Ja przed kolonoskopią miałem 3 lewatywy. Najgorsza w skutkach była pierwsza a po trzeciej to już nawet się zapomniałem i poszedłem do sali czytać sobie książkę. Dopiero po godzinie przyszła pielęgniarka i zapytała czy byłem w toalecie i czy była sama woda. Wtedy sobie przypomniałem Potem lekarz powiedział że jelitka miałem czyściutkie jak łza
Z Enemy korzystałem tylko raz, przed pierwsza kolonoskopią. I zgodzę się z Natalką
It wasn't funny
Dzis kolejny raport z leczenia:
Beta:
Po szybkiej akcji wtorkowej czyszczenia z wirusa (lewatywa, kroplowka, leki, witaminy), bylo na chwile troche lepiej, wieczorem zjadla jedzonko, troche polazila. ale juz w srode bylo slabiej. Kolejna wizyta, wczoraj nastepna - tez z lewatywa (smierdzaca i krwista juz zmienia sie powoli we wlasciwie pachnaca kupe :razz:). Antybiotyk, scanomune, witaminy, glukoza. Jeszcze nie zacieramy rak z radosci, ale przezyla te pare dni... Byle nie doplatalo sie cokolwiek innego :-(.
Jutro kolejna kontrola.
Alfred:
Nie charcha, katar troche sie zmniejszyl, apetyt bynajmniej nie :-) znaczy je i to chetnie i duzo. I podgryza kostki. Ale jak wiadomo - nosowka ma lepsze i gorsze dni. N razie sytuacja czesciowo opanowana - musimy kupic groprinosin jeszcze, surowica kolejna dawka w poniedzialek.
KASY JUZ NIE MA!!!!!!!
Na razie platnosc delikatnie odroczona - ale w poniedzialek juz rachunek dostaniemy za calosc. Nawet nie chce myslec, ile....
Goraczkowo sie zastanawiamy, jakiego sponsora znalezc. Nadchodzi czas rozliczen podatkowych (dla nadgorliwych oczywiscie :eviltong: ), ale moze warto juz zaczac akcje namawiania ludzi na drobne odliczenia od przychodu (przypominam - stowarzyszenie jeszcze nie ma 1% wiec nie od podatku niestety...).
No i tyle.
uciekaj stont, oni tu lewatyw każdemu robiom... :o :roll:
Zara zara, nie tak pryntko. Ja kcem sie zatrudnić jako lekarz 8)
Ty na terapeute :o
Nie nadajesz sie :lol: :lol: :lol: :wink:
:o :o :o :o :o :o
Ja mam specjalizację 5 stopnia z hirórgii psyhiatrycznej 8) 8) 8) 8)
Do wszystkiego się nadaję :P :P :P
Cytat:
no ja z zestawu to tylko uzywam papierkow i plynu! o gruszcze to nawet nie ma co dyskutowac bo jest do bani bez dwoch zdan. Gruche mam malutka taka do wyciagania gili bobaska :P Teraz po przeczytaniu tego posta kupie duza do lewatywy
ja tez kupilem ta do gili dla bobasa, i jakos nie bardzo spelniala swoje zadanie pojde kupic taka masakryczna :D
hihihi.......... ja biegam od kilku dni po schodach (nie na zarty bo mieszkam na 10 pietrze)......ale coz, dzis mija termin a krolewna smacznie sobie odpoczywa w brzuszku - w sumie sie jej wcale nie dziwie bo po wyjsciu nie bedzie juz tak slodziutko (pochlaniamy razem tony slodyczy;-))))
Heh........jak sie robi lewatywe?;-)))))
Pozdrawiam
OLA & Ewunia (22.02.2004)
Dot.: Odchudzanie z francuską dietą proteinową dr. Pierre Dukana część 1o
Cytat:
Napisane przez Emila3000
(Wiadomość 19374832)
hmm to tez jest mysl
posmaruj sobie wezyk od lewatywy i porcelana bedzie jak malowana :]
:cojest:
wariatka :brzydal:
.............
To na początek kuracji zalecam małą lewatywę a później to się pomyśli ale to zależy od jej wyników
ja uważam ze tak długo jak kobiety będą miały takie podejscie jak niektóre z Was, czyli nie mam nic przeciwko goleniu, lewatywie i nacinaniu to na wstępie będą dawały znak sygnał persolelowi, "róbcie ze mna co chcecie, ja rodze i jestem upośledzona umysłowo nie jestem w stanie samodzielnie podejmować decyzji";
hmmm.. przed wyjazdem na porodówkę ogoliłam się sama. Dla mnie to naturalny element higieny osobistej, nie widziałam więc dlaczego nie miałabym tego przestrzegać również podczas porodu.
O lewatywę zapytałak położna - nikt mnie do niczego nie przymuszał - ale ja cały czas się bałam, ze nie zapyta. nie zaproponuje. Wtedy i tak zrobiłabym to sama. Moze komuś nie przeszkadza oglądanie swojego nowo narodzonego dziecka w fekaliach - ja wolałam sobie tej wątpliwej przyjemności zaoszczędzić. Rodziłam pierwszy raz, nie miałam pojęcia w jakim stopniu będe kontrolować własne ciało - jak się okazało - potrafiłam w bardzo niewielkim, a już na pewno nie umiałabym zapanowac nad zwieraczem Gdybym rodziła dzisiaj - zrobiłabym to samo.
W trakcie porodu mojemu dziecko spadało tetno, ja miałam straszne problemy, wręcz nie chciałam przeć, ból był przepotworny, poród zagrożony kleszczami. Nie uważam się za osobę upośledzoną umysłowo mimo, że wtedy naprawdę to nacięcie krocza było dla mnie najmniej istotne. Chciałam urodzić naturlanie, chciałam, zeby mój synek był zdrowy, żeby nie trzeba było używac żadnych wspomagaczy typu kleszcze. Ochrona mojego krocza w tamtych chwilach była dla mnie i pewnie dla personelu również, sprawą o niższym znaczeniu.
Ale oczywiście, jeśli faktycznie tnie sie niepotrzebnie 80% kobiet to lepiej tego nie robić. Przy następnym porodzie (jeśli taki będzie) to jasne, że wolałabym wstać po 3 godzinach i nie odczuwać żadnego bólu, nie martwić się, zeby ciągle uważać, zeby się wszystko zagoiło itd.
I właściwie to uważam, ze powinien być jakiś dokument, każda rodząca powinna podpisac, że zgadza się, bądź nie zgadza na nacinanie. Jeśli się nie zgodzi a popęka, będzie mogła mieć pretensje tylko do siebie. A jeśli nie popęka to będzie się cieszyła, ze udało się urodzić bez tego nieprzyjemnego akcentu. I już. Po problemie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl