grzyby 2007 Festyn

Tematy

biblia

Dot.: Jesienne Mamy 2007 cz. III
  Cytat:
Napisane przez Moona (Wiadomość 8813342) Berbeaa; ja tez nie mam prawka :cool:

Zdjecia nie bedzie, bo nie ma sie czym chwalic :nie: wlosy mam za ramiona :( co sie swoja glupota bede chwalila.
że też o Tobie zapomniałam? och ja zapominalska! wybacz
ale żeby tak sobie dać na wstrzymanie z wizażem? dla dopingu Lea tududu Lea tududu Lea tududu:cmok:
tęsknimy a Ty zimna jak lód. no Moona
a Oli w avatorku z tym paluszkiem w buzi brak słów. mam chrześnicy zdjęcie tak właśnie jak miała blisko roczek z paluszkiem w buzi to wstawiłam w ramkę bo tak mi się u dzieci ten geścik podoba!

Bianka witaj!:cmok:
Blaneczka widać z wczasów zadowolona. Dlaczego ja nie pojechałam nad morze, o którym marzyłam jeszcze w ciąży?:(:confused:abuuuuu u


Dorka ciuszki super! Lakiereczki uwielbiam ale nie dla mnie szpileczka:( ale zawsze patrzę na inne i mi wystarcza! śliczne są.

Esz to widzę że wraca wszystko u Ciebie do normy!
a tymi grzybami ze 2 dni wcześniej to mi tak ochoty narobiłaś że pieczarkową sobie ugotowałam:D

idę dziś na festyn po południu z radiem Zet bo jest w PT. ciekawe czy bedzie fajnie?

Demonik chyba się pakuje?

Miłej niedzieli koleżanki



Witam od jakiegoś czasu nie witanych Z powodów różnych dawno nie było mnie na forum, ale że chwilowo powaliła mnie grypa, poczytałem sobie nieco zaległości na forum. Pomyślałem też że może odezwę się i pozostawię jakiś ślad że byłem Ponieważ zaś ze względów zdrowotnych pisanie idzie mi nieskoro, postanowiłem wkleić spłodzony wcześniej fragment mojego dziennika grzybowego, dotyczący naszej /z 1/2/ wizyty na festynie grzybowym w Wielichowie. Zapewne nikt z Was nie był na tej imprezie, a tekst zamieszczam na wypadek gdyby ktoś chciał się kiedyś wybrać. Gorąco polecam. Sarkazm lejący się z tekstu całkowicie zamierzony.

28 maja 2007 / poniedziałek

Pojechaliśmy wczoraj na sławetne Targi Pieczarkowe do Wielichowa, reklamowane jako największe targi tego typu w Polsce /boże odpuść organizatorom ich pychę/. Już przed wyjazdem Ania miała przeczucie, że nie czeka nas tam nic ciekawego, ale nie sądziłem, że może to wyglądać aż tak żałośnie.
Dotarliśmy na czas. 13.40 byliśmy na tamtejszym boisku, zwanym szumnie stadionem. Nawet wyglądało ciekawie. Przy głównej scenie odgrodzonej /a jakże!/ od rozentuzjazmowanego tłumu /w liczbie 10 osób/, tłoczyła się gromadka dzieciaków poprzebieranych mniej lub bardziej grzybowo. Robiliśmy fotki, kiedy ryczący przynajmniej trzy razy za głośno, prowadzący imprezę, zaczął wywoływać kolejno przebierańców na scenę. Niby jakiś konkurs, czy coś w tym rodzaju. Piszę niejasno, bo zanim zdążyłem wykonać kilkanaście fotek, rywalizacja na najciekawszy strój już się zakończyła i niewiele zrozumiałem. Nie załapałem np. kto to oceniał, w każdym razie jakiś maluch odjechał elektryczną hulajnogą i temat został zakończony. Prawie przegapiłem ten punkt programu, więc od tego momentu postanowiłem być bardziej uważnym.

Dalej w programie były występy dziewczęcych zespołów tanecznych zwanych szumnie cheerleaderkami. Nawet nie wiem czy prawidłowo napisałem ten skomplikowany angielski termin, ale niech tam.
Przebolałem jakoś występ pierwszych dwóch zespołów, ale nie mogąc złapać sensu urządzania tego rodzaju pokazów na festynie grzybowym, postanowiliśmy przejść się po ustawionych dookoła boiska namiotach, z nazwami reklamującymi grzybowych producentów. Przyjechaliśmy tu w końcu dla grzybów. Szczególnie interesującą i chyba decydującą o wyjeździe do Wielichowa była informacja o możliwości degustacji pieczarek na 100 sposobów. Aż ślinka ciekła. No to do dzieła.
Pierwszy namiot- producent grzybni. Ten siłą rzeczy nic kulinarnego do zaoferowania nie miał. Drugi też robił coś okołopieczarkowego, więc również ani do spróbowania, ani na sprzedaż nic nie miał. W kolejnym stał pięknie zastawiony stół, oczekujący na VIP-ów, bo odgrodzony od publiczności. W następnych namiotach dystrybutory z darmowym piwem... dla producentów oczywiście. W końcu trafiliśmy na namiot z pieczarkami... marynowanymi w słoikach. Kończył natomiast tę alejkę namiot z napisem www.wielichowo.pl . Rozumiem, że siedzieli w nim reprezentanci miasta. Myliłby się jednak kto by myślał, że odbywała się tam jakaś promocja regionu. Tam zasiadło przy stołach moc notabli, którzy raczyli się piwem, plackami i kurczakami z rożna usypanymi na wielkiej kupie. Żeby oddać sprawiedliwość powiem, że jedna z firm faktycznie miała pieczarki do degustacji, nakładane do naparstków przez urodziwe hostessy, ale w momencie kiedy chcieliśmy czegoś spróbować, napełniły tace pieczarkami i poszły. Dokąd? To proste, do namiotu www. wielichowo. W końcu kto jak kto, ale VIP-y musza się dobrze odżywiać.
Była jeszcze druga strona boiska- dla gawiedzi. Lody, piwo, kiełbasa z rożna, piwo, kurczaki, piwo, golonki, piwo, gofry, piwo, no i piwo. Jak to na grzybowym festynie...:)
Wielce zdziwiony, z co najmniej rozszerzonymi ze zdziwienia oczami, udałem się do biura organizatora festynu, żeby zapytać, gdzie można spróbować owych pieczarek na 100 sposobów? Panie zrobiły oczy równie wielkie jak ja i próbując przekrzyczeć muzykę nadawaną z siłą miliona decybeli /pewnie żeby zagłuszyć pusty śmiech odwiedzających festyn/, poinformowały mnie, że degustacja odbywa się w namiotach wystawców, czyli patrz wyżej. Gdzie konkretnie, panie oczywiście nie wiedziały. I trudno im się dziwić. Nie chcąc jednak wyjść na upierdliwego, podziękowałem za niewątpliwie konkretne informacje i wyszedłem.
No dobra, nie ma grzybów do jedzenia, ale gdzie są żywe? Czyżby możliwe było, że żaden z producentów nie chciał się pochwalić swoimi grzybami?
Znaleźliśmy w końcu koszyk z czymś brązowym, ale stał na scenie chronionej przez stalowe barierki i rosłych panów w czarnych strojach. Nie dziw zresztą, że koszyk był tak dobrze pilnowany... w końcu to jedyny koszyk z żywymi grzybami, jaki zauważyliśmy na festynie.
I to by było na tyle wrażeń z największej pieczarkowej imprezy w Polsce. Co prawda miał być jeszcze później konkurs na największą pieczarkę, ale występy panienek machających pomponami, rodem z amerykańskiej ligi NBA, zdawały się nie mieć końca, zaś uraczeni wcale nie pieczarkowym napojem producenci, mogli nie być zdolni do wzięcia udziału w jakimkolwiek konkursie. W zaistniałej sytuacji, widząc dbałość o gości i perfekcyjną organizację festynu, opuściliśmy gościnne Wielichowo, udając się na schabowego z pieczarkami do pobliskiego Pamiątkowa. Oczywiście w Pamiątkowie nie było żadnego problemu z degustacją pieczarek, chociaż festynu akurat nie organizowali.

Ano tak ci to było.... Na wypadek gdyby tekst czytał ktoś z organizatorów, gratulacje i gorące pozdrowienia.

Sądząc że może zbyt krytycznie oceniłem imprezę, wszedłem wczoraj na stronę Wielichowa i zapoznałem się z cenzurką jaką wystawili sobie sami organizatorzy. Cóż, jeszcze raz się udało i impreza oczywiście była świetna, tyle że na żadnej z fotek nie widać grzybów, ani bawiącej się publiczności. Pozostaje więc po raz kolejny złożyć wyrazy uznania i pogratulować dobrego nastroju władzom Wielichowa. Kto jak kto, ale miejscowi notable zapewne bawili się świetnie, czego i w przyszłych latach im życzę. Proponuję też zaoszczędzić na plakatach zachęcających do odwiedzenia owego grzybowego festynu, co po pierwsze pozwoli wygospodarować dodatkowe środki na kawior dla VIP-ów, po drugie zaś zaoszczędzić czasu i pieniędzy takim żuczkom jak ja, którzy niepotrzebnie zmarnowali sobie wolny dzień i wypalili przy tym kilkanaście litrów benzyny zanieczyszczając środowisko.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript