Do głównej siedziby Ochotniczej Grupy Ofiarnej powoli docierały zŁe wieści. Bezmózgie pokemoony skumały się ze swym wŁadcą Edwardem I Głupim von Spiłowane Zęby.
- Musisz! Inaczej będę zmuszona amputować ci nogę, a wiesz, że nie chcę. Nie z takimi prowizorycznymi narzędziami – wyznała Alicee, wymownie spoglądając na podręczną piłę łańcuchową.
I to były jej ostatnie słowa wypowiedziane dzisiaj, bo zniecierpliwiona Panna Rumiana przywaliła poszkodowanej Kokosem w łeb.
Wreszcie, dzięki Pannie Rumianej, zUe kobity podpisały kontrakt z Władcą Dogewy; na jego kamienie z jaskini wiedźmiego kręgu, i z Wodnikiem, dystrybutorem krystalicznie czystej wody do nowej fontanny.
Był to świetny kontrakt. Władca i Wodnik nieźle się wzbogacili, a zUe kobity do perfekcji doprowadziły grę w rozbieranego pokera.
Nie przestraszyły się nawet zapowiedzi wydania piątego tomu Świętej Księgi Pokemoonów, „Czarnej Reneesme”.
W gwoli wyjaśnienia: istnieją już cztery Święte Księgi.
Tojad pięknie rósł na tym podłożu.
Alicee trochę ryzykowała przebierając Rollearrena w strój świętego Dajna
Zabrakło jabłek. Były śliwki, morele, gruszki, lecz nie było ghyrowych jabłek. zUa kobita ruszyła płową główką i postanowiła dodać dwa KoKoSy Panny Rumianej.
Stało się najgorsze. Pokemoony znalazły odtrutkę na rzepę. „Znalazły”. Nie „wymyśliły”. Są za głupie, żeby myśleć.
Nie pomagały nawet strachy, zrobione z zabitych pokemoonów.
Poczułam się jak u Sapkowskiego Dalejże, umieszczajmy na przydrożnych słupach rozkładające się trupy?

Ale i tak jest lepiej. Stanowczo, o wiele lepiej.

Jak dla mnie WarCry był słaby - gra bardzo szybko się zdegenerowała. Grałem w wiele karcianek, w większość okazyjnie, ale tylko jedna mnie wciągnęła. Ta nieśmiertelna

Pokemoon?