Mała gastronomia działalność

Tematy

biblia

Jako młoda osoba, juz prawie po studiach zdecydowalem sie pozyskac dotacje
unijna na rozpoczecie dzilalnaości. Chcialbym zalozyc mała gastronomię,
ktora zoreinotwana bylaby na obsługe kajakarzy i rowerzystów poruszających sie po Szlaku Odry


Dotacja moja wyniesie (oczywiscie jesli ja otrzymam) ok 25 tys, ale za to
musze przygotowac mały loakl gastronmiczny i kupić sprzęt wodny.

MOje pytanie dotyczy kwestii podstawowcyh. Tzn co kupić na poczatku działalności, tak aby nie przeinwestować? Lodówkę, frytkownicę i mikrowele juz mam. Ale chciałbym również sprzedawać smażone ryby. Czy w pierwszym roku lepiej je smazyc na zwyklej patelni i zobaczyc czy w ogóle będzie popyt na moje usługi czy kupić oid razu (nie wiem jak sie to nazywa), ale taka duża brytwanne, chyba elektryczna, gdzie można za jednym razem usmażyć wiecej produktów. Czy lepiej kupic jakis uzuwany sprzet czy nowy?

Lokal musze przygotowac od podstaw, bo część poniemieckiego domu bede adaptował na cele gastronomiczne

Miejsce, w którym bedzie znajdował sie mój lokal leży nad Odrą, nie ma tam zadnej konkurencji ale i nikt nie wie ze to miejsce mozna odwiedzić krajoznawczo, stad musze sie liczyc, że na poczatku popyt może byc mały?

Z góry dziekuje za wszytskie sugestie, pomysły, wskazane błedy których lepiej unikać itp.




smutne to co napisaliście. To tak jak w PZPN, wszystko w miejscu stoi, komunistyczny beton zalega i dopóki nikt ich nie przegoni a nie zapowiada się na to, nie zmieni się na dobre. No nic, nie ma co się poddawać, trzeba wpierw spróbować. Oby ojca pszczoły przezimowały już bez żadnych strat:)Może kolejne lata będą łaskawsze.Dziękuję wszystkim za pomoc
Nie jest do końca jak piszesz, ale przeczytaj z uwagą wątek zawarty pod tym linkiem:
http://www.miesiecznik-ps...p?p=12163#12163
z uwzględnieniem jednego z forumowiczów, który stanowi obraz zarówno zwiąkowych działaczy, jak i szeregowych pszczelarzy.

Tam nie ma żadnych komunistów. Komuniści mimo wszystko dbali o rozwój organizacji. W tym przypadku mamy prywatę, przerosty ambicji, megalomanię i pewność, że robią wszystko najlepiej, kiedy tak naprawdę nie mają do tego, ani wykształcenia, ani kwalifikacji, ani pomysłu.
Dziwię się tylko temu, że są jeszcze ludzie, którzy upatrują swoją działalność zarobkową w powiązaniu ze strukturami związkowymi. To tak jakby ktoś planował kupić rybacki kuter dla zawodowego połowu ryb, ale uparł się z tego powodu należeć do koła wędkarzy.

Przyznam, że na pszczołach dorobili się nieliczni i tak naprawdę nie tyle z samego prowadzenia pasieki i le z działalności okołopszczelarskiej. Gdybym miał Ci doradzać - czy zostać zawodowym pszczelarzem, to bym Ci zaproponował otwarcie pizzerii lub innej małej gastronomii w dobrej lokalizacji. Dochody bardziej pewne, a ewentualne straty znacznie mniejsze. Pszczoły potraktuj hobbystycznie.



Wszyscy, którzy liznęli choć trochę prywatnej działalności zarobkowej
mają wiele dziwacznych i uciążliwych doświadczeń z Urzędem Skarbowym.
Pocieszeniem może być fakt, że doświadczenia te posiadają także
bardziej zaawansowani cywilizacyjnie, nasi sąsiedzi


za TVN24.pl
Tematy: pieniądze, niemcy
16:49, 25.07.2007 /PAP
Miliardowy podatek za sprzedaż kiełbasek

POMYŁKA SKARBÓWKI MOŻE DROGO KOSZTOWAĆ BAWARIĘ
Mała gastronomia miała - według skarbówki - przynieść mieszkance Bawarii bajońskie zyski
2,1 miliarda euro podatku zażądał bawarski urząd finansowy od właścicielki budki z kiełbaskami.

Kobieta uznała roszczenie za absurdalne, ale urząd pozostał nieczuły na jej tłumaczenia.
Teraz Bawarię może to drogo kosztować. Nie widząc szans na porozumienie się z urzędem,
zdesperowana właścicielka małej gastronomii zdecydowała się bowiem zatrudnić doradcę podatkowego.

Dopiero z jego pomocą udało się wyliczyć należny bawarskiemu fiskusowi podatek - 108,82 euro.

Kobieta nie chce puścić urzędowi płazem absurdalnego żądania podatkowego, ale też nie zamierza ryzykować długotrwałej batalii sądowej.
Swe roszczenia - 600 tys. euro odszkodowania za konieczność zatrudnienia doradcy podatkowego - scedowała więc na dwóch adwokatów,
a ci pozwali Bawarię. Proces rozpoczął się w środę.

Radio bawarskie wyliczyło, że kobieta musiałaby sprzedać 10 miliardów bułek z kiełbaskami,
żeby dojść do 2,1 miliardów podatku obrotowego. W dodatku ciągu miesiąca!

Prawnicy pozwanej Bawarii zgłaszali przed sądem pretensje do doradcy podatkowego,
który - ich zdaniem - powinien był powiedzieć kobiecie, że sama mogła wnieść sprzeciw w urzędzie finansowym.
Nie potrafili jednak wyjaśnić, dlaczego sprawy nie udało się załatwić kobiecie jednym telefonem.



wszystko zależy od organizacji w jakiej chcemy wdrożyć dane punkty. jeżeli jest to mała gastronomia można je łatwo rozwiązać. jeżeli zaś zakład produkcyjny należy wyjaśnienia są bardziej skomplikowane. jeśli Pani/Pan opisze działalność postaram się w skrócie wyjaśnić.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript