Samorządy mają szansę na dostęp do internetu. Kolejne 68 gmin skorzysta z programu Telekomunikacji Polskiej S.A.
Program ma ułatwić dostęp do szerokopasmowego internetu. Przez najbliższe dwa lata z mapy Polski ma zniknąć kilkanaście tzw. białych plam internetowych, także z naszego regionu.
Witam odpowiem na pytania
Na mapie do celów projektowych
projektuje sie wszystko to znaczy
-usytuowanie budynku
-przyłacza wody
-przyłącza gazu
-przyłącza kan san i deszcz
-przyłącza energetyczne
Mapa wazna jest 2 laty od daty zaewidencjinowania mapy w osrodku geodezyjnym lub 3 lata a nawet 1 rok w zależności od regionu Polski
Na wykonanie przyłączy jak i rozpoczecia budowy od pozwolenia wynosi
okres tez dwa lata chyba ze wykonawca wpisze wykonanie poszczególnego
przyłącza z wczesniejsza datą przecież życzliwi nieraz sasiedzi nie wiedza
jaką date mamy na projektach przyłaczy
Aha mape robi się na specjalnej folii tak zwanej diazo aby mozna było robic odbitki na papierze swiatłoczułym a dodatkowe
odbitki które dostajecie od geodety słuza do zaniesienia do instytucji takich jak np. gmina
w celu uzyskania warunków przestrzennego zagospodarowania terenu takze
do energetyki bo mapy na folii oryginału sie tam nie zostawia oryginał otrzymuje projektant budynku aby po wrysowaniu obiektów budowlanych
i przyłączy mógł powielić mape 4 razy bo 2 egzemplarze otrzymuje inwestor 1 zostaje w Starostwie i 1 w Nadzorze Budowlanym
Mysle ze w miare jasno to wszystko opisałem
Pozdrawiam Paweł
Nie można sobie zrobić czegoś od tak, bo mi pasuje!!!
I to nie tylko w Polsce są takie "głupie" przepisy ale w dużej cześci Świata.
Należy wystąpić do wodociągów po nowe warunki, prosząc (ładnie prosząc) o wydanie takich jak ma się zrobione przyłącze, należy dołączyć zgodę od "teściowej".
W dodatku należy iść do projektanta sieci wodociągowych i zlecić zaprojektowanie przyłacza, miło by było donieść mapę z pomierzonym powykonawczo przyłączem, żeby zaprojektował zgodnie z istniejącą siecią, ale to wówczas gdy będą juz wydane warunki z wodociągów.
PS. Mam nadzieje, że całe przyłącze biegnie po działce teściowej i twojej, jeśli jest ułożone również na cudzej działce (np gminnej grodze) to trzeba do gminy wystąpić o pozwolenie na przejście z przyłączem - (ale to już robi projektant).
Jeśli nie ma KW to nie moze nie być dokumentów źródłowych.
Udać się do ewidencji gruntów. Tam powinny być jakiekolwiek mapy dotyczące tego terenu. Mogą być stare mapy katastralne z naniesionymi parcelami. To już jest punkt zaczepienia. Często są tam tez informacje o właścicielach. Teraz można popytać u autochtonów co wiedzą. Każda informacja jest cenna. Żeby bawić się w zasiedzenie trzeba mieć pewność, że nikt się nie znajdzie, bo na końcu w sądzie może wyjść jakiś włąściciel i starania oraz wydatki idą na marne. Trzeba się liczyć z opłatami i przy udanym zasiedzeniu z podatkiem. Z zasiedzeniem jest jeszcze mały kłopot jak się nie wie kto był kiedyś właścicielem, bo jak już się kilka razy spotkałem przy zasiedzeniu trzeba znaleźć dwie strony czyli ci co chcą grunt i ci którzy kiedyś mieli ten grunt. Ogólnie sprawa może być bardzo długa i niepewna. Osobiście wywalczyłem grunty których właścicielem było "Miasto Królestwa Pruskiego". Udało się to bez zasiedzenia w oparciu o zapis z katastru o przejęciu tego gruntu przez Państwo Polskie na mocy Traktatu Wersalskiego. Co jest ciekawe - w KW chcieli od nas Traktak :o :roll: . Ogólnie wariactwo...
Ważne też jest gdzie są te działki które Ciebie interesują. Może to "ziemie wyzyskane", najlepeij gdyby właścicielem nie była osoba fizyczna tylko Rzesza - tu sprawa jest prostsza, bo tu historia rozpoczyna od 45 roku i właścicielem jest Skarb Państwa nawet jeśli nie ma na to innych zapisów. Zakupu należało by dokonać od gminy na działkę o nr... z księgą wieczystą bez oznaczenia - ale nie zawsze to przechodzi.
Cytat:
Napisał avi
tak, często się to zdarza, zależy jeszcze jakiego rodzaju to mapa, w jakiej skali i w jaki sposób te granice znalazły sie na tej mapie
skala 1:2000 i pisze takie cuś:
plan sytuacyjny z porównania stanu katastralnego ze stanem w ewidencji gruntów nieruchomści gruntowej w gminie X
na mapie geodezyjnej z urzędu wojewódzkiego w skali 1:500 jest to samo
jak się może komuś 5m zgubić!!!!!!!!!!
jeszcze jak zacznę dociekac to się okaże, że zmniejszę powierzchnię polski o te 5m
wrobel cwirek <wrobel.cwirek@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał(a):
>
> jesli chodzi o mapy to moze byc openmap, ale chyba nie o to Ci chodzi...
>
OK. Postaram doszczegolowic o co mi chodzi.
Najlepiej zeby byl to program w polskiej wersji jezykowej, ktory przyjmuje
na wejsciu dane w postaci plikow csv np. o formacie nazwa gminy, ilosc
mieszkancow. Na podstawie tego musze wygenerowac mape z gminami dla danego
wojewodztwa, na ktorej bedzie zaznaczone kreskami gmina o ilosci mieszkancow
wiekszej niz 1000, kropkami o wiekszej niz 2000 itd.
Moze byc to biblioteka ktora wygeneruje mi obrazek, ale moze to byc rowniez
program taki jak np. PolyMap (ale w polskiej wersji jezykowej).
...czekam na dalesze wskazowki za ktore z gory dziekuje.
Pozdrawiam,
AXJ
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Czy jest jakiś mod w którym jest mapa, a prowincjami sa polskie gminy, powiaty?
Albo wogóle jakiś z zupełnie inną mapą?
Jak by co to przenieście temat...
Przeniesione
Paradygmat
No i po sesji.
Decyzją 26 radnych (w większości SLD) przeciwko 9 i 2 wstrzymujących się , podjęto na wniosek Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad decyzję o skorygowaniu dotychczasowej planowanego przebiegu autostrady i w/g nowego przebiegu , mamy ją u siebie!
Przedstawiciel projektanta drógi oszacował wczoraj , że wyburzenie obejmie 15 - 20 zabudowań, a 42 znajdą się w strefie zagrożenia.
NIE MA W POLSCE PRAWA DLA MALUCZKICH.
Prawo jest dla bogatych i tych mkających większą siłę przebicia (czytaj - ustawionych prominentów dzierżących stery władzy.)
Pobudowali sobie ogromne i piękne "banderozy" i niech tam mają, ja nikomu do portfeli nie zaglądam, zresztą budowle są naprawdę przepiękne.
Jednak budowali je na własne ryzyko i znali planowany i ustalony przez gminę projekt przebiegu autostrady.
Dziś gdy widmo jej budowy stało się nagle bardzo realne, podrzucili ją nam , motywując to mniejszymi kosztami, tak jakby to z ich kieszeni budowano drogi.
Gmina też na ten cel nie da pieniędzy, więc uzasadnianie że można zaoszczędzić 500m budowania, mnie nie przekona.
Władza w Polsce jest arogancka i ekonomicznie skorumpowana do szpiku kości.
Miejcie to na uwadze, że prawo to nie My, to Oni - bo mają w ręku władzę ustawodawczą i wykonawczą.
Ręce mi opadły i nie wiem co dalej robić.
Cieśle i dekarze robią dach, zamówione okna czekają na wprawienie, a nagle zza zakrętu wychyliły się 3 pasy w jedną i 3 w drugą.
Mój budowany dom to tak w/g "nowej" mapy chyba telefon SOS przy poboczu.
Zainteresowanym polecam dzisiejszy "Dziennik Zachodni" i dodatek "Wyborczej" dla Katowic.
Pozdrawiam Was i miejcie na uwadze
że dziś ja , a jutro być może Ty.
Dzwonię do Redakcji "Muratora" może spróbują mi coś podpowiedzieć.
Jerzy, zastanawiam się skąd taką fałszywą historię zaczerpnął pan Wójcicki i dlaczego powołuje się na rozmowę z Albrechtem v Krockow. Czy to dzięki propagandzie komunistycznej, która przez dziesiątki lat fałszowała naszą historię i uczyła nienawiści wobec Niemców...
Okazuje się, że nie jest to tylko propaganda komunistyczna. Potwierdzenie informacji Krzysztofa Wójcickiego mówiącej o tym, że według raportów polskich służb Fritz Rodenacker prowadził nielegalną działalność, znaleźć można we wspomnieniach Franciszka Sokoła. Był on komisarzem Rządu w Gdyni w latach 1933 -1939. 1 września 1939 Sokół otrzymał nominację na szefa administracji Obszaru Nadmorskiego i Komisarza Cywilnego przy Dowódcy Floty. Jego władza sięgała czterech powiatów: morskiego, kartuskiego kościerskiego i grodzkiego w Gdyni oraz zdobytego terytorium Wolnego Miasta Gdańska ( http://pl.wikipedia.org/w...Sok%C3%B3%C5%82 ).
W książce zatytułowanej „Żyłem Gdynią”, Gdynia 1998, s. 37/38, Franciszek Sokół napisał (niezbyt gramatycznie): W Celbowie koło Pucka Rodenacker przeprowadzał w swoim majątku kursy dla przeszło pięćdziesięciu dywersantów hitlerowskich; dla burmistrza miasta Pucka – majora Szkuty, który okiem oficera sztabowego właściwie oceniał działalność i zachowanie się Niemców na płycie puckiej. Z powodu 75 złotych niewyjaśnionych podczas kontroli gospodarki miejskiej wytworzyli w prasie i plotkach taką atmosferę, że ten dzielny człowiek i patriota odebrał sobie życie. (…) Ze starostą morskim Wendorffem i jego zastępcą sporządziliśmy w roku 1935 mapę siatki organizacji hitlerowskich. Najgęściej rozmieszczone były na płycie puckiej, oksywskiej...
Nie ulega żadnej wątpliwości, że o antypolskiej działalności Fritza Rodenackera przeświadczone były służby inwigilujące mniejszość niemiecką. A teraz zajrzyjmy jeszcze do wypowiedzi hrabiego Albrechta, zamieszczonej w książce Krzysztofa Wójcickiego. W „Rozmowach z Grafem von Krockow”, Gdynia 1997, s. 85, znajduje się następujący fragment:
K.W. (K. Wójcicki): Historia stwierdza jednoznacznie, że agitację antypolską i dywersję uprawiali Niemcy od chwili połączenia Pomorza z resztą ziem polskich, po traktacie wersalskim, z którym nie potrafili się pogodzić, i którego de facto nigdy nie uznali. Główne ośrodki dyspozycyjne znajdowały się w Berlinie i Gdańsku, zaś pośrednie w Krokowej, w Kłaninie i we wspomnianym Celbowie.
A.K. (A. Krockow): Proszę nie zapominać o tym, że myśmy byli Polakami, to znaczy mieliśmy polskie obywatelstwo, ale ja w tym czasie w Krokowej nie miałem czego szukać. Majątkiem ojca zarządzał mój najstarszy brat Reinhold, który był polskim oficerem. Rozmawialiśmy już o postawie mojego ojca, hrabiego DĂśringa, który zapewniał polskie władze o lojalności i jako człowiek szlachetny gwarantował lojalność własnym honorem.
Odpowiadając nieco wykrętnie na stwierdzenie Krzysztofa Wójcickiego, Albrecht von Krockow nie zaprzeczył jednoznacznie, że w Krokowej był jeden z lokalnych ośrodków dyspozycyjnych. Trudno się temu dziwić w sytuacji, gdy od 1936 roku gospodarzem Krokowej był Reinhold von Krockow, późniejszy esesman. Nie ulega wątpliwości, że po powrocie z niewoli w październiku 1939 r. został członkiem miejscowych struktur SS, a nawet ich dowódcą na terenie gminy podaje dr Grzegorz Berendt ( Krokowa i okolice w okresie „upiornej dekady”(1939-1949, http://www.zamekkrokowa.pl/grzegorz_berendt.pdf ). Warto dodać, że w cytowanym opracowaniu dr Berendt powołuje się na dokument z Archiwum Państwowego w Gdańsku: AP Gd., 999, nr 1354, Pismo szefa policji i SS w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, SS-Gruppenfeuhrera Richardta Hildebrandta do Reinholda von Krockow, listopad 1941.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|