadomości. Koleżanka, która przez to przechodziła, mówi, że to jest właściwie taka "głęboka relaksacja".
Terapeuta zasugerował mi też udział w ustawieniach hellingerowskich. Nie wykluczam, że skorzystam.
W najbliższym czasie mamy się zająć analizą transakcyjną, czyli.... hm... jak to określić? Analizą stosunków międzyludzkich w kontekście tak zwanych "gier psychologicznych", z wykorzystaniem ról "Ja-dziecko", "Ja-dorosły" i "Ja-rodzic". W każdym z nas są te trzy aspekty osobowości i w różnych sytuacjach "wcielamy się" w którąś z tych ról. Najczęściej nieświadomie. A warto to u siebie obserwować. To zmniejsza podatność na manipulacje ze strony innych ludzi. warto też obserwować, w co grają z nami inni ludzie, żeby w odpowiednim momencie móc podjąć decyzję, czy chcemy nadal w tej grze uczestniczyć, czy wolimy z niej wyjść.
Ja mam w domu książkę "W co grają ludzie", poświęconą właśnie analizie transakcyjnej i różnym "grom psychologicznym". Bardzo dawno do niej nie zaglądałam, więc jest okazja, żeby ją zdjąć z półki, odkurzyć i przeczytać.
W pracy jestem od środy, dzisiaj akurat przyszłam na popołudniową zmianę, bo o siedemnastej robiliśmy wernisaż prac dyplomowych absolwentów Liceum Plastycznego. Wystawa jest bardzo bogata, zajęła nam galerię, mały hol, duży hol, a w sali kinowej puszczane są etiudy filmowe uczniów i absolwentów szkoły.
W najbliższe dni też zapowiada się sporo ciekawych wydarzeń.
W niedzielę mamy dwie atrakcje dla dzieciaków - rano spektakl "Pinokio", a po południu film "Planeta 51". Wieczorem dla dorosłych - słynny western "Dyliżans" Johna Forda.
A 19 października, z okazji 40-lecia filmu "Rejs" organizujemy projekcję filmu, a po niej spotkanie z Maciejem Łuczakiem - autorem książki "REJS, CZYLI SZCZEGÓLNIE NIE CHODZĘ NA FILMY POLSKIE".
Ja szczególnie aktywnie zajmuję się ostatnio przygotowaniami do dwóch fajnych, choć całkowicie odmiennych, koncertów muzycznych. Jak już pisałam, salę widowiskową mamy w remoncie, więc trzeba się trochę nagłówkować, gdzie jaką muzykę można byłoby prezentować w czasie tego remontu.
Na razie pomysły mam dwa:
1. Cykl muzyczny "post-rock" w sali kameralnej, gdzie działa także DKF. Inauguracja cyklu nastąpi już w listopadzie. Pierwszy koncert zapowiada się bardzo atrakcyjnie, bo zagrają dwie post-rockowe kapele ze Stanów - Irepress z Massachusetts i Constans z Bostonu. W listopadzie maja trasę koncertowa po Europie, zagrają 40 koncertów w kilku krajach, w tym tylko cztery w Polsce. Więc to jest duża gratka.
2. Cykl koncertów w kościołach. Na początek przygotowuję koncert "papieski" zespołu Trebunie-Tutki w mojej macierzystej parafii. Tu było mi najłatwiej "uderzyć" bo znam osobiście proboszcza. Jest już ustalony termin, godzina, czekam jeszcze na projekt umowy i rider techniczny zespołu i można będzie finalizować formalności. Trebunie-Tutki występowali u nas w zeszłym roku na "Gwarkach" ale z innym repertuarem. Zostali przyjęci entuzjastycznie, więc nie wątpię, że i tym razem tak będzie.
Chciałam wam się jeszcze pochwalić że nauczyłam się robić papierosy maszynką, z tytoniu i gilz, żeby zmniejszyć wydatki na to dziadostwo, jakim jest palenie.
Od poniedziałku codziennie zamierzam wrzucać do słoiczka zaoszczędzone pieniądze a pod koniec każdego miesiąca kupię sobie za to jakiś fajny ciuch lub kosmetyk. Ja oczywiście wiem, że więcej bym zaoszczędziła rzucając palenie... ale proszę mi tego nie mówić...
Dziś z powodu wernisażu nie byłam na mityngu, ale jutro mam "dzień intensywnie aowski", bo jadę na Konferencję Służb Regionu.
Papa.
Do poczytania w poniedziałek.
EDIT: Poprawiałam literówki.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|