Makroekonomia Teoria

Tematy

biblia


Co stanie się jak klientów będzie x razy więcej niż teraz?
M.Dudek


Mam nadzieje, ze bedzie ok. Jest tak dyscyplina nauki jak Badania
Operacyjne i tam jest cos takiego jak Teoria Kolejek. Bardzo pomocne i
skuteczne. Wszystko to opiera sie w gruncie rzeczy na tym, ze dla duzych
wartosci (czyli w makroekonomii) pewne rzeczy mozna stosunkowo latwo
przewidziec z bardzo duzym prawdopodobienstwem. Jezeli klientow jest np
1000 i znaja srednia czestosc dzwonienia w roznych porach itp to sa w
stanie policzyc z dosc wysokim prawdopodobienstwem ilu potrzebuja
pracownikow infolinii w danym przedziale czasu (np 0-4, 4-8, 8-12 itp).
Jesli maja klientow 100 000 to prawdopodobienstwo poprawnosci tych
obliczen (chodzi mi o ew. odchylenia) jest jeszcze wieksze. To tyle
teorii. Mam nadzieje, ze ktos w tym banku chodzil na te wyklady :)
Ale fakt, ze z internetem jest troche gorzej, bo jest tylko jeden IP,
ktory bedzie stanowil waskie gardlo. Ale moze sa inne sposoby?

Krzysiek Kowalski




| Teoretycznie waluta o wyższej stopie % powinna się osłabiać względem
walut o
| niższych stopach - powinni tego pilnować arbitrażyci.

A nie jest przypadkiem odwrotnie? Zawsze mi się tak wydawało...


No a mnie zawsze wydawało się tak jak napisałem... Z makroekonomii nie
jestem najmocniejszy (acz powinieniem), ale poszperałem i wynalazłem takie
oto dwa (sprzeczne?) punkty widzenia:

1. Twój - aprecjacja złotego: waluta wyżej oprocentowana daje więcej zarobić
w postaci wyższych odsetek, więc popyt na nią rośnie -cena idzie w górę.

2. Mój - deprecjacja złotego: waluta wyżej oprocentowana (czytaj: z wyższą
inflacją) traci swoją siłę nabywczą, a zatem powinna się deprecjonować. Jest
to zgodne z teorią PPP (Purchasing Power Parity), czyli teorią, która
twierdzi, iż kurs wymiany dwóch walut powinien odpowiadać stosunkowi cen
(koszyka dóbr) w obu krajach. Czyli, że siła nabywcza każdej waluty jest
taka sama. Jeśli Big Mac kosztuje w Stanach 1 USD a w Polsce 4 PLN, to kurs
powinien wynosić USD/PLN = 4.0000. Jeśli będziemy mieli inflację i Big Mac
skoczy w Polsce do 4,5, to kurs powinien zmienić się na USD/PLN = 4.5000.

Czy ktoś ma jakiś pomysł jak te dwa punkty widzenia można ze sobą pogodzić?

MooSHEL



begin Tomasz Slaski <tsla@skonet.pl.invalidskribis:


Oj.. poczytaj sobie teorie monopolu - mikroekonomia rok pierwszy :)


Wolę wymiotować po alkoholu. ;)


oraz teorie popytu i podaży - kawałeczek wcześniej :)


Uwaga j.w. ;)


To, co napisałeś wyżej, odnosi się do usług, bez ktorych ostatecznie
można się obejść. Bez telefonu (w ogóle) w dzisiejczych czasach, to
raczej sie nie da.


Telefon 'w ogóle' drogi nie jest - kupujesz prepaida do odbierania
rozmów (plus wydzwonienie tego, co w ramach zdrapki jest) i kartę
telefoniczną do dzwonienia bez abonamentu.
Jak dzwonisz często do jednej czy paru osób - są odpowiednie promocje
komórek, gdzie połączenia są niemoralnie tanie (kilka groszy za minutę).
Jak dzwonisz często do wielu osób - to widać prowadzisz firmę, więc
powinno kasy wystarczyć, zresztą wliczasz to w koszty.

Niech mnie ktoś uświadomi podając odpowiedni życiowy przykład, takie że
5 razy dziennie musisz dzwonić do dziewczyny w Japonii pozwolę sobie
zignorować. Następnie proszę powiedzieć, ile osób może podpadać pod te
przypadki, a ile osób narzeka, bo tak ich nauczono i narzekają na
wszystko (trzy rzeczy, z których Polacy są znani: kradzieże samochodów
na zachodzie, oszukiwanie na każdym kroku i wieczne narzekanie).




prosze o wskazanie jakiejs kompleksowej pozycji ksiazkowej, po ktorej
znalbym chociaz podstawowe pojecia, jestem naprawde laikiem i drazni
mnie to ze nie rozumiem prezyzyjnie czasem prostych artykulow w tej
dziedzinie pozdrawiam


Tak naprawdę każdy podręcznik do ekonomii na poziomie podstawowym to
umożliwi. Ja bym polecał (zaraz mnie zjedzą!) podręcznik Begga. Nudny to on
jest, rozwlekły, studenci na niego klną makabrycznie, a jednak mimo wszystko
jest chyba najbardziej usystematyzowany i przez to nadaje się do
samodzielnej nauki. Poza tym ma logiczną kolejność - zaczyna od
mikroekonomii.
Strasznie mną swego czasu wstrząsnął podręcznik Samuelsona - rozpoczęcie od
makroekonomii jest tak idiotycznym pomysłem, że ja nie wiem, jak ktoś mógł
na coś takiego wpaść. To tak, jakby fizyki zaczynać uczyć od teorii
względności.

Sigurd




In <news:c400qo$74r$1@inews.gazeta.pl, zielony wrote:
mam pytanie do studentow lub absolwentow studiow ekonomicznych. chodzi mi
mianowicie o kwestie, ile miejsca poswieca sie tzw. austriackiej tradycji w
ekonomii, zapoczatkowanej przez carla mengera i kontynuowanej przez ludwiga
von misesa, murraya rothbarda i innych. czy wykladanie tych teorii stanowi
znaczaca czesc studiow, czy sa one raczej marginalizowane?


Na Uniwersytecie Wrocławskim, jak się dobrze trafi, to można o tym
posłuchać, czy to na historii myśli ekonomicznej, czy na makroekonomii u
prof. Kwaśnickiego.




Marta wrote:
Jarek, chodzi o to, ze na tej uczelni robi sie to samo z
makroekonomii, a o Austriakach tyle samo, co wszedzie w Polsce.


Dobrze.
A teraz udowodnij mi, ze powinno sie o Austriakach robic wiecej i
dlaczego. Podaj przyklady. Bardzo chetnie poslucham.
Jak mowilas ze nic nie ma i udowodniono ci, ze jednak jest - to zle.
Teraz ze sie nie robi tyle ile powinno. Ja sie pytam a ile sie powinno
i dlaczego ktos ma akurat ciebie sluchac.
Bo tego za cholere nie zrozumialem.
Przyjdzie jakis Marksista i zacnie swoje teorie walic i zacznie
piep*** ze na SGH to sie tylko wspomina...

Wez klepnij sie po glowce...




Marta wrote:
| Jarek, chodzi o to, ze na tej uczelni robi sie to samo z
| makroekonomii, a o Austriakach tyle samo, co wszedzie w Polsce.

Dobrze.
A teraz udowodnij mi, ze powinno sie o Austriakach robic wiecej i
dlaczego. Podaj przyklady. Bardzo chetnie poslucham.


A najśmieszniejsze jest to, że oferta programowa SGH jak na żadnej uczelni w
Polsce jest kształtowana przez rynek - przez podaż i popyt. Jeżeli studenci
są zainteresowani jakimś wykładem, no i jest człowiek, który chce ten wykład
zrobić - to wykład się odbędzie (my tak prawie wywalczyliśmy "teorię
miary" - prawie, bo jednak było ciut mało chętnych).
A tutaj wrzask, że austriaków nie ma... No, są, ale mało - bo na więcej nie
ma zapotrzebowania.
I naprawdę jest zabawne, kiedy takie rozwiązanie krytykuje liberał :-P

Sigurd

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript