Już wiem... ale wcześniej... o zgrozo!!
Zaczęło się ok siedmiu lat temu od wysypki na całym ciele (która zresztą pojawia się do dziś). Dość duże, zaczerwienione i łuszczące się plamy... oczywiście wpadłam w panikę myśląc że to łuszczyca albo grzyb ale po pobraniu próbek nic nie wyszło. Dermatolog stwierdził że "chemia ze mnie wychodzi"
Rok później pojawiły się problemy z kolanami (dostałam serię tabletek przeciwzapalnych i zastrzyki- pomogło na chwilę), później miałam dziwne dolegliwości o nieznanym źródle: bóle i kłucia w klatce piersiowej, wrażenie jak gdybym miała klamrę zaciskającą się wokół tułowia uniemożliwiającą nabranie pełnego wdechu, napadowe kłucia w okolicach brzucha... po zrobieniu EKG, USG i podstawowych badań stwierdzono że to pewnie na tle nerwowym.
Zastanawiała mnie temperatura ciała! Utrzymywała się 37,2 przy czym ob wychodziło niskie... lekarze nie mieli pomysłu co to takiego.
Kilkakrotnie powracające stany zapalne dróg rodnych tez dały mi w kość... raz nawet wylądowałam na oddziale, na mało przyjemnym zabiegu łyżeczkowania
No a od 1,5 roku sypię się już sukcesywnie! Do bólu, trzeszczenia a czasem nawet sztywnienia kolan doszły barki i biodra. Żeby było jeszcze atrakcyjniej białe krwinki zaczęły drastycznie opadać... mało brakło a wylądowałabym u chematologa!
Przeszłam kilkumiesięczną kurację glukozaminą i dostałam zakaz przesilania się... na chwilkę bylo ciut lepiej. Niestety krótko po tym doszły inne dolegliwości: bóle i zawroty głowy, bezsenność, bladość i suchość skóry, brak apetytu naprzemiennie z napadami objadania się, pogorszenie wzroku (z 0,75 na 2,95 dioptrii), rano jestem zmęczona i bez energii, koło południa pojawia się uczucie "totalnego spadku mocy" a wieczorem gdyby nie ból mogłabym góry przenosić. Zupełnie opadło mi libodo... mam stany apatii graniczące z depresyjnymi, zwykle żyję bo muszę Winę na wiele z tych objawów zwalałam na stres...
Niedawno zaczęłam szukać dobrego lekarza bo stawy dawały popalić coraz bardziej a myśl, że jak tak dalej pójdzie to za kilka lat będę jeździć na wózku nie była mi miła... szczęśliwie trafiłam na takiego, który chce mi pomóc!! Kazał zrobić rtg stawów, badania na borelkę, lamblię, i cpn... w rtg stwierdził już zmiany, borelki ani reszty ustrojstwa na szczęście nie mam ale norma cpn igg jest przekroczona trzykrotnie a igm wątpliwa.
Od kilku dni jestem na doxycyklinie i groprinosinie... co ciekawe stawy, które bolały wcześniej trochę się wyciszyły, za to dopiekają kostki, nadgarstki i mięśnie... nasiliły się zawroty głowy, głowa pobolewa mnie praktycznie co dzień a skóra na niej jest tak obolała, że każdy dotyk wywołuje grymas na twarzy. Sypiam nadal mało ale teraz takim dziwnym narkotycznym snem... pół doby czuję się jak na jakiś halucynogenach... wszystko jest na szczęście do zniesienia i nie uniemożliwia w miarę normalnego życia.
... cieszę się, że tu trafiłam bo choć to egoistyczne, to dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takie problemy.
Zastanawiam się teraz jaki powinien być następny krok w leczeniu, jak długo powinno trwać i skąd będę wiedziała, że już jest po wszystkim...?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|