groch po bretońsku

Tematy

biblia

Dziewczyny ja troch z innej beczki mam prozbe bo mam straszna ochote zrobic se fasolke po bretonsku ale jeszcze nigdy nie robilam i za bardzo nie wiem jak. Juz mi sie moczy groch miesko tez mam i koncentrat pomidorowy. Moze ktoras wie co robic dalej prosze o pomoc



aniaiJula ja Oli daję praktycznie wszystko oprócz grzybów, fasoli, grochu itp. Jeśli chodzi o mleko modyfikowane, to owszem - uwielbia bebiko junior z takim misiem na motorze (jest sprzedawane gotowe do spożycia, w postaci płynnej w kartonikach jak soki) wypija około 120-150 ml rano. Pierwsze danonki zaczęła jeść jak miała 6 miesięcy, zaraz potem jogurty, parówki jak tylko nauczyła się gryźć. Ponadto jest "uzależniona" od Mamby......

Wiem wiem, znajdzie się wiele przeciwniczek, ale wierzcie mi, jak kiedyś zobaczyłam u "koleżanki" jej półtorarocznego synka, który sam bez niczyjej pomocy opędzlował wielki talerz fasolki po bretońsku, mama mu tylko od czasu do czasu kibicowała, to mi szczena opadła .... odpuściłam sobie wiele wiele rzeczy (ale oczywiście fasolki to jej jeszcze długo nie dam)

no i tyle, myślę, że przy drugim dziecku nie sprawdza się już tak dokładnie zaleceń żywieniowych, ten synek koleżanki był jej piątym dzieckiem - więc pewnie już to nie wiele obchodziło co maluch zjada



Ja nie nawidze : Fasolki po bretońsku, fasolki (ogólnie), grochu, flaków, czerniny, pierogów (ale tych z masłem <fuuj> a tak pierogi uwielbiam ) i to chyba wszystko



będę tu dopisywać przepisy, cenne rady o. Jana. Pewnie niektóre będą oczywiste, ale dla mnie wszytskie razem są cenne i są odkryciem

1. o. Jan radzi aby często spożywać fasolę, groch

Fasola (przygotowanie)
Aby nie zbierały się gazy suche nasiona fasoli należy sparzyć wrzątkiem na 15 min., zlać wodę, nalać świeżej i namoczyć. Do gotowania dodać szczyptę kminku.
Fasolę gotuje się bez mięsa i soli, w oddzielnym garnku, w tej samej wodzie, w której była moczona z kminkiem. Tak przygotowana fasola jest bazą do wszystkich potraw.

Zupa fasolowa
do zupy jarzynowej dodać łyżkę masła, roztarty ząbek czosnku, majeranku oraz wczęsniej przygotowanej fasoli.

Fasolka po bretońsku
Przysmażamy na oleju resztki mięsa, lekko podrumieniamy pokrojoną cebulę, dodajemy rzecier pomidorowy i nieco koncetratu pomidorowego + fasolę wcześniej przygotowaną.
Przyprawiamy pierprzem.

CDN




ale ostatnio jakoś powoli dojrzewam do decyzji, żeby nauczyć się coś gotować, bo w sumie lipa tak trochę.
Troche bardzo lipa.


Potrafię, odkąd skończyłam szkole podstawowa pamiętam mama zawsze mnie wołała i pokazywała jak sie coś robi... ja zawsze tak fajnie jej słuchałam, czasami ona siedziała przy stole i mówiła mi jak robic jakies tam danie .. np rolady , czy bigos, kapuste z grochem, czy fasole po bretońsku.
Sama pozniej zaczęłam gotowac.. piec... wiadomo , nie zawsze wychodziło , czasami cos niedosoliłam, czy wręcz przeciwnie, dodalam za dużo przypraw i było nie do zjedzenia.Ale zawsze mama jakos tak kombinowała, cos tam dodawała, i ratowała dania, bo u mnie w domu zywności się nie wyrzuca.
Uwielbiam robic moje słynne nalesniki po meksykansku , czy tez lubie robic sphagetti i sosy wychodza mi wyśmienicie. Lubię tez robić ciasto 3bit, czy tez z soków kubuś.
Kocham robic sałatki różnego rodzaju ,np makaronową, czy tez z zupek chińskich ,lub warstwową z gyrosem.Mniami.



Tego nie rób...

Z jadłospisu po chemioterapii należy wykluczyć produkty:

alkohol, kakao, czekolada, woda gazowana, gazowane napoje oraz napoje typu cola;

pieczywo żytnie, razowe i chrupkie;

tłuste wędliny, boczek, konserwy mięsne, rybne i warzywne, sery żółte, topione i pleśniowe, jaja na twardo i smażone na tłuszczu, twarde margaryny, smalec;

tłuste gatunki mięs (wieprzowina, baranina, gęsi, kaczki);

tłuste, zawiesiste zupy i sosy, także zupy z warzyw kapustnych;
makarony, grube kasze, soja, soczewica, groch, fasola;

placki ziemniaczane, bliny, kotlety, krokiety, bigos, fasolka po bretońsku, pizza, hamburgery, frytki, chipsy;

ostre przyprawy: ocet, pieprz, papryka, chili, curry, musztarda, ziele angielskie, liść laurowy, gałka muszkatołowa oraz nadmiar soli.

Tak trudno sie do tego przyzwyczaic ze nie nie moge tego jeśc



Fasolka po bretonsku 2


Składniki
1 kg fasoli jasiek nie moczonej
30 dkg boczku wedzonego
30 dkg podgardla
3 kiełbasy wzyczajne
duża cebula
3 ząbki czosnku
30 dkg żeberka wedzonego
1 litr soku pomidorowego ostrego
słoiczek przecieru pomidorowego
liście laurowe
ziele angielskie
pieprz
sól
ziarenka smaku


Fasolę płuczemy, i zalewamy woda w dużej misce ( fasola musi zajmowac połowe miski a druga połowe woda) groch należy moczyć conajmniej 12 h

opłukane żeberko i boczek zalewamy woda w dość dużym garnku, dodajemy 2 ząbki czonku, ziele angielskie i liść laurowy, doprowadzamy do wrzenia i zmiejszamy gaz. Musi sie gotowac około godziny.

Kiełbasę i podgardle kroimy w kosteczkę i smażymy na patelni z ząbkiem czosnku i skrojona cebulką.

Groch wraz z woda przelewamy do garnka, dodajemy wywar spod mięs, i gotujemy do miekkości, żeberko obieramy kroimy w kostke i wrzucamy do garnka, boczek kroimy w kostke i wrzucamy do garnka, wysmazone mięsa dodajemy do całości. Wlewamy sok pomidorowy i przecier, doprawiamy pieprzem i solą ewentualnie ziarenkami smaku.

Ja fasolki nie podbijam maką, bo to psuje pomidorowy smak, jest wystarczająco gęsta i aromatyczna



Jak już wcześniej w innym temacie pisałem, nabyłem to urządzenie i powiem tak:
Jestem baaardzo z niego zadowolony!
Jak na razie przyrządziłem w nim
1. Grochówkę - praktycznie zero roboty, wrzucamy wszystkie składniki, (groch nie moczony), włączamy i zapominamy. Po ok. 10 godz. mamy pyszną zupę. Jako, że nastawiłem wieczorem, grochówka była gotowa rano. To zostawiłem ustrojstwo załączone i poszedłem do pracy. Po powrocie z pracy skonsumowałem. Okazuje się, że po w sumie 22 godzinach ciągłego "gotowania" zupa była pyszna. Nic się nie rozgotowało (marchewka, ziemniaki), mięso kruche, soczyste.
2. Sztuka mięsa (nie nazywam pieczenią, bo nie piekłem) z warzywami. To est dopiero fajne! Mięso obsmażyłem na patelni, do gara, warzywa i zapomniałem na 10 godzin. Mięso wyszło kruche, soczyste, rozpływające się w ustach. Znajomy stwierdził, że jeszcze nie jadł tak dobrze przyrządzonego mięsa
Zrobiłem też fasolkę po bretońsku i gulasz wieprzowy, efekt za każdym razem super.
A najlepsze jest to, że wcale nie trzeba tego pilnować, a wszystkie składniki można dać od razu, bo nic się nie rozgotuje.



To nie tak
Groch i owszem pożyteczny jest ale pełnię swych walorów ujawnia w grochówce a więc to cudowne połączenie grochu, wędzonki, cebulki, czosneczku i majeranku może przechylić szalę zwycięstwa w Morsku.
Nie zapominajcie również o fasolce po bretońsku bo i Ona pożyteczną okazać się może i gotowa sprawić blitzkrieg i przynieść zwycięstwo walkowerem rycerstwu ziemi sieradzko-łęczyckiej a omdlałych konkurentów z pola znosić będzie trzeba :twisted:
Pozdrawiam greenhorn z Łasku



Ja na początku ciąży jadłam rzeczy typu kapusta z grochem, fasolka po bretońsku, kapuśniak i bigos i zero słodyczy. Teraz jest mi wszystko jedno ale jem normalne rzeczy.



Ja jem wszystko oprócz fasoli i grochu.Ale chodzi już za mną fasolka po bretońsku .



groch do zupy, a tak to fasolka po bretońsku
ssak czy gad?



=-Mav-= co Ty wiesz o tym czego ja chcę ;)


z powodu kapusty z grochem
zjadłabym fasolke po bretońsku :P



A więc zaczne:Fasolka po bretońsku, kapusta z grochem, bigos, pierogi ruskie,schabowy, kotlet mielony, kluski lane na mleku, zupa pomidorowa, zurek, pizza, spaghetti, jajecznica (w wykonaniu mojej kobiety),i wszystkie placki,ktore robi moja przyszla tesciowa hehe



Do wszystkich "ekologów".
Zarzucacie UM, że nie chce kolektorów. Wykorzystanie innych źródeł energii niż taka w kontakcie albo rurze (gazowej) zawsze pociągała. Skoro słońce grzeje w główki to czemu nie zagotuje szklanki wody na kawę.
Zanim jednak zajmiecie się wiatrakami, dynamem od rowera w rzece, dachami gotującymi wodę, proponuję inne, tańsze rozwiązanie.
Potraktujcie to jako eksperyment. Jeśli się Wam powiedzie to będzie oznaczać, że o ekologicznych źródłach ciepła wiecie więcej i - co najważniejsze - macie wiedzę praktyczną.
Niedocenianym źródłem energi jest tzw. "biogaz". Produkowany jest przez organizmy żywe, w tym również człowieka. Większe ilości gromadzą się zwłaszcza po spożyciu prażonego grochu czy większych ilości fasoli (niekoniecznie po bretońsku). Posiada on specyficzny zapach i jest palny. Tą ostatnią właściwość można wykorzystać.
Każdy z "ekologów" może sobie zrobić przenośny podgrzewacz wody na biogaz. Wystarczy balonik gumowy i kawałek rurki metalowej. Balonik napełniamy biogazem. Ta czynność może nastręczyć pewnych problemów i należy użyć osoby drugiej (a nawet trzeciej). Nie muszę dodawać, że powinna to być osoba zaufana bo czynność napełniania balonu biogazem jest ... intymna
Mając juz balonik z biogazem wystarczy zakończyć go metalową (lub szklaną) rurką.
Tak przygotowany PPS (przenośny palnik Stęchłego) można już użyć do zgrilowania kabanoska.
Z całą pewnością smak takiego wyrobu będzie niepowtarzalny.
Dopiero po takich doświadczeniach "ekolodzy" będą mieli prawo wypowiadać sie na tematy wykorzystania innych źródeł energii od elektrowni jądrowej (uwaga chłopy !!) po cieplutką wodę ojca Dyrektora.
Nikt kto nie potrafi pokonac trudności z napełnieniem balonu biogazem nie ma prawa krytykować decyzji UM dotyczących o wiele bardziej złożonych projektów



Nigdy nie zjadamy wszystkiego tego, co zabieramy ze sobą w podróż, bo... albo niesmaczne albo zepsuło się przed czasem (to nic, -pies zje) :-D
Dania typu: fasolka po bretońsku w puszce, flaczki (ale te tylko to ja ją jem- rodzinka flaczkami się brzydzi) ), gołąbki czy groch z kapustą to właściwie jedyne gotowe "turystyczne" potrawy, które można kupić w sklepach. Kupujemy też zupy w słoikach firmy "Chłopskie Jadło"- kapuśniak, grochowa czy pomidorowa z ryżem.
Obowiązkowo za to: kiełbasa na grilla, udka z kurczaka i kaszanka. Głównym daniem dnia są właśnie potrawy z grilla- taka...obiado-kolacja.
Gwoździem programu jest natomiast...gulasz po węgiersku z knedlami (+ lampka wytrawnego czerwonego wina- może być Egri Bikaver), który jest moją turystczną specjalnością (przepisu nie zdradzę- tajemnica szefa kuchni!).
Żona preferuje za to różnego rodzaju makarony i sosy. Mało jednak garnie się do kamperowej kuchni twierdząc, że... kamperowanie to męska sprawa.
Gdy już mamy dosyć "puszek" zaczynamy się rozglądać za knajpkami. I tak...po przestudiowaniu menu w kilku językach zawsze dochodzimy do wniosku, że najbardziej zrozumałym daniem jest...pizza. Pizza to pizza- nic dodać nic ująć !!
W każdym obcym kraju (to już nasza tradycja) staramy się zjeść coś regionalnego. Dopóty wałkujemy kelnera, dopóki nie poda nam coś "swojego". Im dłużej "ponudzisz", tym lepsze dostaniesz żarełko. Sprawdzone!! . Czasami jednak, choćbyśmy wychodzili ze skóry nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć o co nam chodzi- wtedy zostaje nasza stara sprawdzona "puszka" lub własne kulinarne umiejętności (np: jeśli na Węgrzech porosimy o gulasz- to dostaniemy zupę gulaszową a prawdziwy węgierski gulasz...trzeba sobie zrobić samemu w kamperze !!).
I tak...już na koniec...
"Jak ja ugotuję, każdemu smakuje",... co też staram się czynić w kamperomanii.



Kosztują tyle co nic, a mają mnóstwo walorów odżywczych. Mimo to prawie się ich nie zauważa. Jeśli chcesz zachować dobre zdrowie i na dodatek schudnąć, warto zainteresować się tą niezwykłą rodziną. Jeśli jadasz czasem tylko fasolkę po bretońsku, to pewnie wzdragasz się na samą myśl o włączeniu jej do jednostki roślin strączkowych w diecie Omega. A szkoda. Rodzina roślin strączkowych jest niezwykle różnorodna pod względem smaku, kształtu, barw i zastosowań. Niedoceniane, rzadko goszczą na naszych stołach. Zastanówmy się najpierw, co rośliny strączkowe mogą nam zaoferować.

Produkt doskonały

Jeśli chcesz zdrowo się odżywiać i dostarczać organizmowi tego, czego najbardziej potrzebuje, co najchętniej widziałbyś w jadłospisie? Produkty o niskiej zawartości tłuszczów nasyconych, idealnej proporcji omega-6 do omega-3, zawierające dużo rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego błonnika, jak najwięcej witamin i składników mineralnych. Produkty, w których istnieje równowaga między białkiem i węglowodanami, mające niski wskaźnik glikemiczny oraz zapewne ów tajemniczy czynnik x, który sprawia cuda.

Wszystko to znajdziesz w roślinach strączkowych. Żaden inny naturalny produkt nie zawiera bowiem wszystkich tych składników tak doskonale zrównoważonych. Choć każdy rodzaj fasoli, grochu czy soczewicy ma nieco odmienny skład, mimo to znajdują się na pierwszym miejscu wśród produktów zalecanych przez dietetyków.


Niska zawartość tłuszczów nasyconych
Czerwona fasola, na przykład, ma mniej niż 1 g tłuszczów na 100 g, groch włoski prawie 3 g na 100 g. Z tej ilości tylko 10% i 25% to tłuszcze nasycone. Widzimy zatem, że rośliny strączkowe zawierają naprawdę mało tłuszczów nasyconych.


Niezbędne kwasy tłuszczowe
Reszta tłuszczów to w większości tłuszcze wielonienasycone, a rośliny strączkowe w ogóle należą do nielicznych produktów zawierających spore ilości kwasu alfa-linolenowego, należącego do kwasów tłuszczowych omega-3. I tak na przykład: 100 g białej fasoli ma 0,2 g omega-3 oraz 0,5 g omega-6, czyli proporcja wynosi 5:2. Soczewica ma 0,16 g omega-3 i 0,4 g omega-6. Zawartość tłuszczów jest, jak widzimy dość niska, ale mimo to wystarczająca do zbilansowania diety w niezbędne kwasy tłuszczowe.


Wysoka zawartość błonnika
Większość roślin strączkowych to obfite źródło rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego błonnika. W jednych jest go mniej, w innych więcej. Na przykład w porcji 50gramowej (suchej masy) bobu znajduje się 16 g błonnika, czyli 2/3 zalecanego dziennego spożycia. Z tego 3 g to błonnik rozpuszczalny, który obniża poziom cholesterolu LDL i utrzymuje cukier na normalnym poziomie. Czerwona fasola zawiera 8 g błonnika, w tym 3,5 g błonnika rozpuszczalnego, niemal tyle samo ma go fasola biała i soja. Zielona soczewica zawiera 4,4 g błonnika, w tym 1 g rozpuszczalnego.

Jeśli więc chcesz, aby twój układ krążenia i trawienny sprawnie funkcjonowały, włącz do diety rośliny strączkowe.

Pełne witamin i składników mineralnych
Wiele roślin strączkowych to obfite źródło witaminy E, znanego ci już przeciwutleniacza; czyli korzystnie działają na zdrowie. Zawierają też kilka witamin z grupy B, w tym kwas foliowy, a więc i w ten sposób wspomagają serce. Mają również wiele składników mineralnych, z których kilka trudno znaleźć w przeciętnej diecie. Main tu na myśli przede wszystkim cynk (jest przeciwutleniaczem i wzmacnia układ odpornościowy), żelazo (przenosi tlen z płuc do wszystkich komórek organizmu) oraz magnez (także dobrze działa na serce, wzmacnia kości, ma też wiele innych zalet).

Właściwa proporcja białka i węglowodanów
Rośliny strączkowe należą do tych nielicznych produktów naturalnych, które zawierają zarówno białko, jak i węglowodany w idealnej niemal proporcji. Około 20-30% wartości kalorycznej tych produktów to białko, a 50% procent pochodzi z rozmaitych węglowodanów Dla wegetarianów białko z roślin strączkowych jest niemal niezastąpione.

Dawniej uważano, że białko roślinne jest gorsze niż zwierzęce (ze względu na to, że osiem niezbędnych aminokwasów tworzących białko zwierzęce nie zawsze występuje w produktach roślinnych). Teraz wiemy, że nie jest to aż tak ważne, jeśli dieta jest urozmaicona. Wiemy także, że należąca do roślin strączkowych soja jest kompletnym białkiem.

Niski wskaźnik glikemiczny
Jeśli dieta ma być niskokaloryczna, trzeba wybierać produkty o niskim wskaźniku glikemicznym. W ten sposób zostanie utrzymany prawidłowy poziom cukru we krwi i dłużej nie będziesz odczuwać głodu. Do takich produktów należą rośliny strączkowe, których wskaźnik glikemiczny wynosi około 30, choć w przypadku soi jest jeszcze niższy Z tego powodu są one mile widziane.

Czynnik „x"
Rośliny strączkowe są dobre dla serca i układu krążenia, ponieważ regulują poziom tłuszczów we krwi. Zawierają też fitozwiązki, zwane izoflawonami, które chronią przed hormonozależnymi nowotworami…

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript