Amerykański piosenkarz ma poważne kłopoty ze zdrowiem. Taką informację podała zachodnia prasa, według której król popu miałby cierpieć na rzadką chorobę genetyczną w rezultacie prowadzącą do śmierci.
Choroba zidentyfikowana jako niedobór alpha 1-antytrypsyny wywołuje marskość wątroby i rozedmę płuc, a w rezultacie poważne problemy z oddychaniem.
Zdaniem niemieckiego tygodnika "In Touch", w przypadku piosenkarza choroba jest na tyle zaawansowana, że wymaga on przeszczepu płuc. Podobno cierpi on również na krwawienia z układu pokarmowego.
Mimo że choroba została rozpoznana, jest ona na tyle rzadka, że do leczenia pacjenta podchodzi się bardzo ostrożnie. Ponadto przeszczep mógłby być dla Jacksona niebezpieczny z uwagi na ogólny stan jego zdrowia.
Michael Jackson urodził się 29 sierpnia 1958 r. Rozpoczął karierę muzyczną w wieku siedmiu lat jako wokalista zespołu rodzinnego The Jackson 5, a pierwszy solowy album "Got to Be There" wydał w 1971 roku.
Podczas kariery solowej nagrał album "Thriller" sprzedany w ponad 100 milionach egzemplarzy na całym świecie. Kolejne jego płyty to "Bad" (1987), "Dangerous" (1991), "HIStory" (1995) oraz "Invincible" (2001).
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Mam 18 lat,a ta straszna chorabe od 3,5 roku i to sa jak narazie najgorsze lata mojego zycia....Biore encorton i azatihopryne,ostatnio brałam juz male dawki(2,5mg)i(50azatihopryny)ale znow wszystko wrociło(nie pierwszy raz)i musze brac wiecej.Ta choraba niszczy mi młodosc i zycie.Duzym problemem dla mnie jest spuchnieta twarz(przy wiekszych dawkach wstydze sie po prostu wychodzic z domu)Na wyleczenie nie ma co liczyć,bo jest ono niemozliwe."Optymistyczne" prognozy na przyszłosc to:dozywotnie przyjmowanie najgorszego na swiecie encortonu,co sie wiaże z nadwagą,spuchnietą twarzą,nadmiernym owłosieniem,bardzo intesywnym poceniem sie,depresją,nerwowoscia,problemami z zajsciem w ciaze,dalsze prognozy to:osteoporoza(w wieku 18 lat,niezle;|,marskosc watroby,z odrobina szczescia przeszczep i smierc;] Chyba sobie podaruje dalsze leczenie bo nie mam juz sily..
Dorohna mamy demokrację i wolność wyboru. Jak komuś odpowiada bycie ijaczkiem to jego decyzja - ważne tylko żeby odjął ją świadomie.
Jak ktoś chce alić to czemu mu się zabrania? (mówimy tutaj o legalizacji marihuany, więc moje ytanie odnosi się do osób ełnoletnich, świadomych ewentualnych skutków).
A może należałoby wprowadzić coś na kształt oświadczenia, że w razie roblemów zdrowotnych spowodowanych zażywaniem marihuany, acjent w 100% onosi koszty leczenia.
To samo z alkoholem i apierosami.
Kto rzegina... np. rak łuc (w rzypadku apierosów) i np. marskość wątroby (w rzyp. alkoholu) ...ten całkowicie okrywa koszty za swoje leczenie.
Czytałem ostatnio wiele wątków na temat piwa i to na róznych forach. Podobno piwo dobrej jakości jest naprawdę zdrowe, jeżeli pite z umiarem. Zawiera przeciwutleniacze, mnóstwo witamin z grupy B i dobroczynne żywice. Działa antybakteryjnie i zwalcza nawet bakterie odpowiedzialne za gróźlicę. Działa też antydepresyjnie. Dodatkowo: ułatwia procesy trawienia, pobudza i uspokaja, zwalcza bezsenność, poprawia przemianę materii, koi nerwobóle, jest zalecane przy odżywianiu ludzi starszych i rekonwalescentów, może być zalecane chorym gdyż całkowicie i szybko ulega strawieniu, poprawia funkcję wątroby, pomaga w nie domaganiach gastrycznych, jest pomocne w leczeniu kamicy nerkowej, zapobiega marskości wątroby (!!!!) - przypuszczalnie substancje te zawarte są w słodzie... Chyba zacznę częściej sobie popijać... a już popijam kilka piwek codziennie...
" />Witam ! Ja też chodziłam z cewnikiem na szyji i również w żyle udowej , gdzieś około 3-4 tygodni mi cewnik wytrzymywał . Potrzebna pewnie bedzie przetoka , jeśli Twoja mama bedzie nadal dializowana. Ja mam wirusa C ,zarazili mnie w szpitalu 16 lat temu i tez nikt nie kwapił sie aby go leczyc w tamtych czasach , dzis mam umiarkowana marskosc wątroby i powoli kończe kuraję interferonem , zyję nadzieją ,że wirus ucichnie i wątroba sie nieco zegeneruje.
Zabija metodycznie, ale prawie niezauważalnie. Zbiera więcej ofiar niż HIV, jednak ciągle bardzo mało o nim wiemy. To jeden z najgroźniejszych morderców XXI wieku, wirus HCV czyli wirusowego zapalenia wątroby typu C.
Aktor Tomasz Ignaczak rozgląda się po średnio zatłoczonej warszawskiej kawiarni. - Założę się, że przynajmniej jedna osoba jest tutaj zarażona wirusem HCV. I niestety nie ma o tym zielonego pojęcia - mówi. Jemu samemu też przez kilkanaście lat ani razu nie przyszło do głowy, że jest nosicielem wirusa.
Zarazić się nim może każdy poprzez kontakt z zakażoną krwią: podczas wizyty u kosmetyczki, która nie wysterylizowała narzędzi, u niedbałego lekarza albo w studiu tatuażu.
- Wirus HCV to sprytna bestia, a właściwie dobrze zakonspirowany agent - tłumaczy Ignaczak. Krąży we krwi w czymś w rodzaju przebrania. W całości pokryty jest normalnymi cząstkami surowicy, liporoteinami. Dzięki temu nie grozi mu atak przeciwciał, bo organizm pod otuliną znajomych białek, nie dostrzega mordercy. Również dzięki temu łatwiej jest mu wnikać do zdrowych komórek.
Wirus bardzo długo nie daje żadnych widocznych objawów, potrafi nawet kilkadziesiąt lat niezauważony kamuflować się w organizmie, powoli wyniszczając wątrobę. Przez ten czas wywołuje niekiedy problemy gastrologiczne, osłabienie, stan podgorączkowy albo apatię. Bardzo łatwo pomylić te objawy ze zwykłym przeziębieniem. Jednak kiedy już postanowi się ujawnić, wirus uderza z ogromną siłą. Potrafi np. doprowadzić do częściowego paraliżu.
Według Polskiej Grupy Ekspertów WZW C na wirusowe zapalenie wątroby typu C cierpi ponad 700 tys. Polaków, z których zdecydowana większość żyje w błogiej nieświadomości. Chociaż do wykrycia wirusa wystarcza badanie krwi, które kosztuje ok 30 zł, Polacy najczęściej dowiadują się o HCV przez przypadek, przy okazji innych badań. Albo kiedy ich organizm jest już tak wyniszczony, że na leczenie jest już za późno.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, u co piątego zarażonego dochodzi do marskości wątroby, a u 5% - do raka. Już dzisiaj z tego powodu umiera na świecie 4 miliony osób, czyli dwa razy tyle co na AIDS, a niebawem ta liczba może wzrosnąć nawet trzykrotnie.
źródło: Newsweek
" /> ">Dopiero teraz przeczytałam ten wątek i serce mam w gardle... Kasiu D. dlaczego nie powiedziałaś mi na GG,że ja zabiłam a nie uśpiłam te 3 dniowe kocięta,które się męczyły,wyciągały szyjki bo miały takie bóle,aż je skręcało?Zapytaj się Ktosi,jak mi było ciężko zanieść je do weterynarza,bo ona była ze mną.I wet stwierdził,że zaczynaja już być zimne.A żyły! I co,miałam się przyglądać jak cierpią? Dla własnego komfortu? Wiesz,jak ja się teraz czuję????????????? Znowu????????? Tylko teraz nie ma przy mnie Ktosi.
Oj, nie doczytałas dalej. Ja nie mówiłam o stanach terminalnych czyli takich gdzie zwierze i tak skona wkrótce, tylko się przedtem jeszcze namęczy.
Ty kotom pomogłaś. Nie ma dwóch zdań.
W klinice gdzie lecze ( jeszcze...) koty sa dwa kocury. Piekne. Mieszkaja tam na stałe. Ich właściciele przyniesli ich do uspienia BO KOTY BYŁY CHORE A ONI NIE MIELI ZAMIARU WYDAWAĆ TYLE ( ile? ) PIENIEDZY NA LECZENIE.
Drugi przykład: gdy chciałam znaleźcdom moje obecnej ukochanej Kici zgłosili sie do kliniki ( po moim dramatycznym apelu na antenia Radia Lublin) państwo, którzy mniej więcej rok wczesniej, w tej samej klinice uspili swoje trzy koty, bo miały grzybice. Widziałam te koty w klatce. Piekne, duże burasy. Nadstawiały łebki do głaskania...
Bogu dzisiaj dziekuje, że Kicia im sie nie spodobała!!!
Trzeci przykład ( chce byc dobrze zrozumiana i stąd te opowieści). Siedze w poczekalni u weta. Z gabinetu wychodzi starsze małżeństwo z jamnikiem. Z rozmowy wnioskuje, że u psa wykryto marskość wątroby. I na to starszy pan: " no to nie ma co , trzeba go uspić. NIECH SIE NIE MĘCZY." Młody lekarz długo usiłował im wytłumaczyc, że to dopiero poczatek choroby, że mozna podawać silne leki, które opóźnią rozwój nowotworu, etc. Dziadek był nieprzekonany. Co było dalej - nie wiem. Moge sie tylko domyslać.
O takich to sytuacjach myślałam, droga Candy, pisząc tamten post.
O ludziach, kórzy pozbawiają zwierze zycia bo opieka nad nim , czy leczenie, byłaby dla nich zbyt duzym problemem.
W przypadku Łapka kombinowałabym najpierw na sto sposobów jak umożliwic mu w miarę godne życie. I poddałabym sie gdyby wszystkie zawiodły. Nie wcześniej.
" />Kolczykowanie i tatuaż niebezpieczne dla zdrowia
Coraz więcej infekcji i zakażeń żółtaczką
Witam! Piercing jest niebezpieczny dla zdrowia. Coraz częściej lekarze ostrzegają, że tatuaż czy kolczykowanie ciała może być przyczyną zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Na ten typ zakażenia nie ma szczepionki, a wirus rozwija się podstępnie - przez kilka lat może nie dawać wyraźnych objawów ale może prowadzić do przewlekłego zapalenia wątroby, marskości lub raka wątroby. Kolczykowanie lub tatuaż zawsze związane jest z ryzykiem zakażenia, ponieważ nawet przez niewielkie ranki, do organizmu mogą przeniknąć bakterie, wirusy lub inne drobnoustroje. Profesor Jacek Juszczyk z Akademii Medycznej w Poznaniu mówi: "Unikajmy sytuacji w których mamy mieć kłutą skórę np. poprzez tatuaż czy zakładanie kolczyków w różnych miejscach".
Ryzyko zakażenia żółtaczką a nawet AIDS to nie jedyne zagrożenia, związane z coraz powszechniejszą modą na ozdabianie ciała trwałym tatuażem lub kolczykami. Brak higieny podczas przekłuwania skóry może wywołać przewlekłe infekcje, wrzody ropne, wypadanie zębów, uszkodzenia przewodu moczowego, zapalenie mięśnia sercowego. Problem w tym, że kolczykowanie nie ogranicza się tylko do uszu czy nosa. Przekłuwane są genitalia, pępek, język i brodawki. Prowadzone w Niemczech badania wykazały, że w grupie 14- do 28-latków niemal 40% preferuje noszenie ozdób w tych właśnie wrażliwych miejscach. W medycznej literaturze pojawia się coraz więcej tekstów, poświęconych przypadkom leczenia schorzeń, wywołanych przez lekkomyślne nakłuwanie skóry. Z kolei dane z Wielkiej Brytanii pokazują, że w 2002 roku aż 95% lekarzy miało do czynienia z komplikacjami wywołanymi przez piercing.
Specjaliści podkreślają, że bardzo wiele zależy od umiejętności osoby wykonującej tatuaż czy przekłuwanie, materiału, z jakiego zrobiona jest ozdoba i - naturalnie - warunków higienicznych w miejscu gdzie dokonywany jest zabieg. Ale i tak, od 10- do 30% osób skarży się na krwawienia lub infekcje, wywołane przez wnikające przez rany bakterie. Dlatego, przed podjęciem decyzji o "upiększeniu" ciała przez kolczyki lub tatuaż, należy się dokładnie zastanowić, czy warto podjąć ryzyko dla zdrowia. Jeśli ktoś koniecznie chce nosić kolczyk, musi mieć świadomość, że zwłaszcza bezpośrednio po zabiegu (zanim wygoi się rana) należy utrzymywać bezwzględną higienę. Ważne jest, by dokładnie przyjrzeć się osobie wykonującej zabieg i warunkom panującym w studiu tatuażu. Czy pomieszczenie jest czyste? Czy narzędzia są sterylizowane?
Wirusowe zapalenie wątroby jest na razie nieuleczalne. Ceną za noszenie modnego kolczyka może więc być zdrowie a nawet życie. P.S.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|