Martwa natura z jabłkami

Tematy

biblia

odsrodkowa napisała:

> Sprawdziłam krzesła- do najlżejszych nie należą, ale tragedii nie
ma.


No to dobrze.
Tylko nie ubieraj ich w żadne pokrowce, bo będą wyglądały 10 x
gorzej.

Jabłka - ja jestem za usunięciem tej martwej natury



Uważam, że człowiek 21-letni zaproszony na sushi powinien wiedzieć, co to jest,
i czy to lubi, czy nie. Jeżeli nie lubi, może odmówić przyjęcia zaproszenia
(znaleźć pretekst) albo (jak ktoś wspomniał) najeść się wcześniej. Kiedyś młode
panny przed pójściem na bal najadały się, żeby sprawiać wrażenie, że jedzą jak
ptaszek ;-). Jeżeli uchował się i dotąd nie wiedział, że nie lubi sushi, a był
głodny, powinien był ostatecznie przemówić jakoś tak: "ojej, widzę, że sushi to
jednak nie dla mnie [bez krzywienia się], a tak bym coś zjadł. Czy nie miałaby
Pani może jabłka albo kanapki?". W końcu czasami się zdarza, że prosimy
gospodarza o coś z własnej inicjatywy. Zamawianie jedzenia na wynos z własnej
inicjatywy, bez uzgodnienia z gospodarzem, do własnego pożarcia, to jest
obraźliwe. Oznacza: "u Ciebie normalny człowiek może umrzeć z głodu". Już lepiej
by powiedział, że źle się poczuł, przeprosił i poszedł sobie, choćby do pizzerii.
Jedyne, co z kolei mi się nie podoba i to bardzo w zachowaniu gospodyni, to ta
kwestia aranżacji stołu. Gość nie powinien sam brać nakrycia i go przenosić, ale
jeżeli zgłasza, że byłoby mu wygodniej w innym miejscu, to - tak jak dla mnie -
nie należy go traktować jak elementu ikebany czy innej martwej natury, tylko
zapewnić wygodę. Być może to go właśnie zirytowało i stąd ta idiotyczna
demonstracja, ale przesadził, zwłaszcza że był u starszej krewnej swojej
narzeczonej, więc obowiązywał go szacunek.



Moja teściowa mi wprawdzie przez siłę nie narzuca, ale lekka presja jest a
pomysły pierwszoklaśne:
MAKATKI DOSTAJĘ.
Cholera, wszyscy dostajemy. Ja, chłop, dziecko.
Teściowa lubi wyszywać krzyżykami tandetne szablony z pasmanterii (samo
wyszywanie technicznie ładne): martwe natury z jabłkiem, widoczki na wieś polską
itd.
Oprawia to potem w idiotyczne ramki, które podwajają koszt dzieła (a nie
przelewa jej sie) i daje w prezencie. Dostaliśmy już ileś i jeszcze nic nie
powiesiłam (zgadnijcie dlaczego). Więc myślałam, że pojmie aluzję i zakręci
kurek darów.
Teraz usłyszałam, że coś mi da z racji rychłego porodu. Zajebiście, myśle sobie,
rożek potrzebny, karuzelka- wszystkiego sobie nie kupię, nie te finanse.
I usłyszałam:
wyszywam dla ciebie Matke Boską karmiącą
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dobrze, że siedziałam



Hi,

| Otóż mają rację wszyscy, ktorzy raczyli ci odpowiedzieć - do tego
| typu prób musisz stanowczo cwiczyć rysunek odreczny, do czego cię
| bardzo zachecam.Jesli chcesz nabrać wprawy, ważne zebys po prostu
| zaczął rysować, szkicować ile wlezie, najlepiej conajmniej kilka
| szkiców dziennie.

OK, to tylko takie małe teoretyczne pytanko - lepiej tłuc się godzinkę (jak
z jabłkiem) czy rysować dużo i szybko, ale gorzej ?
Tzn. iść w nauce na ilość czy jakość?

| Rysowanie ze zdjęc samo w sobie nie jest zadnym
| oszukiwaniem jesli do tego odpowiednio podejdziesz. Nie chodzi o to,
| by skopiowac kazdą kreske. Patrz po prostu na proporcje postaci czy
| innych obiektow, ktore rysujesz, staraj się odnosic jedne długości do
| drugich. Oczywiscie najlepszą szkołą byłoby rysowanie modela z
| natury, ale nie zawsze jest to możliwe. Możesz natomiast a nawet
| powinienec ustawić sobie jakieś kompozycje przedmiotów (tzw martwe
| natury).

'Japko' już zaliczone (jeszcze nie zjedzone, ale nie powinno się zepsuć do
tej pory ;)), teraz wezmę się za szkic z cyfrowego źródła...

| Co do ludzi - obserwuj ich kiedy siedzisz w autobusie czy na
| wykładach, i nawet sobie skicuj na świstku papieru. Rysowanie ze
| zdjęć ułątwia sprawę bo możesz sie gapić  ile chcesz ;-) staraj sie
| przede wszystkim myśleć bryłami, liniami, wyczuwac proporcje..za
| kolory wezmiesz się pozniej, najpierw opanuj proporcje, faktury..ehh
| nie da sie tu rzeczywiście zawrzeć całego podejścia do sprawy .

Z postaciami właśnie niespecjalnie sobie radzę :/// Na wolno będę próbował,
ale na szybko odpadam w przedbiegach ://

| Jakbys rozwazał naukę na poważnie, to służę pomocą, udzielałam juz
| lekcji rysunku :-)

Ooo, Kraków rozumiem? :)
A co do nauki - to narazie jestem dopiero w fazie 'zobacze co to rysowanie'
i nie wiem jak głęboko będę w to wchodzić (jako że mam aspiracje zostać game
designerem umiejętność chociaż podstawowego szkicowania jest bardzo
pożądana, poza tym fajna jest satysfakcja z tkiego rysunku jak to wymęczone
'jabuszko' :)). Więc za jakiś miech najwcześniej pewnie dopiero będę
wiedział co dalej - poważnie się w to wgłębiać czy raczej sobie od czasu do
czasu coś naszkicować aby rozwinąć 'talent' (bo po 'jabuszku' już chyba nikt
nie wątpi, że mam wielki kubistyczny Talent ;)).
BTW a może jakieś knigi dla _newbies_ można w księgarni dorwać które nie
będą stratą czasu?

| pozdrawiam

pozdrawiam
cct



martwa natura - rozsypane jabłka na stole, z którego zsuwa się biały szal (?) -
autorstwa lokalnej malarki.
pozytywne :)




Falinscy wrote:
Poczytaj sobie slownik wloski. Pare przykladow?
leonessa - lwica
restare - zostać
tempesta - burza
verdura - warzywa
rumoreggiare - halasowac

Pewna Wloszka, znajoma mojej znajomej, mawiala: "Gdybym miala corke, dalabym
jej na imie Cielęcina (wymawiala to: Czelenczina). To tak ladnie brzmi..."
(bo: il cielo = niebo; czyli Cielecina to anielica?!)


no proszę - na każdym kroku pułapki. włoskie przykłady - piękne. szczególnie
warzywa. moja lektorka angielskiego powiedziała mi kiedyś fascynującą teorię, że
duodecima znaczy po włosku dwunastnica. niestety sprawdziłem to kiedyś w
słowniku i okazało się, że raczej nieprawda, ale to i tak bardzo ładne słowo. i
jeszcze:cavatappi - korkociąg.


Skąd, Karol jest zdecydowanie zielony!!! Sobota - czerwona, ultra - bardziej
kojarzy mi sie z dzwiekiem, jaki wydaje kamien spadajacy do rzeki z mostu
(takie "CHLUP"). Filip - ma taki mily odcien bezowo-brazowy, taki jaki
bardzo lubie. Ale jest tez wiele slow bez konkretnych kolorow, albo z
wieloma naraz, takimi, ktore sie wzajemnie wykluczaja, ale w tym slowie
akurat nie.


Karol? zielony? nie... natomiast "ultra-chlup" owszem, i to bardzo. i jeszcze
dalej - jak sonar łodzi podwodnych, dźwięk jak na początku "Ech" Floydów -
krystaliczny, zawieszony, zapowiadający.... Filip - odcień kawy z mlekiem i od
razu dalsze uczucie: to pięciominutowe poczucie wspólnoty z gorącym, zielonkawym
kubeczkiem w zimowy poranek.a Agnieszka - czyż nie jest bezsprzecznie zielonym
jabłkiem?


A muzyka? Don Cherry na przyklad - zdecydowanie czerwien i zielen. A Glass -
bialo-jasnoszary.


muzyka też, ogromnie. klasyczny przykład: Pink Floyd, płyta "Animals",
szczególnie "Dogs": szarość, szarość, szarość, gdzieniegdzie mocniejsze
pociągnięcia grafitem i czernią, dużo kurzu i piasku w powietrzu.


| swoją drogą ciekawe, zobacz: kolor jest tak bardzo ważny, a co z
| Escherem na przykład?
| jego ryciny są czarno-białe a wydaje się, że "kolor" kipi w nich co
najmniej jak
| u Kandinsky'ego. sam dokładnie nie wiem jak określić to uczucie.

A ja nie mam takiego wrazenia. Moze tylko w jednym przypadku - nie pamietam
tytulu: staw zaslany liscmi, a pod spodem wielka ryba.
Kolor jest wazny w slowach, a w sztuce dla mnie nie zawsze konieczny ( bo
wyobraznia ma wiecej do roboty) . Jak sie dobrze
zastanowilam, okazalo sie, ze moi ulubieni malarze kolor stosowali
oszczednie (sa oczywiscie wyjatki - ale to niczego nie zmienia - np. Bacon).
Ale np. obrazy Pierre Soulage'a są monochromatyczne - czarne, lub
granatowe z przeswitami bialego - i to wystarczy, jest tam cala harmonia
swiata i krajobrazu.


Soulage'a nie znam, poszukam.


A kiedys byla w Poznaniu wystawa Kurzawskiego (prof.
tutejszej ASP) - i byly obrazy, operujace tylko (lub glownie) biela i
faktura grubo nakladanej farby. Pejzaze, martwe natury... W tej bieli byly
wszystkie kolory i jeszcze cos wiecej. I jeszcze madrosc czlowieka, ktory je
malowal, taka madrosc, jaka przychodzi z wiekiem.


dokładnie wiem o jakiej mądrości mówisz. ja mam to częściej przy muzyce, a już
najbardziej u Erika Satie w jego 3 przepięknych Gnossieness, tam ten fortepian
jest tak oszczędnie mądry i smutny, jak jastrząb, którego nieuchronnie znosi
prąd powietrza, jak człowiek, który...  i też: dźwięki fortepianu są zupełnie
białe.


Chyba zbaczam cos za bardzo.


ale jakżeśmy sobie smakowicie posynestezjowali!


Pozdrawiam

Agnieszka

PS. Podczytujesz czasem "Umarlych ..." jeszcze ?


Agnieszko! wstyd pytać! nie komentuję, bo jedyne co mi przychodzi do głowy to -
piękne, a tak powtarzalna zdawkowość od pewnego momentu nie przechodzi przez
autocenzurę.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript