Cóż, nie powiem, że koncepcja i "zaczepka" nie jest ciekawa. Tylko czy z zamysłem? (Czyli przychylam się do zdania Midori w kwestii "Powiedzieć, że lubię może każdy, ale dyskusja z samego tego faktu nie wyniknie, ani ludzi nie zachęci"). Mnie swojego czasu interesowało malarstwo chińskie (i nadal - uwaga szaleństwo, bluźnierstwo, i tak, przemyślę swoje życie jak już mi na tychstudiach proponowano - uważam, że malarstwo japońskie to nieudana kopia chińskiego). Poza tym faktycznie,na studiach naszych zbyt dużo na ten a inny temat (poza językiem) się nie dowiadujemy, chyba, że we własnym zakresie, lub zakresie JC . Poznań jest ukierunkowany lingwistycznie - to fakt stary jak świat. Co of koz nie oznacza, że nie ma u nas nikogo, kto by chętnie o malarstwie, a tym bardziej kaligrafii porozmawiał. Tylko, czy taki ktoś jest na forum? Ja osobiście o temacie wiem niewiele i jak mówiłam - cenię nieco wyżej malarstwo zza Morza Japońskiego .[/url
Klub Muzyki Współczesnej "Malwa" ul. Dobrego Pasterza 6 w Krakowie zaprasza
27 października 2007 r., godz. 18.00
na spotkanie w 40. Salonie Artystycznym Dettloffów
Sztuka Dalekiego Wschodu
Gośćmi Salonu będą
Bogna Dziechciaruk-Maj - dyrektor Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha"
Bogdan Zemanek - dyrektor Instytutu Konfucjusza
Shuyi Li - małżonka artysty malarza Kecai Li
oraz
Maria Krawczyk - sopran
Krystyna Man Li Szczepańska - fortepian
Gości podejmować będzie
Małgorzata Perkowska-Waszek
Podczas Salonu odbędzie się otwarcie wystawy malarstwa chińskiego artysty Kecai Li "Zakazane Miasto w Pekinie"
Osobiście znam Chinkę, która najpierw uczyła się w Chinach potem (ok15. roku życia) podjęła naukę w Rosji i tam ukończyła studia. Nie powiem, że gra źle, bez wyczucia - nawet ma na swoim koncie osiągnięcia konkursowe, ale w konfrontacji z pianistami rosyjskimi... Jednak myślę, że tak do końca nie da się tego wyuczyć, to trzeba po prostu czuć i mieć "w sobie".
Masz rację z tym kształceniem w konserwatoriach rosyjskich. Kładą duży nacisk na wyrażanie emocji... i jeszcze jedna sprawa, kształtują również wrażliwość na na sztukę. Malarstwo, rzeźba również architektura...a to przecież kształtuje wyobraźnię niezbędną do interpretacji muzyki. Pomijam gruntowną wiedzę teoretyczną.
Na koniec powiem jeszcze, że oni mają tego świadomość i podczas aplikacji na konkursy najpierw sprawdzają którzy Rosjanie staną się ich konkurentami:)
Kolejna sala to stare chińskie malarstwo. Warunki do fotografowania beznadziejne, wszystko za szkłem i oświetlone dość oszczędnie. Wiadomo stary papier i jedwab nie lubią światła.
Tylko kilka przykładów.
Kolejna kolekcja to pieczęcie. Małe, duże, stare i nowe. W większości kamienne, ale też i metalowe.
Jedna z nich, maciupeńka w postaci jakiegoś stworka.
Po pierwsze- nie zostaniesz wyrzucony
a po następne to hmm
pytasz ogolnie o kulturoznawstwo, czy te na KULu/ bo to jest podstawa. Definicję kulturoznawcy łatwo znaleźć w internecie. Kulowy różni się nieco, ponieważ daje ci dwie specjalności z których możesz wybrać. Edukuje z historii sztuki lub religiologii. Masz szereg wykładów dostarczających wiedzy na temat historii ale i nie tylko, malarstwa, miast, rzeźby. Ja jestem na religiologii; tu można dowiedzieć się sporo rzeczy o obcej kulturze. Podstawy wiedzy o Chinach, Indii, islamie, judaizmie, buddyzmie i wielu innych. Oprócz tego są też obowiąkowe wykłady typowo "kościołowe".
Liceum może być każde. Ja jestem po klasie z rozszerzonym niemieckim, a na maturze zdawałam historię i wos.
A na trzecie pytanie nijak nie odpowiem.
Spróbuj pytać na innych forach, to jak widzisz jest wymarłe, wegetujące. Korzysta się z niego jedynie w czasie sesji.
pozdrawiam:)
wszystkiemu winny jest chłam sprowadzany z Chin
W gruncie rzeczy chińskie wyroby szydełkowe też są ręczne...
Moim zdaniem, jeśli ktoś masowo produkuje wyroby szydełkowe, drutowe czy frywolitkowe, wg jednego wzoru (najczęściej komercyjnego), na sprzedaż, szybko i byle jak - to jaka różnica czy to jest mejdinczajna czy hendmejdinpoulend? Bo rękoDZIEŁEM czasem naprawdę trudno to nazwać. Jest dokładnie tak jak z malarstwem - są arcydzieła, są dobre rysunki i są landszafty i bohomazy. Jedne warte miliony, inne warte tyle, ile kosztowały nici na ich wykonanie.
Oczywiście mówię ogólnie, nie mając na myśli nikogo konkretnego, a szczególnie nie bierzcie tego do siebie, Forumowiczki! Taką masówkę widuję na różnych targowiskach, na Allegro i w necie.
Czego znakiem będzie błękitny kwadrat na błękitnym tle? Wracam do swego ulubionego porównania - sztuka jako komunikacja. W codziennych rozmowach zdarza się nam pomilczeć i wcale nie znaczy to, że marnujemy przestrzeń przeznaczoną na mówienie. Także i milczenie coś wyraża. Parę przykładów: milczenie Marii Dąbrowskiej w czasie szalejącego stalinizmu, milczenie "późnych debiutantów" z tejże epoki, milczenie lewicowca Fromma wobec chińskiej rewolucji kulturalnej, milczenie literackiego establishmentu wobec Roya Campbella itd.
Jeżeli przebiegniemy przez historię malarstwa (w wielkim uproszczeniu by me): impresjoniści - dadaiści - kubiści - coś-tam-iści, to wszystkie te dwudziestowieczne nurty coś redukowały i jakieś prawo odsyłały do lamusa. Nie wartościuję, czy słusznie, czy niesłusznie, tak się działo. I oto ktoś zawiesił obraz, który zarazem nie jest obrazem. Kolor po prostu, odpowiednia długość fali światła. Reductio ad absurdum. To nie tylko postawienie na głowie całej tradycji malarstwa, która od czasów malowideł w Lascaux dążyło - mniej lub bardziej - do odzwierciedlania "rzeczywistości". To w jakiejś mierze podsumowanie redukcjonistycznych zabiegów poprzednich nurtów. To po prostu wyciągnięcie z nich konsekwencji.
Zastrzegam, że o sztuce nowoczesnej wielkiego pojęcia nie mam. Ale jakoś potrafiłem sobie wytłumaczyć komunikat, bez uciekania się do wynurzeń autora wystawy. Jednak zademonstrowanie tego rodzaju obrazu może się udać raz jeden. Raz jeden, w pewnej konkretnej sytuacji, w odpowiednim kontekście. Potem będzie to tylko epigoństwem i wskrzeszaniem dawno minionego, rewolucyjnego zapału.
Chińczycy: to my wymyśliliśmy golfa
PAP 30-04-2006, ostatnia aktualizacja 30-04-2006 17:58
Pekińskie media twierdzą, że Chińczycy już w X wieku grali w golfa, i w związku z tym to oni są twórcami tej dyscypliny sportu.
Nad ustaleniem "narodowych" korzeni gry dwa lata pracowała grupa chińskich specjalistów, złożona m.in. z profesorów uniwersyteckich, sportowców i malarzy.
Na potwierdzenie tezy o lokalnym pochodzeniu golfa zaprezentowano dawne chińskie malowidła. Przedstawione na nich sceny ukazują cesarzy, oddających się grze łudząco przypominającej golfa; przedmiotami podobnymi do kijów golfowych uderzają oni piłeczki, i próbują nimi trafić do dołków w zielonej murawie.
Zdaniem autorów publikacji, gra zwana w Państwie Środka "chui wan" ("uderzenie piłki") mogła później zainspirować Szkotów, powszechnie uchodzących za wynalazców golfa.
Zdaniem ekspertów, z regułami "chui wan" zaznajomili Europejczyków mongolscy podróżnicy, często odwiedzający nasz kontynent w epoce panowania w Chinach, wywodzącej się z Mongolii, dynastii Yuan (1279-1368).
Na całym świecie w golfa gra dziś ok.50 mln osób.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|