malowanie ścian cienie pod kątem

Tematy

biblia

Witam mam stosunkowo banalne pytanie ale drażni mnie ta kwestia dlatego chciałbym żeby moje wątpliwości zostały rozwiane, szczególnie przez osoby, które zastosowały podobne połączenie kolorów, problem wygląda tak:

- chciałbym pomalowac ściany na dośc neutralny kolor konkretnie cappuccino który de fakto jest coś jakby kremowy, natomiast sufit tradycyjnie na biało

- do tej pory koor ścian mialem znacznie bardziej konktrastujący z białym tym samym zastosowałem przy "połączeniu" sufitu ze ścianą metodę polegająca na oddzieleniu tych kolorow 5-7 cm białym paskiem znajdującym się na ścianie, dzięki temu optycznie powierzchnia mieszkania sie zwiększa bo sufit staj sie jakby rozleglejszy przez to że pare cm białego wchodzi również na ściane

i teraz główne pytanie czy przy tak malej roznicy kolor jaka jest krem i biel zastosować podobną metodę czy po prostu zrobić połączenie białego z kremowym stosując zasade że ściana innego koloru sufit innego czyli dwa kolory stykały by się dokładnie w kącie prostym pomiędzy ściana a sufitem (przy okazji pytanie czy da sie to zrobić równo i jak to wygląda, rozumiem ze tasme przyklejac wtedy musze po prostu na suficie),

zastanawiam się czy oddzielenie paro cm paskiem tak jak przy tych bardziej kontrastujących kolorach będzie ładnie wyglądalo i czy nie będzie wygladalo jak jakis cien padajacy na ściane, wydaje mi sie ze przy moich kolorach lepszym rozwiazaniem bedzie metoda polaczenia w rogu (kacie prostym) przez co byc moze stracił bym efekt optyczny wspomniany wczesniej,

mam nadzieje ze moje pytani jest w miare zrozumiale, staralem sie dobrze rozjasnic ta kwestie



HEROS, część 9:

Lokalizacja: ulica NY

Mam dwie sprawy do żałatwienia: kupić farby i sztalugę i kupić auto. Farby i sztaluga, bo chcę poznać lokalizację Sylara. Auto, bo przecież muszę do niego czymś dojechać a stary samochód jest do kasacji....

Na rogu jest sklep z artykułami malarskimi. Gdy wszedłem do środka, poczułem zapach farby. Nagle pojawił się sprzedawca. Po chwili byłem już na ulicy uzbrojony w farby, płótno, sztalugę i komplet pędzli. Teraz samochód....

Salon samochodowy. Bardzo ładne pojazdy. Szczegolnie spodobał mi się Chevrolet Cobalt. Wezmę na raty. W komplecie z autem radio. Super. Przyjemnie będzie strzelać do Sylara w rytmie muzyki techno....

Wróciłem do hotelu i od razu przygotowałem asortyment niezbędny do malowania. Farby gotowe. Sztaluga i płótno też. Teraz tylko się skupić....urwany film.

Gdy się ocknąłem, obraz był już gotowy. To co zobaczyłem, przeraziło mnie. Mała postać mężczyzny, skulona w kącie. Na jej czole krople krwi.Wyprostowany morderca, wykonujący gest palcem. Muszę go odnaleźć. Na samej górze obrazu dostrzegłem napis "New Haven". To jest cel mojej podróży.

Lokalizacja: New Haven

Znalazłem budynek, który był na obrazie. Teraz zaczaiłem się w jego pobliżu, czekając na mordercę i ofiarę. Najpierw pojawiła się ofiara. Mężczyzna z mojego obrazu, niczego nie świadomy, spacerował niedaleko budynku. Już miałem go ostrzec, gdy pojawił się Sylar. Wyłonił się z cienia i od razu rzucił mężczyzną o ścianę za pomocą telekinezy. W tym momencie ja przystąpiłem do ataku i wycelowałem z karabinu snajperskiego w głowę Sylara. Oddałem strzał. Nagle przestraszyłem się. Nie odwracając się, Sylar trzymał telekinezą pocisk z karabinu. Po chwili Sylar spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Niespodziewanie pocisk poleciał w moją stronę i trafił mnie w nogę. Straciłem w niej czucie. Nie jest dobrze.

- Myślałesz, że mnie zabijesz, robaku? - zapytał pewny siebie Sylar
- Tak - odpowiedziałem - I zrobię to.

Spróbowałem przewrócić Sylara za pomocą telekinezy. Wtedy łajdak wyciągnął rękę w moim kierunku. Okazał się szybszy i wyrzucił mnie w powietrze. Wylądowałem w jeziorze. Dość głębokim jeziorze. Nie umiałem pływać. Usłyszałem krzyk. Zawiodłem. Zacząłem tonąć.... woda napływała mi do nosa, do ust.... Gdy już pomyślałem, że mój los jest przesądzony, usłyszałem ten głos....

CDN.... jak zwykle liczę na wasze komentarze



Na wiosę 2006 roku wykonałem samodzilenie wykończenie poddasza w płytach GKF. Ponieważ w projekcie miałem przewidzane kładzenie podwójnie płyt z przesunięciem na łączeniach, tak też wykonałem. Przy okazji podniosłem ogniotrwałość, ponieważ pojedyńcza płyta ma zaledwie 0,5 godz. Do tej pory nie mam ani jednego pęknięcia na łączeniach płyt. W tych łączeniach stosowałem siatkę i szpachlę, a na wierzch gładź, szlifowanie i znów gładź i znów szlifowanie. Wyglądało pięknie. Niestyty już podczas gruntowania przed malowaniem dało sie zauważyć, że wałek zdejmuje minimalną warstwę gładzi w miejsu gdzie zaczyna się łuk obniżenia płyty do miejsca łączenia. Po malowaniu owe miejsce ujawniło się jeszcze bardziej i jest widocze w postaci dwóch pasków delikatnie łamiących światło lub rzucających cień. Jak przystawić liniał, to widać dokładnie, że tylko w tych wąskich na 3-5 mm paskach brakuje gładzi. Tak jak pisałem starła się podczas gruntowania. Nie o tym jedank chciałem pisać. Największy problem to wysychający akryl. Miało być tak pięknie. Super elastycze połączenie za ścianą po prostu wysycha i kurczy się z biegiem czasu. To nie jest praca płyt, a na 100% wysychający akryl. Zastanawiam sie jak to naprawić. Kupiłem fizelizę i uniflott i plan mam taki:
1) wyżłobkować zestarzały akryl.
2) zagruntować zafazowanie na ciętej nożykiem pod kątem 45st płycie.
3) wypełnić uniflottem do kąta prostego
4) przyłożyć fizelinę po równo na płytę i ścianę i zasmarować unigruntem,
5) pomalować.

Czy taki sposób da mi gwarancję, że nie pojawią się szczeliny i czy fizelina nie będzie widoczna, będzie jedynie naklejona na gruncie a nie wtopiona.

Porszę o poradę.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript