Grzegorz Ropp

Tematy

biblia


| Oficjalne przysłony to: 1,4 - 2 - 2,8 - 4 - 5, 6- 8 - 11 - 16 - 22 - 32

a co z przyslonami w obiektywach C - 1,4 - 3,5 itp itp


Jak to co? Istnieją :) Są też obiektywy F=1.2 itd... Ale wyjątek tylko
potwierdza regułę :


| Niektorzy nabieraja sie na "nieoficjalne" przysłony roznych
| producentow, np. F=3.5, 6.3, 7.1 itd...

rozwiniesz wiecej ?


Dawno dawno temu, gdy rodzila sie fotografia ktos sprobowal
usystematyzowac i zebrac do kupy magiczną wiedzę jaką była
fotografia. Usystematyzowano czasy (stworzono "typoszereg"-
i tu tak samo jak z przysłonami są "oficjalne" i te ekstra dodane
przez producentów). Co do przysłony ustalono jasną regułę:
Każde zwiększenie liczby przysłony o jedną działkę powoduje
zmniejszenie ilośći wpadającego światła o połowę. Kolejne
 liczby przysłony wyliczamy mnożąc poprzednią wartość przez
 pierwiastek z 2  zatem:
1,4 - 2 - 2,8 - 4 - 5, 6- 8 - 11 - 16 - 22 - 32
Jednak gdy wezmiesz do ręki aparat np Canona zobaczysz, że
dostępnych przysłon jest wiecej, ale jak pisałem, nie są to
"prawdziwe" przysłony, tylko coś takiego jak półbiegi
 w ciężarówce.


Mam w planach kupno EF 70-200 IS 2,8


Bardzo zacne szkiełko :) Marzenie prawie każdego canoniera :)


+ TC 1,4 , pisales ze TC nie powieksza ogniskowej tylko zwieksza cropp.
Jak to jest naprawde ?


Ja na pewno czegos takiego nie pisałem. Jest zupełnie
niemożliwe zeby zamontowanie TC fizycznie zmniejszylo Ci
wymiary matrycy :) Crop to stosunek pełnowymiarowej
matrycy do tej którą masz w swoim aparacie. Jeżeli FF
ma 35mm, to Twoja matryca jest o 1.6 raza mniejsza..
I taka juz pozostanie bez wzgledu na zalozony TC :)
I proba wyjasnienia konsekwencji posiadania cropa:
Jeżeli zalozysz na swoj aparat z cropem obiektyw
"normalny" EF - taki jak do pelnej klatki to czesc
obrazu jakby się "marnuje" - obiektyw "swieci" na
znacznie wiekszą powierzchnie niz zajmuje sensor,
widzi wiec wycinek tego co widzialaby wieksza matryca.
Ogniskowa pozostaje ta sama - zmienia sie tylko zakres
widzianego kąta.. I tak: FF będzie widział powiedzmy
10stopni kątowych przy 200mm, a Twoja matryca
bedzie widziała tylko 5stopni kątowych CO ODPOWIADA
widzeniu obiektywu np. 300mm (ale nie bedzie takiego
zblizenia jak ma 300mm). I w ten sposob sprzedawcy
wciskają ludziom: Panie kup Pan 200mm - jak masz
Pan cropa to za darmo zrobi się z tego Panu 300mm :)


Aktualnie posiadam 400D ale w niedalekiej przyszlosci przesiade sie na FF
5D


A może warto poczekać - chodza plotki że na wiosne
ma wyjsc 5D MArk II

Pozdrawiam
Grzegorz S



Dla inwestorów Investors BiR

Polacy lokują oszczędności na Bałkanach
Andrzej Stec
2007-05-17,

Nad Wisłą zapanowała moda na rumuńskie i bułgarskie akcje oraz nieruchomości.


Takich kolejek w oddziałach Biura Maklerskiego BGŻ nie było już dawno.
Stosunkowo młode Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych "Investors", pierwsza
prywatna tego typu instytucja w Polsce, sprzedaje tu od poniedziałku
certyfikaty nowego funduszu - Bułgaria i Rumunia FIZ. - Już pierwszego dnia
sam sprzedałem certyfikaty za 25 mln zł - mówi "Gazecie" dumny pracownik
warszawskiego oddziału BM BGŻ. - Może się okazać, że redukcja wyniesie 100 proc.

- Według naszej wiedzy już w poniedziałek inwestorzy wykupili całą zaoferowaną
pulę 100 mln zł - potwierdza Grzegorz Mielcarek, zarządzający z TFI Investors.
- Pieniądze wydamy głównie na spółki działające w Bułgarii i Rumunii, w tym
budowlane i deweloperskie.

Oferta TFI Investors to jedna z nielicznych możliwości łatwego ulokowania
pieniędzy w bałkańskich krajach, które dołączyły do UE zaledwie kilka miesięcy
temu. Nowy fundusz konkurował tylko z podobnym produktem TFI ING - funduszem,
który inwestuje w banki, ubezpieczycieli czy biura maklerskie (ale nie tylko w
Rumunii i Bułgarii, ale i w całej Europie Środkowej i Wschodniej). O efektach
sprzedaży jeszcze za wcześnie mówić.

Polacy inwestują też na Bałkanach na własną rękę. Świadczą o tym coraz
liczniejsze wpisy śmiałków na forach internetowych.

Boom jak w Polsce i Hiszpanii

Nad Wisłą gorączka unijna rozpoczęła się w 2003 r., po czerwcowym referendum
akcesyjnym. Na warszawskiej giełdzie zaczęła się trzecia w historii hossa.
Tylko w tamte wakacje WIG poszybował o ponad 40 proc. (do dzisiaj już 200
proc.). Gospodarka złapała wiatr w żagle. Polacy więcej zarabiali i brali
coraz więcej kredytów hipotecznych. Ten boom mieszkaniowy trwa do dziś.
Podobnie było w Hiszpanii i Portugalii w połowie lat 80. Rok przed ich
wejściem do UE indeksy tamtejszych giełd wzrosły o ponad jedną trzecią, w
ciągu kolejnych dwóch lat kursy spółek wzrosły średnio o ponad 200 proc.

Teraz analitycy i inwestorzy z całej Europy wróżą podobny sukces Rumunii i
Bułgarii. - Kraje te czeka boom gospodarczy, podobny do polskiego. Warto w nim
uczestniczyć - przekonuje Mielcarek. - Przeciętny Bułgar zarabia dziś 200
euro, a Rumun - 300 euro. Nie stać ich jeszcze na kredyt hipoteczny, ale
pensje będą szybko rosły. Co dziesiąty mieszkaniec wyjechał za granicę do
pracy i teraz wysyła do domu pieniądze. Stopy są jeszcze stosunkowo wysokie,
ale będą systematycznie spadać wraz z inflacją - dodaje.

- Nowe kraje UE to rynki skazane na poprawę wskaźników i szybki rozwój
kredytów i depozytów - wtóruje mu szef ING TFI Sebastian Buczek. - Będą
rozwijały się szybciej niż "stara" Europa, nadrabiając historyczne zaległości
- mówił kilka dni temu dziennikarzom. Według jego wyliczeń na koniec ubiegłego
roku wartość kredytów hipotecznych w Polsce stanowiła 7,4 proc. PKB. W
Bułgarii - 7,5 proc., a w Rumunii - zaledwie 2,4 proc. Na Zachodzie udział
kredytów w PKB wynosi np. 34 proc. w Niemczech czy 55 proc. w Hiszpanii.

Niektórzy nasi rozmówcy zalecają jednak inwestorom indywidualnym ostrożność. -
Zakup akcji giełdowych spółek, np. deweloperów rumuńskich czy bułgarskich,
może być dobrym rozwiązaniem. Nieruchomości - niekoniecznie. My już ich nie
polecamy, bo ceny są wysokie - mówi Robert Chojnacki, prezes firmy redNet
Property Group, do której należy serwis nieruchomości Tabelaofert.pl. W
Bukareszcie za metr trzeba zapłacić około 1,5 tys. euro. Do tego trzeba
doliczyć 19 proc. VAT. Trzeba też pamiętać, że podawana powierzchnia
mieszkania obejmuje korytarz, balkon i ściany zewnętrzne. - Pułapek nie
brakuje też w Bułgarii, choć tu jest nieco taniej - mówi Chojnacki.

"Gazeta" już rok temu pisała, że Bałkany cieszą się coraz większą
popularnością wśród polskich przedsiębiorców. Biurowce buduje giełdowy
deweloper Globe Trade Centre (GTC). - Nadal zwiększamy zaangażowanie, jednak
ziemia ostatnio mocno zdrożała - powiedział "Gazecie" Mariusz Kozłowski,
członek zarządu GTC. Wśród największych inwestorów z Polski jest m.in. fundusz
inwestycyjny Polish Enterprise Fund V (z grupy Enterprise Investors), który
bierze udział w licznych prywatyzacjach. Być może wkrótce pojawi się tu
gdański LPP (właściciel marek odzieżowych Reserved czy Cropp). - Najbardziej
korci nas Rumunia i Bułgaria ze względu na liczbę ludności - mówił niedawno
dziennikarzom Dariusz Pachla, wiceprezes LPP.

Czas na Ukrainę?

Inwestorzy szukają już następców Rumunii i Bułgarii i spoglądają na Ukrainę.
Za pięć lat Polska zorganizuje z nią mistrzostwa Europy w piłce nożnej. -
Myślimy o utworzeniu funduszu inwestycyjnego, który inwestowałby w ukraińskie
spółki giełdowe. Więcej powiemy w czerwcu, lipcu - zdradza Rafał Abratański,
wiceprezes Domu Maklerskiego IDM (broker jest właścicielem TFI Idea).

Na Wschodzie już dzisiaj są takie spółki jak Śnieżka, Groclin czy PZU. Wiele
się zastanawia. - Ukraina wydaje się atrakcyjnym rynkiem, ale wciąż mało
przejrzystym. Niestabilność władzy utrudnia uzyskiwanie decyzji
administracyjnych. W tej chwili negocjujemy kilka transakcji - mówi Kozłowski
z GTC.

O Ukrainie poważnie myśli też warszawska giełda. W środę prezes GPW Ludwik
Sobolewski i szefowa największej giełdy na Ukrainie PFTS podpisali
porozumienie o współpracy. W przyszłości może powstać wspólna platformy obrotu
akcjami. - Ukraina to kraj o olbrzymim potencjale. Wzrost gospodarczy ma
wyższy niż Polska. Poza tym jest blisko UE. W drugiej połowie roku wstępuje do
Światowej Organizacji Handlu - powiedział Sobolewski. Szefowa giełdy
ukraińskiej Irina Zarya podaje, że w tym roku indeks tamtejszej giełdy wzrósł
o - bagatela - 64 proc.

Robert Chojnacki z redNet studzi optymizm. - Na akcjach firm budowlanych
zapewne będzie można zarobić. Mieszkania w Kijowie są jednak droższe niż nad
Wisłą - mówi.

Gdzie w takim razie kupić mieszkanie? - W Polsce albo np. w stolicy Malezji
Kuala Lumpur. Metr apartamentu pod klucz, z wyposażeniem i z basenem, kosztuje
tu około 4 tys. zł. Właśnie zawarliśmy pierwszą transakcję sprzedaży -
powiedział Chojnacki.

Źródło: Gazeta Wyborcza





  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript