Użytkownik Olgierd Cybulski <dech@poczta.wp.pl Użytkownik wojtekf
| FAKTY: [...] | Zapewniam Pana ze w powyzszych przykladach uzycie | klienty , agenty - brzmiałoby sztucznie i przyjete byloby z usmieszkiem Wojtek, jesteś hipokrytą i dobrze o tym wiesz :-) (...) Niestety, farba z masek, które nosicie w pracy, zostaje wam na twarzach, i z czasem zaczyna wam przeszkadzać brak takiej farby na twarzach ludzi spoza waszej subkultury, czego przykładem niniejsza dyskusja. W bukiecie sztucznych kwiatów prawdziwa róża wygląda nienaturalnie. OC
Tak ,jestem i na zawsze pozostane hiopokryta , hipopotamem i jeżem za biurkiem na ktorego skorń czyha ostra szpila wahadla torsyjnego .... sssss :)) Lecz reszta nie jest moja winą . Deschamptia Luminans listen to me , cos I proved I could play badmiton with you more often but if....)) Malo ze gosc z paszportem Spultanei przychodzi do "mojej" dziewczyny w czas jej przeziebienia przynoszac dary : z jednej strony sloik miodu a z drugiej dwie zolte cytryny . To jeszcze przy tym wszystkim zlosci sie ze mnie .... hmmm .."bywalca z duzym priorytetem:)" tam zastal .... o godzinie 21 .15. Strange!!:) Wiec jak kurde grac (A) z nim w te kometke , skoro tylko sie jezy?? ok? w.
Piotr Traczykowski wrote: Dnia 2004-02-09 11:36, Użytkownik Wojtek Jakobczyk napisał: | To lampart? Ciekawostka przyrodnicza. Temu zwierzakowi na obrazku blizej do lamparta niz do tygrysa : Jakbys znow nie wiedzial jak wyglada to : http://www.jasna.tarnow.pl/~dzikiekoty/lampart.html Lampart=Pantera ;) Gdybys nie wiedzial, mozna uzywac zamiennie, z ta roznica, ze AFAIR mowi sie "czarna pantera", a nie "czarny lampart". Lacinska nazwa obu gatunkow :Panthera Pardus
P.T.
Dżizas krajst. Żarcik, panie kolego, żarcik, rządzi się swoimi prawami. To tak jakbys w wiadomym dowcipie o krowie palącej marihuanę i częstującej bobra, czepiał się że "ta krowa nie mogła wziąć hipopotama za nadętego bobra! W życiu! H. ma dużo większa paszczę!!!" Wyluzuj. A toto cos na masce to nie jest ani lampart ani tygrys... Moze miał być lampart ale mu pysk urósł, moze miał być tygrys, tylko upierzenie mu sie zmieniło. Co za problem? Czepiasz się waćpan. IMHO żarcik z nawiązaniem do tytułu był fajny. I finito. Pozdro Massai
Dnia 2004-02-09 13:04, Użytkownik Massai napisał: Dżizas krajst. Żarcik, panie kolego, żarcik, rządzi się swoimi prawami. To tak jakbys w wiadomym dowcipie o krowie palącej marihuanę i częstującej bobra, czepiał się że "ta krowa nie mogła wziąć hipopotama za nadętego bobra! W życiu! H. ma dużo większa paszczę!!!"
nie to nie to samo, to tak jakbys ten zart ilustrowal, tylko zamiast krowy wsadzil zubra - rogi ma i duzy jest, nie ?
Wyluzuj. A toto cos na masce to nie jest ani lampart ani tygrys... Moze miał być lampart ale mu pysk urósł, moze miał być tygrys, tylko upierzenie mu sie zmieniło. Co za problem?
Co ty, to w zyciu nie przypomina tygrysa.
Czepiasz się waćpan. IMHO żarcik z nawiązaniem do tytułu był fajny.
mogl byc fajniejszy, starczylo zmainic tygrys-lampart, nawiazanie do tytuly byloby i zart bylby bardziej zwiazany z przekazem wizualnym.
P.T.
Witam! No, to się uśmiałem po przeczytaniu testu Mercedesa klasy G w Wysokich obrotach http://auto.gazeta.pl/wysokieobroty/1,49502,1971726.html OK, samochód naprawdę fajny i w ogóle, ale w pewnym momencie... Z resztą: "Już G270 CDI wgryza się w nawierzchnię wszystkimi czterema napędzanymi kołami, tak jakby chciała przyspieszyć ruch obrotowy matki Ziemi. Efekt szarżującego hipopotama można uzyskać przez jednoczesne wciśnięcie lewą nogą pedału hamulca i podkręcenie obrotów do 2000. Gdy zapali się zielone światło, wystarczy zdjąć nogę z hamulca i mocno złapać kierownicę. Pięć tłoków ukrytych pod maską wielką jak pokład lotniskowca ostro bierze się do roboty przy dziarskim pogwizdywaniu turbiny. G-klasa 270 CDI rozpędza się do setki w nieco ponad 13 sekund. Nie jest to kosmiczna wartość, ale wystarczy, by odnieść wrażenie, że dookoła jest próżnia, a nie powietrze." Nooo, to skoro oni odnieśli takie wrażeenie w samochodzie, który przyśpiesza w 13 sekund do setki (czyli porównywalne ze Skodą Favorit), to ciekawe co napisaliby po przejażdżce rakietą z sygnaturki :-P Pozdr
Nieprawda, to nie oczy, a wyraz "okołooczny" -zmarszczki, mimika, brwi mowia o
tym czy ktos klamie.
Latwe doswiadczenie:
zrobic maske z papiery z otworami na oczy i tylko oczy, najlepiej aby nie bylo
widac ani kawaleczka skory wokol, reszta twarzy tez powinna byc zaslonieta.
Poddawac osobe badana roznym bodzcom zewnetrznym (wywolywac radosc, smutek,
zadawac pytania).
Naocznie sie przekonacie, ze nic w oczach nie widac.
Co innego jak ktos ziolo zapali, wowczas zamiast bobra hipopotama sie widzi.
sol_isa napisała:
> Nieprawda, to nie oczy, a wyraz "okołooczny" -zmarszczki, mimika, brwi mowia
o
> tym czy ktos klamie.
>
> Latwe doswiadczenie:
> zrobic maske z papiery z otworami na oczy i tylko oczy, najlepiej aby nie
bylo
> widac ani kawaleczka skory wokol, reszta twarzy tez powinna byc zaslonieta.
> Poddawac osobe badana roznym bodzcom zewnetrznym (wywolywac radosc, smutek,
> zadawac pytania).
> Naocznie sie przekonacie, ze nic w oczach nie widac.
>
> Co innego jak ktos ziolo zapali, wowczas zamiast bobra hipopotama sie widzi.
>
skoro ty nie widzisz , nie znaczy , że wszyscy nie widzą .
u niektórych kłamców widać jakby czerwień w oczach i nie trzeba
wcale palić ziółek , żeby to widzieć . ta barwa jest tym intensywniejsza
im większe kłamstwo .
najbardziej przeraził mnie wzrok mojego kolegi . jego przypadek
był trochę inny . jego oczy zrobiły się wręcz krwawo czerwone
a później zapytał się , czy oddałem kiedyś cześć szatanowi .
w ZOO jest fajnie nawet zima , mozna obejrzec wiekszosc zwierzat nie na wybiegu a w ich "domkach" a
sa one w coraz lepszym stanie i chyba tylko goscina u hipopotama wymaga maski tlenowej :-)
kiedys na moim synu duze wrazenie robil dinozaur w muzeum...., w PKiN ( wejcie przez Palac
Mlodziezy )
Nie ma sie czego obawiać, chyba, że jest duża fala, albo poinformują Cię, że w
danym miejscu jest duży prąd. W czasach kiedy sie bardzo bałam, pływałam w
piance nurkowej, takiej bez długich rękawów i nogawek. Ona jest dosyc wyporna,
a znacznie wygodniejsza od kamizelki. Taki mi doradził narzeczony -
doświadczony nurek i jego kumple i to był dobry pomysł. W środku lata może
jednak byż za ciepło w takim uniformie. Maskę i rurke mimo wszytsko polecałabym
mieć swoją, przyjemniej pluć w swoje i czujesz się pewniej w znanym
oprzyrządowaniu. Niekoniecznie musi byc super profesjonalna. Ostatnio w Sharm
pękła mi gumka od mojej (b. dobrej). Sama firmowa gumka na zmiane była droższa
od całej maski z gumką pasującą rozmiarem, tyle że no name. Dla czystej draki
wypróbowałam tę maskę (60 funtów o ile pamiętam) i była bardzo dobra, nie
ciekła, nie parowała, dla początkujących świetna. W Polsce te rzeczy są drogie,
warto inwestować jesli wiesz, że Ci się nie znudzi, a nie na jeden raz. Co do
koszulki, to myslę, że w ostrym słońcu bez koszulki snorklować mogą tylko
ludzie o skórze hipopotama - inni przypłacą to potężna spalenizną. Uwaga - w
tej słonej wodzie starszliwie chce się pić. Ja przytraczałam sobie do paska na
biodrach albo do rzepy na ręce małą boutelkę wody. Był to dosc oryginalny
pomysł, ale znalazł naśladowników.
Teraz nurkuję już z butlami. Jednak to właśnie snorklowanie przekonało mnie do
swoich umiejętności pływackich i w końcu przestałam bać sie wody - również w
normalnym basenie, bez rurki i maski. Bardzo polecam.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|