mapa Kątów Rybackich

Tematy

biblia

Jeszcze dwie mapy na ktorych naniesiona jest trasa kolejki.
Mapa 1: w km 43,7/0,00 (Sztutowo) odchodzila linia do Lysej Gory, pod drodze 3 uszkodzone obiekty (wiadukty), km 21,198 Lysa Gora, dalej napis "do Granicy Panstwa" dowodzi ze tor ulozony byl conajmniej do granicy z Obwodem Kaliningradzkim.
Mapka 2: czerwona strzalka zaznaczylem gdzie w 1968 r. znajdowaly sie jeszcze duze ilosci podkladow. (strzalka zjechala troche za bardzo w dol !)
Poza tym w "Wykazie odleglosci taryfowych kolei zelaznych" (POUFNE) z 1950 r. zamieszczono trzy punkty do ktorych (teoretycznie) mozna bylo przeslac wagony:
km 0 = Sztutowo
km 5 = Katy Rybackie
km 7 = Ptaszkow
km 22= Lysa Gora
Najprawdopodobniej tylko tam istnialy jakies mijanki gdzie mozna bylo odstawic wagony.
PS: Nazwy miejscowosci podalem w oryginalnym brzmieniu tamtych lat.



On Sat, 3 Jun 2006, BM wrote:
[color=blue][color=green]
>> Zatem: zaraz za mostem w Kiezmarku w prawo, pod most, przez Drewnicę do
>> Mikoszewa, tam Stegna-Sztutowo.[/color]
>
> Ano... szybciej niz przez Nowy Dwor (przynajmniej z mapy :) ). Ja jade kolo
> 11:00.[/color]

Przez Nowy Dwór teoretycznie droga lepsza, ale:
a) w sezonie warsiafka jedzie na wczasy i robi wielkie korki, a tak to
masz korek jedynie od Stegny :)
b) trwa remont mostu zwodzonego w Rybinie - chyba, że się skończył - i
jest objazd.

A jak tam będziesz, to wpadnij po południu do Kątów Rybackich - w takiej
klatce stoją tam jachty i coś będę przy nich robił :) Jak weźmiesz mapę,
to pokażę, co w okolicy jest warte obiektywu :)

--
***********Jacek Kijewski, [email]jacek@sail-ho.pl[/email] z odwiecznym (since 1995) mottem: *
"Kazda dostatecznie rozwinieta technologia niczym
szczegolnym nie rozni sie od magii" Linux admin
Portal żeglarski: [url]http://www.sail-ho.pl[/url]
************************************* Support Open Source: [url]http://www.rwo.pl[/url] *



Cytat:
Napisał aga123 A wiesz, że własnie teraz tak sobie mapę przgladałam i mnie ta Krynica Morska zaciekawiła :)
Krynica to duzo ludzi
Spojrz moze na Katy Rybackie. Blisko do krynickich atrakcji a troche wiekszy spokoj i piekna plaza
Forumowa Kotuś wynajmuje kwatery. Ma pensjonat. Wiem, ze dziewczyny z forum b. chwalily.
Ja w katach bylam w zeszlym roku ale tylko na kilka godzin bo to blisko od moich rodzicow.



Witam z południa Polski.
Trafił mi się na początku sierpnia 1,5 tygodniowy urlop w Kątach Rybackich. W czasie pobytu dostrzegłem wąskie tory i przypomniałem sobie o przeczytanym kiedyś w Świecie Kolei opracowaniu o kolejce z Gdańska w ten rejon. Pamiętałem, że była linia do Krynicy Morskiej i zacząłem jej szukać w terenie. Miałem ze sobą wydruk mapy WIG P31 S28 F I SZTUTOWO (STUTTHOF) z 1936 (ze strony http://www.mapywig.org/viewpage.php?page_id=6), ale na niej kolejka dochodziła tylko do Sztutowa. Podczas penetracji, w okolicach Kątów znalazłem dwa ciągi dawnych pojedynczych torowisk, równolegle oddalonych od siebie o około 800 m, bez łącznika. Brakowało mi możliwości uzupełnienia na miejscu wiedzy na interesujący mnie temat. Pani właścicielka ośrodka w którym nocowałem (jak mi powiedziała – jest pierwszą osobą urodzoną w Kątach po wojnie) słyszała, że kolejkę w czasie wojny budowali więźniowie (chyba z obozu Stutthof). Koledze, który na miejscu aktualizował mapę terenu, miejscowi leśnicy mówili o kolejce wożącej kiedyś piasek. Udało mi się kupić broszurkę Dariusza Bartona „Kąty Rybackie – trochę historii” (Wydawca MW, Sztutowo 2005). Znalazłem w niej m.in. taki tekst: „W latach 1920-1925 przedłużono linię kolejki wąskotorowej ze Stegny i Sztutowa do Krynicy Morskiej. Kąty znalazły się na trasie przejazdów turystycznych z Gdańska na plaże Mierzei. Część letników tutaj zaczęła szukać miejsc do wypoczynku i noclegów. W ten sposób Kąty wzbogaciły swoje tradycyjne [rybackie] funkcje.” Jeżeli podana data budowy kolejki jest prawdziwa, to przeczy wersji jej budowy w czasie 2 wojny światowej.
Po powrocie z urlopu zacząłem szukać w internecie informacji o kolejce i na trafiłem na niniejsze forum. Po zapoznaniu się z wpisami i załączonymi mapami zaczęła mi się większość informacji sklejać i logicznie układać.
W terenie widoczne jest wyraźne torowisko, to znaczy: jest właściwe dopuszczalne nachylenie i są odpowiednie łuki, są rowy poboczne, są nasypy i wykopy. Bardzo mnie dziwiło, że nie znalazłem żadnego podkładu kolejowego (tego ze zdjęcia też nie zauważyłem, choć tam byłem), ani śladu regularnych zagłębień po wyrwanych podkładach. Zapewne wiatry i piasek wyrównały wszystko. Cała trasa, z wyjątkiem przebiegu poboczem dróg albo blisko dróg oraz odcinków gdzie kiedyś były jakieś mosty, jest przejezdna rowerem. Dotyczy to trasy od szosy Stegny – Krynica Morska w rejonie leśniczówki w Katach Rybackich do rejonu ok. 200-300 m na wschód od wzgórza z punktem triangulacyjnym 26,8 lub 26,9 m npm (na mapach niemieckich 27,0) – na północ od Skowronek. W tym wschodnim miejscu ślad mi się urwał, gdy torowisko dotarło prawie do skraju zbocza wydm przy plaży. Prawdopodobnie tor podążał dalej skrajem lasu, dzisiaj porośniętego głogiem. Według mapy z 1936 r. krawędź lasu była cofnięta od krawędzi wydm nadbrzeżnych o około 150-300 m. Według wcześniej prezentowanej na forum niemieckiej mapki przedstawiającej sytuację z 1945 r., w Kątach kolej gwałtownie odbija w kierunku plaży, by potem trzymać się jak najbliżej nadbrzeżnej krawędzi wydm. Taki przebieg trasy był bardzo funkcjonalny i widokowy – przystanek jeszcze blisko zabudowy wsi, a potem piękne widoki z góry na morze dla pasażerów.
Na penetrowanej trasie widziałem co najmniej trzy miejsca, gdzie były przerwy w ciągu toru. Nie dostrzegłem żadnego betonowego przyczółka mostowego. Na dnie dwóch z tych miejsc dostrzegłem w trawie nieduże prostokątne zagłębienia, równomiernie rozstawione prostopadle do osi toru. Być może kiedyś stały w nich jakieś drewniane konstrukcje podtrzymujące podkłady z szynami.
Szukałem jakiegoś dodatkowego elementu kolejowego i znalazłem. Jest nim niewielki betonowy słupek hektometrowy z częściowo zatartymi cyframi 6 i 7. Gdyby przyjąć kilometraż z cytowanego przez Hamburgera "Wykazu odległości taryfowych kolei żelaznych" z 1950 r., to miara 6,7 do niego pasuje.
Tyle na pierwszy raz.



czołem żeglarze!!!

dzis przypomnialem sobie o forum i napisze Wam drodzy forumowicze o moim rejsie o ktorego powodzenie sie pytalem.

Płynelismy na łajbie typu "karolinka".Ma ona 6 metrow dlugosci z haczykiem,okolo 400 kg wagi na pusto. Do celow wyprawy zaopatrzona w dwa worki z piachem po 50kg kazdy na podlodze w kabinie. Łodka wyposazona spartansko, faly przy maszcie,brak relingow, swiatlo nawigacjne naftowe,brak instalacji elektrycznej,drewniany maszt i bom.Brak UKFki.Łódka zostala skonstruowana do rejsow na jeziorak. Kupilem ja 3 lata temu w stanie agonalnym.Trawa na niej rosla i miala dziure w kadlubie,jednak przywrocilem ja do zycia:)

Do nawigacji mielismy dwie mapy z 1997 roku wydane przez BHMW.Maly kompas "stacjonarny", kompas reczny,locje "wybrzeze Baltyku".

W zalodze byly dwie osoby,ja i moja dziewczyna.

cel rejsu:Łeba

Wystartowalismy okolo poludnia z Gorek Zach. wialo NW ok 4.Kierunek wiatru nie mogl byc juz bardziej niesprzyjajacy.Hel osiagnelismy po 3 dlugich halsach ok 18.Odbylismy nocleg w porcie.
Nastepnego ranka wyszlismy ok godziny 9.nie wialo wogole,moze 1B w porywach.cypel Helski okrazylismy z pomoca silnika.Gdy bylismy juz za nim zaczelo wiac,coraz mocniej i mocniej... po godzince bylo juz 5-6 co bylo silnym wiatrem dla naszej łupinki.Szlismy jednak pod pelnymi zaglami z zawrotna predkocia wzdluz brzegu.po drodze wyprzedzilismy
duzy jacht "Batalion Wigry" z Gdyni. Po trzech godzinach weszlismy do Wladyslawowa.
Nie ukrywam ze zglosic wejscie do bosmana szedlem z pewna doza adrenaliny,czy przypadkiem on nie zakwestionuje zasadnosci plywania takim maly jachtem po wielkim morzu.Jednak nie bylo problemu.

Reakcje żeglarzy we Wladyslawowie byly skrajne od podziwu,do pukania sie w glowę.W porcie siedzielismy 3 dni za darmo,z powodu ostrzezenia sztormowego.Wialo caly czas ok 7B z zachodu.

Gdy wiatr odpuscil do 5stopni postanowilismy wyjsc.Do Rozewia przebijalismy sie na silniku.Gdy bylismy juz blisko cypla zobaczylismy prawdziwa trąbę powietrzna jakies pol mili od nas.Nie spotkalem sie jeszcze z takim zjawiskiem i wzbudzilo o we mnie wielki niepokoj.Traba sie oddalila i forsowalismy dalej w żółwim tępie na silniczku 2,5 KM. Na wysokosci Jastrzebiej Gory po przejsciu wypla Rozewie okazalo sie ze jednak mocno wieje tylko cypel nas oslanial.no i fala ok 2m okazala sie nie do sforsowania.Ani na zaglach ani na silniku.Odpalilem wiec Genue i zmienili smykurs o 180 st a mianowicie na E. Zapewniam ze jazda kolejka gorska to nic w porowniu z dwumetrowymi falami na takiej malutkiej łódce
z wiatrem od rufy.My juz nie plynelismy tylko lecielismy .Po 4 godzinach weszlismy do Helu.Nie bylo łatwo prosto stac na stalym guncie po takim wykolysaniu przez neptuna.

Niestety doplyniecie do Łeby musielismy odlozyc na przyszly rok... W Helu udalismy sie do strazy granicznej,poniewaz urodzil sie pomysl wplyniecia na zalew przez ciesnine Pilawska.Straznicy wybili nam to z glowy opowiadajac o trudnosciach natury biurokratycznej.

NAstepnego ranka ruszylismy prosto na świbno.Wiatr odkrecil na E i wialo 2-3 a wiec spacerek i opalanie sie.okolo 14 weszlismy na przekop wisly nastepnie Szkarpawa,noc w Kątach Rybackich i powrot do Gorek Wisłą Królewiecka.


nie wiem czy ta wyprawa była mądrym pomyslem jednak jestem bardzo szczęśliwy ze ja odbyłem i wiem że zapamietam ja do konca życia....


A tej zimy wyposaze Karolinke w silnik 5 KM z dluga kolumna, metalowy maszt,relingi,i falszkil z 200 kg olowiu.mysle ze z takim setup'em uda sie doplynac do Łeby

Ahoj!!!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript