mało punktów na egzamnie gimnazjalnym

Tematy

biblia


Sprawa ze streszczeniem przypomina mi aferę z pierwszego testu gimnazjalnego. Z tym, że dotyczyła części mat. - przyr. Do policzenia była łączna powierzchnia czapeczek papierowy w kształcie stożka. Inteligentne osoby odjęły od wyniku pole podstaw - bo inaczej takiej czapeczki nie dałoby się założyć na głowę. Ale niestety CKE ugięła się pod presją bałwanów i przyznała im maks punktów za to zadanie. I przez takie coś pokrzywdzeni zostali ci inteligentniejsi, bo musieli rywalizować punktami z osobami, które na listach przyjętych byłyby duuuużo niżej. Oczywiście ci głupsi nie widzieli (i teraz też nie widzą) nic złego w przyznaniu punktów za błędnie rozwiązane zadanie. Mało tego - mają jeszcze czelność obrażać tych, którzy rozwiązali testy prawidłowo, nazywając ich zawistnymi.
Akurat temat karnawałowej czapeczki był wielokrotnie omawiany na lekcji - przynajmniej u mnie. Poza tym jeśli ktoś choć trochę myśli, powinien wiedzieć że w tym wypadku należy obliczyć pole powierzchni bocznej, a nie całkowitej. Jeśli już przyznali im punkty - nie powinni przyznać maksymalnej liczby. Tutaj mamy podobnie. Ale jednak to było już trudniej zauważyć. Tutaj chodziło o jedną liczbę rzymską, tam wielokrotnie powtórzone było słowo "czapeczka". Tak poza tym, to w kluczu z pierwszego egzaminu jest napisane, że ma być powierzchnia boczna, o tym że dopuszczalna była również całkowita, nie ma wzmianki. W moim przypadku zadanie jednak również zostało zrobione niepoprawnie - tak więc powinni mi odjąć co najmniej ten 1 punkt. Przeciwny jestem natomiast odejmowaniu wszystkich czterech.



No jest u nas szkoła, ale jest na maxa niski pozim Po egzaminie końcowym (gimnazjalnym) możesz od razu iść bez względu na to ile miałeś pkt. A tak szczerze to ja nawet nie wiem ilu u nas jest mieszkańców, ale mało



Moim zdaniem w ogóle nie powinno być ocen hah.
Każdy uczy się ja potrafi, ile potrafi i ile mu się chcę. Jeśli sam nie chcę to siłą na pewno nikt tego nie wskura [nie wiem jak to sie pisze dokladnie].
W ogole czytalam ostatnio w angorze artykuł, który szczerze nie wkurzył mnie, a wkur**ł, gdzie już absolwenci wszystkich szkół wypowiadali się na temat egzaminu gimnazjalnego i maturalnego, że dlaczego jak dzieciak dostanie 0 pkt na egzaminie gimnazjalnym i tak dostaje promocję do następnej klasy? Ilość pktów zależy jedynie od lepszej czy gorszej szkoły gimnazjalnej, a promocje i tak dostaje. Albo ze 30% z jezyka ang. na maturze jest zdane. a to jest za mało procent, trzeba podniec poprzeczke.
w ogóle szkoda gadać jak ktoś tak sądzi.
albo jeśli chodzi o lektury: po jakiego czorta nam potop, ogniem i mieczem czy inne coś podobne? ja rozumiem, moze komus to sie przyda, ale chyba tylko jak bedzie szedl na poloniste czy cuś.. ;D



Ogólnie spójrzcie, mnie w tym systemie wkurza to, że przez 3 ostatnie lata podstawówki dzieci kują do testów, przez 3 lata gimnazjum, kuja do testów gimnazjalnych, a przez 3 lata liceum kują do matury, szkoła nie uczy, tylko przygotowuje uczniów do zdania egzaminów.. Cały czas presja do tego, że nie zdasz egzaminu, że bedziesz miał malo punktów itp. Naprawde mnie to wkurza.. rozumiem, że oczywiście przy przygotowaniach się uczymy, powtarzamy itp. ale to jest tylko przygotowanie.. nie uczysz się do życia, tylko do testów, a jak nauczyciel usłyszy, że dobrze zdałeś maturę, to się ucieszy, że Cie dobrze przygotował, kadra bedzie z niego dumna, ale to, że w życiu sobie nie poradzisz już go to gówno obchodzi..



Smutne to, ze nasz system edukacji, przez niejednych tak ostro krytykowany a jednak ceniony na swiecie, teraz sie delikatnie mowiac "stacza". Dla mnie wszystko zaczelo sie od momentu, kiedy wprowadzono gimnazjum. Mialam watpliwa przyjemnosc obserwowania gimnazjalistow we wczesnej fazie calego przedsiewziecia. Do liceum szli ludzie, ktorzy nie mieli bladego pojecia o literaturze, nie potrafili napisac porzadnego wypracowania. Wszystko oparte na systemie testowo -punktowym - niby sprawiedliwie i obiektywnie... ale jak tu na dobra sprawe oceniac umiejectnosci z dziedziny jezyka w systemie punktowym ? Bzdura totalna. Coraz blizej nam niestety do systemu amerykanskiego - tam bardzo podobnie to wszystko wyglada... a poziom intelektualny spoleczenstwa pozostawia wiele do zyczenia.
Pracujac w prywatnej szkole angielskiego mialam okazje poczytac jak to mysli swe przelewaja na papier gimnazjalismi i licealisci. Podam maly przyklad, bo do tej pory nie moge tego zapomniec. Licealistka. Wypracowanie na 120 slow majace zachecic turystow do odwiedzania Polski.

[...] We have many famous people in Poland. For example Pope Jan Pawel II was Polish and everybody loved him. We also have Ich Troje, Ania Dabrowska and Ewelina Flinta".

U mnie w liceum w klasie tez byli rozni ludzie, zdolniejsi, mniej zdolni. Ale czegos takiego nie wyprodukowalby nikt. Dodam tylko, ze to nie jest jakis specjalnie drastyczny przyklad, troche sie podobnych naczytalam.
Obecny system edukacji zabija w ludziach myslenie, nie zacheca do wyrazania wlasnych opinii i sadow. Wszystko mechaniczne, testowe, na punkty. Egzaminy gimnazjalne i nowa matura to jakis kiepski dowcip z malo ciekawym (jak widac) zakonczeniem. Smutne.



eee... głupoty piszecie
Sam mam kolegę, który na egzaminie gimnazjalnym z humanistycznego miał 40 punktów z groszami, z mat.-fiz. jeszcze więcej, i mimo że każde Liceum przyjęłoby go z pocałowaniem ręki - On wybrał zawodówkę, bo technika o jego ukochanym profilu nie było w najbliższej okolicy.
Kwestia upodobaą. Jeden lubi to, drugi tamto, lecz nie da się ukryc że zawodówka jest 'ucieczką' dla uczniów którym nie za bardzo zalezy na nauce, co nie oznacza że jest tam niższy poziom nauczania czy że każdy kto tam idzie, to bałwan. Wprost przeciwnie. Myślę że gdyby tak zamienic uczniów, to gdyby uczeą zawodowej szkoły zajął miejsce licealisty, to przy wytężonej pracy mógłby byc naprawdę dobrym uczniem. W odwrotną stronę byłoby gorzej. Liceum to poziom rozszerzony z gimnazjum i wcześniej z podstawówki. Zawodówka (technikum to samo) to może i w mniejszym zakresie to samo co Liceum, ale do tego dochodzą całkowicie nowe przedmioty i nie jest ich mało.



terrorysta, Damian. Pamiętam w jakim szoku byłam, jak się dowiedziałam skąd jest. Pierwsza osoba z forum, którą osobiście poznałam. Blondyn, wysokaśny strasznie. Fan piłki nożnej i polityki. Słucha rapu, choć docenia też inne gatunki muzyki. Kobiety forumowe go uwielbiają. Z tego, co zauważyłam ma dobry kontakt z truskaweczką, Hobbitem, Neską, Monią*, Sorentą, itp, itd. Chce studiować w Krakowie, więc jest szansa, że znowu będziemy mieszkać w tym samym mieście. Miał niepoprawnie dużo punktów z egzaminu gimnazjalnego. Lubi matematykę i geografię. Jak pierwszą sympatię zrozumiem, to drugiej nie jestem w stanie pojąć. Jak byłam w jego gimnazjum na promocji to się dowiedziałam, że prawdopodobnie jego siostra prowadzi szkolny sklepik. Albo mi się pomyliło. Jest bez serca jeżeli chodzi o grę w bilard. ^^ Chyba pilnie się uczy do matury, bo mało go wszędzie. Ale czasami miniemy się w Mc, na jakimś przystanku czy gdziekolwiek na ulicy.
O! Pamiętam jeszcze, że mój były już w tym momencie chłopak, zrobił mi awanturę o wiadomości z nim na naszej-klasie.

PS. Ale mi się namnożyło tych emotikonek.



Prośba o wyjaśnienie. W PRZ umieściłam par. 8.2.4b. No i faktycznie kurs zrobiłam już w pierwszym roku stażu, ale niestety w dwóch kolejnych latach nie zostałam powołana do zespołów sprawdzających. Maturę z niem. zdaje dość niewiele osób, stąd też mało jest zespołów sprawdzających. W OKE Kraków kilka, a najbliższy 80 kilometrów ode mnie i pracują w nim stali egzaminatorzy. Kursy na egzaminatorow egzaminu gimnazjalnego z j. obcych w ogóle zostały zawieszone, w dodatku egzaminy miały tylko część zamkniętą.
Uczciwie wszystko napisałam w sprawozdaniu i opisie. I teraz się waham, no bo to głupie robić opis z częściowo zrealizowanego podpunktu, choć nawet efektow tam się dopatrzyłam. Przytomnie założyłam więcej punktów do zrealizowania, w dodatku pojawiły się też inne nie ujęte w PRZ. Co więc zrobić z tym 8.2.4b? Wyrzucić całkiem i tylko we wstępie wspomnieć?



Ja nie lubię koni, jeżeli chodzi o mnie, to uważam, że wydzielają dziwny zapach.

A jeżeli mam na coś ponarzekać, to na brak luzu przed egzaminami. Zostały niecałe trzy tygodnie, a nauczycielom się przypomniało, że coś mało mamy ocen; w sumie to się zastanawiam, czy oni potrafią myśleć o czymś innym niż ocenach, bo nasze powodzenie na gimnazjalnym i wynik, jaki uzyskamy, wydaje się być zupełnie nieważny (tylko że za oceny w śląskim dostaje się maksymalnie 64 punkty rekrutacyjne - za cztery liczące się przedmioty spośród czternastu, które miałam przedmioty - a za egzamin całe sto).



Ale egzamin gimnazjalny nie jest po to aby sprawdzić znajomość lektur, tylko po to żeby sprawdzić logikę, czytanie ze zrozumieniem itd. (wiem, że to głupie, ale to prawda) 'Kamienie na szaniec' zostały pominięte w nowym kanonie lektur dlatego, że podobno sa trudne dla zrozumienia.
Szkoda mi tych uczniów, bo oni nie zawinili (chodzi mi oczywiście o tych, którzy nie przerabiali w ogóle tej książki) bo wina w tym przypadku lezy po stronie nauczyciela. a do tych co opracowali te książki, a mimo to mają pretensje nie rozumiem. Przecież takich książek nie da się ot tak zapomnieć, chyba, że ktoś przeczytał streszczenie na pół strony. Ja 'kamienie na szaniec' miałam w 1gim i jakoś dobrze pamiętam treść tej książki. Dlatego też jestem zadowolona z takiego tematu na teście.
czytałam wczoraj taki artykuł i z niego wynika, że powtórzenie egzaminu jest niezgodne z prawem.

A co sądzicie o teście z jezyka obcego, w przyszłym roku? Mi sie ten pomysł podoba i żałuje, że nie mógłby być już w tym roku. Wiem, że to ogromny stres itd, ale chodzi mi o to, ze, np. jakaś osoba ma 4 z jezyka obcego u jakiegoś mało wymagającego nauczyciela a jakaś inna ma 3 a umie wiecej, bo ma bardziej wymagającego nauczyciela i ma przez to mniej punktów doliczanych z ocen.
Przepraszam, że tak zagmatwanie pisze, ale to przez to, że przed chwila wstałam.



Masz mało punktów, pójdziesz do zawodówki

"Dziennik": liczba punktów zdobytych na egzaminie gimnazjalnym może zdecydować o tym, do jakiego typu szkoły trafi uczeń.
Według niego, resort edukacji rozważa możliwość, aby gimnazjaliści, którzy nie zaliczą testu na co najmniej 30 procent punktów, kontynuowali naukę w szkołach zawodowych.

"Takie rozwiązania postulują dyrektorzy i nauczyciele szkolnictwa zawodowego" - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem" wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dlaczego? Bo - zdaniem MEN - szkolnictwo zawodowe przeżywa kryzys, a specjaliści zajmujący się rynkiem pracy szacują, że za pięć lat zabraknie u nas około miliona fachowców: budowlańców, gastronomów, mechaników i stolarzy.

Przeciwnicy tego pomysłu przekonują, że dbałość o rynek pracy nie jest zadaniem MEN. Resort odpowiada za to, aby poziom kształcenia był wysoki, a ograniczenie dostępu do średniego szczebla edukacji narusza zasady równości szans i tworzy getta dla mniej zdolnej młodzieży - zauważa "Dziennik".

Kompromisowe wyjście proponuje twórca reformy oświatowej, były minister edukacji Mirosław Handke. W jego ocenie każdy z uczniów powinien mieć szansę nauki w liceum ogólnokształcącym. Dopiero w ostatniej klasie decydowałby się na to, czy zdaje maturę i na studia, czy wybiera roczny lub dwuletni kurs, który dawałby mu konkretny zawód - czytamy w "Dzienniku".

onet.pl

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript