malarstwo Cztery pory roku na obrazach

Tematy

biblia

Witajcie EQUUSI

Chciałabym Was serdecznie zaprosić do Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie, gdzie w dniach
21 września - 31 października czynna będzie wystawa "Kopytem budząc natchnienie..." będąca prezentacją twórczości Joanny Chlebowskiej-Krause.

Miłość do konia Joanna Chlebowska-Krause zawdzięcza dzieciństwu spędzonemu na Podlasiu. Od tego czasu towarzyszy jej pragnienie oddania jego piękna i siły w tworzonych przez nią obrazach olejnych, akwarelach, rysunkach, grafice, także w poezji i fotografii.

Ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Gdyni Orłowie, następnie, w 2001 roku, Wydział Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Obecnie mieszka w Hanowerze, od kilku lat swoje prace prezentuje na wystawach zbiorowych i indywidualnych, m.in.: w Hanowerze, Hamburgu, Gdyni, Kętrzynie, Sopocie, Janowie Podlaskim.

Artystka tworzy wizerunki koni, przedstawiając je na neutralnym tle lub w otoczeniu przyrody, najczęściej w ruchu. Niekiedy swoje prace układa w cykle tematyczne, które opatruje tytułami tj. „Oczy”, „Odyseja”, „Cztery Pory roku”. W swoich pracach plastycznych i poezji odwołuje się często do motywów mitologicznych związanych z koniem oraz do jego znaczenia jako symbolu wolności, natchnienia, także solarnego.

Jej malarstwo i rysunek zachwyca miękkością konturu, swobodą operowania plamą barwną i światłocieniem. Grafiki, wykonane w technice suchej igły i linorytu, zwracają uwagę ekspresyjnością linii wyrażających emocje w różnym natężeniu oraz dopełniają obrazu talentu i temperamentu artystycznego Joanny Chlebowskiej-Krause.

Tak o swojej twórczości mówi malarka:

Pragnę nieustannie i ciągle na nowo szukać, gonić, pytać....nigdy nie usidlając mojego Pegaza. Niech będzie wolny i nieujarzmiony, niechaj przychodzi do mnie tylko wtedy, gdy on sam tego zechce, podając mi ulegle kopyto do okucia w kuźni mojej pracowni.

Prace Joanny Chlebowskiej-Krause można zobaczyć także na stronie internetowej: http://www.joannas-pferde.de/

Pozdrawiam serdecznie

Asia



Festiwal Dialogu Czterech Kultur: oblicza świata na filmowych taśmach

31.08.2007

Rozpoczynający się w piątek Festiwal Dialogu Czterech Kultur to nie tylko koncerty, wystawy i spektakle, ale również interesujące projekcje filmowe. W tym roku dominują trzy cykle: Przegląd twórczości Zbigniewa Rybczyńskiego (laureata Oscara za animowany film "Tango"), przegląd "Żydowskie losy, żydowska tożsamość" oraz "Kino współczesne".

Projekcje wszystkich filmów zrealizowanych przez Rybczyńskiego odbywać się będą w kinie Kinematograf, a "Żydowskie losy..." w Łódzkim Domu Kultury.

W sztuce filmowej już od wczesnych lat jej istnienia pojawiło się zainteresowanie tematyką żydowską, zarówno od strony złożoności i dramatyczności ludzkich losów, jak i fascynacji kulturą, obyczajem, historią, a nawet folklorem. Przegląd zawiera filmy z różnych okresów historii kina i rozmaitych kinematografii, stanowiąc panoramę twórczych poszukiwań oraz kalejdoskop dzieł reprezentatywnych i artystycznie znaczących.

Specjalne miejsce w programie zajmują żydowskie filmy powstałe w Polsce przed 1939 r., w tym "Dybuk" - najwybitniejszy utwór z grupy filmów w języku jidysz. Zaistniałe u nas w latach trzydziestych kino jidysz było bowiem autentycznym i bezpośrednim przejawem żydowskiej kultury i tożsamości, jak też oryginalnym zjawiskiem artystycznym w skali międzynarodowej. Obok "Dybuka" wyświetlony zostanie obraz "Sabra" - utwór zrealizowany w Palestynie z dominacją języka hebrajskiego, równie ważny dla ówczesnej żydowskiej świadomości społecznej.

W przeglądzie kina współczesnego (kino Silver Screen) zobaczyć będzie można najnowsze dzieła narodowych kinematografii, poruszające problematykę społeczną, niekiedy polityczną. Tu na szczególną uwagę zasługują: "Aleksandra" (Rosja/Francja/Włochy) w reż. Aleksandra Sokurowa z tytułową rolą Galiny Wiszniewskiej; "Środa, czwartek rano" (Polska) w reż. Grzegorza Packa; "Euforia" (Rosja) w reż. głośnego twórcy Iwana Wyrypajevwa; "Blisko domu" (Izrael) w reż. Vidi Bilu i Dali Hagar czy "Nadzieja" (Polska) w reż. Stanisława Muchy z Wojciechem Pszoniakiem, Zbigniewem Zapasiewiczem, Jerzym Trelą i Janem Fryczem oraz "Taki piękny kraj" (Izrael) w reż. Eyala Halfona, film zgłoszony przez Izrael jako kandydat do Oscara w 2005 roku.

* * * * *

Dziś na festiwalu:
g. 13 - Bartłomiej Jarmoliński "Relacje", wystawa Galeria "1-2-3" (ul. Piotrkowska 123)
g. 14 - Spotkanie z Szewachem Weissem - panel dyskusyjny i promocja książki, Instytut Europejski (ul. Piotrkowska 262/264)
g. 16 - "Lwów - Wilno", wystawa poplenerowa, malarstwo, Liceum Plastyczne im. Kobro w Zduńskiej Woli, Klub Nauczyciela (ul. Piotrkowska 137/139)
g. 17 - "Cień który stał się światłem", Aviva Shemer, wystawa malarstwa, Muzeum Książki Artystycznej (ul. Tymienieckiego 24)
g. 18 - "Opowieści cygańskiego taboru" - muzyczny film dokumentalny, Muzeum Kinematografii (pl. Zwycięstwa 1)
g. 18 - Wernisaż Wielkiej Wystawy "Sztuka buntu" - malarstwo drugiej awangardy rosyjskiej ze zbiorów Kendy i Jacoba Bara-Gera, Muzeum Historii Miasta Łodzi (ul. Ogrodowa 15)
g. 18 - "Pamiętnik Anny Frank" - spektakl teatralny, Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych (ul. Zachodnia 54/56)
g. 18 - "Pięć miast" - przegląd filmowy "Żydowskie losy, żydowska tożsamość", Łódzki Dom Kultury (ul. Traugutta 1
g. 18 - Małgorzata Mizera-Króliszewska, wystawa malarstwa, Teatr Nowy (ul. Zachodnia 93)
g. 19 - Andre Ochodlo - "Shalom" - koncert, Łódzki Dom Kultury (ul. Traugutta 1
g. 19.30 - "Cztery pory roku" - Łódzka Orkiestra Kameralna, koncert, Manufaktura - rynek (ul. Karskiego 5)
g. 20 - Fanfare Ciocarlia, Kalwi&Remi - koncert, Rawa Mazowiecka - zamek
g. 20 - Aga Zaryan - koncert, kościół św. Mateusza (ul. Piotrkowska 283)
g. 20-24 - Muzyka w pubach - Lemon Dog, Redrum, Nefre, trAns 1956, Klub Dekompresja (ul. Limanowskiego 200)
g. 21 - Polski Teatr Tańca - "Walka karnawału z postem", spektakl teatru tańca, Manufaktura - rynek (ul. Karskiego 5)

(l) - Dziennik Łódzki



Neil Harbisson jest 25-letnim malarzem z achromatopsją, czyli całkowitym niewidzeniem barw. Rozróżnia tylko stopień jasności obrazu, dlatego świat jawi mu się w różnych odcieniach czerni i bieli. Wykorzystując urządzenie o nazwie Eyeborg (w wolnym tłumaczeniu Okoborg od cyborga), po raz pierwszy stworzył serię wielokolorowych prac. Elektroniczny pomocnik przekształcał 360 barw na sygnał dźwiękowy.

Wystawę można najpierw zobaczyć w Barcelonie (od 1 lutego do 8 marca), a dopiero od kwietnia w Londynie. Obrazy przedstawiają życie i ważne elementy architektoniczne różnych europejskich państw i miast, np. czerwone londyńskie budki telefoniczne oraz kontenery do recyklingu w stolicy Katalonii.

Kiedy malowałem, czułem się, jakbym komponował na płótnie - ekscytuje się student Dartington College of Arts w Devon.

Cztery lata temu chłopak spotkał Adama Montandona, cybernetyka, który wygłosił wykład na jego uczelni. Uczony postanowił mu pomóc. Chciał przetworzyć częstotliwość fali światła, która przekłada się na widzianą przez oko barwę, na częstotliwość, a więc wysokość dźwięku.

Pierwsze urządzenie, które przedstawił Harbissonowi, było bardzo prymitywne, bo pozwalało "widzieć" jedynie 6 kolorów. Teraz cybernetyk dodał kolejne 354 barwy. Montandon zaprojektował Eyeborga, a produkcją zajęła się współzałożona przez niego firma HMC Interactive z Plymouth.

Na głowę nakłada się zestaw z kilku elementów, m.in. aparatu cyfrowego i słuchawek. Wysunięty ku przodowi na wysokości czoła aparat przekazuje dane do umieszczonego w plecaku laptopa. Odpowiedni program spowalnia fale świetlne do częstotliwości fal dźwiękowych. Ostateczny sygnał jest następnie przekazywany do słuchawek. Człowiek musi się tylko nauczyć, jaki dźwięk odpowiada jakiemu kolorowi. Montandon zamierza zminiaturyzować swój wynalazek, tak by gabarytami przypominał odtwarzacz MP3.

Harbisson cieszy się, że jego sztuka uległa takiemu wzbogaceniu. Do tej pory malował tylko pejzaże i martwe natury (czyli to, co widział), wykorzystując 2-3 barwy, zazwyczaj podstawowe. Teraz coraz częściej decyduje się na abstrakcje i znacznie większą liczbę kolorów.

Na tubkach z farbami znajdują się etykiety i próbki koloru. Chłopak ma przygotowanie zarówno malarskie (jego matka Hiszpanka amatorsko się tym zajmowała) i muzyczne. Gdy był młodszy, grał bowiem na pianinie. Eyeborg pomaga nie tylko przy tworzeniu, ale i w codziennym życiu. Nie przesyła do ucha użytkownika kakofonii bezładnych i ciągłych dźwięków, ponieważ wychwytuje tylko to, co znajduje się dokładnie naprzeciwko.

Prace i samo urządzenie można zobaczyć na stronie artysty

Źródło: Kopalnia Wiedzy



POLITYKA nr 14 (2549)z dn. 08 kwietnia 2006

http://www.polityka.pl/po...reads&page=text



Numerki na godziny
Wypożyczalnie

Autor: RYSZARDA SOCHA

Wypożyczalnie samochodów, sukien ślubnych, strojów karnawałowych, domów na wakacje to banał i oczywistość. Dziś w Polsce wypożyczyć można niemal wszystko. Począwszy od adresu, a skończywszy na luksusowym odrzutowcu.


...
Fortepian z duszą
Prestiżu wnętrzu biurowemu dodają obrazy. W stolicy od sześciu lat sztukę współczesną oferuje spółka ArtOffice. To nie galeria, ale typowa wypożyczalnia. Za 45–110 zł można przez miesiąc cieszyć oczy obrazem, grafiką lub rzeźbą wartą 1–6 tys. zł. Z opłaty za wypożyczenie 30–40 proc. trafia do kieszeni artysty. Obrazy pozostają własnością twórców, powierzoną ArtOffice w depozyt. Prace są ubezpieczone. ArtOffice współpracuje obecnie z setką malarzy i rzeźbiarzy, a także z warszawską Zachętą, co daje wypożyczalni dostęp do prac m.in. Dudy-Gracza, Beksińskiego, Maśluszczaka. Wypożyczalnia prowadziła też rozmowy z Muzeum Narodowym. W grę wchodziły obrazy ze słynnych piwnic muzeum. Ale najpierw dzieła należałoby poddać renowacji. – Warunki muzeum były dla nas zbyt trudne – mówi Krystyna Stańczyk, jedna z trójki udziałowców ArtOffice.
Pomysł pochodzi z Holandii, z którą związani są pozostali wspólnicy. Tam wypożyczanie dzieł sztuki ma tradycję w postaci artotek, które przed II wojną światową działały na wzór publicznych bibliotek. ArtOffice nastawione jest jednak wyłącznie na instytucje. – Biuro lepiej wygląda, goście lepiej postrzegają taką firmę – mówi Krystyna Stańczyk.
Największym zainteresowaniem cieszą się dzieła abstrakcjonistów, bo pasują do anonimowych pomieszczeń recepcyjnych i konferencyjnych sal. Wypożyczający to głównie firmy zagraniczne – doradcze, prawnicze, finansowe, farmaceutyczne i działające w obrocie nieruchomościami. Mają siedziby w najlepszych stołecznych biurowcach. Rekordziści wypożyczają po 30–40 prac.
Trzy lata temu w Trójmieście wypożyczalnię Dotyk Sztuki próbowali otworzyć dwaj twórcy związani z kolonią artystyczną na dawnych terenach Stoczni Gdańskiej. – Chwilowo porzuciliśmy ten projekt – mówi Mikołaj Jurkowski. – Było zainteresowanie, ale nie było sukcesu. Może zabrakło nam konsekwencji? Została tylko galeria.
Odwrotną drogę przebył inny gdańszczanin Mirosław Mastalerz. Cztery lata temu zrezygnował z handlu instrumentami muzycznymi, a zajął się wyłącznie ich wypożyczaniem. Jego firma Piano-forte działa na rynku 10 lat. Zaczynała skromnie od jednego fortepianu marki Yamaha i 10 wypożyczeń na rok. Do tej pory dorobiła się dwóch fortepianów (w tym dwóch steinwayów), dwóch klawesynów oraz trzech celest, a liczba wypożyczeń w roku dochodzi do trzystu. Piano-forte jeździ z instrumentami po całej Polsce, ale najczęściej ma zamówienia z Trójmiasta i Warszawy. Wypożyczają organizatorzy koncertów w nietypowych salach – kościołach, ratuszach, w luksusowych hotelach. Ale także opery do nagrań muzycznych w studiach.
– Na pierwszy fortepian wydałem 10 tys. zł, a potem, co zarobiłem, to inwestowałem – opowiada Mastalerz. – Moim głównym atutem są kontakty z pianistami. Muzycy przyzwyczajają się do mnie i do fortepianu. Jakoś się to kręci.
Mastalerz współpracuje m.in. z Leszkiem Możdżerem, Waldemarem Malickim, Grzegorzem Turnauem. Gwarantuje instrument wraz z transportem i stroicielem. Teraz czeka na nowego koncertowego steinwaya za ok. 100 tys. euro. To będzie egzemplarz specjalny, wyjątkowy, z duszą, o jaki trudno w instytucjach publicznych.
W Trójmieście fortepian salonowy wypożycza za 1000 zł netto, koncertowy za 1500 zł. Rekordowy zarobek 7 tys. zł uzyskał za dwa fortepiany dla duetu, który zagrał na warszawskiej imprezie zorganizowanej przez wielki koncern samochodowy. 15 minut gry do kawy, którą podano o 23.15 i... koniec.
Zadaniem nietypowym ze względów technicznych było dostarczenie fortepianu na pokład Łódki Bols, która cumowała w gdańskiej marinie. Wciągnęli go tam za pomocą bomu. Nóżki włożyli w wydrążone kostki z gumy, żeby instrumentowi zapewnić stabilność.
Wynajem na prywatne imprezy zdarza się sporadycznie. Czasem prezes firmy chce uświetnić swoje urodziny muzyką, niektórzy zamawiają fortepian z pianistą na wesele w eleganckim lokalu.
...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Powered by MyScript