>a kto ci każe w częstochowie mieszkać
musialabym z partnerem wyjezdzac. a oboje idziemy studiowac tutaj. a jak mi
dobrze w domu to po co mam sie wynosic.
>i oto wlasnie najlepszy dowod na to, ze nie ma sensu tracic czasu i >wysilku na
edukacje wyzsza:)))))))))))))
ano widzisz. nie wazne co skonczysz, bedzie dobrze jak bedziesz zarabiac 2000 zl
>
>Nie chcę cię martwić, ale na zarządzaniu będzie i matma, i
>angielski, i historia też może być (a jakaś socjologia czy
>psychologia na pewno).
>Aha, i nie ma sensu iść na studia, kiedy chce się pracować w
>Rossmanie - szkoda energii Twoich wykładowców.
to pokaz mi keirunek gdzie nie ma tych przedmiotow. w malej ilosci to normalne.
angielksi lubie, ale nie chce go wylacznie studiowac.
a papier ze studiami wypadaloby miec ( swiadczenie co miesieczne,i obiecali
dokladac - chyba 500 zl, 1000 zl piechota nie chodzi i to "za nic"). pozatym
chyba pojde zaocznie. bo o pracy na dziennych mozna pomazyc (nie znam miejsca
gdzie by cie tylko na weekend zatrudnili) + moj zarobek w pracy, wychodzi dobrze.
niestety. chyba wiekszosc czestochowy studiuje marketing i zarzadzanie. i bardzo
duzo ludzi powtarza ze musi zrobic papierek.
dlatego ja ide na to co lubie.
eh, marianna... > Doprawdy, jakies kursy wieczorowe skonczyles czy co, zes taki "madry"?
Nie, po prostu chodzilem do szkoly: zwyklego, panstwowego liceum w malej
miescinie w Polsce... To wiedza dosc podstawowa, historia wlasnego kraju. Poza
tym czytam ksiazki (juz wyjasniam: to takie przedmioty wypelnione kartkami
zadrukowanego papieru; generalnie dla wiekszosci naszego spoleczenstwa, ktorego
honoru tak bronisz, sa to byty niewarte zainteresowania). Moja rada: jakbys
kiedys gdzies zobaczyla ksiazke, to zajrzyj do srodka!
Mnie nie interesuje, co maja na myśli, ale jak mówią.
Skróty myślowe są cechą charakterystyczną języka potocznego. W końcu nie prosi się o napar herbaciany lecz o herbatę, bez wiekszego ryzyka otrzymania woreczka z pokruszonymi liśćmi. Poza tym, określenie może siępojawić w dopełniaczu, jezeli nie myślimy o konkretnej ilości, a liczebnik nieokreślony jest nie na miejscu (wyrażenie "trochę herbaty" jest sztuczne) - wyrażenie "dajcie mi wody, herbaty kawy, piwa" może oznaczać "jak najwięcej" bądź "ile macie, byle dużo". Jeśli używamy biernika, zazwyczaj myślimy o konkretnej, zwyczajowo przyjętej porcji - szklance herbaty, butelce mleka etc.
szklankę, to powinni mówić - "Poproszę trochę gorącego mleka lub szklankę słodkiej herbaty".
Żeby spotkać się z odpowiedzią "niestety, mam tylko filiżanki"? :-) Gdyby rozumowanie takie przyjąć za słuszne, wówczas per analogiam musimy uznać niepoprawność wyrażenia "poproszę gorące mleko", jako że jest to identyczny skrót myślowy - chodzi przecież o ów płyn podany w szklance czy innym garnku. Chyba że podstawiamy własną menażkę...
zamiast "czwarty dzień kwietnia 2001", ale jest to wyjątek. Wyjątki mają to do siebie, że może być ich więcej, ale bez przesady.
Niektórzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak wyjątek - to reguła o małej mocy zbioru swoich elementów, tyle że w pewien sposób podobna do innej.
Pozdrawiam "W wannie historii prawdę trudniej jest utrzymac niż mydło, i o wiele trudniej znaleźć..." - Terry Pratchett Cezar "Thanatos" Matkowski - www.papier.obywatel.pl -
Gość portalu: J.K.2 napisał(a):
> sa jak prognoza pogody. Mozesz w to wierzyc, miac nadzieje ale liczyc na to?
Piszesz to dla wiekszosci Rosjan (a konkretnie badanych mieszkancow Moskwy) -
ktora wierzy/ma nadzieje/liczy na to?
Co jest faktem, ze rosyjskie sily konwencjonalne wlasciwie juz nie istnieja -
stanowiac przede wszystkim mase setek tysiecy niewyszkolonych "kopaczy" bez
zadnej wartosci bojowej, z tragicznym morale i nedznymi resztkami radzieckiego
sprzetu (co roku coraz mniej, w dodatku zupelnych ostatkach amunicji).
Poczytaj chocby Felgenhauera. Z istniejacych na papierze 4 milionow ludzi pod
bronia (wszystkie ministerstwa), do walki w ogole nadaje sie jedynie moze 100
tysiecy (w Czeczenii w tym momencie zaangazowanych jest ok. 80 tys., obecnie
raczej z tej "lepszej" czesci).
Reszta moze budowac dacze i niewiele wiecej - co zreszta robia. Czasami
zastrzela tego, dla ktorego buduja (jak w artykule), albo jakiegos rzadowego
minista ministra (jak w "incydentach" w Inguszetii w 1994 i 2003 roku), albo
nawet jakas mala wojna domowa jak ta z 1993, ale ogolnie nic na skale Liberii.
(Gdzie wylamujac sie od swiatowej tradycji puczow generalow i pulkownikow,
kolejne zamachy stanu organizowali oficerowie coraz nizszego stopnia konczac na
kapralu.)
Nawet sily strategiczne znajduja sie w oplakanym stanie: okrety podwodne nie
potrafily w ogole wystrzelic rakiet dla Putina (oraz czasami tona), a flagowy
atomowy okret wojenny znajdywal sie w stanie "grozacym wybuchem w kazdej
chwili" (wg komunikatu samego dowodcy floty).
Ogolnie, cos jak armia rosyjska 1905-17. Chcialbym zobaczyc ich wojne np. z
Chinczykami o Syberie. Moze nawet flota zatonelaby sama, wyreczajac zoltkow z
drugiej Cuszimy?
pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Cuszim%C4%85
A co sie dzialo w Rassiji po "malych, zwycieskich wojnach" w 1905 i szczegolnie
1917, to juz sam powinienes z historii wiedziec.
POmroczności GWna nic nie dorówna
Po obejrzenu "Kropki nad i" z udziałem Lecha Wałęsy zaczynam poważnie lękać się
o jego zdrowie. B.prezydent najwyraźniej zdradza tu oznaki "pomroczności
jasnej", która wystąpiła już u jednego z członków jego rodziny. TVN 24 w ramach
obrony Wałęsy przed "złodziejami historii " (określenie - LW) z IPN postanowiła
dać mu szansę, a IPN pogrążyć. Niestety, wyszło jak wyszło. Pomieszanie pojęć w
mózgu Lecha, który oskarża wszystkich bez mała o to, że są "małymi
móżdżkami"przerosło , jak się zdaje wszelkie znane medycynie pojęcia dotyczące
aberracji psychicznej. Doweidzieliśmy się z tego wywiadu, że Turowicz i
Mazowiecki doprowadziliby do tego, że Polska nie weszłaby do NATO i UE, że na
biskupa Nycza, który nawoływał :"osoby, które zdradziły powinny się do tego
przyznać" - podobno, zdaniem Pana Prezydenta też sa jakieś papiery! ( to mówi
ktoś, kto ma udokumentowane "papiery" w IPN, rzucający bezpodstawnie i
karygodnie takie oskarżenia w eter!) Z wywiadu z Lechem dowiemy się także, że on
"walczył rycersko", wespół z Mieczysławem Wachowskim , a "Wachowski więcej dla
Polski zrobił niż ci , co psy na nim wieszają ". Dowiedzieliśmy się też, że
Wyszkowski, Gwiazda i prof.Zybertowicz... pracują w IPN oraz że eks przeydent
samotnie walczył o "wycofanie wojsk sowieckich z Polski". Dla n ie pamietających
- w r.1992, dopiero po stanowczej inerwencji ówczesnego premiera, Jana
Olszewskiego - Wałęsa nie podpisał z Rosją umowy na mocy której w miejsce baz
sowieckich wojsk miały powstać polsko-rosyjskie spólki handlowe. Ponadto panu
prezydentowi bracia Kaczyńscy najwyraźniej mylą się z Ojcem Rydzykiem, Ojca
Rydzyka nazywa politykiem, który się "nie załapał", by w chwilę potem
oświadczyć, że ceni sobie Radio Maryja. Stan eks-prezydenta jest ciężki, przy
takim pomieszaniu pojęć mozna się obawiać,że nie trafi do domu, bo lewa strona
pomyli mu się z prawą ( jak zawsze). Niesmiejsmy się z choroby, to trzbea
leczyć, a jak się nie - modlić się trzeba. A cały ten TVN-owski show można
określić parafrazą z Mickiewicza : "Wałęsa duby smalone bredzi..."
:)) Moja griffonka jest niduza, koloru cynamonowego, nigdy nikogo nie ugryzie,
warczec nawet nie potrafi. kocha dzieci, w ogole jest chodzaca czulosci,
uwielbia sie piescic i lezec na kanapie. Szczeka gdy ktos przychodzi, ale
jesli go polubi to od razy przestaje szczekac i obwachuje, skacze dookola
czlowieka, naprawde jest sympatyczna. a jak do kogos nie poczuje sympatii to
wchodzi pod lozko albo kanape i stamtad drze morde nawet i pol godziny.
Wszystkie dzieci za nia szaleja, a ona za dziecmi. Z moja corka sa jak
prawdziwe przyjaciolki, Justyna odrabia lekcje, Dzina lezy pod krzeslem i
czeka na spacer. Nie moglabym zabrac dziecku tej radosci. Mielismy juz dwa
chomiki i kota, ale to bez porownania jaka wiez rodzi sie miedzy psem a
dzieckiem, zreszta nie tylko dzieckiem. Wyzywam ja jak mi cos zezre (dawniej
strasznie gryzla wszystko co jej wpadlo miedzy zeby - buty, paski, worki
nylonowe, papiery, robila straszny balagan. Teraz juz rzadko sie to zdarza, bo
pilnuje, zeby nic nie zostawiac w jej zasiegu, poza jej zabawkami i kosciami z
pet shopu gdy zostaje sama. Poza tym, ze naprawde zniszczyla mi wiele rzeczy,
jest bardzo zywa, biega jak strzala, to naprawde nikomu nie zrobi krzywdy,
jest mala, sliczna i cieplutka, wieczorkiem milo sie do niej przytulic. Tak ze
niestety nie oddam :) ale obowiazek jest. Takiego amstaffa jak na tych
zdjeciach to bym w zyciu nie chciala. W ogole zadnego psa duzego, balabym sie.
Kiedys slyszalam historie, ze jakis doberman (bodajze, ale pewna nie jestem),
ktory wychowywal sie od szczeniaka z dzieckiem, opiekowal sie nim i w ogole
nigdy by nikt nie pomyslal, ze moze zrobic krzywde, ktoregos dnia dostal
jakiegos p..laca do glowy i zagryl to dziecko (12 letnie) na smierc.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|