ok to dajemy kolejn ą zagadkę
-ma pan świetne referencje instytut johna hopkinsa , biohemia , toksykologia
-lubie swoj ą prace , kiedy miałam 7 lat dostałem małego chemika ,spaliłem sobie brwi , kot nigdy się nie znalazł , zawsze mnie to pasjonowało
Uff. Ale się naczytałem. Wracając do tematu to moim zdaniem powodem takiego stanu rzeczy będzie najprawdopodobniej brak, lub maly przepływ przez nagrzewnice. Mały obieg w silniku wcale nie jest taki mały jeśli chodzi o przepływ płynu. Przy jego przytkaniu , zmniejsza sie szybkość przepływu płynu przez głowicę, a co za tym idzie wzrasta temperatura i ciśnienie płynu w układzie chłodzenia. Nie ośmielę się jednak wyjasniać zjawiska. Sadze że udroznienie małego obiegu powinno znacznie poprawić sytuację. Przed wymianą nagrzewnicy popróbowałbym ją najpierw róznej maści chemią ( samą nagrzewnicę). Może sie udać, choć wymiana to jednak najpewniejszy sposób. Tyle że trzeba sie " narzucać kluczami"
Ja mam 12 lat interesuje się pirotechniką i chemią. Na swoim koncie mam wiele różnych wyczynów z ogniem. Lubie projektować nowe rzeczy z materiałów ogniopochodnych lub łatwopalnych. Interesuje się tym od małego. Jako maly dzieciak spaliłem dywan u siebie w pokoju, jestem jedynakiem także mam dużo kasy na zabawe z moimi zainteresowaniami.
___________________
Toruń
[ Dodano: 2007-11-11, 15:23 ]
...będę niedługo pisała dość duży tekst na temat Burtona i właśnie coś przyszło mi do głowy... A mianowicie konfrontacja tych dwóch czarnych charakterów. Thnx!
Ojojj, to ja myślałam iż Ty już go kończysz:D
A teraz... pomijając wypowiedź o Mistrzu, zgadzam się z tymi, którzy cenią drugą część Batmana tym mocniej. O ile w dzieciństwie byłam zakochana w pierwszej, z czasem zaczęły się ujawniać pewne jej dłużyzny - ot cały wątek związany z Vicki. O ile oczywiście nie ma nic wspólnego z nieudolnym z, tfu, nowego Batmana, o tyle jest nużący. Dobrze tę postać podsumowuje reakcja słodkiego Kociaka w drugiej części, gdy pada jej imię, a ona pyta... . Cokolwiek by nie powiedzieć Vicki jest ładna i nudna. Oczywiście jeden mały minusik, równoważony przez genialną postać Jokera, ale na tego bohatera przypada trzech równie fascynujacych w Powrocie. Do tego dużo mroczniejsza atmosfera i chemia między Batmanem a Kociakiem, sama erotyka utworu, humor, etc.
Jedynka była wspaniałą zapowiedzią wszelkich atrakcji, jakie czekają na widza w kolejnej odsłonie najgenialniejszej ekranizacji komiksu... (chociaż się zupełnie nie zgadzam z Twym opisem Batmana, Artemis, albowiem znacznie "mniej burtonowskie" są Pee-wee's Big Adventure czy Big Fish - oba ze względu na bogactwo barw pogodnych ).
Ta dyskusja prowadzi do nikąd- skoro ludzie, którzy kibicują temu zespołowi od prawie 10 lat zrozumieli to, że drużyna ma nazwę taką, jaką ma i bez tego nie byłoby Gruchy, Małego itd. i chcą tylko mieć wolną rękę w dopingu, to czemu Ty, jak sam mówisz "zwykły Bydgoszczanin" masz o to pretensje? Zapraszam do dyskusji na ten temat na fora takie jak chemik.bydzia.net i na oficjalnej stronie klubu. Ja używam nazw drużyny, które są oficjalne, bo 3/4 ludzi z poza Bdg nazwa Chemik niewiele mówi.
nazywać klub Delecta
Polecam też sprawdzenie, jak nazywa się klub o którym mówisz......
Witam!
Od pewnego czasu bawię się fotografią b/w. Ostatnio rozważam rozpoczęcie pierwszych prób z kolorową. Tu pojawia się mój, chyba dość nietypowy, problem.
Mam konkretne wymagania odnośnie barw, które chcę uzyskać. Chciałbym osiagnąć efekt podobny do tego, jaki dawały klisze używane jeszcze przed zmiana ustrojową. Mam na mysli głównie te z lat 80; wśród nich jest większość próbek, które skłaniają mnie do mojego małego eksperymentu.
Do rzeczy: jak mozna zauważyć, kolory zdjęć robionych na kliszach z tego okresu (zarówno fotografii sie to tyczy, jak i kinematografii) były mało "soczyste", przytępione, stłumione. Można powiedzieć, że sprawiały wrażenie delikatnie "podkolorowanej" czerniobieli. Chcę aby zdjęcia, choć w kolorze, zachowały szarość.
Przykładowy kadr http://www.kinopolska.pl/...p?id=8496&w=175
Wiele zdjęć tego typu można odnaleźć w albumach propagandowych.
Zaznaczam, że nie szukam niskiej jakości (tzw radziecko-dederowski celuloid ) ale raczej innego poziomu technologicznego.
No i docieramy do sedna -- co pomoże? Filtr? Chemia? A może tylko praktyka, umiejętność oceny warunków?
Obróbka w programach graficznych nie interesuje mnie pod żadnym względem.
Tylko że u mnie sama nawet najdroższa oliwa z oliwek jest mało chętnie jedzona jak olej lniany niestety maja swój sepcyficzny zapach, jedyne co z mila checia wcian to oliwa z oliwe z pestkami dyni a ostatnio nie moge jej dostać ..
A czemu uważacie że tran to chemia .... ?? bo ja raczej myslałam ze cos naturalnego .....i nie mówie o kapsułkach tylko takim do picia jak kiedys małym dzieciom dawano ...( bleee ochydny smak ryby, ja tam mam uraz z dzieciństwa...)
To o "jezuuuuu" było do Twojego wykształcenia ;)
Basiu....
.....już się Ciebie boję
wprawdzie ani fizyka ani chemia nie jest mi jakoś bardzo obca ale do matematyki czuje paniczny lęk:wink:
taki mały paradoks
aha i dla jasności -nie krytykuje Twojego podejścia do tematu; jestem bardzo daleki temu bo sam nie jestem ideałem
Dot.: Mamusie i ich słoneczka majowo-czerwcowe 2008
Cytat:
Napisane przez reem
(Wiadomość 7643588)
Mojemu malemu to sie chyba dzien z noca myli....
Monia ja tez bardzo czesto karmie - 12 razy to minimum - maly tez bardzo ladnie przybiera i pokarmu mu wystarcza.
dzięki Reem za pocieszenie :D do tego pocieszyła mnie położna która niespodziewanie dzis sie u nas zjawiła :D
wyszliśmy z TŻ na wolność - zakupy wspólne (nakarmiona Stefka została z ciocią) i po półgodzinie telefon - przyszła położna....
wróciliśmy czekała.
wszystko z mała jest ok...
kupki ok, biały język ok
no pokazała mi jak mała prawidłowo trzymać przy piersi, do odbijania, jak ją prawidłowo brać na ręce...
jeszcze bezie kilka wizyt powiedziałą w tym lekarska....
ciekawe ciekawe :)
no i oczywiscie zakręciła mnie znowu z tą dietą karmiacej...
żebyu mleka unikać. no ja nie lubie mleka, no ale skoro kawy nie piję to lubie kawę inkę na mleku - zresztą podawali tak w szpitalu...
nowalijek nie wolno - w szpitalu podawali twarożek z rzodkiewką,
ale myślę skoro TZ przywozi nowalijki od swojej mamy to nie sa one tak spryskane chemia jak te sklepowe...
dzis siostra zrobila nam nalesniki ze szpinakiem.... smazone tak bez tluszczu...
zobaczymy.... szpinak taki troche mdly bo bez czosnku.. ale...
i wiecie co? nutella chce mi sie nutelli :cool:
Coś dla wielbicieli parówek:
Co jemy w popularnych i tanich wędlinach? Na prośbę "Gazety Poznańskiej" specjaliści odpowiadają: szpik, chrząstki, dużo tłuszczu i chemii oraz... śladowe ilości mięsa. Parówek, traktowanych powszechnie jako dietetyczna żywność, eksperci nie daliby swoim dzieciom.
Cena mówi wszystko - stwierdza prof. Włodzimierz Dolata, dyrektor Instytutu Technologii Mięsa AR w Poznaniu, który oficjalnie przyznaje: - Parówka, w której jest 35-40 proc. tłuszczu i dużo soli nie powinna być podawana małym dzieciom. A takie kupujemy i karmimy nimi niemowlęta!
Studenci i ich akademiccy nauczyciele w uczelnianym laboratorium badają wędliny przynoszone ze sklepów. Kosztowna i długa procedura pozwala rozłożyć na czynniki pierwsze także to, co wypełnia naturalne jelito "parówki delikatesowej". Zwykle znajduje się w niej "mięso mechaniczne odkostnione".
- Dzisiaj można parówkę nazwać jak się chce, bo nie regulują tego polskie przepisy, które ograniczają się jedynie do określenia poziomu białka, tłuszczu i soli, mówi poznański profesor. Reszta należy do maszyny, która rozdrobni mięso na miazgę podobną do budyniu. Wysysa z kości wszystkie soki łącznie ze szpikiem i oskrobuje kość z każdej odrobiny przypominającej chrząstkę. Takiej obróbce poddaje się kości dużych zwierząt i drobiu.
- Kogo stać na tę technologię, może tanio robić parówki i parówkową - zapewnia jeden z rzeźników, który opowiada, iż uzyskanie odkostnionej masy to dopiero połowa sukcesu: - Do niej leje się wiadrami środki poprawiające smak, zapach, konsystencję. O rzeźniku coraz częściej mówi się dzisiaj "chemik". Musi dużo wiedzieć, jak z niczego zrobić coś.
smacznego
źródło: Gazeta Poznańska; sfd.pl
Chyba wiem o czym mowa, mam kawałeczek w domu
Z podanych TUTAJ właściwości ja znam (koloru czerwonego jest tutaj nie dostałam tego fragmentu ze względu na jej przydatność w odreagowaniu) o takich właściwościach:
- rozciąga się jak guma do żucia
- skacze jak piłeczka
- pęka
- rozrywa się
- rozbija się jak porcelana.
Jeśli chodzi o punkt ostatni po sprawdzeniu nie wyszło, ale może dlatego, że była już zbyt ciepła, (albo zostało to zrobione niewystarczająco szybko) a miałam tylko jeden mały kawałek.
Co to jest za materiał? Skąd się wziął?
Podczas II. wojny światowej w Stanach Zjednoczonych zaczęło brakować kauczuku. Japońskie wojska okupowały wiele obszarów, z których importowano kauczuk.
Sprytna plastelina i wiele innych produktów na bazie silikonu była wytworzone w trakcie II. wojny światowej w czasie kiedy Amerykanie szukali tworzywa, które by mogło zastąpić kauczuk i być wykorzystane do produkcji pneumatyk i uszczelek.
W roku 1936 doktor Earl Warrick zaczął eksperymentować z organo-silikonową chemią - łączył silikon z węglem. W 1943 roku nastawił się na poszukiwanie namiastki kauczuku. Pomimo tego że biegiem wojny nie powiodło mu się odkryć użytecznego produktu zastępującego kauczuk, silikonowa skacząca plastelina (jeden z głównych materiałów służących do produkcji Sprytnej plasteliny) stała się jednym z jego ubocznych produktów.
Ponieważ nie znalazł dla niej żadnego odpowiedniego zastosowania w przemyśle, zapoczątkował dynamiczny rozwój wspaniałej zabawki. :-)
Źródło: http://www.sprytna-plaste...ytania/384.html
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl