Makumba jak przygotować

Tematy

biblia

" />Jo widza tu poprawa o tylu ze wreszcie czytom o przygotowaniach do nastepnego sezonu a nie o tym czy klub bedzie dalej istnial. Na razie sytuacja jest taka ze trza zbudowac podstawy sprawnie funkcjonujacego zawodowego klubu.
A co do Rogali to dla mnie to jest czlowiek ktory nie odszedl wtedy kiedy powinien. Popelnil tez ten blad ze w momencie kiedy powinny byc zrobione zmiany w funkcjonowaniu klubu on zajmowal sie realizowaniem wielkomocarstwowych ambicji nie majac na to po prostu kasy. W efekcie ze Slonskich klubow mielismy przez pewien czas najwyzsze miejsce ( czyli bodajze wicemistrzostwo ) a teraz ledwo unikomy 3 ligi. Ale jak na razie to wychodzi ze i tak lepiej na tym wszystkim wychodzimy niz GKS-a czy tez "Makumba" Zabrze .
To ze my tak wczesnie prawie osiagneli dno to mom nadzieja ze tez i nojwczesniej sie z tego dzwignymy czego Nom wszystkim zycza.



" />
">... Znam wiele kobiet, które poradziły sobie z tym problemem ...Moja Mama - za późno!
Moja Żoneczka - w porę.

Choć onkolog (nie dentysta, czy stolarz) - czyli Ktoś kompetentny, wypowiedział po badaniu cytologicznym słowo "rak" (czyli nowotwór - mający tendencje do przerzutów),
to jednak niewielkie usunięcie tkanki - jest tylko wspomnieniem sprzed lat!
Nie tylko fakt był wydarzeniem - ale i "psychiczna otoczka".

Gdy, szukając ratunku - także, czekałem po mszy na Księdza - gdy wreszcie (do cholery!) Wierni sobie wyjdą z Kościoła, gdy przez ślepe oczy - nie widząc przez łzy nie-do-powstrzymania - spoconymi łapami - wciskałem Mu (omyłkowo - co potem, wbrew Jego protestom - "uzupełniłem") "dychę" zamiast przygotowanej już "stówy" na mszę w intencji zdrowia (choć w intencje, jak i w odpusty, pewnie grzesząc - trudno mi wierzyć. Jak w "makumbę", czy coś takiego! Wierzę w Boga, a nie w "prace zlecone")
- to brakło mi już Wiary - pocieszycielki.

Tyle już lat, nad ranem, a gdy zima - to w mroku - wyciągam rękę - na sąsiednią poduszkę.
te drobne łopateczki!
Są Kiniu! Ciągle są.

Z roku na rok, w tych sprawach - szanse są coraz bliższe pewności!



Ja zabawiam się w kucharza niemal każdej jesieni,ale zawsze robię to na czuja. Mimo to postaram się opisać moją metodę. Jest bardzo prosta:
1. gotuję zioło w wodzie,ale króciutko 2-3 minutki. Odcedzałem na sitku; najlepiej nic nie wyciskać tylko troszkę zaczekać aż woda sam zcieknie. [niekiedy pomijałem ten etap]
2. tak przygotowane zielsko gotuję w mleku z masłem (na litr mleka max kostka masła). gotuję dość długo 30-60 min,ciągle mieszając żeby się nie przypaliło i nie wykipiało.
3. odcedzam póki gorące,żeby cenny tłuszcz nie osadził się na sitku.
4. w zależności od ilości otrzymanego mleka wypijam od razu po przygotowaniu (jeśli mam mało) lub robię budyń który postoi max 3 dni (jeśli mleka wyjdzie dużo).

To ile użyję mleka do przygotowania makumby zależy od tego ile mam sprzętu,raz wystarczy 1/2 litra a bywało że z 3litrów gotowałem . Oczywiście,ważna jest przede wszytkim moc zielska. Zazwyczaj gotuję z takiego,które zbyt nie cieszy palone,choć najlepsza popitka wychodzi z tego które nadaję się do palenia [ale to chyba jest oczywiste].

Najlepsze jest to,że nigdy nie wiesz ile tego specyfiki zażyć,żeby było w sam raz. Zawsze wychodzi nieco inna moc (w zależności od proporcji:mleko/tłuszcz/zioło/czas gotowania),a że człowiek zachłanny,to pierwsze podejście niemal zawsze oznacza masakryczną jazdę na siedząco. Dlatego warto gotować odrazu więcej:za pierwszym razem ustalamy dawkę,później wiadomo czego się spodziewać. Moje optimum to zazwyczaj 1 salaterka budyniu czekoladowego choć raz nagotowaliśmy z kumplem takiego zajoba,że w zupełności wystarczyła 1/2 salaterki [mielismy 12 sztuk w lodówce i pies nam musiał pomóc żeby się nie zmarnowało ]



jako znawca tematu postanowiłem się wypowiedziec :P chciałem na wstępie zaznaczyc, że paliłem zieleń nagminnie, moi koledzy to alkoholicy, dilerzy, cpuny, młodociani starcy, umarli za życia, sam dośc długi czas bo dwa lata handlowałem, więc chcąc nie chcąc jestem w tym na bieżąco ;) i nie jestem z tego dumny


Ganja (Marihuana). Wiem wielu ludzi twierdzi, że to zło, ćpanie itp.
Zło, oczywiście nie, ale cpanie - jak najbardziej. Palisz temat - bierzesz narkotyki - cpasz - proste. Nie ma co tego tak tłumaczyc, nazywajmy rzeczy po imieniu, łatwiej będzie się pogodzic ;)


oczywiście fakt, zioło które kręci się po polskim czarnym rynku jest pełne chemii lub dodatków (np. amfetamina, heroina),
w Polsce palisz taki syf że szok po prostu. To co za gówna tam ludzie dosypują to jest wielkie nieporozumienie. Najlepiej miec sprawdzonego człowieka :P :)


ale tutaj nie chodzi mi o ten syff, lecz o czystą samosiejke, taką która naturalnie rośnie w ziemi..
no, ale taka z kolei w ogóle nie szarpie kolego, a chyba nie o to nam chodzi ;) chyba że robisz makumbę - gotujesz ją z mlekiem - masz zapewnione że cały dzień będziesz taki nastukany jak po pięciu wiadrach


Szczerze mogę powiedzieć że to pomaga w pokonywaniu codziennych problemów, i nie uzależnia jak to większość myśli..
nie uzależnia ? wolne żarty i nie chcę o tym więcej pisac :P uzależnia i to fest ;)

ale zgadzam się że marihuana pozwala na dużo lepszy dystans do siebie niż jakiekolwiek psychotropy; efekt jest dokladnie taki sam do jakiego dążą psychiatrzy. Także maihuana w leczeniu depresji - sorki wszystkim ale według mnie jak najbardziej.


poza tym, to mam coś jeszcze co znalazłem na kilku stronach w necie, a mianowicie małe porównanie: Tytoń - 160. 000 tys. ofiar na rok; Alkohol - 130. 000 tys. ofiar na rok; Marihuana - 0 ofiar..
to jest fakt i nie zamierzam się z nim spierac. Alkohol to dużo gorsza sprawa(w mojej, ofkors opinii) - po pierwsze śmierdzisz po alco, po drugie nie myślisz "zdrowo", po trzecie nie potrafisz się normalnie wysłowic, po czwarte przewracasz się o własne nogi, po piąte rzygasz itd mógłbym wymienic tego dużo więcej. Krótko - gandja jest dużo mniej szkodliwa dla W MIARĘ ROZSĄDNYCH LUDZI niż wódka

o fajkach nie wspomnę bo palę i to sporo :P ;)


a tak przy okazji, w Holandii marihuana jest legalna, ciekawe jak u nich jest z depresją..[?] szukalem w necie ale nie mogę nic znaleźć..
pracowałem i mieszkałem w Holandii trochę czasu więc powiem tak: leczenie chorób psychicznych na Zachodzie wygląda trochę inaczej, ludzie mają inną mentalnośc i myślę że zachorowac tam jest trudniej a wyleczyc łatwiej. Ja pojechałem już z depresją - na "szczęście" była tam marihuana którą wraz z resztą Polaków paliliśmy od rana do wieczora i która moją depresję usypiała. A tak w ogóle to Holendrzy palą bardzo mądrze jeśli chodzi o ilośc(chodzi mi o prawdziwych Holendrów a nie obywateli np. Sierra Leone którzy przybyli kiedyśtam, operują już od dawna językiem itd).


"wydaje mi się że chyba w polsce maryhy nie zalegalizują, najpierw nasz rząd musiał by dojść do porozumienia ze samym sobą, a do tego chyba jeszcze bardzo daleko....
jestem zdecydowanie przeciw legalizacji marihuany w Polsce. Polacy nie dorośli do takiej swobody wyborów, nasz naród nie jest do tego przygotowany, mamy po prostu tak wielu GŁUPICH(zwłaszcza młodych jeśli chodzi o "pazernośc"[tak to nazwę], starszych jeśli chodzi o poglądy na sprawę) ludzi że efekt nie byłby najlepszy. To ja już wolę widziec dilerów niż nastukanego dwunastolatka). Może kiedyś - owszem, jestem za.


"Kiedy palisz zioło – twoja świadomość staje przed tobą. I widzisz ją. Więc diabeł nie lubi, jak zawsze jesteś świadomy i robisz porządek ze swoim życiem. Diabeł wie, że wtedy nie będziesz robić głupot. Tak więc zioło jest uzdrowieniem narodu." Bob Marley
zgodzę się że jakichś "mistycznych" przeżyc można doznac, czasami mnie zbierało po paleniu żeby napisac wiersz i pisałem :P


aha chciałbym powiedziec na koniec że nie palę już pół roku i jestem z tego zadowolony. Po kilkuletnim maratonie moja inteligencja spadła o jakieś 85% ;)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript