"Grandeli: a znam nawet stawkę w pewnym związku "hodowców" tj. normalny paszport cena urzędowa, a za "lepszy" 300"
A czy przez przypadek związki hodowców koni nie powinny stać na straży prawa i prawidłowej hodowli koni. Skądś te paszporty oszuści biorą? Z czipowaniem będą podobne jaja nic to nie zmieni oprócz kosztów opisu. Uważam, że czipować, powinien lekarz weterynarii pobierając próbkę krwi dając do banku genetycznego i do związku hodowców koni. (tak jak czipuje sie psy do paszportów) A związek niech tylko zajmie sie opisem graficznym do paszportu. Inaczej szara strefa będzie kwitnąć. Zawsze to już jest trudniej „skorumpować „ dwie osoby. Na dzień dzisiejszy chyba nie ma możliwości potwierdzenia zgodności pochodzenia w paszporcie z faktycznym pochodzeniem?
To i ja się wtrącę, może nie oberwę. Trudno po tak niewielu danych powiedzieć o cenie konia. Nawet jeśli rodzice są suuuper extra, miód malina, itp. to koń może być nic nie wart. Przykład z mojej stajni:
1) og. Imbir (Istebna po Harwest - Roderyk) kupiony jako roczniak w średnio chudej kondycji za 700 zł. po zagwożdżeniu i urazie oka. W chwili obecnej noga ok, oko około 60% widzenia (ma bliznę). Pracuje pod siodłem.
2) og. Grandeli (Grandess po Cantanis - Grand Amour S) jako roczniak przywieziony za kantar. Tak za kantar, bo kolega który mi go przywoził potrzebował kantarek dla źrebaka - koń gratis. Rodowód rewelka, tylko koń przywieziony w stanie agonalnym, ze ślepotą miesięczną i złamaniem trzeszczek pęcinowych co wyszło później. No to ile jest wart rodowód bez konia??????????
Pozdrawiam
Emc2 kobylka jest piekna to fakt ale jesli mialabym kupowac konia tylko dla urody to kupilabym w 100%zdrowego.Gdy rozmawialam z dyrektorem Sk i zaproponowalam mu kupno konia to wtedy rzeczywiscie nie myslalam o Vis tylko o tym aby nie dostal sie w lapy Sandry.wowczas myslalam,ze zgodnie z ustaleniami klacz pojdzie do Grandeli wiedzialam jedno-Nie do Sandry do osoby ktora chciala abym (pomimo mojego do Niej braku zaufania)sponsorowala u Niej klacz.Nie ma stajni .nie ma pieniedzy (ja jej forsy bym nie dala) nie ma na pasze -wiedzialam jedno ta klacz nie moze tam trafic.Pozniej okazalo sie,ze klaczka jest zainteresowana Vis i ze kochana Grandeli nie ma nic przeciw takiemu rozwiazaniu.I tak postanowilam ,ze jednak klacz trafi do mnie choc wiaze sie to z dodatkowymi kosztami bo trzeba dostawic nastepny boks-ot cala historia.A wracajac do mnie to ja tak naprawde chcialabym miec Fryza b mi sie podobaja ale coz moze,moze kiedys
Wybacz Guli , chcę rad a nie złosliwosci. Nie mogę oddac jej na szkolenie, co zapewne byłoby najlepszym rozwiązniem ale... to nie jest mój kon.
a teraz na spoko powiedz mi -jak ten drugi ma uczyc się od Kaski?
Ty wcale nie chcesz rad, które są nie po Twojej myśli.
Ty chcesz, żeby ktoś przez net nauczył Ci konia, który już ma uraz ( sądząc po opisie) nauczył go pracy w polu przez tydzień, czy dwa.
I Grandeli i Gaga już opisały jak to wygląda w praktyce.
Większość rolników ma źrebaki z własnego chowu i wtedy nauka wygląda często tak , jak opisała Gaga.
Często bywa robione też na chama, przez złamanie konia.
Ale taki koń nigdy nie będzie pracował dobrze, jego życie będzie okropne - zawsze będzie ostro karany.
Łańcuchy , czy druty w pyskach konie wiejskich to nie moje wyobraźnia- to bardzo często spotykany widok- niestety.
I dlatego tak duża odpowiedzialność spoczywa na osobie, która podejmuje się przygotować konia do tego rodzaju pracy.
Jeśli ma się ro zrobić źle -a bez doświadczenia i w krótkim okresie czasu nie da się zrobić dobrze , to nie wiem czy to posłuży koniowi.
Jeśli masz Kaśkę, która niestety nie toleruje tej klaczy, to znowu niewiele osiągniesz - bo będzie nawet przy dyszlu odganiała ją, co w żaden sposób nie pomoże w szkoleniu.
Czy Twój upór ma sens w tej sytuacji?
Może warto uczciwie odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Czytający inaczej faktycznie nie czyta ze zrozumieniem.Niestety.
Nikt tu nie wymagał darmowego leczenia konia,a o ile ja umiem czytać-proponowano nieodpłatne oddanie go komuś,kto będzie mógł sie nim zająć.Fundacji leczącej cudze dzieci jest kilkadziesiąt.Troche mniej jest tych,które lecza cudze psy,ale też jest niemało.
Napisał p.Dmowski swoje refleksje w sposób kulturalny,i pewnie sądził (podobnie zreszta jak ja),że wywoła merytoryczna dyskusję na temat funkcjonowania i perspektyw fundacji jako sposobu pomocy koniom.Odzew jest ciekawy.Trzy osoby (grandeli,Gaga,Weronique) próbują merytorycznej rozmowy na zadany temat.Reszta, niczym w Sejmie, pluje jadem,oskarżeniami,i to wszystko podlane histeryczno-pensjonarskim sosem.Ani słowa o tym jak pomagać skuteczniej,ani słowa o pomysłach na utrzymanie fundacji,o perspektywach finansowych.Zero logiki + egoizm + koffane koniki.
Nauczyłam sie tu jednego:Prędzej dziecku dam po łapach niż pozwolę mu wpłacić choć grosz dla handlarza,albo dla nieodpowiedzialnych "zbawczyń".Najłatwiej wyłudzac kieszonkowe od dzieciaków na Dogomanii pisząc łzawe posty:" nie mam na żerdzie,ale kupie konika tylko dajcie pieniążki".
Zal mi tych koni,ze maja takich "opiekunów"
grandeli, ja Cię rozumiem doskonale.. jak usypiałam swojego zwierza (co prawda psa, ale jednak..), po jakimś czasie przychodziły myśli, czy aby na wszystko zostało zrobione...?? niestety, każdy właściciel konia, psa czy kota musi sam zadecydować, czy to już ten moment... czy już nic nie można zrobić by pomóc, czy jedyną pomocą jest już eutanazja...?
to jest cholernie trudny moment i decyzja do podjęcia, pamiętajmy, że zwierzęta też mają prawo do spokojnej śmierci, bez konania w bólu i cierpieniu...
quote="grandeli"]Jaaa, a moje (poza chorymi i źrebakami) są bez owsa (i broń boże gotowych paszach)tylko na sianie "do woli" i dodatku witamin - to chyba już na zdechnięciu ??? [/quote]
Jej ludzie no właśnie wszystko zależy od tego jakie jest zapotrzebowanie energetyczno-białkowe konia trudno byłoby konia chodzącego np klasę skoków CC czy klacz w 7-mym miesiącu ciąży utrzymac w należytej kondycji stosując dietę którą Ty proponujesz prawda?
no widzicie, kazdy ma swoje zdanie
tylko po co obrazac i opluwac sie wzajemnie?
konie zawsze dostawaly ziarno i pasze objetosciowa. myslicie, ze setki lat doswiadczenia to bzdura? nie bzdura. pozwolnie ludziom podejmowac dezycje. kazdy zrobi tak, jak chce i na ile pozwala mu kieszen. nie jest prawda, ze tylko na gotowych paszach kon przezyje bez uszczerbku na zdrowiu
grandeli, bardzo fajna, wywazona wypowiedz
grandeli, ale nikt nie mówi o "praniu w kącie placu na kwaśne jabłko" ani o praniu uwiązem po głowie..... No, halo, rozgraniczajmy.... Bicie kopytnego po głowie, obojętnie jakim "świrem" nie byłby jest poniżej pasa -> uderzyć można w zasadzie wszędzie, by osiągnąć "efekt", ale trzeba wiedzieć kiedy uderzyć i nie w "kącie placu", kiedy jest już po wszystkim, bo koń zwyczajnie tego nie skojarzy z żadną sytuacją, oprócz takiej: "człowiek mi wpie...., a ja nie wiem za co, boję się i dalej będę atakował".
Też spotkałam konie "świry", ale na zasadzie, że były po prostu rozpuszczonymi przez swoich właścicieli zwierzakami albo końmi do granic możliwości przerażonymi, ale... w życiu nie powiem, że nie ma koni z "wrednym charakterem". Bywają konie, które są wredne i złośliwe- a zarazem niektóre bywają bardzo inteligentne. Nie dam rady powiedzieć skąd one się mogą brać, ale widziałam konie innych ludzi, które, mimo, że trening został przeprowadzony prawidłowo, mimo, że ludź na koniu jeździł normalnie, nie szarpał, nie trzaskał batem, nie bił ostrogami, to koń podejmował samozwańczą walkę na zasadzie "nie bo nie!". Tak jak i u ludzi - bywają konie ze zwichrowaną psychiką i to niekoniecznie "pokrzywioną" z rąk ludzi. Ludzie mogą taką zwichrowaną psychikę jeszcze bardziej zwichrować.
Ej ludzie, w takich sytuacjach nie ma mowy o polubownym załatwieniu sprawy! Przecież do jasnej .... nie będę głaskać konia za to że mnie sponiewierał, jasne? W naturalu tez są kary ("niewygody"), a wiadomo, że w sytuacji nagłej takiej jak napisała Edzia 69 nie ma czasu na join up czy inne "niewygody". Najpierw kara, a potem nauka szacunku.
grandeli, nakręć film, kiedy koń cię atakuję, a ty poturbowana wstajesz i odwalasz Join Upa i inne
grandeli, to zapraszam znam kilka takowych, zobaczymy Ja mogę być kamerzysta amatorem
Mam jednak szczęście, że takowe konie już u mnie w stajni nie wstępują, jedynie jedna złośliwa klacz... (tak tak, złośliwa!)
Jedynym świrem jaki był, był zresztą mój Gruby przed kastracja (i przyznam, że najbardziej agresywny był wobec mnie, bo wymagałam i dominowałam na stopniu równym z nim, jednym słowem, chciałam ogiera spuścić piętro niżej w hierarchii).
Jednak jakoś do tej pory winy szukałam w człowieku, a nie jak ktoś wyżej napisał, że koń ma wredny charakter i tyle. Może nie spotkałam jeszcze konia z wrednym charakterem.
Tak, to ja pisałam o koniach z wrednym charakterem. Widać właśnie, że się nie spotkałaś z takim, nie zawsze człowiek jest winny czynom konia. To tak jak z ludźmi w sumie - co z tego, że człowiek jest dobrze wychowywany przez rodziców skoro mając taki, a nie inny charakter robi rzeczy, których stricto nie powinien robić? Są konie spokojne, są temperamentne, bardziej lub mniej energiczne, to tak samo są konie złośliwe...
grandeli, wybacz, ale sytuacja w jakiej była gacek, wymagała natychmiastowej reakcji. Nie miała czasu, żeby zastanawiać się nad tym jak zareagować. Poza tym tutaj całość dotyczyła jej zdrowia, czy też nawet życia... Przecież wiadomo kto ma więcej siły, kto ma przewagę- człowiek czy koń? Chyba pytanie retoryczne...
dlaczego nie mozna dac w pysk?
Wyobraź sobie dziecko, które domaga się Twojej uwagi - po prostu chce zostać zauważone i ciągnie Cię za skraj kurtki... co - dasz w pysk??
Przy odwiązywaniu uwiązów - nic, tylko się cieszyć, że koń intelygentna bestyja. Jeśli dobrze rozumiem - koń czyszczony jest w boksie (czego wolę nie komentować) - w takim razie po co go wiązać??
Ja co prawda czyszczę na korytarzu ale nie wiążę...
Podgryzanie oduczane metodą Robertsa u jednego z moich koni skończyło się na tym, że próba ugryzienia połączona była z podskokiem (aby człowiek nie trafił w nogę)... czy to zatem skuteczny sposób?... może, ale jak widać nie zawsze. Uderzenie - co już pisała grandeli - to zachęta do zabawy - uderzenie łokciem również... Jeśli gryzienie jest niebezpieczne - należy konia wiązać na 2 uwiązy i nie zwracać uwagi na próby szczypania. Jeśli jest to początek narowu - podobnie, nie zwracać uwagi na te próby - a znikną z czasem z braku skuteczności...
Grzebanie w boksie - przy karmieniu to częsty narów. Nie ma na to sposobu, bo nawet konie dobrze traktowane potrafią w taki sposób reagować na karmienie. U mnie grzebie jeden koń - od poczęcia u mnie - nigdy nie głodzony, zawsze pasza o tej samej godzinie, etc... grzebie i tyle. Nie działa upomnienie głosem, czy szybkie zadanie pasz - koń musi grzebać i straszyć i tyle... Nie zwracanie na to uwagi działa o wiele lepiej, niż jakiekolwiek inne działania...
Wiem o co chodzi grandeli.
Jakże często ktoś kupuje konia za 4 tys. zł i wybrzydza, że to nie koń profesor, że czegoś nie umie, że kolor nie ten, że technika skoku nie taka, że kopytko białe, że pochodzenie niepełne, że ..., że ... , że ...
No przecież są jeszcze te z wyższej półki po 10, 20 tysięcy. To dlaczego maruda takiego sobie nie kupi?
Gaga, ludzie chcą kupić Lexusa za cenę citroena ax i to mnie denerwuje
NO, no, grandeli- wcześniejszego zdjęcia źrebaczka to juz chyba nie da się zrobic
Kalina jest piękna!!!!!!!!
Jak tak sobie czytam o Waszych źrebolach to coraz bardziej marzy mi się "mój własny"....
W zasadzie od poczatku gdy mam moją kobyłke marzy mi się źrebak po nieji wiele osób namawia mnie żebym ją pokryła...a mój dylemat polega na tym,że nie ma na razie szans bym mogła utrzymać dwa konie a oddac wymarzonego źrebola bedzie mi na pewno bardzo trudno... W tej chwili "doszłam " do etapu,że rozglądam się po okolicy za jakimś miłym ogierkiem, najchętniej młp lub xx no i jeśli się takowy znajdzie to może jednak się "złamię" i baba wreszcie też bedzie zadowolona i przestanie molestować wszystkich facetów w koło (a za rok będę sie tu chwalić fotkami....... ech! Fajnie by było...)
Na razie trzymam kciuki za Wasze źrebaczki!
POZDRÓWKA!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|