Ciekawa typologia...
Nie będę wnikał teraz w jej istotę, ale napiszę po prostu: Nie wszystko spod pióra Gombrowicza jest genialne... Między "Dziennikami", a choćby "Kosmosem" jest przepaść!! Przynajmniej wg mnie. A walor poznawczy "Granicy" Nałkowskiej jest dla mnie niezaprzeczalny. To wybitna powieść nurtu psychologicznego w naszym dwudziestoleciu - rzecz nie do przecenienia! I stawiam ją tak samo wysoko jak choćby "Zazdrość i medycynę" Choromańskiego... Dla mnie bardzo wysoka półka!!
Granica jako powieść...
Granica jako powieść społeczna
Możemy powiedzieć, iż jest to powieść społeczna, gdyż odnajdujemy w niej obraz społeczeństwa i opis jego poszczególnych warstw. Są to: mieszczanie i urzędnicy (Zenon, Ela, Kolichowska), ziemianie (rodzice Zenona oraz Tczewscy), biedota. Warstwy te są kolejno przez autorkę charakteryzowane, również poprzez demaskowanie ich powierzchownych cech. Cały świat, jaki oglądamy w powieści, oparty jest na społecznych podziałach, na klasach. Są one od siebie bardzo odległe, a przejście z jednej do drugiej jest praktycznie niemożliwe. Klasy te dzieli nie tylko sytuacja materialna, ale również obyczaje czy poglądy.
Autorka starała się wniknąć kolejno w poszczególne warstwy, akcentując zwłaszcza te najniżej położone, społecznie marginalizowane. Zdaje się nią kierować nie tylko dążność do rozwikłania psychologicznych zawiłości bohaterów, ale także naturalistyczna ciekawość.
Granica jako powieść pytań o człowieka
Powieść ta stawia przed czytelnikami liczne pytania o człowieka i jego moralną kondycję. Mimo że Nałkowska starała się na nie odpowiedzieć, pozostawiła pewien margines swobody, by każdy z czytających znalazł odpowiedź indywidualnie. Jedno z takich pytań to kwestia postrzegania siebie przez innych. Inne pytania, które zadaje autorka, to pytania o granice moralności, kompromisów, determinanty zachowań.
Odnoszę wrażenie, że ludzie wyolbrzymiają swoją niechęć do Sienkiewicza na zasadzie "To jest lektura, więc jej nie polubię". A przecież czytając "Potop" można prowadzić ciekawe obserwacje psychologiczne bohaterów i kształtować skłonności feministyczne u panien - patrz traktowanie Oleńki przez narratora jak idiotki, czy to nie wzbudza w Was gwałtownego uczucia protestu przeciwko takiemu stereotypowemu przedstawieniu bohaterki? :>
Dalej... tak pogardzane "Nad Niemnem" - całkiem niezłe z psychologicznego punktu widzenia, że nie wspomnę o analizowaniu utworu pod kątem języka ezopowego! Nie jestem co prawda fanką twórczości pani Elizy, ale wydaje mi się, że niechęć do tej lektury jest nieco przesadzona. Oczywiście, iż nie jest to arcydzieło literatury i daleko pani Elizie do - chociażby - "Granicy" Nałkowskiej albo innych powieści okresu XX-lecia, lecz wcale nie jest taka zła!
Jak sądzę, wiele osób się ze mną nie zgodzi i mam tego pełną świadomość, aczkolwiek moje spojrzenie na literaturę polską w ostatnim roku uległo pewnej pozytywnej modyfikacji, stąd takie "wywrotowe" przemyślenia ;)
Powieść "Granica", wydana w roku 1935, jest najwybitniejszym dziełem Zofii Nałkowskiej. Pisarka wypracowała już wówczas własny styl pisarski: kunsztowną analizę psychologiczną, rekonstruując mechanizm zachowań, uczuć i odruchów jednostki uwikłanej w procesy społeczne.
jedyna sluszna definicja, nie jakies tam z wykladow :twisted: :twisted: :twisted:
Ten wpis na Wikipedii to chyba jakiś lizus sporządzał.
Panią pisarkę stawiam gdzieś w okolicach Dawida Webbera. Bajki a nie fantastyka. Szablon goni szablon w kiepskim stylu. Mielizny fabularne i psychologiczne. Właśnie za takie powieści tzw. space opera nazywa się pogardliwie space operą. Całkiem zasłużenie zresztą bo to był do niedawna gatunek w którym było łatwo odnaleźć się komuś kto ma szczątkową wyobraźnię i odrobinę talentu. Porównując do filmów: klasa C, co to nie ląduje w kinie tylko od razu na dvd i to sprzedawane za granicą, bo łatwiej kit wcisnąć
Skomplikowani bohaterowie? Owszem: są skomplikowani w swoim nieskomplikowanym bełkocie. Trudno się to czyta bo pani nie umie pisać. Albo ma do kitu tłumacza, ale na niego przecież wszystkiego zwalić nie można. Zwłaszcza że czytałem kilka pozycji z tego zabawnego cyklu w przekładzie Pauliny Braiter a pani ta nie odstawia fuszerki i sądzić można, że to nawet dzięki niej nie wyrzuciłem tego za okno po moim "pierwszym" tomie (Strzępy honoru).
Krótko: przeczytać (jak już nie ma naprawdę niczego innego do czytania) i zapomnieć (jak najszybciej).
Odnośnie powieści psychologicznych- szkoda, że nie przeczytałeś Cudzoziemki, bo to jest dopiero powieść psychologiczna, dużo lepsza od Granicy (chociaż pewnie i to jest kwestią gustu).
Wątki społeczne, religijne oraz filozoficzne w powieści
Obok wątku kryminalnego (czyli zabójstwa lichwiarki) oraz psychologicznego (czyli opisu psychiki mordercy), Zbrodnia i kara zawiera także watki społeczne, filozoficzne i religijne, nie mniej ważne od tamtych. Poglądy Radiona, jego dylematy moralne oraz obserwacja otaczającej go rzeczywistości prowadzą czytelników do odkrycia ciekawych walorów powieści.
W warstwie dotyczącej filozofii znajdujemy pytania o człowieka. Raskolnikow sam siebie pyta, czy każdy człowiek ma tą samą godność, wartość, cenę. I sam sobie odpowiada, że nie. Pyta się także o zakres wolności, jaka przysługuje jednostce i o to, do czego może się ona posunąć. Pyta, jak wiele może zrobić i gdzie przebiega granica jego wolności. Widzimy tutaj m.in. silne wpływy filozofii Hegla, dla którego w społeczeństwie istniały dwie grupy jednostek – wybitne i zwyczajne. Ci pierwsi, w imię nadrzędnego dobra, wyższej idei czy konieczności, mogli stanąć poza prawem, moralnością, czy etyką i działać w taki sposób, który dla „zwyczajnych” ludzi jest zabroniony. Korzystając z dorobku tej filozofii morderstwo Lizawiety i Alony nie nastarcza Raskolnikowowi moralnych problemów i dylematów.
Wątek religijny widzimy natomiast w osobie Soni i w jej postępowaniu. Jako chrześcijanka stara się wcielać w życie tę moralność, mimo że jej zawód nie zawsze jej na to pozwala. Jej spotkanie z Rodionem jest zderzeniem podejścia ateistycznego z chrześcijańskim. Sonia przypomina nam biblijną Marię Magdalenę, jawnogrzesznicę, która się nawraca. Dostojewski pokazuje, iż ateizm i brak wiary w Boga prowadzi człowieka na samo dno, z którego wyciągnąć go może tylko Ewangelia.
Wątek społeczny, to obraz Petersburga – miast biedy, zacofania, brudu. To pośrednio z tych powodów Rodion decyduje się na morderstwo. Kłopoty finansowe, które stale spotykał na swej drodze i które w końcu pchnęły go do zabójstwa, nie były czymś obcym także dla innych mieszkańców miasta.[/b
Symbolika tytułu
Tytułowa granica może być rozumiana w sensie metaforycznym na kilka sposobów. Po pierwsze, jest to metafora granicy społecznej, po drugie zaś metafora granicy moralnej.
Granica społeczna:
Symbolikę społecznej granicy odnajdujemy w kamienicy Kolichowskiej.
Co dla jednych jest podłogą, to dla innych jest sufitem.
W powieści odnaleźć możemy warstwy społeczne, oddzielone właśnie symboliczną granicą. Trzy z nich to arystokracja, bogaci mieszczanie oraz członkowie sfer rządowych. Liczą się dla nich tylko ich własne interesy, są filantropami na pokaz. Kolejną warstwę tworzą mieszanie – a reprezentuje ją na przykład Elżbieta, Zenon i Kolichowska. Stwarzali oni pozory sprawiedliwości, uczciwości, w gruncie rzeczy będąc egoistami oraz karierowiczami. Ostatnią warstwę społeczną tworzy proletariat. Z tej grupy wywodziła się m.in. Justyna i jej matka. To ludzie biedni, głodni, chorzy, uzależnieni od innych, wyższych warstw.
Poszczególne grupy społeczne dzieli granica niemożliwa do pokonania.
Granica moralna:
Oznacza ona granicę, którą stopniowo przekracza się w swych działaniach i moralnych wyborach. W przypadku Zenona był to romans z Justyną, decyzja o konieczności usunięcia ciąży, rozkaz strzelania do robotników. Zenon stopniowo, każdego dnia, rozszerzał swoją moralną granicę. . Jest to granica moralnej odporności i odpowiedzialności.
Granica może być jednak rozumiana także w aspekcie psychologicznym i filozoficznym.
Granica psychologiczna stawia przed nami pytanie o kres możliwości poznania siebie, innych i świata.
Granica filozoficzna to pytanie o poznanie rzeczywistości przez człowieka, o odróżnianie tego, co obiektywne od tego, co subiektywne Jest to też granica dzieląca nasze postrzeganie nas samych oraz nasz obraz w oczach innych.
Jest również granicą odporności psychicznej człowieka. Jej przekroczenie oznacza, że człowiek zatraca własną tożsamość i przestaje być sobą
Andrzej Klawitter (ur. 1952 w Szamocinie, woj. wielkopolskie) swoją przygodę z piórem rozpoczął w 1984 roku udziałem w konkursie słuchowisk SF w IV Programie PR, w którym jego tekst pt.: Operacja otrzymał pierwszą nagrodę, a drugi z nich pt. Granica został przez PR zakupiony.
W 1988 r. szczecińska oficyna GLOB wydała jego pierwszą powieść, pt. NN.
Kolejne poruszają różne sprawy współczesnej polskiej obyczajowości – od romansu (Kaja i Anna – „Rebis”, Poznań 1992), poprzez psychologiczne studium nieprawdopodobnej zazdrości małżeńskiej (Labirynt zazdrości – drukowanej w odcinkach w bydgoskim „Dzienniku Wieczornym” w latach 1991–1992), powieść o sprawach młodzieży (Licealiści – LSW, Warszawa 1996), do kwestii rozliczeniowych z czasami stalinowskimi we wczesnym PRL-u (Sumienie zła – LSW, Warszawa 1997).
Jego kolejne dwa teksty dla radia – 500.000 DM i Twardziel – w latach 1998–1999 zdobyły wyróżnienie i nagrodę w ogólnopolskim konkursie na słuchowisko ogłoszonym przez PR Szczecin.
Jest autorem kilku opowiadań drukowanych w ogólnopolskich gazetach, nie stroni od satyry i aforystyki. Nagrodzona Jedynaczka jest jego drugą powieścią o sprawach młodzieży.
---
według mnie jego najlepszą książką są Licealiści. Później Jedynaczka. Dwie książki, które przeczytałam i przez które nie mogłam usnąć
bardzo podoba mi się język Klawittera.
polecam jego książki!
"Kątem Oka" czytałem dość spory okres czasu, ale to nie znaczy, że powieść była nudna... przez całe 686 stron. Napewno było parę dłużyzn, których spokojnie można było uniknąć, właściwie to najwięszka wada tej powieści - rezwleczona niesamowicie, kompletnie bez uzasadnienia. Druga wada, równie wnerwiająca, to lukier płynący strumieniami przez liczne strony tej książki, który apogeum osiąga w końcówce, która po prostu mdli. Cholernie mdli. Ja rozumiem, że można być dobrym człowiekiem, ale to co Koontz tam wyczarował przechodzi granice dobrego smaku. Może po prostu jestem przyzwyczajony do bardziej pesymistycznych tekstów? Dobra, jeśli chodzi o plusy, których jest sporo, to napewno postać Caina (chociaż mogło być lepiej - śledzenie ścieżki jego kariery zbyt rozwleczone). Jest kilka chwytów i zaskoczeń, asów w rękawie, które Koontz co jakiś czas wyciąga, by podtrzymać zainteresowanie. Wszystkie wątki zostają doprowadzone do końca, w co można wątpić podczas zbliżania się ku końcowi. Ogólnie motyw fizyki kwantowej, na którym autor oparł powieść bardzo interesujący. Jest jeszcze kilka innych filozofii i wątków psychologicznych, które dają do myślenia. Niestety czarny charakter, choć groźny, nieobliczalny, okazuje się, może być spoiler, Spoiler: że nie jest wysłannikiem szatana mający na celu zniweczenie planu Boga, czy też przeznaczenia który łączy pozytywnych bohaterów, znajduje się pośród nich czystym przypadkiem, a scena finałowa z Cainem i zarazem jego koniec to już wogóle żenada. Choć skupiłem się bardziej na ujemnych wartościach tej książki, uważam, że "Kątem Oka" to bardzo interesująca pozycja i mogę ją polecić, ale raczej cierpliwym czytelnikom, lub po prostu fanom prozy Koontza. 7/10
" Opis książki: Świt Czarnego Słońca
Trylogia Zimnego Ognia to najbardziej znana z powieści autorki, wielowątkowa saga, podejmująca tematykę odkupienia, problemu odpowiedzialności człowieka i ludzkości za dawne winy. Fabuła koncentruje się wokół historii ludzkiej kolonii na planecie Ernie, na której istnieje aktywna forma energii znana jako fae. W interakcji z ludzkim umysłem powoduje ona, że najskrytsze myśli i najgorsze koszmary mogą stać się rzeczywiste, na zasadzie podobnej jak w powieści Solaris Stanisława Lema. W efekcie, po około tysiącu lat, Erna zamieszkana jest przez ludzi, demony (powstałe z ich myśli, emocji i lęków) oraz Iezu, o których wierzy się, że są wyższym rodzajem demonów, a którzy w rzeczywistości okazują się potomkami ludzi i Obcych.
Specyfika działania fae powoduje, że złożone mechanizmy i przedmioty nie zawsze działają zgodnie ze swoim przeznaczeniem i ich funkcjonowanie jest nieprzewidywalne, co powoduje stopniowe odejście od zaawansowanej technologicznie cywilizacji do poziomu średniowiecza, a wszystkie zaawansowane technologie stały się legendą i niedoścignionym wzorem dla potomków pierwszej ekspedycji.
W takim otoczeniu z upływem lat dochodzi do ewolucji człowieka i pojawiają się osobnicy, którzy potrafią kontrolować fae a legendarny Prorok założył Kościół, który pomaga ludziom kontrolować wpływ energii fae na swój umysł.
Trylogia Zimnego Ognia uchodzi za najznakomitsze dzieło Friedman, tak ze względu na wpisaną w fabułę powieści tematykę religijną, eschatologiczną i etyczną jak i dzięki interesującym i niebanalnie skonstruowanym postaciom, przede wszystkim obu głównym bohaterom. Porywczy, szczery i uczciwy Damien jest wyraźnie skontrastowany z sarkastycznym, błyskotliwym, zepsutym i wbrew pozorom cierpiącym Tarrantem, a opis rodzącej się między nimi niełatwej przyjaźni i porozumienia jest najciekawszym chyba z psychologicznych wątków cyklu.
"Świt Czarnego Słońca" jest pierwszym tomem jednej z najwspanialszych serii, porównywalnej do "Koła Czasu" Roberta Jordana i "Miecza Prawdy" Terry'ego Goodkinda. To niezwykła opowieść, która podbiła serca milionów czytelników na całym świecie. "
Zna ktoś?
Ostatnio widziałam reedycje w empiku.
Jedna z lepszych książek jakie przeczytałam.
Trylogia podejmuje przede wszystkim tematykę odkupienia win i granicy miedzy tym co dobre a złe. Lubię ją przede wszystkim za niejednoznaczność i główne dwie postacie.
Polecam!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|