Drogi z kruszywa (a cała ulica Kisielewskiego jest wykonana w kruszywie w tym również w tzw. destrukcie, który przypomina asfalt) mają prawo być szybko niszczone podczas eksploatacji. Z przykrością mogę poinformować, że tę drogę, podobnie jak i inne po prostu będziemy musieli naprawić.
Mirosław Michalak, Kierownik Referatu Infrastruktury Technicznej
A co na to Pani Zielińska? Destrukt to kiła i malaria może być używany po uprzedniej obróbce do ponownego położenia na drogach asfaltowych w ściśle określonej technologii.
Cała ul. Kisielewskiego i okolice to strefa skażona, ludzie tam mieszkający nie powinni pić wody z własnych ujęć.
Ja akurat umowy na wywóz śmieci nie mam i nigdy miał nie będę - pieczołowicie przechowuję natomiast faktury BYŚa za wywóz śmieci (z resztą są księgowane) i ostrzegam jeżeli gmina - największy i najniebezpieczniejszy truciciel przyjdzie sprawdzić umowę - czym się na stronie wygraża - każę psami poszczuć i nahajem oćwiczyć. Pozdr.
PS. Tym razem proszę potraktować poważnie zagrożenie destruktem, w przeciwnym razie dotrę do MOŚ.
Referat
Ofiara
Malaria
Emerald Sword Very Happy
Ostrze Mrozu xD
I
Judasz
Upadek
Lawenda
I
Apogeum
Niewiele brakowało, aby ojcem teorii ewolucji został Alfred Russel Wallace. Jednak zamiast samemu zabiegać o honory, walijski uczony wolał przekazać swoje wyniki badań człowiekowi, którego głęboko podziwiał, Karolowi Darwinowi.
W świecie tak materialistycznym jak dzisiejszy Alfred Russel Wallace na pewno pozwałby Karola Darwina do sądu za to, że ten ukradł mu teorię o pochodzeniu gatunków, a w każdym razie odebrał mu jego zasługi w jej opracowaniu. Jednak Wallace był daleki od tego, by czuć się ofiarą i żałować sławy, której nigdy nie zdobył. Co więcej, ten walijski naukowiec zachował wielką przyjaźń dla swego kolegi, a nawet niósł jego trumnę podczas pogrzebu.
W połowie XIX wieku Alfred Russel Wallace dotarł aż na krańce świata i tam łapał ptaki, owady i motyle do swojej kolekcji. W 1858 roku napisał referat o ewolucji gatunków i zamiast opublikować go samemu, wysłał go swemu koledze Darwinowi – pracującemu wówczas nad taką samą teorią – aby ten mógł porównać ich obserwacje. W efekcie obaj naukowcy postanowili wspólnie zaprezentować swoje wnioski, które wywołały ogromne poruszenie w środowisku akademickim.
Wrażenie było tak silne, że Karol Darwin, opracowujący od wielu lat traktat poświęcony temu tematowi, postanowił go skrócić, aby przyspieszyć jego publikację. Rok później wydał dzieło „O powstawaniu gatunków” i za jego sprawą stał się jednym z najbardziej znaczących ludzi w historii nauki. Natomiast Wallace, który pod wieloma względami był bardziej darwinowski niż sam Darwin i jako pierwszy przedstawił na piśmie identyczne lub bardzo podobne wnioski, pozostał anonimowy.
W tym roku, w którym przypada 150. rocznica wydania traktatu „O powstawaniu gatunków”, George Beccaloni, entomolog z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, rozpoczął kampanię mającą na celu przywrócenie Wallace’owi, „drugiemu Darwinowi”, należnego mu uznania zarówno w środowisku naukowym, jak i wśród zwykłych ludzi.
– Nigdy nie miał żalu do Darwina o to, że go ubiegł i że to jemu świat przypisuje autorstwo teorii ewolucji. Przeciwnie, był dumny z tego, że jego nazwisko wiązano z człowiekiem o czternaście lat od niego starszym, którego szczerze podziwiał – mówi Richard Wallace, wnuk Alfreda.
Tak jak Darwin podróżując na pokładzie statku „Beagle” dotarł na wyspy Galapagos, tak Wallace – będący z zawodu kartografem – udał się w 1848 roku do brazylijskiej dżungli, aby tam zbierać okazy nieznanych w tym czasie w Wielkiej Brytanii zwierząt i roślin, a następnie je zbadać. Jednak po trwającej cztery lata przygodzie stracił prawie wszystkie swoje skarby, gdy statek, którym płynął do domu, zatonął.
Plusem tej sytuacji był fakt, że towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaciło mu odszkodowanie, z którego utrzymywał się przez kolejne dwa lata: napisał wówczas dwie książki o Amazonii i sześć artykułów. Wtedy właśnie nawiązał kontakt z Darwinem.
Niestrudzony i przekonany o tym, że jest na dobrej drodze, aby odkryć prawa rządzące naturą, Wallace spędził długie lata podróżując po Archipelagu Malajskim (dziś należącym do Malezji i Indonezji), skąd przywiózł 80 tys. okazów różnych roślin, owadów, gadów, ptaków i ssaków. To tam, podczas ataku gorączki wywołanego malarią, spisał teorię o pochodzeniu gatunków. Rękopis wysłał statkiem do Anglii, aby przeczytał go Darwin, który od dwudziestu lat prowadził na ten temat badania i pracował nad traktatem, mając poważne problemy z jego ukończeniem.
Po zasięgnięciu opinii kolegów naukowców, świadom, że może zostać odsunięty na dalszy plan, Darwin zaproponował swemu koledze, aby wspólnie przedstawili swoje wnioski dotyczące ewolucji i pochodzenia gatunków na posiedzeniu Linnean Society of London (Londyńskiego Towarzystwa Lineuszowskiego) przy ulicy Piccadilly. W tej prezentacji główną rolę odegrał dokument sporządzony przez Wallace’a w Azji.
Mimo początkowego poruszenia, jakie wywołała, teoria ewolucji nie zyskała większego znaczenia aż do lat 30. XX wieku, kiedy to ówcześni naukowcy odkryli ją na nowo dzięki książce Darwina. Tymczasem Wallace zaangażował się w sprawy polityczne, wspierając prawa wyborcze kobiet i reformę rolną, przez co jego czysto naukowe osiągnięcia zeszły na dalszy plan. – Był niezwykle wspaniałomyślnym człowiekiem, nie miał w sobie śladu goryczy - podkreśla jego wnuk.
Obu współtwórców teorii o pochodzeniu gatunków łączyła specyficzna więź intelektualna i osobista, przypominająca nieco relację między mistrzem i uczniem. Kiedy Wallace znalazł się w finansowych tarapatach z powodu kilku chybionych inwestycji, jego kolega postarał się, aby przyznano mu państwową rentę. Natomiast Wallace na dowód przyjaźni i podziwu zadedykował Darwinowi swoje dzieło „Archipelag Malajski” (będące jedną z ulubionych książek Josepha Conrada).
Nie licząc zainteresowania przyrodą Darwin i Wallace nie mieli ze sobą wiele wspólnego. Urodzony w Walii Wallace był ósmym z dziewięciorga dzieci. Pozycją społeczną nie dorównywał Darwinowi, który miał w sobie krew arystokratyczną i dysponował odpowiednimi środkami, aby móc poświęcić się całkowicie badaniu przyrody. Wallace był zwolennikiem spirytualizmu, wierzył w życie po śmierci, co ściągnęło na niego niechęć intelektualnych kół wiktoriańskiej Anglii. Przede wszystkim jednak był szlachetnym człowiekiem, który wniósł ogromny wkład do nauki nie oczekując w zamian ani sławy, ani majątku.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|