heh...mimo, ze w Grecji bylam pare lat temu to tesknota nadal jest bardzo silna... nie wiem czym to tlumaczyc - bo w sumie do Grecji zawiodla mnie moja fascynacja Aleksandrem Wielkim:) Tak to sie zaczelo...a potem fascynowalo mnie juz wszystko: nawet najmniejszy kamyczek pobudzal moja wyobraznie - gdziez to on sie mogl znajdowac jakies pare tysiecy lat temu ) Plaze, morze, gory...Boski olimp mialam na wyciagniecie reki...kapiac sie w morzu mialam czasem to szczescie ujrzec przez chwilke jego skaliste oblicze Niestety nie dane mi bylo stuknac sie na szczycie szklaneczka ouzo z samym Zeusem ale co sie odwlecze... Leptokaria, Platamonas, Nea Pori, Pandeleimon no i oczywiscie Paralia Katerini...:) Dyskoteki Cocus i Omilos... Event, Kaza i Habana - nocne kluby uroki greckiej komunikacji... I to leniwe, spokojne zycie... siga, siga...bardzo mi sie to ulubione powiedzonko Grekow podoba:) Moglabym tak pisac i pisac...wspomnienia nadciagaja niczym nawalnica i coraz bardziej znowu tesknie aaa...chyba juz skoncze...pozdrowienia dla wszystkich oszalalych na punkcie Grecji
Musze przyznać ze troszkę Wam zazdroszczę tych podroży :) Ja z powodu szczuplejszego budżetu najczęściej jeżdżę po Polsce, szczególnie nad nasz zimny Bałtyk. Jeśli chodzi o wycieczki zagraniczne to bylam w Grecji, słońce, plaża, czyściutka woda i ja juz byłam w 7 niebie :] Było fantastycznie. Zwiedzałam meteory - klaszory mnichow na skalach, płynęłam statkiem na wyspę Skiatos (ależ tam było gorrrąco, caly czas w wodzie siedziałam) i okoliczne urocze miasteczka jak np. Leptokaria. W okolicy było sporo polskich wycieczek a i grecy znali troszkę nasz ojczysty język, takze spoko. Na dyskotekach z greckimi chłopcami nie wiele się rozmawiało ale mimo to dogadywało znakomcie xD
W tym roku, wraz z koleżankami zastanawiamy sie nad obozem, myslimy nad Bułgaria, Hiszpanią, Turcją, takze rownież jestem ciekawa Waszych zdań na temat tych krajów i opowieści z pobytu tam :)
Dot.: ile trwa podróz autokarem do grecji an doklasnie do parali
Cytat:
Napisane przez zizou
(Wiadomość 8042211)
do leptokarii [riwiera olimpijska, nieopodal paralii] jechalam 23 godziny :] wyjazd byl rano, na miejscu bylismy o swicie dnia nastepnego.
Ja rok temu jechałam podobnie, ale chyba z 25 godzin z Warszawy właśnie do Leptokarii :) Wyjazd z Wawki miałam o 17.45 a tam na miejscu byliśmy około 12 :)
Oczywiście po drodze był dzień wolny na zwiedzanie Wiednia :)
Się nastawiam
Taaak - grążele i grzybienie teeeż
Ale od razu mi się jeszcze nazwa z Grecji przypomniała: Leptokaria. Też mi się od razu z jakąś brzydką chorobą kojarzy
Melduje powrot w jednym kawalku ja, Basia i Afra. Wrocilismy wczoraj o 7:30 rano. Powrot z Grecji (spod Olimpu, miasteczko Leptokaria) zrobilismy na 2 rzuty - pierwszy do polowy Serbii i tam nocleg (600km) i drugi aż do domu (1200km, 22h jazdy z przerwami na kawę). Powrot byl na szybko, autostradami Skopje -> Belgrad -> Budapeszt -> Bratislava (nigdy wiecej nie pojade do Serbii - co chwila na autostradzie byly bramki platne 5-8€, łącznie dałem tym zlodziejom 30€ po to by przejechac 500-600km! granda i nic wiecej, cwaniaki zrobili tak bo nie bylo chyba innej drogi przez ten kraj). Ale mielismy za to inna przyjemna przygodę w Serbii, o tym kiedy indziej :D
Ogolnie przygód co nie miara, piekne miejsca, swietni ludzie, poludniowa Albania-raj na ziemi, bylo pieknie tylko za krótko. Praktycznie polowe Grecji przejechalem na 3 biegu - tyle bylo serpentyn. Momentami trzeba bylo zjezdzac na 1 biegu by oszczedzić i tak juz gorace hamulce.
Zwiedzilismy wszystkie najwazniejsze miejsca starozytnej Grecji i tak za malo bylo czasu na wszystko, dlatego plan powrotu przez Turcja - Bulgaria niestety niezrealizowany... Moze i dobrze bo jest odrazu pomysl na kolejną wyprawę :)
W sumie wyszlo 6,5tys km. Spalanie jakies dziwnie ogromne :/ srednio 6,5L/100km :( zawsze bylo 5,5-6L. Nie wiem czy to nie przez tankbag + karimaty na kufrach bocznych. Jedyna awaria to łodkrenciła sie nakretka M8 na stelazui latał mi kufer boczny. A okolicznosci zauwazenia tego byly tez super i otym tez moze kiedy indziej :)
Gleby byly 2 parkingowe + 2 delikante podczas offroadu po grząskim piachu na plaży :) Plus jedno awaryjne hamowanie w srodku Grecji (okolice Messene) - nie zauwazylem ostrych zakretow w pewnej wiosce do ktorej wpadlem z predkoscią 80km/h. Awaryjnie hamowalem wjezdzając na wprost w jakies podworko wzdłuż muru od ktorego dzielily mnie doslownie centymetry, zablokowany tył - bylo gorąco ale wyszlismy z tego.
Duza część tripu to jazda w deszczach, ogolnie mielismy pecha co do pogody - tak nawet mowili miejscowi z ktorymi rozmawialismy w roznych krajach.
Przejazd przez Chorwację (trasa wzdluz morza od Rijeki do Zadaru) prawdziwy stres - byly wichury i zakaz wjazdu motocyklom, momentami porywalo mi motor z jednej strony jezdni na drugą, było bardzo niebezpiecznie ale dałem radę :) Mimo zakazu wjazdu nie ja jeden wtedy tam przejezdzalem motorem. Wialo tak, że podczas postoju ledwo utrzymywalem Afrę tak nią bujało... Zauwazylem ze w takich warunkach najlepiej jechac tak 50-70km/h - Afra szła wtedy w miare pewnie przez gwaltowne podmuchy wichury, trza bylo tylko mocno do baku przylagać i kiere pewnie trzymać.
Inna trauma - przejazd przez Góry Pindos w płn-zach Grecji, na przełęczy (cos ponad 1600mnpm) temperatura spadla do -1stC i padal snieg z deszczem (!!!) To bylo 30minut walki, jazda na 1,2 biegu.
Bedzie wiele do pisania, mamy kupe zdjec i 7 godzin materialu filmowego z kamery.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|