"grzesiek kruczynski" wystukal: Hmmm... to chyba chodzi o mnie :-) Przede wszystkim to witaj Grzesku na grupie, mam nadzieje, ze troszke ja rozruszasz! - od kilku miesiecy straszne pustki tu panuja :-/ Wczoraj troszke poGGadalismy m.in. o grupie dyskusyjnej i juz moge czytac Twoj - super, oby tak dalej! Koncert najlepszej na świecie kapeli 03.03.2007 piwnica świdnicka
Wracajac do tematu Twojego posta... sledzac najblizsze trasy konceertowe TSA to stwierdzam, ze conajmniej przez najblizsze pol roku nie bede nie tylko w Swidnicy ale rowniez na kazdym innym koncercie TSA, taki to juz ze mnie len... chodze tylko na 3miejskie koncerty - da sie z tym jakos zyc ;)
Grzesiek, mam nadzieje, ze podeslesz na grupe swoja relacyjke z pobytu na koncercie w Swidnicy... jakbys mogl do tego zalatwic skan biletu, jakies fotki itp. to byloby super. PS. Nie uzywaj polskich liter (te z "ogonkami" ;) ) piszac w tytule swoich wiadomosci - to dla pozniejszej przejzystosci calego watku. O innych zasadach dowiesz sie z dzialu faq na naszej stronie. Pozdrawiam
"grzesiek kruczynski" wystukal:
Hmmm... to chyba chodzi o mnie :-) Przede wszystkim to witaj Grzesku na grupie, mam nadzieje, ze troszke ja rozruszasz! - od kilku miesiecy straszne pustki tu panuja :-/
Oj panuja tu pustki - swieza krew jak znalazl - Witaj Grzesiek!!!
No, no...150 raz. Nieźle. A jako że ja od niezadługa jestem czytelnikiem tej
stronki i spodobało się mnie tu, to raczyłem sobie poczytać trochę archiwum,
aby się zapoznać z wcześniej prezentowanymi tu utworkami i też opiniami
szanownych słuchaczoczytaczy. Dodatkowym motywem jest to, że wrodzona odporność
na wiedzę i dyslekcja nigdy nie pozwolą mi poznać tych języków na poziomie
komunikatywności (ewentualnie trochę na migi a zwłaszcza środkowym palcem), a
lubię wiedzieć co za przekaz werbalny mają moi ulubieńcy. Poczytałem więc i mam
przy okazji parę uwag, ale nie z zamiarem obrażania kogoś czy ubliżania komuś.
Zresztą nikt nie musi tego czytać, gdyż są to obserwacje jak najbardziej
osobiste a więc niemające żadnego związku z rzeczywistością.
Widzę, że najwięcej emocji wzbudziła prezentacja ostatniego utworu-piosenki
Scorpions. Ale ja wrócę do trochę wcześniej do "People Ain't No Good" Nika
Kejva: "babozgago" - tu nie chodzi o PJ Harvey, ale o Viviane Carneiro (na
odpowiedzialność Grześka Kszczotka); "braineater" - nie wiem czy "Królów
Inkaustów" tłumaczył Tomek Beksiński, ale po polskiemu podpisał się nie Jan
Kruk a Janina Kruczyńska (a Nika dobrze percepcjonować z Biblią w ręku); he he
zachęcasz do czytania Hilaire Belloca, ale zważ, że był on inspiracją dla Syda
Barretta przy "The Piper At Gates Of Dawn" a zwłaszcza "Matilda", no i
nieszczególnie ten skończył.
Dobrze, że nie zagląda tu Robbertt Stiler, bo by dopiero bylo schlapanie. Przy
okazji tłumaczenia "Jabberwocky" zjechał równo wszystkich innych tłumaczy,
m.in.: St. Barańczaka, Jolantę Kozak, J.W. Gomulickiego, Macieja Słomczyńskiego
a nawet spalił bridge'a z Korwinem-Mikkem. Robbertt Stiler w poezji absurdu
Carrolla Lewisa widzi porządek i logikę oraz skutek wynikowy a nie bezmyślny
zlepek słów a charakterystycznymi są tzw. walizkowce, czyli wyrazy wymieszane i
stopione w jeden z kilku. A naszym tłumaczom zarzuca brak konsekwencji oraz
czystą przypadkowość i nonszalancję. Polskie neologizmy powinny brzmieć
naturalnie i gładko jak rdzenny wyraz polski a nie być sztucznymi i kalekimi
potworkami. No, ale jeśli tenże Barańczak tłumacząc inny angielski wiersz
nonsensowny akcję umiejscawia w Niemczech czyniąc bohaterami Bogu ducha winnych
Fausta i Goethego. Zapewne chodziło mu o zachowanie klimatu.
Chyba teraz jednym z moich zabiegów będzie zdobycie wszelkich możliwych
tłumaczeń "Alicji po obu stronach lustra"
Z kolei w przypadku "Mechanicznej pomarańczy" zrugał Anthony'ego Burgessa
zarzucając mu tworzenie anglorusycyzmów przy nieznajomości rudymentów języka,
od cyrylicy po gramatykę i słowotwórstwo. Ale czego się można spodziewać po
gościu, który stworzył język "w walce o ogień" dla troglodytów żyjących do
dzisiaj. Czy ktoś wie ile istnieje form "popularnego" - daj zapalić!?
Tak więc Panie Wojtku to pestka mandarynki z dżemowego nieba w kołowrotku
zdarzeń.
Mimo tych techno-ambientowych rytmów i tak najlepsze transy wywołuje Brian Fery
na "El Nino y La Nina", więc może coś z tej agory (zbieżność przypadkowa! -
dobra, zabieram zabawki i idę na swoje podwórko). Albo coś z growlingu, bo tam
zapewne sam wokalista nie rozumie o czym śpiewa. Ewentualnie mój ulubiony
Slayer - Zabijacz.
A swoja drogą orkowie to durne stworaki. Ich dowodca krzyczy: "Fire! Fire at
will!" a oni naparzają z łuków! U Polaków to bylo chociaż: "Strzelać! Strzelać
bez rozkazu!". U Bułgarów: "Ogiń!". U Czechów: "Palte! Palte podle uvażeni!". U
Rumunów: "Trageti! Trageti la discretie!".
aha, a skrótowiec GW jest zarezerwowany dla Gwieznych Wojen (oczywiście
prawdziwej kultowej części sagi a nie jakiejś multianimacji) i proszę go nie
nadużywać przez popłuczyny nibygazety.
Pozdrawiam wszystkich miłośników szlachetnej sztuki epistolografii, którzy nie
muszą czytać tych wszystkich bzdur
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|