Marketing wystawienniczy Targi

Tematy

biblia

Co z centrum targowo-wystawienniczym
Czy jest racjonalność tego? Podobno na tym terenie na przeciwko Łysicy. Miejsce dobre na rogu i hotel blisko super wyglądałoby tez na pewno:) Tylko czy się to opłaci dla miasta. W kielcach są targi , które mają już jakąś markę w Polsce. Dwa takie ośrodki w regionie, może to róznie wypalic. A może będzie mniejsza skala naszego. Funkcje targów są olbrzymie, zwłaszcza dla miasta, w którym się one znajdują. To cały marketing targowy - to nowość w Polsce:)



MTP sytuacja finansowa
Artykuł z Rzepy.

Będą niższe koszty

Próbę obniżenia w tym roku kosztów firmy o 4 - 5 proc. zapowiedział w środę
Bogusław Zalewski - prezes zarządu Międzynarodowych Targów Poznańskich. W
tegorocznej ofercie znajduje się ok. czterdziestu imprez wystawienniczych w
kraju i kilkanaście za granicą.



Przed dwoma laty spółka (udziałowcy to w 60 proc. skarb państwa w 40 proc.
miasto Poznań) zredukowała wydatki o 13 proc., a w 2003 r. o 8 proc. Proces
ten nie był związany z gwałtownym zmniejszaniem zatrudnienia i obecnie w
największej polskiej firmie wystawienniczej pracuje 450 osób.

Według wstępnych wyliczeń ubiegłoroczne przychody MTP ze sprzedaży towarów i
usług sięgają 100 mln zł i są o 5 - 6 proc. wyższe niż koszty działalności.
Firma w nowy rok weszła bez znaczących obciążeń kredytowych, ale też w
planach na najbliższe 12 miesięcy nie ma większych projektów inwestycyjnych.
Profity, o których była mowa, dotyczą wyłącznie poznańskiego przedsiębiorstwa
bez uwzględnienia rezultatów osiągniętych przez firmy zależne, czyli Targi
Kielce, Biuro Informacji Technicznej MTP i World Trade Center Poznań.

Prezes Zalewski nie kryje, że w tym roku głównym zadaniem będzie wypromowanie
targów jako najlepszego sposobu marketingu bezpośredniego dla firm. Temu
celowi służyć ma - przygotowana wraz z Polską Korporacją Targową -
kampania "Targi - Twoja nowa limuzyna". W 2004 r. MTP zaoferuje również ok.
czterdziestu różnych imprez wystawienniczych w kraju i kilkanaście za granicą
(w tym 16 na Ukrainie


Bez rewaleacji ale chyba nie jest aż tak źle jak niektórzy na forum to
opisują (dla mnie gorsze jest to, że w Warszawie jakaś włoska firma chce
wybudować targi o zbliżonej albo i nawet większej powierzchni. Gdyby do tego
doszło to :-((((



Do Lecha
Gość portalu: Lechu napisał(a):

> Ira, czy opiszesz mi wreszcie swój punkt widzenia n/t elastyczności kręgosłupa
> na posadzie i u siebie ?
>
OK.
Przede wszystkim , po ponownym przeczytaniu wszystkich wypowiedzi, nabrałam
podejrzenia, że nie całkiem dobrze się rozumiemy. Nie chodzi mi o drobne i w
sumie niegrozne przejawy Dilbertozy, jak podany przez kogoś wprzykład wyslania
maila w dwóch egzemplarzach. Pewnie zapytałabym o sens czegoś takiego, ale ani
jako parcownik, ani jako zleceniobiorca, nie forsowałabym rozwiązania bardziej
sensownego. Jeśli to komuś jest potrzebne, niechby tylko do szczęścia, proszę
bardzo! Mnie przez cały czas chodziło i chodzi o sprawy merytoryczne. Przykład?
Niech będzie taki:
Robiłam wystrój stoiska na targi w dużym centrum wystawienniczym w zachodniej
Europie. Stoisko było bardzo małe (ceny), ale za to narożne, więc z dwóch stron
otwarte dwa na ciągi komunikacyjne. Z tego też powodu było nieco drozsze, niż
stoisko o tej samej powierzchni otwarte jednostronnie. Starałam się więc
maksymalnie wykorzystać ten atut, aby mimo niewielkich rozmiarów, było ono z
daleka dobrze widoczne i elementami wystroju z daleka przyciagało uwagę. Zrobiłam
też małe badanie, takie forum ekspertów, do ktorego zaprosiłam takich ludzi z
firmy, którzy mają o tym jakieś pojęcie i ich praca polega m.in. na uczestnictwie
w przedsięwzięciach marketingowych,reklamowych itp. Ok. 80% opinii pozytywnych,
kilka uwag dotyczących szczegółów, które w większości uwzględniłam.Szefuńcio
natomiast (gdy praca już była własciwie skończona) przyszedł i stwierdził, że to
wszystko jest do d...Jemu się spodobały stoiska, które widywał ostatnio i które
są właśnie zamknięte, zabudowane i byle kto się tam nie pęta. Próbowałam
wytłumaczyć, że takie stoiska budują firmy o dużej renomie na rynku
międzynarodowym, są łatwo identyfikowane i nie szukają "byle kogo". A przede
wszystkim wynajmują hektary powierzchni wystawowych i budowanie zamknietych
konstrukcji w ktorych tworzą własną autonomiczną przestrzen ma sens. Nasza (teraz
już nie moja)firma jest na tym rynku kopciuszkiem, chociaż w Polsce należy do
liderów rynku. I jedziemy tam po to, żeby zainteresować jak największą ilość
odbiorców, którzy nas - w znakomitej większości - po prostu nie znają. Szefuńcio
(dyrektor handlowy zresztą) nie wierzył, że stoisko dwustronnie otwarte jest
droższe. Pytał specjalistów z marketingu, czy to prawda. Ale i tak chciał
stoisko "zamknąć", żeby potencjalni klienci chcieli sprawdzać, co może być tam
ukryte, a my ich wtedy cap! A poza tym - stwierdził - jemu to się nie podoba. Na
nic moje argumenty, że wyniki forum ekspertów wskazują, że to się może podobać.
Przecież na takie targi przychodzą nie ludzie z ulicy, tylko podobni fachowcy z
innych firm, naszych potencjalnych klientow i prawdopodobnie ich opinia też
będzie raczej pozytywna. Na co szefuńcio, że jestem niereformowalna i on z tą
wystawą nie pojedzie. "Sami sobie jedżcie, jeśli wam się podoba" i wyszedł
trzakając drzwiami. Nastąpiła konsternacja podszyta paniką. Uspokajałam, że nie
ma się czym przejmować, bo szefuńcio nie potrafi się oprzeć urokom tak
atrakcyjnej delegacji, mimo że jeżdzi często. I tak dokładnie było! I wystawa
pojechała i co gorsza - nawet się podobała. Nie był to ani pierwszy, ani ostatni
taki wypadek z szefuńciem. Ale za każdym razem nie lubił mnie coraz bardziej, co
niektórzy "życzliwi" starali się wykorzystać. Nie bez powodzenia, bo szefuńcio
doceniał "poparcie i wsparcie" i to nagradzał. Mnie z kolei różnymi sposobami
(ach, cóz to były za sposoby! paluszki lizać! ale to temat na duży reportaż,
czyli nie na to miejsce) starał się zachęcić do zmiany miejsca pracy. Nie
zwalniał mnie sam, bo tak naprawdę nie było za co. No i wyszłoby na to, że on
faktycznie mnie tępi. A jeszcze trzeba byłoby wypłacać jakieś odprawy, a może
nawet włóczyć się po sądach? To ja doceniłam jego starania i złożyłam wymówienie.
Był bardzo szczęśliwy. Mnie miał z głowy , a reszta miała jeszcze jeden dowód na
to, że pana dyrektora trzeba traktować jak bożka (jak każdy bożek , może być
bardzo dokuczliwy).

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript