gra w statki PZU

Tematy

biblia

Na piec dni przed oficjalną polską premierą, jak co tydzien, testowalem
kolejna wersje beta tej gry.

Do wyboru sa dwa tryby: jazda w dzien i jazda w nocy. Z przyczyn od siebie
niezaleznych wybralem opcje druga.

Z grubsza rzecz biorąc, gra przypomina Gwiezdne Wojny - jako Luke Skywalker
prowadzisz statek kosmiczny i jedynym twoim zadaniem jest zmiescic sie wraz
z pojazdem w wąziutkie, slabo lub wcale nieoswietlone szczeliny przejazdow
pod remontowanymi wiaduktami, najeżone różnymi szykanami zarówno z lewej,
jak i z prawej strony.

Jak sie nie zmiescisz - wygrywa Imperium, bo rozpieprzysz samochod a PZU nie
wyplaci ci odszkodowania. Jak sie jakims cudem zmiescisz - wchodzisz do Hall
of Fame - listy smiałków, którzy - mimo szykan - jednak pokonali autostrade.

W grze występują różne inne, dodatkowe utrudnienia, np.: odwolanie zakazu
wyprzedzania mimo, ze nadal jest tylko jedno pasmo; brak odwolania takiego
zakazu mimo, ze pasma są juz dwa; żółte znaki na jezdni w formie stra



Zdaniem hutnika czyli moim
Sprawa jest prosta ,,pan''Szarawarski wie ,ze konczy mu sie kadencja i szykuje sobie ciepla posadke w hucie katowice.Sam mowi ,ze niechce konkurencj dla huty katowice ,bo mogla by poniesc straty finansowe.Chec grac w pierwszej lidze - tak mowi- to niby Donbas ,w ktorej lidze gra?A skoro jest taki slaby to czego sie boi o hute katowice.Tam to pewninie robia ludzie , a my to co wielblady? LNM jest znany ze swojego slowa ,ktorego nie dotrzymuje - przyklad hut w Rumuni i Bulgari, zamknal zanim skonczyl sie pakiet ochronny.Im chodzi tylko o limity na produkcje stali.Dorze wiedza ,ze nikt nie robi takiej blachy i slabow jak my.Wiem z autopsji , bo czasem sprowadzamy z innych hut i to jest sam syf.Balbym sie plywac statkiem z takiej blachy.Nasze wyroby maja renome i wszystkie certyfikaty, nawet koksownia ma certyfikat ISO z ochrony srodowiska, a to jest ewenement na skale przynajmniej europejska.LNM chce kupic tylko to co mu zagraza czyli stalownie i walcownie blach, na czesc(park przemyslowy to nazwali : koksownia i elsen) chca zwalic wszystkie dlugi dla ZUS-u, PZU, skarbu panstwa itd.Donbas kupuje wszystkie spolki i kazdy kto sie choc troche zna na hutnictwie wie ,ze to jest logiczne, bo huta to naczynie polaczone i na dluzsza mete nie moze istniec stalownia i WBG.Donbas chce inwestowac i to duzo, LNM malo co ito tylko z musu.Zreszta komisja przetargowa JEDNOMYSLNIE wskazala, ze oferta Donbasu jest lepsza.Na dodatek LNM po otwarciu kopert zmienil swoja, a Szarawarski to uznal(pierwsza byla smieszna).Co tu duzo mowic ,wiekszosc hutnikow jest za ukraina.A i jeszcze jedno w spolkach wydzielonych z huty pracuje 3000 osob(oni sa odrazu na bruk) w hucie pracuje 2000 osob( oni zostaja na deser).
NO I CO JEDEN FACET MOZE DECYDOWAC O LOSIE 5000 LUDZI POTO TYLKO ,ZEBY MIEC CIEPLY STOLEK.
QWA co za kraj



Gramy na premiera
Uwaga, uwaga, sensacja – rewelacja. Nasza specjalna wysłanniczka zdołała
przeprowadzić wywiad z jednym z pracowników „Gazety Wyborczej”:


Agnieszka Ka: Jak w praktyce wygląda bezstronność gazety, która tak chętnie
powołuje się na swój „etos”?

XYZ*: Cel jest jasny jak słońce: gramy na premiera, premier ma być chroniony,
nie wolno pisać o niczym, co godziłoby w Donalda Tuska. Wiadomo po co: musi
wygrać wybory prezydenckie. A z drugiej strony walimy w prezydenta, w PiS, w
Kaczyńskich.

A konkretnie?

Podam przykład. Gdy „Dziennik” opublikował dokument kancelarii premiera z
października 2008, z którego wynika, że to sam Tusk kazał się szefowi CBA
informować o podejrzeniach dotyczących nominowanych przez niego polityków i
urzędników przed oficjalnym zawiadomieniem prokuratury, u nas się to nie
ukazało. U nas ciągle obowiązuje wersja, że „Kamiński zastawił na premiera
przebiegłą pułapkę”.

Podam inny przykład: afera stoczniowa. Sprawa rozliczenia z El-Assirem długów
„Bumaru”, ten fragment, kiedy Grad mówi o tym otwarcie, wątpliwości związane z
udziałem w rzekomo katarskiej inwestycji Eureko, z którym jednocześnie
negocjowano warunki ugody w sprawie PZU… Te tematy nie istnieją. Nie ma żadnej
afery. Nie wolno nam przypominać decyzji Komisji Europejskiej co do stoczni
ani co zawiera specustawa, bo czytelnik zorientowałby się, że likwidacja
produkcji i wyprzedaż majątku od dawna już jest definitywnie przesądzona, i
mógłby się pokapować, że gadanie „chuchaliśmy na inwestora, który obiecał
budować w stoczni statki” to zwykły pic.

Za to kazano nam szukać związków El-Assira czy lobbystów od hazardu z PiS i
jak najbardziej eksponować je.

Kto pisze takie materiały?

Kierownictwo ma swoich zaprzedanych „cyngli” i ci napiszą wszystko, co trzeba.
Od innych po prostu wymaga się, żeby nie pisali niczego, co by kolidowało z
propagandową linią gazety.

Kto instruuje, jak mają wyglądać materiały, jaka ma być teza? Kurski,
Stasiński, Pacewicz?

Nie trzeba nikogo instruować. To odbywa się w rękawiczkach. Po prostu wszyscy
wiemy, że trzeba grać na Tuska, bo inaczej wrócą Kaczyńscy.

To kolejny raz, kiedy „Gazeta Wyborcza” bezpośrednio włącza się w polityczną
walkę, usiłuje wpływać na nominacje w rządzie, w innych mediach, gnoić
politycznych przeciwników, lansować swoich, prawem i lewem. Czy wy w ogóle
macie jeszcze kręgosłupy?

Mam nadzieję, że tak, ale jest ciężko. Nikt nie chce wylecieć jak Graczyk,
mamy rodziny, spłacamy kredyty, a przecież jest kryzys, gazeta traci sprzedaż
i reklamy, ciągle przypomina się nam, że mogą być kolejne zwolnienia. Nawet w
czasie batalii przeciwko rządowi Olszewskiego tak nie straszono ludzi.

Może zwolnienia są konieczne? Może źle pracujecie?

To nie o to chodzi. A o to, że nie wszyscy myślą ideologicznie, jak ścisłe
kierownictwo. My nie chcemy powrotu Rywinlandu i nie zamierzamy o to walczyć.
Zależy nam tylko na naszych posadkach.

*Nasz rozmówca jak wszyscy pracownicy „Agory” ma zakaz rozmów z niezależną
prasą, występuje więc anonimowo.



...Uwaga, uwaga, sensacja -wywiad z.........

wywiad z jednym z pracowników „Gazety Wyborczej”:
Agnieszka Ka: Jak w praktyce wygląda bezstronność gazety, która tak chętnie powołuje się na swój „etos”?

XYZ*: Cel jest jasny jak słońce: gramy na premiera, premier ma być chroniony, nie wolno pisać o niczym, co godziłoby w Donalda Tuska. Wiadomo po co: musi wygrać wybory prezydenckie. A z drugiej strony walimy w prezydenta, w PiS, w Kaczyńskich.

A konkretnie?

Podam przykład. Gdy „Dziennik” opublikował dokument kancelarii premiera z października 2008, z którego wynika, że to sam Tusk kazał się szefowi CBA informować o podejrzeniach dotyczących nominowanych przez niego polityków i urzędników przed oficjalnym zawiadomieniem prokuratury, u nas się to nie ukazało. U nas ciągle obowiązuje wersja, że „Kamiński zastawił na premiera przebiegłą pułapkę”.

Podam inny przykład: afera stoczniowa. Sprawa rozliczenia z El-Assirem długów „Bumaru”, ten fragment, kiedy Grad mówi o tym otwarcie, wątpliwości związane z udziałem w rzekomo katarskiej inwestycji Eureko, z którym jednocześnie negocjowano warunki ugody w sprawie PZU… Te tematy nie istnieją. Nie ma żadnej afery. Nie wolno nam przypominać decyzji Komisji Europejskiej co do stoczni ani co zawiera specustawa, bo czytelnik zorientowałby się, że likwidacja produkcji i wyprzedaż majątku od dawna już jest definitywnie przesądzona, i mógłby się pokapować, że gadanie „chuchaliśmy na inwestora, który obiecał budować w stoczni statki” to zwykły pic.

Za to kazano nam szukać związków El-Assira czy lobbystów od hazardu z PiS i jak najbardziej eksponować je.

Kto pisze takie materiały?

Kierownictwo ma swoich zaprzedanych „cyngli” i ci napiszą wszystko, co trzeba. Od innych po prostu wymaga się, żeby nie pisali niczego, co by kolidowało z propagandową linią gazety.

Kto instruuje, jak mają wyglądać materiały, jaka ma być teza? Kurski, Stasiński, Pacewicz?

Nie trzeba nikogo instruować. To odbywa się w rękawiczkach. Po prostu wszyscy wiemy, że trzeba grać na Tuska, bo inaczej wrócą Kaczyńscy.

To kolejny raz, kiedy „Gazeta Wyborcza” bezpośrednio włącza się w polityczną walkę, usiłuje wpływać na nominacje w rządzie, w innych mediach, gnoić politycznych przeciwników, lansować swoich, prawem i lewem. Czy wy w ogóle macie jeszcze kręgosłupy?

Mam nadzieję, że tak, ale jest ciężko. Nikt nie chce wylecieć jak Graczyk, mamy rodziny, spłacamy kredyty, a przecież jest kryzys, gazeta traci sprzedaż i reklamy, ciągle przypomina się nam, że mogą być kolejne zwolnienia. Nawet w czasie batalii przeciwko rządowi Olszewskiego tak nie straszono ludzi.

Może zwolnienia są konieczne? Może źle pracujecie?

To nie o to chodzi. A o to, że nie wszyscy myślą ideologicznie, jak ścisłe kierownictwo. My nie chcemy powrotu Rywinlandu i nie zamierzamy o to walczyć. Zależy nam tylko na naszych posadkach.

*Nasz rozmówca jak wszyscy pracownicy „Agory” ma zakaz rozmów z niezależną prasą, występuje więc anonimowo.

Na pytania, dlaczego powyższy tekst tak bardzo przypomina zamieszczony przez „Gazetę Wyborczą” wywiad z anonimowym reporterem „Wiadomości” odpowiadam z góry, że podobieństwo jest czysto przypadkowe i wszelkie ewentualne pretensje p. Kublik i jej redakcji o naruszenie praw autorskich uznam za bezpodstawne.



..Dziennikarz Wyborczej dal glos..........
Uwaga, uwaga, sensacja – rewelacja. Nasza specjalna wysłanniczka zdołała przeprowadzić wywiad z jednym z pracowników „Gazety Wyborczej”:
Agnieszka Ka: Jak w praktyce wygląda bezstronność gazety, która tak chętnie powołuje się na swój „etos”?

XYZ*: Cel jest jasny jak słońce: gramy na premiera, premier ma być chroniony, nie wolno pisać o niczym, co godziłoby w Donalda Tuska. Wiadomo po co: musi wygrać wybory prezydenckie. A z drugiej strony walimy w prezydenta, w PiS, w Kaczyńskich.

A konkretnie?

Podam przykład. Gdy „Dziennik” opublikował dokument kancelarii premiera z października 2008, z którego wynika, że to sam Tusk kazał się szefowi CBA informować o podejrzeniach dotyczących nominowanych przez niego polityków i urzędników przed oficjalnym zawiadomieniem prokuratury, u nas się to nie ukazało. U nas ciągle obowiązuje wersja, że „Kamiński zastawił na premiera przebiegłą pułapkę”.

Podam inny przykład: afera stoczniowa. Sprawa rozliczenia z El-Assirem długów „Bumaru”, ten fragment, kiedy Grad mówi o tym otwarcie, wątpliwości związane z udziałem w rzekomo katarskiej inwestycji Eureko, z którym jednocześnie negocjowano warunki ugody w sprawie PZU… Te tematy nie istnieją. Nie ma żadnej afery. Nie wolno nam przypominać decyzji Komisji Europejskiej co do stoczni ani co zawiera specustawa, bo czytelnik zorientowałby się, że likwidacja produkcji i wyprzedaż majątku od dawna już jest definitywnie przesądzona, i mógłby się pokapować, że gadanie „chuchaliśmy na inwestora, który obiecał budować w stoczni statki” to zwykły pic.

Za to kazano nam szukać związków El-Assira czy lobbystów od hazardu z PiS i jak najbardziej eksponować je.

Kto pisze takie materiały?

Kierownictwo ma swoich zaprzedanych „cyngli” i ci napiszą wszystko, co trzeba. Od innych po prostu wymaga się, żeby nie pisali niczego, co by kolidowało z propagandową linią gazety.

Kto instruuje, jak mają wyglądać materiały, jaka ma być teza? Kurski, Stasiński, Pacewicz?

Nie trzeba nikogo instruować. To odbywa się w rękawiczkach. Po prostu wszyscy wiemy, że trzeba grać na Tuska, bo inaczej wrócą Kaczyńscy.

To kolejny raz, kiedy „Gazeta Wyborcza” bezpośrednio włącza się w polityczną walkę, usiłuje wpływać na nominacje w rządzie, w innych mediach, gnoić politycznych przeciwników, lansować swoich, prawem i lewem. Czy wy w ogóle macie jeszcze kręgosłupy?

Mam nadzieję, że tak, ale jest ciężko. Nikt nie chce wylecieć jak Graczyk, mamy rodziny, spłacamy kredyty, a przecież jest kryzys, gazeta traci sprzedaż i reklamy, ciągle przypomina się nam, że mogą być kolejne zwolnienia. Nawet w czasie batalii przeciwko rządowi Olszewskiego tak nie straszono ludzi.

Może zwolnienia są konieczne? Może źle pracujecie?

To nie o to chodzi. A o to, że nie wszyscy myślą ideologicznie, jak ścisłe kierownictwo. My nie chcemy powrotu Rywinlandu i nie zamierzamy o to walczyć. Zależy nam tylko na naszych posadkach.

*Nasz rozmówca jak wszyscy pracownicy „Agory” ma zakaz rozmów z niezależną prasą, występuje więc anonimowo.

Na pytania, dlaczego powyższy tekst tak bardzo przypomina zamieszczony przez „Gazetę Wyborczą” wywiad z anonimowym reporterem „Wiadomości” odpowiadam z góry, że podobieństwo jest czysto przypadkowe i wszelkie ewentualne pretensje p. Kublik i jej redakcji o naruszenie praw autorskich uznam za bezpodstawne.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript