Grecja Widoki

Tematy

biblia

W Grecji byłam w zeszłym roku,nie na Riwierze ale na wyspie Rodos. Mam stamtąd miłe wspomnienia. Przed wszystkim przepiękne widoki, które naprawdę robiły wrażenie. Co do ceny, to rzeczywiście niskie nie były, szczególnie jeśli chodzi o napoje i słodycze. No i majątek trzeba było wydać na leżaki i parasole na plaży, a bez tego wytrzymać się na słońcu nie dało. Ale w sumie nic mnie ni rozczarowało i po powrocie byłam bardzo zadowolona i opalona jak nigdy w życiu



Lecialem kilka razy ale niestety jeszcze nie zaliczylem transatlantyckiej trasy ale jest w planach na przyszly rok :).

Jedno z najfajniejszych przezyc to byly calkiem niezle turbulencje jak lecielismy nad Grecja a pozniej ladowanie na Cyprze gdzie pas do ladowania to cypel a wokol morze :D Swietne widoki z okna i uczucie jak samolot zakreca o prawie 180 stopni :P



Wiem o co chodzi, ale dziury w chmurach brzmi romantyczniej ;) A konkretnie to był bardzo silny boczny wiatr i chyba nawet jakaś burza, ale przeskoczyliśmy.
No i jeszcze było stanie 4 godziny na De Gaulle'u - alarm terrorystyczny. Potem, jak już wsiadłam, to stewardessy ze skóry wyskakiwały, jakbym naprawdę przyleciała na bombie :E

Aaaaa i niezapomniane przeżycie - lot Antkiem na trasie Wilno - jakaś samotna stacja Energopolu - z kurami, psami i wrażeniem bardzo wyboistej drogi.


Lecialas Antonowem :D damn a ja sie nie zalapalem ale jak sie wybiore do daleki wschod to pewnie sie przelece :E



Jeszcze na siedząca ubrał buty i wstał lekko się kołyszać. Zaczął iść w jakimś kierunku rozglądając się jeszcze dookoła w celu podziwiania pięknych widoków Grecji.
- Mam nadzieję, że to nie daleko - mruknął bardziej do siebie niż do Kim.
Znowu złapał ją za rękę i trochę zwolnił kroku, aby nogi go nie bolały tak jak na poprzednim spacerze.
- Podziękuj siostrze - odparł - Później zapomnę - zasmiał się i szedł dalej patrząc przed siebie czasem zerkając na boki.



Jasne, że wszystko zależy od kasy. Masz rację, Chorwacja tez jest piękna- w neidzielę właśnie się tam wybieram. JA od paru lat marzę o greckiej podróży poslubnej w białym domku z niebieskimi oknami i z widokiem na błękitne morze. Przez jakiś czas podróż z uwagi na kasę staął pod znakiem zapytania, ale na szczęście mój chrzestny mając problem z prezentem ślubnym zaproponował, ze funduje wyjazd:-)



Jejku, Niczko, jaka przecudna fotka I jakie znajome te widoki Chyba muszę też wziąć aparat do ręki bo warto uwidocznic takie momenty

Co do sałatki greckiej to fajna sprawa, tylko czy kobietkom w ciąży wolno jeść sery typu pleśniowe czy feta? Bo coś wyczytałam, że nie z uwagi na to, że można się zarazić listeriozą (cokolwiek to znaczy). Choc nie powiem, ja raz skusiłam się na pleśniowy



Zakładam temacik na życzenie Moniki, choć nie wiem co mogłabym napisać. Mi żyje się tu bardzo dobrze choć jeśli ktokolwiek z was przekroczył tą granicę i był w starej części miasta na pewno się przeraził-większość budynków jest przeznaczona do rozbiórki,ale emigranci się tam osiedlają więc nie jest to ciekawy widok , polecam autko i jak ktoś lubi łazić po górach to napewno się nie rozczaruje, ruiny zamków kościołów jest co zwiedzać. W famaguście piękna plaża, ruiny zamku i stare odrestaurowane miasteczko w jego wnętrzu oraz z katedrą która robi wrażenie dla amatorów fotografii prawdziwe pole do popisu natomiast w Kyrenii (girne) ciekawa forteca, jest jeszcze parę miejsc, ale na obrzeżach miast - wioski nazw nie pamiętam trzeba się poszwędać troszkę a może znjadziecie drogę do Tureckich flag . Jest jeszcze jedno bardzo bardzo bardzo ciekwae miejsce ale niestety ciężko się tam dostać Martwe Miasto Całe kompleksy hotelowe sklepy budynki mieszkalne ulice wszystko to stoi odłogiem niesamowite uczucie gdzieniegdzie widać jeszcze meble ale nikt tam nie mieszka. Jeśli zrozumiałam dobrze jest to ziemia niczyja Naprawdę robi wrażenie to jakby przenieść się w czasie, coś jak wyludnione miasto w czasie wojny. Ludzie bardzo życzliwi i sympatyczni nie moge nic złego o nich powiedzieć Może nie jest tak ładnie jak po stronie greckiej ale napewno ciekawiej




Czy macie jakieś takie swoje miejsce gdzie z ogromną przyjemnością wracacie, albo gdy smutno wasze myśli tam wracają.

Piękny temat. Myślę, Januszu, że można mieć nawet kilka takich miejsc. My z Halszką wybieramy jedno z naszych miejsc zaczarowanych w zależności od nastroju, pogody, a nawet naszego samopoczucia. Mamy takie "nasze" polanki na Mazurach, ale mamy też takie całkiem zaczarowane miejsce w Grecji, na Przylądku Sunion, na bardzo wysokim brzegu z widokiem na kilka wysp w archipelagu Cyklad. Takim miejscem jest dla nas, tak jak i dla Ciebie rynek w Krakowie. Jako młodzi ludzie spędzaliśmy tam dużo czasu, bo to i Piwnica pod Baranami i Teatr STU i niepowtarzalna atmosfera Klubu Pod Jaszczurami. Kraków to nasze ukochane miasto.



A o to GP Ci chodziło nie chodziło mi o GP tylko o UK czyli Wielką Brytanię - no cóż widocznie goraczka już wczoraj mnie trawiła hehe .

A skoro już jesteś to chciałabym dopisać, gwoli wyjaśnienia (no nie odpuszczę tej subtelnej złośliwości)


Do kina nie chodze (raz w roku bo w moim miescie jest beznadziejne i zimne kino) do teatru rzadko, do filharmonii nigdy - moje dzieci nie mają karnetu wykupionego - pewnie dlatego, że jakoś nigdy nie odkryłam uroku takiego rodzaju sztuki ale nie jest to kwestia pieniędzy tylko kwestia wyboru.


Owszem, kwestia wyboru - tudzież rozbudzonych bądź nie pewnych potrzeb

Ten ostatni zaznaczony tekst miał mi zasugerować, że jestem zbyt mało rozwinięta by chodzić do filharmonii czy też innych przybytków. Otóż spieszę donieść (a co moge udowodnić, że nie jestem wielblądem) że wzrok straciłam rzez nadmiar literatury czy też kiepskie oświetlenie, że tyłek mi się spłaszczył przez godziny spędzone w pewnym okresie w teatrze i kinie, że grałam w wielu amatorskich ale oklaskiwanych przedstawieniach, no co muzyki poważnej faktycznie nie zapałałam miłością ale w Jarocicnie za czasów jego świetności byłam, o wielu innych koncertach nie wspominając.

Obecnie mam taki etap w swoim życiu, że chcę się rozwijać w inny sposób i nie musze do tego wychodzić z domu. Chodze na wykłady buddyjskie, czytam książki buddyjskie, jak chcę rozwinąć szare komórki i współczucie i wiele innych cech to medytuję. Wrażeń estetycznych dostarczaja mi plaża, mój ogród, jesienny las, czy tez widok moich dzieci. Ot taka faza w życiu ale oczywiście można to postrzegac inaczej.


Natomiast co to tego nawału ludzi bez pasji na studiach, to nasunęła mi się myśl, że takich mamy ludzi, jakich wychowamy. Na ludzi z pasją, lub nie. Na ludzi chcących poszerzać horyzonty i takich, którzy wolą przeliczać stan konta. Ot, każda opcja może być dobra, byle człowiek był z nią szczęśliwy ...

jak byłam mała i byłam z rodzicami na wielkiej wyprawie po Grecji nie mogłam zrozumieć dlaczego mój tata ominął szerokim łukiem Ateny i gnalismy ponurkować na Eubeę. Szkoda mi było tego Akropolu. Po ostatnich wakacjach i spędzeniu 3 dni we Wrocławiu sama będe omijać wielkie miasta szerokim łukiem. nie wiem jaką pasję moje dzieci będa miały po większości wakacji spędzonych pod namiotem i czy jakąkolwiek.
Pewnie żadną bo przeliczając skrupulatnie pieniądze przeliczyłam, że pod namiotem jest taniej .
Tak Ika już wiemy wychowuję dzieci na nudziarzy ups bogatych nudziarzy. No cóż skoro jesteśmy subtelnie złośliwe ktoś musi w tym kraju utrzymywać tych bezrobotnych.



Zamierzam tu opisać pewne swoje przemyślenia, oczekuje że znajdzie sie tu ktos kto mi powie jak nazywa sie mój sposob myslenia i nakieruje czy jest on czymś dobrym czy raczje złym. By wszytsko było jasne zaczne od poczatku, na wstepie zaznacze jeszcze że jestem umysłem ścisłym a nie humanistą, prosze wiec wybaczyc mi błedy ortograficzne i interpukcyjne i nie wyzywac mnie od jakiegos uszuloma co nie potrafi nawet poprawnie pisac. To tyle tytulem wstepu. Urodzilem sie w rodzinie patologicznej, oczywiscie jako dziecko tego nie odczuwalem stwierdzam to teraz oceniajac to sperspektywy czasu. Matka bez robotna opiekuje sie nasza czworka ojciec pijak pracuje, ale ma problemy w koncu wywalaja go z pracy i zyjemy z zasilkow. Matka ukonczyla technikum odziezowe nigdy nie pracowala w zawodzie, ojciec studiowal ekonomie ale chyba na drugim roku schlal sie i nie przyszedl an sesje po tem sie znowu schlal a po tem to juz ciagle chlal, dopiero w wkieu 13 lat zdalem sobie sprawe z tego ze nigdy nie widizlem go bez piwa w rece. W domysle nie rozmawialem z trzezwym ojcem, wbrew pozorom na alkochol nie mozna sie uodpornic. Co dalej rodzice nie udacznicy wpaja swoim dzieciom ze one musza sie uczyc skonczyc dobre studia i zosatc bogatymi ludzmi, moja starsza siostra w podsawowce wzor musze byc lepszy, w gimnazjum sie stoczyla, ja tak nie zorbie w gimnazjum nadal bede najlepszy. I tak okazuje sie ze jestem uzdolniony matematycznie, w dodatku swietnie czytam i bardzo dobrze analizuje teksty wrecz nie przeietnie. Najlepszy w klasie w szkole, i tak cala szkola podstawowa gimanzjum to samo nie ugiety najlepszy, zarozumilay pewny siebie, mimo wszytsko niepoprawny altruista i optymista. plany zyciowe od 12 roku zycia po klei gimnazjum najlpesze w miescie, liceum artystyczne, ASP w pozananiu Architektura, piekne zycie ladny dom zona z okladki dwojka adzieci super samochod, przez 4 lata motywowany ta mysle funkcjonuje zdobywam pokonuje innych pne sie po drabinie wzwyz i wzywz. Rodzice szczesliwi, starsza corka juz wykleta przez ojca," jak ona tak mogla tez mi studia zadne studia pobalowac sobie poszal do tego akademika a nie", nauczyciele nic nie powiedza, uczen idelany zawsze ma odpowiedz, zawsze 5 z prac kalsowych, tylk prace domowe na przerwach robi i nic w domu nie rpacuje, ale mimo wszytsko zawsze ma perfekcyjne oceny ze wszytskiego,"- wie pani co syn robi w domu?- Siedzi w pokuje chyba sie uczy." I tak mija mi 16 lat zycia, spedzam wypelniajac obowiazki biorac udzial w konkursach wygrywajac je i robiac sobie coraz lpesze wejscie. Lekcje w liceum oczywsicie tym wymazonym gimanzjum tez wedle planu. Pojawia sie nowa polonistka omija z nami tematy bibli (i dobrze od 6 klasy podstawowki jestem scientisa i to dosc szczeglnym bo wyjatkowo dobrze znjacym sie na innych wiarach, w kazdym razie od zawsze dziecinne zatargi z katechetami) i przechodzi do antyku i tu filozofia. W wieku 10 lat odkrylem w sobie sklonnosci homoskesulane, od zawsze potrafilem nazywac wszystko i ujmowac w terminy. Omawiamy mity greckie wyciagam na swiatlo dzinne to ze dane postacie mialy sklonosci homoseksulane wiem o tym ze stron o tematyce LGBT, i chociaz sam nie jestem uznawany za biseksualsite czy homoseksaliste interesuje sie srodowiskiem i wewnatrz czuje ze do niego naleze. Nauczycielka zaleca mi przyniesc materaily zrodlowe, temat interseujacy wiec sie wciagam, okazuje sie ze cala grecja byla homoseksulana, Uczta platona i wszytsko wiadomo, zaczynam czyatc filozofie antyczna, czytam czytam coraz bardziej lapie sie na tym ze zamiast zajac sie czyms konkretnym jak kiedys filozofuje. Nagla z dnia na dzien dostaje przeblysku stop, walic drabine walic studia i tak szanse na to ze mi sie uda sa nikle, po co to robie przeciez nie dla domu, chce podruzowac pozanwac swiat. Nawet jak zostan architektem to raczej jakims podzednym, szanse sa jak jeden do tysiaca ze bede zarabial duze pieniadze, wakcje raz na rok i to na urlopie a tak po zatym to ciezka charowka. I tu dochodzi do mnie mysl ze nie ma senu konczyc szkly i studiowac, a nawet jesli to tylko dla poglebienia swojej wiedzy na temat ktory mnie interesuje a po tem zadnych tytyulow po prostu spakowac sie w jeden plecak i ruszyc w swiat, isc przed siebie tam gdzie sie chce, na lekcjach hisotri sztuki bylo tyle pieknych rzeczy do obejrzenia, jest tyle smakow i widokow do zoabczenia, jak sens ma stanie w tym miejscu i czkeanie na losowanie, a po tem co albo super praca albo wiazanie konca z koncem. Życie wedrowca, wziasc ze soba kogos komu bedzie to odpowiadac i razem zwiedzac swiat, oplaty zywnosc mozna wykonywac jakies dorywcze prace i miec co jesc, na kazdej plebani kosciola chrzescijanskiego otrzyma sie pomoc, i nie tylko sa setki ludzi ktorzy pomoga tak po prostu w razie czego. W tej chwili mam 16 lat, wiem ze moja mysli sa normlane dla ludzi w moim wieku, ale znam siebie i wiem ze nie funkcjonuje jak inni, u mnie to nie jest zwykle nastoletnie buntowanie tylko pomysl na zycie i to bardzo konkretny dobrze zaplanowany. Czekam tylko az skoncze 18 lat i ruszam w swiat. Wezme pozyczke w byle banku kupie dorby sprzet pozadnego grota namiat hannaha i tyle mnie widziano. Mozliwe ze nie zostane zrozumiany ale nie przekszeszkadza mi to poszukam wtedy innego forum i tam napisze, to jest pierwszym na ktorym probuje uzyskac jakas pomoc.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript