malowanki zwierzęta w lesie

Tematy

biblia

a moja córka jest lisem )))))))
a na Gwiazdkę dostanie liska, maskotkę. córka od tygodni o tym MARZY, nie może
doczekać się świąt, choć zdaje sobie sprawę, że to jeszcze dużo czasu.
ma 4,5roku, a zabawa trwa od lata. wszystko zaczęło się od tego, że na spacerze
zobaczyła w lesie lisią norę, zaczęła wypytywać o to zwierzę, oglądała książki,
w internecie zdjęcia, czytaliśmy jej z mężem o lisich zwyczajach, drukujemy
malowanki. teraz tyle wie na ten temat, że niejednego znawcę zagięłaby
nie podsycamy tej zabawy, ale tez nie zabraniamy. zabawa zwykle nasila się, gdy
są stresy, kłopoty w domu, czy zwyczajnie z nudów. taki sposób dziecka na
odreagowanie tego, z czym sobie nie do końca radzi.

wcześniej bywała żyrafą, zebrą, lwem (Simbą), pieskiem - zaleznie od tego jaka
bajka w danym czasie była ta najulubieńszą )))



w wielkim skrócie opiszę na gorąco wrażenia z pobytu na Teneryfie w
miejscowości El Medano hotel Medano.
Sama miejscowość, w której byliśmy i hotel to strzał w 10-kę!!!
1-Plaże - cudowne, kilometrowe i najpiękniejsza La Tejita, na którą chodziliśmy
codziennie w drugim tygodniu pobytu, za górą Montana Roja - 30 minut
spacerkiem, widoki przepiękne - na samej górze jest rezerwat, ścieżki, zero
ludzi - można sie poczuć jak na bezludnej wyspie.
2-Hotel bardzo ładny, bez złotych klamek i tabunu ludzi. Uwielbiam takie
kameralne klimaty, atmosfera domowa, bardzo czysto. Duży pokój z widokiem na
ocean i stołówka z zachwycającym widokiem na ocean i górę Montana Roja- jak to
mówię - smakowałby mi tam nawet czerstwy, spleśniały chleb
3-Miejscowość El Medano - sami hiszpanie, bardzo niewielu turystów - można
poczuć klimat prawdziwego hiszpańskiego miasteczka, chodziliśmy wieczorami do
rybaków, na plac zabaw, piliśmy Sangriję w hiszpańskich knajpkach z tubylcami,
wieczorami sączyła się autentyczna hiszpańska muzyczka na żywo z knajpki
nieopodal hotelu, a nie plastikowe animacje w stylu łupaj cupaj sieczka pod
turystów.
Jednym słowem to co uwielbiam - autentyczne klimaty, a nie hurtownia
turystyczna i blokowisko. Byliśmy w takich miejscowościach typowo
turystycznych - koszmar!!! Ale komuś może się podobać ten plastik, sklepy z
pamiątkami w stylu talerz z napisem Tenerife, plaże leżak na leżaku, tłok,
gwar, blokowisko. Nie wiem jak można wypocząć w takim miejscu...
Wypożyczylismy auto Seat Altea full wyposażenie w firmie Autoreisen na 7 dni za
145 Euro. W pierwszy dzień trafilismy w La Orotavie i La Lagunie (dwa
najładniejsze miasteczka na Tene) z zabytkowymi balkonami na takie dożynki po
święcie Corpus Christi (Boże Ciało) w ten dzień raz w roku usypują dywany z
kwiatów i pyłu wulkanicznego. Wrażenie niesamowite!!!! W La Orotawie robią
arcydzieło na głównym placu, a w La Lagunie są dwie ulice (łącznie ok 2 km
dywanów). Mieliśmy duże szczęście, ze trafiliśmy na to, bo nawet tubylcy nie
umieli powiedzieć kiedy to będzie. Nasi znajomi pojechali 2 dni po nas i już
wszystko było pozamiatane...
Byliśmy w takich naturalnych basenach z lawy w Garachico i Bajamar, byliśmy na
szczycie wulkanu Teide - 3718 m. Jest to duży sukces, bo kolejka Teleferico
wjeżdża na 3500 m, i wiekszość dociera właśnie tam, a żeby wejść na szczyt
trzeba mieć specjalne pozwolenie, po które jedzie sie do stolicy - my byliśmy
po nie dzień wcześniej i razem z naszymi znajomymi (oni maja córeczke - 4
latka) i z naszym synkiem 5 lat doszliśmy te ok 300 m na sam szczyt. Jest to
wysokość dosłownie "zapierająca dech w piersiach", bo ma się już chorobę
wysokościowa i jest mało tlenu - idzie się b. wolno. Ale bąble pięły sie
szybko, a my z trudem szliśmy za nimi.
Na szczycie normalnie śmierdziało siarką i wydobywały sie opary, oczywiście
temperatura o kilkanaście stopni niższa niż na dole. Gdy włożyło sie rękę do
jakiejś szczeliny można się było oparzyć, przypuszczam, że można by tam
ugotować jajko :-))
Równie wspaniała wyprawa luksusowym katamaranem Lady Shelley. No i delfiny i
wieloryby na wyciagnięcie ręki, coś niesamowitego - o wiele fajniejsze wrażenie
niż te tresowane w parku. Kąpiel przy skałach Los Gigantes, drinki, piwo,
pyszne jedzonko, malowanki dla dzieci. Cieszę się, że wybraliśmy właśnie ten
katamaran - jak patrzeliśmy na inne wynalazki w porcie to pewnie bez Aviomarinu
nie dałoby rady płynąć.
Dzieciaki szalały w Loro Parku i Aquaparku. W Loro zwierzęta bez krat no i te
delfiny i orki ja widziałam coś takiego pierwszy raz w życiu i na prawdę robi
wrażenie, no ale jechaliśmy tam specjalnie dla milusińskich kolejką spod Lago
Martianez takiego kompleksu basenów wkomponowanych w wybrzeże z wielką fontanną.
Fantastyczna wyprawa do wioski Masca wysoko w górach - niesamowite serpentyny -
dla niewprawionych kierowców prawdziwy koszmar, gdzie jeszcze 100 lat temu żyli
piraci.
Zwiedziliśmy Candelarię - tu gdzie jest figurka Matki Boskiej z Candelarii
No i bylismy też w Guimar. Sa tu najprawdziwsze piramidy, podobne budową do
tych Majów i Azteków w Mezoameryce. Słynny podróznik Thor Hejerdahl udowodnił,
że ludzie z wysp i Europy kontaktowali się z Ameryka na długo przed Kolumbem -
wybudował papirusowa łódź Ra II i przepłynał nia ocean.
Byliśmy w farmie pereł i na pamiątkę kupiliśmy sobie własnoręcznie wyłowione
perły.
Zobaczylismy 1000-letnią dracenę (drzewo smocze), w ogóle wiele niespotyknych
roślin jest na tej wyspie.
Bylismy na sąsiedniej wyspie La Gomerze, która jest praktycznie pozbawiona
turystyki - uprawia sie tam na tarasach mango, pomarańcze, dynie, banany itd.
Bylismy tu na plantacji bananów, w unikalnym lesie laurowym jeszcze sprzed
epoki lodowcowej, piliśmy bimber pędzony tylko tam, no i widzielismy dom
Kolumba i zobaczyliśmy studnie, z której wziął wodę na ochrzczenie Nowego
Świata. Chcieliśmy też jechać na Lanzarote - 145 Euro byliśmy skłonni wydać
(wycieczka realizowana samolotem), ale przewodnik obcojęzyczny - to nas
zniechęciło...
Ehh, mogłabym długo opowiadać, było bosko.
Sama pogoda jest zjawiskowa, nad morzem prawie zawsze słonce w górach raczej
chmury, ale można wjechac nad chmury - cudo!!!
Aha no i wylot z Berlina z Neckermanna liniami Condor - niemieckie tanie linie
lotnicze - nasza pierwsza klasa chyba nie jest tak dobra jak tam economy.
Maszyny nowiutkie, wogóle nie czuć turbulencji, no z powrotem nad Berlinem
strasznie trzęsło bo była burza, ale wtedy stewardessa, zobaczyła, że jestem
zielono-fioletowa i podeszła do mnie i troszkę uspokoiła, zaproponowała drinka,
ale ja jestem w tych sprawach cykor i to niewiele pomogło. W tamtą stronę było
fajnie - bo mieliśmy podłoże drinkowe i jak zwykle na strachy samolotowe dobrze
działało. Na pokładzie ciepły posiłek do woli napoi - kawy, herbaty, cola itp.
U nas nie do pomyślenia. No i wszystko punktualnie, ja już zamawiając wycieczkę
parę miesięcy wcześniej znałam godzinę wylotu i przylotu no i dokładnie taka
była - generalnie ordnung.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript