Tusk wylądował w Chinach bardzo wyluzowany I co kaszubski niedojda załatwi nam w Chinach,tenisówki.To jest
dopiero rządowe biuro turystycznych podróży.Chciałbym się dowiedziec
o ile wzrosła wymiana handlowa z Peru po wizycie tago ryżego matoła
po wodogłowiu. Czy poleciała z nim Małgosia,czy siedzi w domu z
podbitym limem przez tego damskiego
boksera,sepleniącego,rerującego,raczej lelującego i od czasu
bijacego żone w myśl kaszubskiego porzekadła,że jak się żony nie
bije to wątroba w niej gnije.
Z duzym zainteresowaniem przeczytałam wszystkie wypowiedzi poprzedzające moją.
Nie będę wstydziła się za tych,którzy dają się ponieść emocjom - niech sami
wstydzą się za siebie.
Czuję się w obowiązku zabrać głos ponieważ znam to biuro z kilku wyjazdów więc
nie reprezentuję tu osoby poszukującej najlepszej oferty wśród propozycji na
rynku usług turystycznych bo wypowiedzi mogą wprowadzać w błąd. To co rzuca się
w oczy to ogólniki w waszych opisach. Jeśli ktoś był niezadowolony z wyjazdu
powinien napisać konkretnie jakie były niedociągnięcia. Przeglądam katalogi tego
biura od kilku lat i stwierdzam znaczny wzrost cen za te same "imprezy" dlatego
w tym roku wyjechałam z innego biura aby mieć porównanie.
Zdaniem niektórych powinnam reklamować wyjazd bo hotel w którym nas umieszczono
był spoza katalogu. W pierwszym odruchu miałam tak postąpić ale w miarę upływu
czasu i dostrzegania innych zalet wymienionego hotelu zmieniłam zdanie.
W Triadzie zawsze na tzw pobyt dostawałam pokój w hotelu wybranym z katalogu.
Najmilej wspominam objazdówkę po Sycylii, która była bardzo atrakcyjna choć
męcząca ale drugi tydzień pozwolił na odpoczynek w Kalabrii. Pozdrowienia dla
pani Małgosi z olbrzymią wiedzą, którą chciała nam wtłoczyć do główek ale z
powodu upałów to nie było możliwe:-)). Najbardziej uciążliwi okazywali się
współturyści narzekający na wszystkie niedociągnięcia.
Zapamiętajmy,że to od nas samych zależy czy wyjazd będzie udany.
Biuro jest znane w Katowicach od kilkunastu lat.Wcale nie jest
niszowe, a wręcz ekskluzywne. Wystarczy poczytać jakie proponują
kierunki wyjazdów i ich programy. Znane jest faktycznie z
programu "Klub Globtrotera". Wystarczy przejść na ulicę PCK gdzie
można zobaczyć9Niedaleko mieszkam na Zajączka), że istnieje. Znać
właściciela z imienia i nazwiska, to żadna sztuka i rewelacja.
Przecież występował wielokrotnie w TV Katowice a oprócz tego na
stronie internetowej jest napisane, że Adam Karkosz jest
właścicielem biura. Znam od 15 lat takie biuro z Sosnowca, które
nazywa się "Małgosia". Zapewne dla wielu forumowiczów ta nazwa nic
nie powie. Ale to nie oznacza,że biuro jest niszowe lub jest
efemerydą czasową. Jest zawsze obecne na Katowickich Targach
Turystycznych, na które z racji mojego zawodu odwiedzam regularnie.
Specjalizuje się w wyjazdach do Bułgarii nad Morze Czarne. Cieszy
sie to biuro przez cały sezon popularnością. Ceny dość niskie ale
oferta atrakcyjna jak na taką cenę. Idąc tropem pietnacha40
pozytywna wypowiedź o tym biurze też powinnna spowodować podobną
krytykę. To mam w takim razie pytanie. Są dobre biura na polskim
rynku i czy można o nich pisać pozytywnie. Czy tylko dopuszczalne są
na tym forum opinie krytyczne. Chyba, że ktoś ma monopol na rację i
prawdę.
Zapraszamy do Biura Usług Turystycznych Merit Poland na Piaskowej
Górze przy ulicy Broniewskiego 67. Biuro mieści się tuż za barem
Małgosia. Na pewno jesteśmy w stanie zaspokoić Państwa wymagania w
dokonaniu wyboru miejsca odpoczynku.
Polskę reprezentuje Wrocław.. Francuski dziennik "Le Figaro" przygotowuje cykl dziesięciu reportaży o
nowych członkach Unii Europejskiej. Każde państwo będzie reprezentowane przez
jedno miasto. Polska ma olśnić Francuzów Wrocławiem
ValĂŠrie Sasportas, dziennikarka "Le Figaro", przyleciała do Wrocławia we
wtorek.
To nie tylko jej pierwsza wizyta we Wrocławiu, ale i pierwsza podróż do
Polski. - Słyszałam oczywiście o zmianach, które tu zaszły po 1989 roku, ale
i tak jestem pod ogromnym wrażeniem. To szok, przyprawia o zawrót głowy.
Spodziewałam się zobaczyć smutne miasto, a ujrzałam Wrocław zanurzony w
światłach, podkreślający swoją urodę iluminacjami, po prostu radosny -
twierdzi ValĂŠrie Sasportas.
Dlaczego wybrała Wrocław? - Słyszałam, że leży na skrzyżowaniu wielkich
szlaków europejskich i pielęgnuje tradycje miasta wielokulturowego i
wielonarodowego. Czytałam, że mieszkańcy są otwarci, tolerancyjni i sprzyjają
Unii Europejskiej - mówi dziennikarka "Le Figaro". - Nie chciałam pokazywać
stolicy, co nie znaczy, że w naszym cyklu stolic nie będzie. Litwę ma na
przykład reprezentować Wilno, a Czechy być może Praga. Ale w Polsce Wrocław
zdecydowanie wygrał z Warszawą.
Reportaże w "Le Figaro" mają przybliżyć kulturę i sztukę życia nowych
członków Unii oraz wytyczyć "dziesięć nowych celów turystycznych dla
Francuzów".
- Francuzi lubią zwiedzać indywidualnie. Rzadko decydują się na zorganizowane
wycieczki. Dobrze by było, żeby mogli wynająć przewodnika dla 5-6 osób oraz
kupić dobre, szczegółowe foldery po francusku. Jeśli chodzi o hotele, moi
rodacy szukają albo luksusowych pięciogwiazdkowców, albo malutkich,
rodzinnych hotelików, gdzie można poczuć atmosferę zwiedzanego kraju -
tłumaczy dziennikarka.
Program jej pobytu we Wrocławiu ułożyło Miejskie Biuro Współpracy z
Zagranicą. ValĂŠrie Sasportas miała tylko jedno życzenie: chciała
być "zauroczona miastem". Oglądała już Rynek, Ostrów Tumski nocą, Uniwersytet
i Halę Ludową. Przejechała się nawet zabytkowym tramwajem "Jaś i Małgosia",
który uruchomiono specjalnie dla niej. Dzisiaj jedzie do Kliczkowa, a w
piątek wybiera się na zakupy. Postanowiła odwiedzić Halę Targową - chce
zobaczyć nie tylko największy we Wrocławiu targ warzyw i owoców, ale i
oryginalną konstrukcję żelbetową z potężnymi łukami parabolicznymi.
Czy Wrocław zachwyci Francuzkę, dowiemy się w kwietniu, gdy "Le Figaro"
zacznie publikację cyklu turystycznych reportaży.
Witam. Do postu Pana z Częstochowy chciałbym coś dodać ;-), a mianowicie: teraz już wiem, że opowieści "Pani Małgosi" o "dziwnych turystach z Częstochowy" były mocno przesadzone, wręcz były po prostu kłamstwem. Opowieść którą przeczytałem jest jak najbardziej WIARYGODNA. Na dowód tego opowiem tylko co spotkało nas na granicy serbsko-węgierskiej: 5 autokarów przed nami, 5 autokarów za nami, odprawiało się każdy max. 7 minut. Jednak nasz, po "wstępnej analizie" (ok. 1 godziny), trafił do analizy "dogłębnej"-czyli całkowita kontrola bagaży (twała ok 2,5 godz.). Kierowcom i pilotowi zagrozili kontrolą autokaru "na kanale"...(do której jednak nie doszło, chyba w końcu "dali w łapę") Już teraz wiem dlaczego turyści z autokarów przed i po naszym przejechali w te 7 minut... Pijanym Pilotowi i 2 kierowcom nie dziękuję za przejazd. Byli tak zalani że zatrzymali sie na postoju w Pszczynie na którym nikt nie wysiadał (ani nie wsiadał, -logiczne). Szczęściem klima dotrzymała do końca, niestety analogicznie toaleta nie była opróżniona (taka ściema że niby nie ma gdzie tego "zrzucać" w Bułgarii, przecież tam nie ma stacji beznynowych). W toalecie Pan Pilot jak jeszcze był trzeźwy "psiknął" odświeżaczem, pomogło na 3,5 minuty...
Pozdrowienia dla reszty kulturalnych pasażerów, może ktoś trafi na to forum i dopisze cosik. W końcu tajemnica naszej "dogłębnej analizy" na feralnej granicy została rozwiązana.
Pozdrawiam turystów z Częstochowy, dochodzcie swoich racji przed sądem, jakość usług turystycznych w B.P. "M-sia" pewno wzrośnie a skorzystają na tym przyszli klienci biura.
Sozopol is THE BEST
Pewnien lekko w*urwiony gość.
autorka: DiP
...
Inne uwagi.
1. Zdecydowanie odradzam Noc Turecką (na którą Pani Małgosia oczywiście
wszystkich namawia). 20E/os. - zdecydowanie nie warte
wydania. Tragiczne jedzenie, bardzo mało i nieświeże, napoje beznadziejne i
lokalny alkohol (w cenie) też. Część artystyczna warta
jednak zobaczenia (w tym występ prawdziwych derwiszy) ale nie za takie
pieniądze!
2. Pilnujcie żeby w Goreme nie ominąć niczego, co było w programie. My
ominęliśmy Trzy Piękności, bo musieliśmy jechać do fabryki
biżuterii i onyxu, które mogłyby być, ale jako dodatkowa atrakcja po
drodze/przy okazji.
3. W Ankarze warto wybrać się na spacer, choćby po to, żeby strawić kolację i
zobaczyć kierowców wariatów łamiących nagminnie
przepisy jak w całej Turcji (uwaga na przejściach).
4. W Stambule pilnujcie, żeby zwiedzanie było dobrze zorganizowane (pod
względem kolejności), bo inaczej będziecie biegać w tą i
spowrotem tracąc ewentualny wolny czas.
5. Największa wpadka dosięgła nas jednak w Pamukkale, gdzie najkorzystniej
można tuż za hotelem zrobić na miejscowym bazarze durze
zakupy. Pani pilotka nam o nim nie powiedziała, a sama poszła na zakupy. Tu są
najniższe ceny i największy wybór pamiątek po
drodze. Potem nie będzie już nigdzie taniej i takiego wyboru. W ogóle róbcie
zakupy podczas objazdówki (w Kapadocji i Pammukale
– stragany/mini bazary; w Antalyi niedaleko hotelu są małe osiedlowe sklepy
spożywcze) bo później podczas pobytu w
miejscowościach turystycznych będzie bardzo drogo i mały wybór. Najkorzystniej
jest płacić w lirach tureckich, zabierzcie ze sobą
Euro (i/lub ewentualnie USD) – wymienicie na każdym postoju w restauracji itp.
6. Po objazdówce mieliśmy mieć pobyt tygodniowy w hotelu (w naszym przypadku
Kardelen w Side). Jednak biuro (z niezrozumiałych dla
mnie do tej pory powodów) osoby, które miały pobyt w Kardelen w Side - na
ostatnią noc objazdu zakwaterowały w w/w hotelu w
Antalyi, a osoby które następnego dnia wylatywały z Antalyi do Polski nocowały
w Kardelenie w Side. Brak logiki i sensu.
Starciliśmy przez to 1 dzień wypoczynku. Poza stratą cennego czasu na
wypoczynek po tak męczącej objazdówce (3600 km/7 dni) mieliśmy więc dodatkową
okazję zaopatrzyć się
przed wyjazdem do hotelu docelowego w duży zapas wody, Coca-Coli, słodyczy itp.
w Antalyi (więc nie ma tego złego co by na dobre
nie wyszło! :-))
Na całej trasie śniadania i obiadokolacje były w formie szwedziego bufetu.
Napoje do śniadania gratis, do kolacji płatne dodatkowo
(w systemie HB - a taki obowiązywał w czasie objazdówki wszystkich - zawsze
napoje do obiadokolacji są płatne dodatkowo w każdym
hotelu). Warto pytać o cenę napojów - bo zdarzało się, że za małą wodę można
było zapłacić od 1 lira - aż do 5 lirów (ok. 13 zł).
Po drodze na trasie - codziennie stawaliśmy na lunch (jak ktoś chciał - mógł
sobie kupić).
Oprócz wpadki w Kapadocji - całość wycieczki zgodnie z programem JetTourisic.
Choć można by go lepiej opracować i rozszerzyć
Właśnie wróciłam z wakacji w tym hotelu i chętnie podzielę się
swoimi odczuciami. Chcę zauważyć, ze jechalam tam ze wspaniałym
nastawieniem i nie oczekiwalam zbyt wiele, jako że do wypoczynku
niewiele mi potrzeba.
1/ wszystkie negatywne opinie sa niestety prawdziwe. Ludzie
zgłaszający uwagi podczas potkania z rezydentem powoływali się na
swoje doświadczenia z innych pobytów o podobnym standardzie.
2/Ludzie z Warszawy po przyjeździe o 2 nad ranem czekali po kilka
godzin na pokój, po czym byli czasowo kwaterowani w dwie rodziny do
jednego. Panie rezydentki nie mają w zwyczaju odwozic gosci Itaki do
hotelu, a na ich skargi podczas spotkania reagowały (p. Małgosia)
nieprofesjonalnie, asertywnie, bez chęci pomocy
3/ opieka rezydenta jest żadna tzn. zgodnie z ich uwagami należy
wszysko sobie załatwiać bezpośrednio z recepcją
4/ nie jest to hotel 5* jak sprzedaje oferte Itaka, tylko 4- hotel
się do tego w pełni przyznaje
5/ po aferze z ilością gwiazdek hotel na prośbę Itaki wycofał
reklamę z kategoryzacją z telewizji hotelowej oraz wszystkie ulotki
części Tropical- nie można było ich uzyskać do końca wyjazdu (
odpowiedż z recepcji brzmiała- Sorry you are Polish.)
6/ wycieczki fakultatywne Itaki są na rzenującym poziomie- polski
przewodnik podczas wycieczki 12 wysp nie odezwał się do nas słowem,
więc kompletnie nie wiedzieliśmy która wyspa, a która nie i z czego
słyną. Honoru Itaka bronił kapitan statku, który bawiła nas
dowcipami i raz na jakiś czas coś wyjaśnił- na naszą prośbę.
Odpowiedż polskiego przewodnika na prośby opowiedzenia czegoś, była
żadna.
7/ kompletny brak polskich animacji. Animacje są w języku angielskim
i są robione przez ine biuro turystyczne- First Choice, które
zaprasza do tego hotelu Brytyjczyków. Niechętnie przyjmują polskie
dzieci.
8/ trzeba o 8 rano zajmować sobie leżaki. Ręczniki są, ale uwaga, w
chwili oddania pokoju, czyli do 12- trzeba oddac karty na reczniki
plazowe. Jesli ktos wylatuje pozniej- to zachecam zabrac ze soba
swoje, aby milo spedzic dzien na sloncu
9/ czesć Tropical, w ktorej zakwaterowanie są Polacy jest bardziej
zatłoczona niż czesc Palace, ale można korzystać z obu
A TERAZ TROSZKĘ OPTYMIZMU:
1/ po wielu skargach po 10 dniach w hotelu pojawiła się pani manager
rezydentek- i RUSZYŁY ANIMACJE na dość kiepskim poziomie, ale zawsze
2/ hotel to moloch- mrowisko. Jesli ktos nie lubi tłumu zachecam do
plazy- troche dzikiej, ale bardzo urokliwej! i z naturalnym chłodnym
wiatrem. Stojąc tyłem do hotelu mozna pokierowac się w lewo i dojsc
do rzeki- super spacer- przy okazji można zobaczyc jak moloch się
rozrasta
3/ warunki w hotelu sa przyzwoite, przemiła obsługa, pyszne
jedzenie, woda w butelkach dostępna podczas kolacji- można wynosić
dla dziecka na mleko
4/ warto zostawić raz na jakiś czas pani sprzatającej kilka lirów na
poduszce- jesli się tego nie zrobi można liczyć na porządek w
pokoju, ale nie czystość (klejące blaty, kurz, pełen kosz w łazience)
4/ hotel nie odpowiada on 5*, tylko 4. Dla mnie osobiście nie
miałoby to znaczenia, bo i tak było fajnie, gdyby nie bezczelny upór
i matactwa Itaki.
5/ zamiast wykupywania wycieczek fakultatywnych polecam wypożyczenie
sobie samochodu ( my wypożyczyliśmy minibusa dla 8 osób za 110 Euro)
i objechaliśmy okolice bez stresu, napięcia, oczekiwań. Wychodzi
taniej od osoby a i przewodnik Pascala pisze więcej niż mówi
przewodnik z Itaka. W mieście umarłych Kayakoye jest taka knajpka-
drewniano kamienista- po schodkach- w starym stylu- to 400-letni dom
mera tej miejscowości. Kelnerzy mówią po angielsku, chętnie
opowiadają o mieście, częstują winem, pokazują co warto w mieście
zobaczyć. To miejsce żyjące historią- szczerze polecam.
6/Zachęcam do zrobienia sobie ksero potwierdzenia rezerwacji
przesłanego przez Itaka, bo hotel zabiera ten dokument,a numer jest
ważny w dokonywaniu wpłat na wycieczki, w przypadku korzystania z
lekarza itp. Myslę, ze warto oryginał zachować dla siebie- u nas
było z tym dużoa zamieszania, gdy recepcja kopiowała itp.
7/ To co jest jeszcze wartego uwagi, to w hotelu trwa ciągły ruch
wprowadzających się i wyprowadzających. Wszyscy kupują materace,
piłki itp. Gdy ktos wyjezdza i nie zabiera ze sobą akcesoriów
pływających panie sprzątające wystawiaja je na korytarz i zachęcają
aby sobie je wziąć. Ja kupiłam mnóstwo rzeczy od razu, więc nie
potrzebowałam niczego, ale mój sąsiad miał trzy materace na
balkonie...Może warto na początku z umiarem- potem samo przyjdzie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|