No to wszyscy warszawiacy którzy jedli na Centralnym cokolwiek w ostanich 3 dniach laksygen w łapy i marsz do ubikacji! :lol2:
Musze cię zmartwić, ale takich miejsc w Polsce są pewno setki.
Jak ja dawno kebaba nie jadłem - już kilka lat będzie. Ufff ;).
Dalsza, lekko pochylona droga w dół, niczym nie różni się od waszej poprzedniej wędrówki. Natomiast po około 30 minutach marszu, w Podmroku traci się poczucie czasu i odległości, dochodzicie do miejsca, jakby bardziej obrobionego. Znajdują się tu równiez drzwi. Z prawej i lewej strony symetrycznie umieszczone sa wzmacniane żelazem drzwi. Dalej ciągnie się korytarz. Zza drzwi nie dobiegają żadne głosy, w każdym razie nie żadne słyszalne dla was.
Soł, informacje odnosnie miejsca spotkania i godziny.
O godzinie 0900 autobus linii nr 1 jest na Wojska Polskiego na przystanku - tam tez sie spotykamy (oczywiscie kazdy sobie wsiada u siebie, z tych co maja dalej), jedziemy na miejsce, idziemy sie rozlozyc, tlumaczymy co trzeba i ruszamy.
5-6km trasy w lesie, z jednym punktem obserwacyjnym, daje nam 4h marszu + posterunek + inne ew. postoje + poczatek + zapas czasowy + rozpoczecie ok 0930 daje nam zakonczenie calej imprezy okolo godziny maks 1630-1700, chyba ze cos sie przedluzy.
Jak ktos ma, niech wezmie lornetke i oprocz tego jakis notatnik maly i dlugopis (nie po to zeby spisywac wyklad, cos innego), bo moze sie przyda.
Chyba muszę do okulisty
To nie żarty. Marsz do okulisty. Zagadek i tak już masz "nadzgadywane"
Wodnichy tej nie kojarzę. W lasach które penetruję modrzew należy do rzadkości niestety. Więcej mam ich chyba w sadzie i na podwórku
Choć muszę powiedzieć że mam jedno malutkie miejsce na Orawie gdzie rośnie dosłownie kilka modrzewi i można tam spotkać grzyby tylko z nimi mikoryzujące min. maślaka szarego.
30 miejsc dla Angriffu.
Miejsca w bunkrach rozdysponowane (ew. jeśli będzie miejsce - będą dodawane osoby z marszu)
Rozkład:
PeaceMakers i Krone - 1 bunkier ( zachód od baru )
Angriff i Alba - 2 bunkier ( południe od baru )
Do dyspozycji 4 namioty mieszkalne.
Mai_chan napisał/a: Bo nie przypuszczam, żeby Rapsodia nagle nabrała rozumu... W trylogii jej kretynizm był znośny i zrozumiały, w requiem był irytujący, jestem prawie pewna, że w kolejnym tomie będzie już nie do zniesienia.
Nie dołuj, nie dołuj. Bo dziś skończyłam czytać dziwnym zbiegiem okoliczności kupione* Requiem i doszłam do wniosku, ze Rapsodię po prostu.. da się ignorować! Niby główna bohaterka, a olanie jej sobie calkowicie i skupienie się na fanserwisie z Achmedem** nie jest takie trudne...
Fakt, w tym miejscu Bianca ma rację: kontynuacje trylogii są zazwyczaj straszne. Tu jeszcze nie doszliśmy w dodatku do kresu możliwości grafomańskich autorki: w sierpniu tom 6, w styczniu 7. Tylko się bać.
Na pocieszenie: "Artemis Fowl: Fortel Wróżki". Tu przynajmniej główny bohater jest inteligentny. I jak go nie kochać poza tym? Kolejny fanserwis: Arty bez garnituru, za to ucharakteryzowany na normalnego nastolatka. I on ma 14 lat... taak...
Swoją drogą, chętnie wystosowałabym apel treści 'do czytania Fowla biegiem marsz, Pottera na podstawki do kwiatów' ale jakoś perspektywa fików typu 'harry I'm your father' przeraża mnie lekko... a czytajcie sobie tego Pottera, czytajcie na zdrowie.
*znaczy: daawno temu darowałam sobie jego szukanie a tu białostocki Empik wystawia na półkę trylogię plus dwa kolejne tomy... a Merlin powiedział mi: książki nie ma!
**Ermmm... czy mówiłam już, że fanserwis widzę wszędzie? A ten konkretny jest całkiem wysoko w moim prywatnym rankingu.
Cóż... Za Bastogne Amerykańska 101
A mógłbyś to trochę rozwinąć? Wydaje mi się, że mit Bastogne już dość dawno został obalony. Po pierwsze 101 DPD nie była w Bastogne oblężona jak się wielu osobom wydaje, po drugie stacjonowała tam także 10 Dywizja Pancerna. Po trzecie także pozostałe miejsca w Ardenach w 1944 roku miały równie duże, jeśli nie większe znaczenie strategiczne (wzgórza Elsenbornu, St. Vith etc.) A teraz pozwolę sobie na zacytowanie fragmentu rozmowy jaką prowadziłem na ten temat na innym forum.
Otoz to. Armia amerykanska na gwalt potrzebowala bohatetrow, ktorzy swoja dzielna postawa udekorowaliby pierwsze strony gazet, odwracajac uwage spoleczenstwa od niekorzystnej sytuacji w pozostalych obszarach Ardenow. Bylo tu wszystko- dzielni amerykanscy wojacy oblezeni na przedmiesciach miasta, niezwykle wazna misja, straszliwe warunki, poswiecenie zolnierzy, "Nuts!" i przewaga liczebna wroga. Nikt jednak nie dodal, ze tylko na papierze Niemcy mieli ta przewage. Faktycznie ich dywizje byly wykrwawione po dlugim marszu i bojach toczonych m.in. o St. Vith. W pewnym momencie, slyszalem, sily obroncow byly faktycznie dwukrotnie silniejsze od atakujacych. Niemcy zamykajac Amerykanow w oblezeniu nadmiernie rozciagneli swoje linie, co uniemozliwialo przeprowadzenie skoncentrowanego, skutecznego natarcia. Mysle, ze poza niewatpliwym zwyciestwem militarnym, 101. DPD odniosla przede wszystkim zwyciestwo propagandowo-medialne. Wtedy powstal ich mit. Spojrz, ze w tym czasie zolnierze z innych dywizji byli podlamani faktem ofensywy, klesk coraz to kolejnych pulkow i posuwania sie w glab niemieckich dywizji pancernych. A wlasnie naglosnienie czynow 101. DPD pod Bastogne pomoglo przywrocic zolnierzom wiare w siebie.
Zawsze mocno mnie zastanawia jak to jest, ze za jedną bitwę "Skrzeczące Orły" są tak wychwalane, przecież taka 82 DPD, 6 DPD czy też dywizje niemieckie zdecydowanie więcej się nawalczyły.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|