CD
Co ja o tym wszytskim sadze :)?
Ja uwazam ze jedyna droga Rosji - to budowa "zachodu" u siebie w domu. Wlasnie
tak, dzialac wg. ich zasad i regul gry, a nie glupia integracja z UE (ktora
nigdy nie moze nastapic). Zeby to osiagnac musimy odrzucic "pomoc" Zachodu,
bo wlasnie ze silna gospodarczo Rosja dla Zachodu jest gorsza od cholery.
Wlasnie dlatego oni placili duze kredyty pijakowi Jelcynowi zeby nic nie robil
a tylko rozwalal nasz przemysl i armie. Musimy wyjsc z G8, bo na takiej
jednostronnej wspolprace z G7 tylko tracimy. Wiecie ktore panstwo jest glownym
inwestorem Rosji? Cypr. Mowia ze "Rosja musi sie uczyc od Zachodu". Racja, ale
jesli to oznacza podpadanie pod wplywy USA, to to jest nie do przyjecia.
Zrozum, andy, ze Rosja to nie POlska lub Czechy, ktroze w zasadzie nigdy nie
mieli niezaleznosci (szczegolnie Czechy). Rosja jest zbyt duze i
niejednoznaczne panstwo, ktore po prostu nie moze nie miec swych interesow i
znajdowac sie pod czyims wplywem. A interesy Rosji w wiekszosci sa w 100%
sprzeczne z interesami USA. Dobry przyklad Kaspijskie morze - jakie tylko
wysilki nie robili "przyjaciel Bill" zeby tylko wyrzucic Rosje z tego waznego
rejonu? I co mamy podniesc rece do gory i chwalic "madra sterujaca rola
naszych pindosowskich braci"? Nie, andy, musimy wyraznie okreslic granice
nszaych interesow: ktorze w odroznieniu od pindosowskich sa znacznie bardziej
skromne. Ale musimy okreslic to maksymalnie twardo i zdecydowanie: jesli
pindosi suwaja rece gdzie nie trzeba, to musimy oderzyc ich po rekach, zeby
bylo wszystko jasne. A jesli nasze interesy w jakichs momentach sa zbierzne to
musimy wspoldzialac. Ale jeszcze raz powtorze: sojuszniczych stosunkow z
Zachodem Rosja nigdy miec nie bedzie. POd zachodem ja rozumiem oczywiscie USA,
bo UE jest niezrozumialym "kisielem", ktorzy idzie w kilwaterze pindosowskiej
polityki zewnetrznej...
Na koniec slowa Bismarka dla wszystkich tam "swiatel" i "boriek": "Rosja nigdy
ne bywa taka silna jak chce sie wydawac, ale rowniez nigdy nie jest taka slaba
jak sie wydaje"...
Pozdrawiam
Misza
Wiesz, na tym etapie, na którym jest Twój synek, mój też najchętniej
rozwalał wszystko, co ja ułożyłam, postawiłam,zbudowałam. Widać to
tak ma być. Nawet rzucanie zabawkami na odległość (hehe) to norma,
choć nas wnerwia. Masz ten luksus, że z nim jesteś w domu. Ja teraz
dopiero nadrabiam...W każdym razie psycholog mi radzi, aby staraćsię
jak najwięcej bawićsię z dzieckiem. Nawet, jeśli się nie interesuje
początkowo, to usiąść samemu przy tych klockach i samemu budować
jednocześnie zachęcać - a może ty postawisz kolecek, pomóż mamie
zbudować wieżę- itp. itd. Może być, że się zainteresuje za jakiś
czas, ale załapie, zobaczysz. Pomyśł, może nie ma takich akurat
zabawek, które ytrafiają w jego gust? Mój młody od zawsze uwielbiał
sortery. Teraz ma ponad trzy lata i nadal lubi dopasowywać kształy
do otworów, podobne układanki itp. Teraz poprostu dopasowujemy
stopień trudności do jego wielu i umiejętności. Mój synek za
klockami nie przepada, czasem coś postawi, ale tylko ze mną. Za to
lubi różnego ypu labirynty, koloroe guziczki do wciskania w planszę
(ze wzorami), różne gry. Oczywiście jest dużo starszy, ale chodzi mi
o to, że trzeba poszukać tego, co dziecku przypasuje. Ja pamiętam,
że w jego wieku mój Mati też był badaczem domu, bo ledwo dziecko
stanęło na nogi, chce wszytstkiego dotknąć, sięgnąć. Może to właśnie
bardziej go fascynuje niż zabawki. Generalnie szukaj, badaj. Nie
chodzi o to, by kupować od razu markowe zabawki za ciężkie
pieniądze, bo może być niewypał. U nas często sprawdza się zabawka
za grosze z supermarketu. Potem kupujemy, jesli "zaskoczy",
trwalszy, lepszy odpowiednik. I tyle. Nie każde dziecko MUSI bawić
się tak samo i miećtakie same zainteresowania.
> kiedy nastolatek się obraża i milczy jak grób?przeczekać?, czy
drążyć?
To zależy od sytuacji. Najlepiej powiedzieć, że ja wiem, co chcę
powiedzieć, ale ty nie wiesz i to jest Twój problem, bo nie wiesz
jakie będą konsekwencje (tu potrzeby jest autorytet - o tym piszę
poniżej). Jak zdecydujesz się rozmawiać - czekam w pokoju.
> - kiedy ja mowię,że nie może grać na komputerze, bo coś co
wspolnie ustaliliśmy
> zawalił, a on mi mowi,że będzie i włącza komputer!!!, albo
obrażony /znowu/
> kładzie się na łóżku i gapi się w sufit?
Jak włączy kompa - to hmm.. allbo cię testuje albo nie jest dobrze.
To źle jest wtedy, gdy nie masz autorytetu bo go nie zbudowałaś
(szkoda że to tak brutalnie brzmi ale to prawda). Najczęściej jest
to wynik niekonsekwencji w działaniu ciebie - rodzica. Zaczyna się
od błachostek, kończy poważnie w wieku dojrzewania dziecka.
Najlepszym rozwiązaniem w ww. sytuacji jest doprowadzenie do
egzekwowania kary. Ale bez przesady. Jeżeli kara obejmowała komputer
("to nie będziesz grał na tym komputerze!") a twój większy bobas
stwierdzi "to idę do kolegi" - cóż, sama nie powiedziałaś że zakaz
wyjścia z domu też będzie "w pakiecie" więc nie miej pretensji, jak
pójdzie.
Przykładzić trochę inny ale na temat siedzienia przy kompie i
klasówki:
- masz kartkówkę jakąś niedługo?
- jutro z historii. [to duży PLUS że ci mówi że ma kartkówkę! NIE
ZMARNUJ TEGO BĘDĄC UCIĄŻLIWA bo następnym razem możesz się nie
dowiedzieć...]
- nauczyłeś się już? [jest 19.30, ty dopiero weszłaś do domu,
widzisz że gra na kompie i pewnie nic nie jadł bo ma jeszcze kapcie
szkolne na nogach]
- nooo... ZARAZ! się biorę.
[teraz najlepiej złapać oddech i iść zrobić sobie herbatkę. Po 15
minutach zaglądasz do pokoju. Twoja pociecha wciąż rąbie w
komputerze w najlepsze.. Masz dwa wyjścia:
wyjście A - to o której mogę cię przepytać? [atakujesz jasno]
wyjście B [subtelne i bardziej zalecane ]- jest już 20.
Chciałabym bardzo, żebyś trochę pospał w nocy i ja też chciałabym
przespać się do rana. Może zrobimy tak: ja przeczytam newsy na
gazeta.pl a ty się pouczysz w międzyczasie? To przyjdę za 15min. Idę
coś przekąsić. Chcesz coś zjeść przed nauką? [jak chce - to mu zrób,
jak nie chce - to jego problem. będzie głodny]
No i na zakończenie: nawet jak nie masz ochoty przeglądać internetu,
porób coś na kompie. Niech zobaczy, że musi ci go udostępnić - to go
oderwie od grania. Jak nie będzie chciał żebyś go pytała po nauce (a
widzisz że zaczął coś czytać z historii) - nie pytaj. Najważniejsze
że wziął się do pogłębiania wiedzy a nie rozwalania bogu ducha
winnych istot na ekranie lub budowania wirtualnych imperiów.
Krotko, jasno i na temat. Co zamierza Ariel Szaron i jaka bedzie dalsza
polityka Izraela.
Moim zadniem:
1. Pozorowane wycofanie osadnikow z okupowanej Strefy Gazy obliczone
jest po pierwsze, na propagandowy, medialny efekt majacy byc argumentem
Szarona za tym, ze chce jakiegos pokojowego rozwiazania problemu
izraelsko-palestynskiego, ma byc to taki zastrzyk z adrenaliny w trupa
Mapy Drogowej.
Drugim, jest juz glownym celem wycofania, jest przerzucenie
osadnikow w rejon okupowanego Zachodniego Brzegu oraz okupowanych Wzgorz
Golan (wlasnosc Syrii) i budowa na tych frontach dalszych 300 osiedli,
co zreszta sam Ariel Szaron zapowiada. (c.d.n.)
2. Szaron z pewnoscia bedzie dazyl do pobudzenia nastrojow
antyzydowskich w Europie. Dlaczego. Jest mu to ze wszech miar na reke,
poniewaz Izreal potrzebuje ludzi. Potrzebna jest mu swierza krew w
Izraelu, do czego o tym dalej.
Po drugie jest to swoisty "produkt uboczny" planu stabilizacji Iraku i
Iranu. Iran jest celem strategicznym, Irak mial byc baza wypadowa i
ogordkiem, w ktorym USA i Izrael staraja sie zaszczepic kolaborujace z
nimi panstwo Kurdow. Izrael nie moze odpuscic ataku na Iran za wszelka
cene. No moze nie za wszelka, mam nadzieje, ale na pewno jest gotow
zaplacic duzo - pozostawienie Iranu ze swoim programem atomowym
spowoduje, ze panstwo to wyprodukuje swoja bron A w przeciagu lat 3 i
bedzie nietykalne dla USA i Izraela. Nie tykalne, bo do zniszczenia
Izraela wystarczy jedna bomba malej mocy. Iran jest celem prawie
bankowym i Iran to wie - stad zamach w Beer Sheva, moim zdaniem nie
przekona to Sharona, stad powstanie w Najafie, to jest mocniejszy
argument, ale tez nie wystarczy. Obecnie musi toczyc sie intensywna
debata czy atakowac Iran czy nie, moim zadniem zapadnie decyzja o ataku.
Teraz tak - kompilacja - po co Szaronowi swierza krew w Izraelu,
dlaczego Iran jest taki strategiczny i po co to wysiedlenie osadnikow
(c.d.)
Iran jest strategiczny bo posiadajac bron A uniemozliwi albo niemal
uniemozliwi dalsza ekspansje terytorialna Izraela. Izrael ma
Palestynczykow gleboko w nosie i WCALE NIE ZAMIERZA powolywac do zycia
jakiegos panstwa palestynskiego! ludzie kochani - pod przywodztwem
Ariela Szarona :-) niezly zart. Palestynczycy maja juz swoje panstwo,
mowia Zydzi, to Jordania, jest ich tam 70% :-) To tak, jakby Niemiec
powiedzial, ze my mamy Ukraine i Litwe, a z Polski powinnismy sie
wynosci - to jest mniej wiecej to samo, a raczej duzo mniej niz wiecej.
Poniewaz Szaron zmierza do zagarniecia Zachodniego Brzegu oraz do
likwidacji Strefy Gazy, atak na Iran jest dla niego koniecznoscia.
Atakujac Iran do czerwonosci wkurwi Europe. W Europie, we Francji
zwlaszcza, zaczna sie pogromy Zydow - autentyczne, takie jak za
NSDAP, nie do opanowania przez zadne sluzby. Zydzi z Francji wyjezdzaja
masowo do Izraela - diaspora francuska liczy okolo 500.000 Zydow
(podobno) - ci ludzie jada do Izraela i to jest ta swierza krew.
Idac za ciosem, bo Szaron bylby idiota majac marionetke-Busha na drugiej
kadencji i nie idac za ciosem - po ataku na Iran Izrael "naklania
Palestynczykow do wyjazdu z Palestyny i osiedlenia sie gdziekolwiek
indziej by chcieli" - rozwala Gaze pod byle pretekstem. Do tej Gazy
zmierza juz swierza krew - a Palestynczycy przeprowadzaja sie do
kolejnego obozu uchodzcow, tym razem na terytorium Egiptu. Egipt na to
przymyka oko, bo jest drugim co do wielkosci beneficjentem Amerykanskiej
pomocy zagranicznej, zaraz po Izraelu. Rezim egipski jest w kieszeni u
Amerykanow. Jednoczesnie walki wubuchaja na Zachodnim Brzegu, sa to
walki raczej jednostronne a obrona Palestynczykow rozpaczliwa, bo na
Zachodnim Brzegu nie ma prawie infrastruktury ruchu oporu. Palestynczycy
masowo uciekaja do Jordanii.
I to jest caly plan Ariela Szarona, wariant pesymistyczny.
Optymistycznego wariantu opisywac nie warto, bo raz, ze jest za bardzo
spiskowy a dwa, ze nigdy nie nastapi, bo nie udala sie stabilizacja
Fallujy, fiasko Amerykanie poniesli w momencie wybuchu powstania w
Fallujy - po prostu nie sa w stanie zadowolic obu stron i w Iraku musi
trwac permanenta wojna domowa w wymiarze mikro, czyli wojna partyzancka
z USA.
Izrael gra o wszystko, mowilem to z okazji proby likwidacji obozu
Brasil, zmierzajacej do odciecia ewentualnej pomocy ze strony Egiptu dla
Gazy oraz przerwania dostaw broni, to z kolei ulatwiloby pozniejsza
likwidacje Gazy. No ale to sie nie udalo.
Ciekaw jestem komentarzy. W polemike sie nie wdaje, bo jestem na liscie
non stop szkalowany, pomawiany i personalnie obrazany przez jedno,
waskie grono, reprezentujace poglady wyraznie proamerykanskie. Jezeli
wiec jakis ultrapopierdolec zamierza mi po raz kolejny udowadniac, ze
potencjalna III wojna nie ma z militariami nic wspolnego, niech sobie
uzyje, ja odpisywac nie bede.
A.
p.s.1 Moim zdaniem, jezeli atak nastapi, to nie wczesniej niz po
reelekcji Busha. Ciekawe jestem natomiast czy przed wyborami w Polsce,
to zalezy prawdopodobnie od analizy swojej sytuacji w Polsce, jaka
zrobia w Tel Avivie. Ale gdybym mial zajac stanowisko, to powiedzalbym,
ze sytuacja w Polsce ma marginalne znaczenie dla Tel Avivu.
p.s.2 pytanie do viceprezydenta - nazywaja pana Lordem Vaderem Bialego
Domu, czy to prawda? Tak, podobno. Czy nie przeszkadza to panu? Skaadzee
(szkoda, ze nie kazdy widzial jego uradowana mine) Moze ktos sie w tej
materii lepiej wyznaje, czy to prawda, ze bezposrednim sprawstwem
kierowniczym zajmuje sie vice?
p.s.3 Calkowicie powaznie - bardzo wszystkich czytajacych rozne moje
posty prosze, zeby z polityka nie mieszali szarych obywateli Izraela a
juz bron Boze Polakow pochodzenia zydowskiego. Jestem _calkowicie
przekonany_, ze ci, ktorzy ta polityke popieraja, robia to w dobrej
intencji a winnym jest tutaj tylko i wylacznie establishment. Takze
jezeli komos przyszlyby do glowy jakies bzdury antysemickie po
przeczytaniu takiego postu, to ja idiocie reki nie podam, chyba ze
zacisnieta w piesc.
A.