Eryk -> okej, okej. Już się nie denerwuj bo, złość piękoności szkodzi .
Malw (ziooomie) -> może trzeba pomyśleć o przeprowadzce gdzieś bliżej Rewala, o choćby do Gryfic... Takie piękne miasteczko, napewno ładniejsze od Goleniowa .
No, pozdrawiam
U mnie po wiekszosci przebisniegow zostalo wspomnienie, krokusy takze przechodza do historii. Nadchodzi czas zonkili, dobry miesiac pozniej niz rok temu!
Na to wyglada, ze zime przezyly wszystkie roze - puszczaja swieze listki. Za to nie jestem pewna fuksji, nie przezimowalam ich w garazu tylko zostawilam w ogrodzie i dosyc mizernie wgladaja (zwykle im zima nie szkodzi, ae w tym roku byla ciezsza, co prawda mrozy byly tylko kilka dni i nie wiecej niz -5, ale biedne roslinki nie sa przyzwyczajone...). Odbily lubiny i orliki, a takze malwy. No i zapomnialam o pierwiosnkach, zima chyba zaszkodzila slimakom, bo tym razem nic nie obgryza platkow!
Pomidorki posialam wczoraj, Thumbling Tom (gronowy doniczkowy), Garden Pearl (tez gronowy), Gardeners Delight (j.w.) i eksperymentalnie Moneymaker (normalnoowocowy). Niestety nie mam dla nich zadnego schronienia przed deszczem, ale moze nie bedziemy miec deszcowego lata czwarty raz z rzedu?
Plamy rozpłaszczonych deszczem malw,
przyklejone do ścian domu, smugą
przytłumionych kolorów. Świadomość
ich możliwości była jej nieszczęściem.
Są młode, podniosą się.
w pierwszej zwrotce postawiłabym na opis kwiatów bez wtrąceń o peelce, stąd bez pogrubionych słów
Widzisz megi...peelka ma tylko ten przysłowiowy, piosenkowy kawałek podłogi i malwy. Skojarzenie rozpłaszczonych deszczem kwiatów z zazdrością, że one się podniosą (bo są młode) i peelką, jest istotne, bo ona już się nie podniesie, nie przesunie dalej niż za próg....Dlatego pierwsza strofa jest ważna w takim właśnie kształcie.
Co do dystychu z "kawałkiem podłogi"...pomyślę, czy on aż tak szkodzi wierszowi
Zawsze miło Cię widzieć.
Serdecznie.................................Ir
Megi ja po operacji mialam potworne problemy z wyproznianiem.Wszystko bylo- ziola,jakies tabletki ,lewatywy it. Po chenii tez mialam problemy ale pomogly mi tabletki.Ja nie wiem czy sa w Polsce ale podejrzewam ze na pewno.Podaje Ci ich nazwe DULCOLAX -skladnik to 5 mg Bisacodyl.To bardzo dobre tabletki dzialajace powoli bo na "efekty" czeka sie nawet do 10 godzin ale dzialaja rowniez bardzo lagodnie..Mozesz zapytac w aptece rowniez o ziolka tez je bralam i pomagaly.W skladzie byly:liscie truskawki,liscie miety pieprzowej,kwiaty malwy i koper wloski.To rowniez dawalo efekty.A poniewaz do konca mi sie to wstystko nie uregulowalo pomagam sobie teraz jedzac codziennie 6-8 suszonych moreli.Ciesze sie ze mama dobrze sie czuje i lepiej znosi ten trudny okres po chemii .Widze ze szykujecie sie do wesela ,bardzo dobrze ale nie pozwolcie mamie sie forsowac bo Wam nie pomoze a moze sobie zaszkodzic!! Pozdrawiam serdecznie Jola
A więc Moniko. Sięgam do źródeł, czyli do oryginalnej receptury ziołowej zawartej w książce pt. "Poradnik ziołowy" ojca Grzegorza Sroki.Str. 138-139.
Problem: Brak miesiączki (amenorrhoea)
Pomocne mogą okazać się zioła do picia i nastepujące zalecenia:
Zmieszać zioła we wskazanych proporcjach:
Kwiat rumianku - 100,00
Korzeń biedrzeńca - 100,00
Lisć melisy - 100,00
Kwiat malwy czarnej - 50,00
Ziele ruty - 50,00
Ziele macierzanki - 50,00
Ziele szanty - 50,00
Ziele dziurawca - 50,00
Kwiat nagietka - 20,00
Wsypać 1 łyżeczkę na szklankę wrzątku, naparzać pod przykryciem 30 min, przecedzić; pić gorące przed spaniem. Można osłodzić syropem malinowym.
Oprócz przepisu na mieszankę ziołową Ojciec Sroka podaje również inne wskazówki, myślę, ze są dość oryginalne i mam nadzieję, ze okażą Ci się pomocne. Oto one:
1/ unikać bielizny z tworzyw sztucznych
2/ Jeść gotowane pieczarki ze śmietaną
3/ Jeść nasiona słonecznika, natkę pietruszki i surową marchew (dość często)
4/ Unikać zimna i przeziębień (bardzo szkodzą), zawsze nosić się ciepło
5/ Jeść często barszcz z otrąb pszennych ze śmietanką i kiełki pszenicy (witamina E)
6/ Robić nasiadówki ziołowe dobrze ciepłe, zmieszać po 20 g pruszu z siana, ziele krwawnika, koniczyny, kory dębowej lub sosnowej, wsypać 1/2 mieszanki na 3 litry wody, zagotować. Po 1/2 godz. przecedzić i robić ciepłe nasiadówki co drugi dzień.
7/ Nie palić papierosów, unikać nawet zadymionych miejsc
8/ Udać się do lekarza specjalisty
Buźka :*
Szałwia jest nie legalna? O ja... <biegnie do ogrodka>
Szczerze - jestem zapalonym ogrodnikiem, lubie sadzic roslinki... cukinie (ogolnie warzywa) roze, malwy, maki (ta... mam, kosilem je co roku a i tak rosly.. w koncu sie poddalem ;) ), a kompot robie z... wisni i gruszek. Nawet kiedys myslalem o zdoniczkowaniu jakiejs ladnej konopi, ale bynajmniej nie po to zeby wyskoczyc na nia z napalmem.
Jakie jest moje zdanie?
Najpierw powinno zabronic calkowicie palenia tytoniu. Naczytalem o wszelkich uzywkach i wiem, ze jest znacznie bardziej szkodliwy od konopii... Ba gdyby mi ktos dal mozliwosc zdelegalizowania tytoniu kosztem legalizacji marihuany, zgodzil bym sie bez dwoch zdan.
Prawda jest taka, ze KAZDA uzwyka jest szkodliwa w jakims sensie.. czy to jest kawa, czy to heroina. Mozna ogladac rozne filmy wmawiajace nam, ze jest inaczej... ale kazdy na wlasne oczy napewno przekonal sie, ze nie ma rozy bez kolcow.
Papierosy powaznie szkodza organizmowi, ale za to mozesz sobie poprowadzic samochod, po alkoholu nie pojedziesz, ale za to nie bedziesz mial po nim raka... prawda? I wszystko o to sie rozbija... Kwestia wyboru co jest dla nas mniej dotkliwe, co jestesmy w stanie przezyc.
Oczywiscie zawsze znajda sie jednostki ktore wsiada za kierownice po wodce, jak i tacy co zabija dla bialej sciezki... obydwoje to mordercy? Tak, ale temu sie nie zapobiegnie.
Prawda jest taka, ze gdyby zabronic spoleczenstwu wszelkich uzywek, to bylo by naprawde zle... Gdyby stresujacego dnia nie mozna bylo utopic w kilku piwach, albo zamiast kawy dostalibysmy samo mleczko... Coz... czlowiek potrzebuje uzywek, zeby moc czasem zebrac sie w sobie, odpoczac... i pocierpiec troche nastepnego dnia (lub kilka lat pozniej). Nie mozna zabierac tego ludziom, bo delikatnie mowic, pol spoleczenstwa nam oszaleje z tej wiecznej trzezwosci... przy dzisiejszym naplywie stresu.
Dlatego tez wydaje mi sie, ze zarowno papierosy(choc osobiscie bardzo mnie martwia efekty palenia) jak i marichuana powinny byc dostepne, ale w pewnej rozsodnej wartosciach i to zarowno w kwesti ilosci jak i rodzaju.
Gdyby alkohol byl ograniczony do 8-10%, narkotyki do lekkiej marichuany, a papierosy... do palenia fajki?... Nie wiem... wtedy jakos bylo by uczciwiej, zdrowiej.... bo jak to pisaliscie, wszystko jest dla ludzi, tylko w odpowiednich ilosciach.
Sam jako jedyna powazna uzywke mam... internet. Coz.
Pije okazyjnie... piwa, ew. odrobine miodu pitnego. (na imprezie firmowej bylem jedyna osoba nie pijaca czystej... za to widok narabanego szefa, ktory chce ze mna ogladac tandetny horror... bezcenne ;P ). Do tego troche tabaki i niezdrowego jedzenia raz za jakis czas...
Tyle... no moze jeszcze bierny palacz.. ale na to raczej nie mam wplywu.
Hmmm...
GMO - elementem znanej mi definicji tegoż terminu jest to, że "organizmy te powstają jako naturalnie nieistniejące"; skoro więc wiedza jest niepełna, a twór jest tak eksperymentalny, należy podchodzić doń z dużą ostrożnością; nie jestem zwolenniczką "naturalności dla naturalności", ale prawdą jest, że cokolwiek człowiek stworzył, gdzieś tam swój korzonek w samej naturze miało, więc może Wielka Matka wie lepiej? Z drugiej str ta sama Matka często wyrodną bywa i pozwala rodzić się dzieciom upośledzonym czy powstawać RZS [Reaumatoidalnemu Zapaleniu Stawów], co paskudnym choróbskiem jest i bierze się też nie wiadomo skąd.
Znakowanie? Obowiązkowo, zresztą, jest to już wymóg prawny. Kolejnymi są takie, że:
- produkt GMO nie może się różnić od produktu, który ma zastąpić
- nie może stanowić zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi oraz stanu środowiska.
Więc, co do drugiego, nie jest tak, że możemy brać pod uwagę tylko nasz interes - te insze żyjątka też ważne są, ale ktoś to szczęśliwie dostrzegł. Gorzej z jedynką, bo zapis brzmi ogólnikowo, a tymczasem produkty te mogą uczulać (w pyłkach roślin GMO istnieją niekiedy silne alergeny), żywność ta może być toksyczna (możliwość kumulacji w GMO toksycznych białek), powodować uodpornienie się na antybiotyki, a co do środowiska - mogą powstawać superchwasty i ich nowe odmiany, a także rośliny te mogą (ponoć) szkodzić glebie, bo używa się do ich uprawy mocnych środków. Raz wprowadzonego GMO już się z obiegu nie wyeliminuje. Konieczna jest ostrożność i to duża, a najlepiej - ostrożność plus czas, potrzebny na dokładne sprawdzenie tej metody. W Polsce produkcja GMO ma charakter eksperymentalny, nie przemysłowy i może lepiej. Jedno raczej nie jest prawdopodobne - dziwolągi; karpie nie będą miały uszu, a pszenica kwiatów malwy. Osobiście ja widzę - na ten czas- więcej wątpliwości niż pożytku, skoro możemy się obyć bez GMO... przynajmniej, jeśli wierzyć, że jeśli nie napisali na opakowaniu "skrobia modyfikowana", to ona faktycznie jest "zwykła".
Klonowanie? Może rację ma Milady, żeby to wypróbować, inaczej jakiś nawiedzony jajogłowy ze sterczącymi z uszu kłaczkami siwych włosków, w przekrzywionych okularkach drucianych i z miną drobnego cwaniaczka zaszyje się gdzieś w swojej pracowni i bezie robił brzydkie rzeczy z genami metodą "na ślinę i butapren". Ja nie widzę, żeby to było potrzebne, a szkodliwe być jak najbardziej może... aż widzę stada delt i epsilonów Huxleya. Co do własnej etyki - stanowcze nie. Człowiek jest osobą, co go różni od innych gatunków. Sens filozoficzny osoby jest zapewne znanym, więc sie rozwodzić nie będę.
Komórki macierzyste? N-nnie wiem... Jakoś głupio mi myśleć, że to co może być sąsiadem Kowalskim, może po przeznaczeniu do innych celów być też rąsią czy noskiem masowo produkowanym. Zresztą, wszystko o aksjologię się rozbija: jak przyjąć, że człek duszę posiada, to zdechł pies, nie ma "albo-albo", ta kupka plazmy to człowiek, duszyczka i koniec, nie da się jej poszatkować, czy jest "tylko" kropeczką na szkiełku mikroskopowym, czy dużym chłopcem albo dużą dziewczynką. Ja nie mówię, że wszyscy mają tak myśleć, uczulam jednak właśnie tych, co tak nie myślą, ze tak myśleć mogą inni i że dla nich to zbyt poważna rzecz, by zezwolić na klonowanie komórek; a trudno kierować się tylko jedną aksjologią - w tym wypadku materialistyczną. Nie należy nagle żądać od wszystkich, by w imię nauki odrzucili własny światopogląd. Osobiście daję "żółte światło" - entuzjastką nie jestem, ale wiem, jak duży byłby to krok dla kalekich i chorych, toteż nie odwracam się: "Nie i basta."
A w nauce bez etyki jest miejsce tylko na dwie rzeczy: głupotę i zagrożenie. Tak tu kombinujemy nad polepszeniem życia człowieka, a przecież wynaleziono tyle nowoczesnych metod przedłużania życia, co sposobów na skuteczniejsze zadawanie śmierci...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|