Grandrieux Sombre rapidshare

Tematy

biblia

Witam!

Niezmiernie się cieszę, że znalazł się wreszcie kolejny po mnie obsesjonat
Grandrieux.
Sombre jak i La Vie Nouvelle były dla mnie przeżyciami filmowymi
porównywanymi wyłącznie z dokonaniami wspomnianego przez Ciebie Gaspara Noe.
Obaj reżyserzy znacznie się różnią w sposobie kręcenia, myślenia,
odczuwania. Obaj świat rzeczywisty redukują i dekonstruują i moje bebechy
przepięknie to odbierają, z tym światem współgrają, się go imają.

Czy wiedziałeś, że Grandrieux w przerwach pomiędzy filmami zajmuje się
instalacjami video, co jest logicznym tłumaczeniem jego warsztatowej
perfekcji w tworzeniu wizualnego terroru???

Parę miesięcy temu znalazłem wywiad-rwącą-rzekę z Grand-Grandrieux -
OKROPNIE POLECAM!!!
http://www.rouge.com.au/1/grandrieux.html

Dla Sombromaniaków:
http://www.sensesofcinema.com/contents/00/3/images.html
http://www.sensesofcinema.com/contents/00/1/sombre.html




Miałem niestety (nie)przyjemność widzieć Sombre w Cieszynie 2 lata temu.
Obejrzałem też sporo innych filmów, wielu z nich juz nie pamiętam. Natomiast
Sombre utkwiło mi w pamięci wyjątkowo wyraźnie jako zdecydowanie najgorsze,
najbardziej pretensjonalne, bezcelowe i irytujące doświadczenie filmowe całej
imprezy. Bardzo lubię eksperymentalne projekty, często można odnaleźć w nich
bardzo oryginalne pomysły, zaskakujące rozwiązania techniczne czy wreszcie
ciekawy przekaz. Z drugiej strony dużo częściej niż w przypadku poprawnie
zrealizowanych blockbusterów można trafić na kompletnie niestrawną papkę.


chyba wole jedna wymeczona awangarde, pojechany i ciezkostrawny eksperyment
niz poczciwie, po bozemu opowiedziane, poprawne historyjki z punktami zwrotnymi,
kulminacja itd


Niestety Sombre jest wręcz archetypicznym przykładem silenia się na
oryginalność, podczas gdy tak naprawdę reżyser nie ma nic ciekawego (ani tym
bardziej oryginalnego) do powiedzenia.


z grandrieux jest jak z lynchem. albo kupujesz tę jego lyncholandię
w calosci albo odpadasz jzu na poczatku. kwestia 'misiępodobizmu'.


Oczywiście znalazłoby się w Sombre kilka
ciekawych scen (np. ta z dzieciakami


oprocz tej z wrzeszczacymi dzieciakami na przestawieniu kukielkowym
najwieksze na mnie zrobila ta, kiedy bohaterowie tancza w klubie do kawalka
bauhausu 'bela lugosi is dead'. jest takich scen wiecej.


czy niepokojąca muzyka bodajże Micka
Harrisa),


muze skomponowal alan vega.


ale to za mało by pokonać rosnącą od pierwszych minut projekcji
irytację. Nie chodzi mi nawet o totalnie a-moralną fabułę filmu,


totalnie amoralna? bo koles udusil kilka prostytutek?


rozpatrywanie 'dzieł sztuki' w kategoriach moralnych nie ma oczywiście sensu.
 
Najbardziej raził mnie właśnie ten element, który na Tobie zrobił największe
wrażenie - czyli forma opowieści. A więc ta gra światłami, długie ujęcia,
zbliżenia twarzy, sceny bez dialogów, 'rwana' akcja budowana z niedopowiedzeń
-
prawdopodobnie w zamyśle reżysera miały wciągnąć widzów i zachęcić ich do
własnej interpretacji rozgrywającej się na ekranie historii jednak w mojej
głowie wywoływały tylko rosnącą irytację połączoną wręcz z obrzydzeniem na
granicy agresji.


co cie tam obrzydzilo?

Daniel Sonorski
pozdrawiam

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript