Grzybica?? u jamnika

Tematy

biblia

Witam.
Mam 11 letniego jamnikopodobnego ze schroniska. Z azylu był wzięty 8 lat temu w opłakanym stanie - między innymi z bardzo zaawansowaną nużycą i grzybicą skóry. Leczenie skóry z tego stanu trwło ok. 8 miesięcy, jednak nie jestem w stanie powiedzieć czym był leczony, nie wiem czy dostawał iwermektynę, nie miał ponownie pobieranej zeskrobiny. 2 miesiące temu do naszego domu zawitała mała bullinka. Kilka dni temu u małej zauważyłam dwie małe łyse plameczki przy oku. Nasz wet stwierdził, ze mała mogła się zarazić i może to być nużyca. Czy miał rację? Czy Państwa zdaniem powinnam staruszkowi pobrać zeskrobinę? Co jeśli nużeniec nadal jest obecny? Zaznaczam, ze nie zgodzę się na leczenie jamnika iwermektyną. Nasz weterynarz przepisał jacutin i kazał starego smarowac codziennie po 1/4 powierzchni ciała przez 4 dni a małej smarować zmienione miejsca oridermem (nie wiem czy nie przekręciłam nazwy).



Aniu przeklejam z zaprzyjaźnionego Forum, może to by pomogło podnieść odporność Kici


D....u, a czy Twoja wetka zna coś takiego jak atuohemoterapia?

"Autohemoterapia polega na bodźcowym działaniu własnej krwi, pobranej z żyły i wstrzykniętej domięśniowo. W przeszłości metoda ta była często stosowana, ale z czasem zaniechano jej, jako uciążliwą i mało skuteczną. I oto pojawiła się w medycynie alternatywnej w postaci skojarzonego działania krwi własnej przy udziale leków homeopatycznych. Takie bodźcowe działanie ma za zadanie podniesienie odporności organizmu. Stosuje się głównie u zwierząt (np. psy, koty) z osłabioną odpowiedzią immunologiczną. Spektrum wskazania do autohemoterapii to: przewlekłe alergie, wypryski atopowe, astma oskrzelowa, uciążliwe choroby skóry, kocie katary, powiększone migdały czy inne nawracające infekcje wirusowe, niski poziom odporności, przewlekłe procesy miejscowe, przewlekłe zaburzenia metaboliczne, choroby zwyrodnieniowe czy choroby jatrogenne (wywołane leczeniem konwencjonalnym)."

Źródło

Wiem, że mój wet leczył w ten sposób jamnika kolegi z ciągnącej się latami grzybicy skóry z dobrymi skutkami, nie mam pojęcia czy w przypadku Tyciaka byłaby to odpowiednia terapia i skuteczna, ale myślę, że podpytać się możesz.


Ciekawa jestem opinii dr. Jarka



witam:) mam straszna sytuacje, i potrzebuje opinii lekarza wet.(kolejnej) łapie sie wszystkiego co mozna.
sprawa wyglada tak ze 2.5 roku temu kupilismy jamnik min. straszna bida z niego, po kilku mies okazało sie ze pies ma chore nerki , tragiczna niewydolnosc nerek (dział na 20%), ale nie poddajemy sie i leczymy , doszła do tego grzybica uszu i nosa:( leczymy .
niestety teraz doszła kolejna tona nieszczescia , okazało sie ze pies ma problem z kregosłupem, nie chodzi tzn. jak musi to idzie a tak to lezy cały dzien, wynosze go na siku w reczniku, wet nie moze mu zrobic rtg. bo boi sie ze nie przetrwa badania i odstawienia lekow na nerki, i nie mozna mu podawac srodkow przeciw bolowych(dostaje tylko aspiryne) bo nie wspołpracuja z lekami na nerki .
a teraz pytanie:

-czy on cierpi, czy jego to bardzo boli? nie wiem juz jak mu moge ulzyc, jak pomoc?



Moj 11 letni jamnik dwa miesiące temu miał zdiagnozowaną chorobę o nazwie niedoczynnośc kory nadnerczy. Jako jej przyczyne lekarz wskazał grzybicę ( pisek miał porwane uszy i ranki wewnatrz ) . Leczony był Ketokonazolem. Bardzo schudł ( mimo , że je 2 posiłki dziennie ) , ma strasznie duże pragnienie a mimo to jest odwodniony, nie trzyma moczu, wymiotuje jest ospały i słaby. Dostaje preparaty witaminowe do pożywienia i w zastrzykach. Wczoraj jego stan gwałtownie pogorszył sie, nie mógł utrzymać się na nogach, przewracał się , stracił apetyt. Podczas badania ( wczoraj ) weterynarz stwierdził nagle poważne udszkodzenie zastawek serca. ( nigdy go pod tym katem nie badał ) Co robić ? Jak go leczyć, czy podjąć leczenie preparatem homeopatycznymn RV3 hromon ( czytałam o nim w interbnecie ) czy zastsować inne leki ? Jeszcze kilka miesięcy temu to był zdrowy, pełen życia piesek. Czy grzybica i niedoczynnośc kory nadn. mogą mieć tak poważne skutki? Jakie ma szanse na wyleczenie i przeżycie . Z góry dziękuje za odpowiedź.



" />hej..jak miło, ze mnie zauwazyliscie
hmm..o sobie...na imie mi Karolina..jestem dosc stara mam 20 lat;)jestem gothka, jesli to kogos zainteresuje:) obecnie studiuje zootechnike...nie zbyt sie znam na gryzaczkach, wiec dlatego do was zajrzałam. bardziej znam sie na psiakch i koniach
moje zwierzaki; swinka Zuzia w kolorze piasku, nieszczesliwe stworzonko, ktore cierpi na grzybice, niestety nie mozna tego wyleczyc
piesek Miki, a dokladniej sunia wielkosci jamnika, ciut wyzsza, kolor jakis taki brazowy z roznymi odcieniami, strasznie nerwowa i uczuciowa:) i kocha spacerki i gonitwy za kotami.
ze swinka sie nawet lubia:D
i to chyba wszystko o mnie i moich zwierzakach



" />
">Dopiero teraz przeczytałam ten wątek i serce mam w gardle...
Kasiu D. dlaczego nie powiedziałaś mi na GG,że ja zabiłam a nie uśpiłam te 3 dniowe kocięta,które się męczyły,wyciągały szyjki bo miały takie bóle,aż je skręcało?Zapytaj się Ktosi,jak mi było ciężko zanieść je do weterynarza,bo ona była ze mną.I wet stwierdził,że zaczynaja już być zimne.A żyły! I co,miałam się przyglądać jak cierpią? Dla własnego komfortu? Wiesz,jak ja się teraz czuję?????????????
Znowu????????? Tylko teraz nie ma przy mnie Ktosi.


Oj, nie doczytałas dalej. Ja nie mówiłam o stanach terminalnych czyli takich gdzie zwierze i tak skona wkrótce, tylko się przedtem jeszcze namęczy.
Ty kotom pomogłaś. Nie ma dwóch zdań.

W klinice gdzie lecze ( jeszcze...) koty sa dwa kocury. Piekne. Mieszkaja tam na stałe. Ich właściciele przyniesli ich do uspienia BO KOTY BYŁY CHORE A ONI NIE MIELI ZAMIARU WYDAWAĆ TYLE ( ile? ) PIENIEDZY NA LECZENIE.

Drugi przykład: gdy chciałam znaleźcdom moje obecnej ukochanej Kici zgłosili sie do kliniki ( po moim dramatycznym apelu na antenia Radia Lublin) państwo, którzy mniej więcej rok wczesniej, w tej samej klinice uspili swoje trzy koty, bo miały grzybice. Widziałam te koty w klatce. Piekne, duże burasy. Nadstawiały łebki do głaskania...
Bogu dzisiaj dziekuje, że Kicia im sie nie spodobała!!!

Trzeci przykład ( chce byc dobrze zrozumiana i stąd te opowieści). Siedze w poczekalni u weta. Z gabinetu wychodzi starsze małżeństwo z jamnikiem. Z rozmowy wnioskuje, że u psa wykryto marskość wątroby. I na to starszy pan: " no to nie ma co , trzeba go uspić. NIECH SIE NIE MĘCZY." Młody lekarz długo usiłował im wytłumaczyc, że to dopiero poczatek choroby, że mozna podawać silne leki, które opóźnią rozwój nowotworu, etc. Dziadek był nieprzekonany. Co było dalej - nie wiem. Moge sie tylko domyslać.

O takich to sytuacjach myślałam, droga Candy, pisząc tamten post.
O ludziach, kórzy pozbawiają zwierze zycia bo opieka nad nim , czy leczenie, byłaby dla nich zbyt duzym problemem.

W przypadku Łapka kombinowałabym najpierw na sto sposobów jak umożliwic mu w miarę godne życie. I poddałabym sie gdyby wszystkie zawiodły. Nie wcześniej.



Witam serdecznie! Około 1,5 tygodnia temu pojechałam do hodowli psów i kupiłam pieska owczarka niemieckiego długowłosego z rodowodem. Z każdym dniem na pyszczku coś się dziwnego działo. Z początku myślałam, że to szczeniak(2,5miesiąca) i po prostu ma nierówną sierść, ale pewnego dnia zobaczyłam, że on łysieje i na skórze widoczne są plamki/krostki (coś podobnego do takiego żółtego łupieżu. Przestraszyłam się i poszłam do weterynarza. On za to stwierdził, że to może być grzybica, albo nużeniec. Przepisała krem Clotrimazolum 2 razy dziennie stosowany na zmiany na skórze. Przeczytałam ulotkę, i krem jest na grzybice. Powiedziała, że mam kupić tran w kapsułkach i podawać 1 dziennie. Przy drugiej wizycie podejrzewa, że to bardziej wygląda na nużeniec. Podała zastrzyk (Deawm.) tak jakoś jest napisane w książeczce zdrowia. Może przekręciłam jakieś literki, albo to jest jakiś skrót. W domu mam zdrową sunie jamnika. Razem się bawią i podgryzają, weterynarz powiedział, że z psa na psa nie przechodzi, chyba, że się ugryzą, czy to prawda? Mam jeszcze jedno ważne pytanie, czy ta sierść, którą on gubi, czy ona mu odrośnie? i po jakim czasie?
Martwię się, bo to szczeniak i trudno przy takim szczeniaku utrzymać czystość, bo bym musiała cały czas za nim chodzić i po nim sprzątać, siedzę nad nim jak pije wodę, żeby sobie przy okazji łapy nie mył , bo tak właśnie robi. Rozwala swoje posłanie i je brudzi. A tak ogólnie to śpi wszędzie gdzie się da... Wiem, że leczenie będzie trudne, ale chce by przechodziło dla mojego pieska bezboleśnie i skutecznie, żeby z tego w końcu wyszedł i się nie męczył, jaką mogę podsunąć mojemu weterynarzowi metodę leczenia?
Pozdrawiam, proszę także o wypowiedzenie się na ten temat Pana Jarka.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript