Po drugie,jeżeli małżeństwo jest "dzietne",powinno się je ratować ze wszystkich sił, chyba że sytuacja zaczyna przelewać się na dzieci - ich NIGDY to nie mieszać, NIGDY.
nie da się udawać cały czas, że wszystko jest cacy, a dzieci wyczuwają, że coś jest nie tak. udawanie nic dobrego nie przynosi, to tak samo kiepski wzorzec dla dziecka jak rozwód.
Po trzecie,myślę,że gdy ma się dzieci, przyznanie się drugiej stronie do zdrady jest najgorszą opcją.
zdrady są różne - może to być jednorazowy skok w bok, a może to być wieloletni związek z "tą drugą". Jeżeli ktoś się przyznaje do zdrady, to albo ma okrutne wyrzuty sumienia i chce wyjść na prostą, albo chce zakończyć związek. Wolałabyś być oszukiwana przez męża? Udawać, że nie ma problemu?
A po czwarte,że żaden powód do rozwodu nie jest dobry.
Niemożność wytrzymania ze sobą i frustracje z tym związane, że już nie wspomnę o przemocy fizycznej i psychicznej, są bardzo dobrym powodem do rozwodu.
I mówię to wszystko jako dziecko rozwodników.
Witam!
W zeszłym tygodniu odbyła się rozprawa Pana Kowalskiego w sprawie stosowania przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej wobec swojej rodziny. Po jej zakończeniu w/w został zatrzymany w areszcie śledczym. Pan Kowalski prowadzi działalność gospodarczą. Na firmę ma kilka telefonów komórkowych, samochody w leasing oraz wiele innych płatności związanych z prowadzeniem firmy jak np. swój ZUS, za które przychodzą rachunki do zapłaty. Żona w/w nie posiada żądnych środków finansowych na zapłatę tych zaległości nie ma również pieniędzy na życie. Nie pracuję zarobkowo, nie jest również upoważniona do prowadzenia firmy jak również do dysponowania środkami na knocie. Państwo Kowalscy są małżeństwem, mają dwójkę dzieci w tym jedno małoletnie.
Czy i w jakim stopniu zobowiązania męża spadną na żonę. Jakie czynności musi podjąć Pani Kowalska by móc się od nich uchronić. Co musi zrobić by mieć dostęp do pieniędzy znajdujących się na koncie (zaznaczam, że Pan Kowalski takiej zgody nie wyrazi).
Jak ewentualnie miały by wyglądać wzory pism podejmując odpowiednie kroki.
Za udzielone odpowiedzi z góry dziękuję.
Bo w wypadku niewierzącego męża, zachowałabym ostrożność w sprawie udzielania rad o uległości wierzącym siostrom.... Bo do jakiego stopnia ma być ona uległa? Niewierzący mężczyzna to nie to samo co wierzący, chociaż nawet i ci upadają nieraz...
Poza tym, taki niewierzący mąż, może być na przykład tyranem stosującym terror psychiczny, a od czasu do czasu, nawet przemoc fizyczną [znam takie małżeństwo].
W takim przypadku wymaganie od kobiety uległości, wobec takiego gościa, jest zupełnym nieporozumieniem.
Wydaje mi się, że takie rodziny powstają z paru powodów. Po pierwsze związek był z góry skazany na porażkę, ale tzw. Wtopa kazała ciągnąć to dalej. W końcu znudzony i wk**wiony ojczulek zaczyna pić i być agresywny i dalej już wiemy jak jest. Po drugie też głupota rodziców w przeszłości: Widze obecnie małżeństwa prostej laluni z dresem, który ćpa, gangstuje i chleje ile wlezie a ta kiedy w końcu zmądrzeje to jest za późno. Nie zawsze oczywiście tak jest ale w większości przypaków tak bywa. Co do pierwszego powodu nie do końca sie zgodzę, bo nikt kto wczesniej nie miał skłonności do nadużywania alkoholu czy stosowania przemocy fizycznej czy psychicznej nagle nie zacznie tego robić dlatego, ze związał się z nieodpowiednią osobą. uważam, ze poprostu takie skłonności się albo ma albo się ich nie ma, ewentualnie na ile się nad nimi panuje. Co do drugiego przykładu, zauważyłes fajną rzecz. Po prostu pewne zachowania negatywne widać i mimo tego ludziska pakują się z własnej woli w 'patologiczne' związki, a potem moze być już tylko gorzej... Sama tak się zastanawiam widząc niektórych znajomych z ogromną skłonności np. do alkoholu, czy naprawdę będa kiedyś w stanie powiedzieć sobie 'stop', skoro teraz nie potrafią? Jaką rodzinę stworzą? i czy w ogole się nad tym zastanawiają?
(...) To jest własnie przykład, że z patosa wyrwać się jeszcze można. Szkoda, że tak mało jest takich ludzi jak oni .
albo wnoski które wysnuwa... no przeczą zasadom logiki (np. tekst o patentach... - Facet zrobił z siebie totalnego głąba w taki sposób temat traktując i nie biorac pod uwagę wielu zmiennych- czasu, świadomości społecznej, niemożnosci dokonywania odkryć przez siedzące w domach kobiety ubiegłych wieków itd...)
cytuje:
'Kiedyś zadałem sobie trud i poprosiłem Urząd Patentowy o przysłanie mi listy wszystkich wynalazków z ostatnich 10 lat. Wziąłem z tego ostatnie 1000, odrzuciłem wszystkie wynalazki zbiorowe i niech Pan zgadnie, jaki procent był wymyślony przez kobiety?'
To co JKM pisze, mowi jest nagminnie przekrecane, nierozumiane, przeinaczane i ja nie rozumiem dlaczego. Stoi jak byk ze z ostatnich 10 lat wzial dane - co ma do rzeczy sytuacja w ubieglych wiekach?? Po prostu kobiety NIE ZAJMUJA sie wynalazczoscia. TYLE z tych danych wynika i on o tym mowi. Podobnie jak to, ze kobiety nie maja wynikow w takich dziedzinach jak matematyka (o ile mi wiadomo medal Fieldsa nigdy nie zostal przyznany kobiecie) czy fizyka teoretyczna. Tyle statystyka - powod takiego stanu rzeczy jest obojetny.
poza tym miejscami sam sobie zaprzecza....(nie trawi przemocy, ale wychodzi na to, ze w małżeństwie przemoc jest ok :? a raczej ja neguje uznając , ze nie istnieje- noż q-rde czegoś tu nie rozumię)
przemoc w rodzinie dotyczy rodzin patologicznych a prawo powinno byc dostosowane do rodzin normalnych. Nie musi byc prawnie mozliwe oskarzanie meza o gwalt - wystarczy ze mozliwy prawnie bedzie rozwod. JKM uwaza ze mniejszym zlem jest zakaz wtracanie sie w wewnetrzne sprawy rodziny niz wchodzenie w nie z buciorami. Przyklady - kiedys czytalam artykul (gazeta wyborcza) o tym jak przemoca odebrano wszystkie dzieci (a bylo ich 6 co najmniej) pewnej biednej rodzinie i rozparcelowano rodzenstwo po domach dziecka bo ktos uznal ze tak dla nich bedzie lepiej... Dzieci uciekaly z tych domow dziecka i 'mieszkaly' w lesie w poblizu domu - zeby byc razem i moc odwiedzac rodzicow. Matka po odebraniu dzieci zachorowala psychicznie...
Inna sprawa - niedorozwinieta dziewczynka nad ktora ponoc rodzina znecala sie i trzymala w skrzyni. Po aferze w mediach potem gdzies drobnym drukiem mozna bylo przeczytac ze dochodzenie wykazalo ze jednak o dziewczynke rodzice troszczyli sie jak potrafili, skrzynia okazala sie dzieciecym lozeczkiem, a matka skrupulatnie opisywala w dzienniku kolejne dni zycia dziecka, jadlospis i samopoczucie dziewczynki. Ile dzieci zostanie skrzywdzonych takim postepowaniem na ile uratowanych? I czy na pewno uratowanych (to jest wzgledne...)
Aga
Jeszcze ten link, ktory pewnie znasz: http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1280.
Na głównej stronie chwala sie akcja 'Policjant, ktory mi pomógł' - moze powinnas opowiedziec im o swoim rejonie, i niech oni ci doradzą, co robic. Z ich strony: O przemocy psychicznej- podkładka dla dzielnicowego:
"Jeszcze inny rodzaj maltretowania psychicznego to permanentne uprzykrzanie życia swej ofierze. Może odbywać się to przez rozpuszczanie plotek i szykanowanie, uporczywe i szczególnie odrażające brudzenie w mieszkaniu, złośliwe niszczenie przedmiotów o emocjonalnym znaczeniu dla współmałżonka, ograniczanie mu możliwości snu i wypoczynku (awantury, palenie światła w nocy, zapraszanie kolegów itp.), izolowanie go od świata zewnętrznego. Przemoc psychiczna może też polegać na odmawianiu współmałżonkowi prawa do własnych poglądów i opinii. Jedno z partnerów uznaje się wówczas za nosiciela jedynie obowiązującej "prawdy", a wszelkie przejawy umysłowej niezależności drugiego są natychmiastowy atakowane: n. p.: "Do garów się nadajesz, nie do myślenia". Sprawca przemocy psychicznej może w mistrzowski sposób manipulować emocjami swojej ofiary. Gra jej przywiązaniem i miłością z jednej strony, a poczuciem winy "Gdybyś była lepszą żoną, nie było by tak między nami", wstydem "Mówisz, że powinniśmy ratować nasze małżeństwo, ale to ty " i lękiem "Skończę ze sobą, jeśli tego nie zrobisz, Nikt Cię nie zechce i do końca życia będziesz sama" z drugiej strony. W ten sposób wykorzystując słabe punkty partnera niszczy jego poczucie własnej wartości.
Akty psychicznego maltretowania mogą zaspokajać różne regresywne potrzeby sprawcy, ale też mogą być metodą unikania konfrontacji ze stawianymi przez innych granicami psychologicznymi a także - słabością własnego "ja". Przemoc psychiczna może nasilać się, lub słabnąć, w zależności od tego, na jaką odpowiedź współmałżonka natrafi."
Pear a mnie ciekawi jak długo sie znacie i ile jestescie malzenstwem i od kiedy dzieje sie źle . Sytuacja jaka opisujesz przez ostatnie dni podchodzi pod przemoc psychiczna...a ta nie mija tylko sie pogłebia jeśli się jej nie przerwie...
Berku, wiadomo, matka i ojciec to dwie osoby, które powinny być najbliższe dziecku. Jednak czasem lepiej dla dziecka ograniczyć, czy nawet zerwać kontakt z rodzicem, który destrukcyjnie wpływa na życie i psychikę dziecka. Pytasz kiedy naszym zdaniem matka ma prawo podjąć decyzję o ograniczeniu kontaktu z ojcem.. Z rzeczy, które wymieniasz bez dyskusji dla mnie jest wtedy, gdy ojciec znęca się psychicznie lub fizycznie nad matką w obecności dzieci czy nie. Ja uciekałabym jak najdalej, bo człowiek, który tak robi, może równie dobrze za parę lat postępować tak wobec dziecka. A nawet jeśli nie, to niszcząc psychicznie matkę na pewno nie działa dla dobra dziecka, a wręcz przeciwnie. Kiedy ją denerwuje? Kiedy chce zapomnieć o tym co było, bo w małżeństwie wiele przecierpiała? - Zależy, co było tym cierpieniem, czy to miało coś wspólnego ze znęcaniem się, przemocą. Bo jeśli denerwuje ją wspomnienie kłótni, a wobec dzieci zawsze starał się być w porządku, to wg mnie jednak powinna odłożyć na bok emocje i pozwolić dzieciom mieć ojca tak często, jak to możliwe w miarę możliwości. Nie wiem jak z tą przeprowadzką do innego miasta - ja , jeśli ojciec byłby w porządku wobec dzieci, nie byłoby też przemocy fizycznej czy psychicznej wobec mnie, to jednak starałabym się nie zabierać dzieci daleko od ojca, chyba, że naprawdę skłoniłaby mnie do tego sytuacja ekonomiczna, lub nie radziłabym sobie z opieką nad dziećmi, a przeprowadzka mogłaby mi w tym pomóc, np. bliżej rodziców. Wspólne ustalenia wobec dzieci - zależy jakiego kalibru jest ta niezgoda. Jeśli zagraża bezpieczeństwu i zdrowiu psychicznemu dziecka, to na pewno zrobiłabym wszystko aby kontakty ograniczyć. Ale wizje wychowania są różne nawet wśród małżonków. Dwoje ludzi zawsze musi dojść do jakiegoś kompromisu, iść na ustępstwa, nie zawsze miłe. Jednak ojciec też ma prawo mieć inne metody wychowawcze (zaznaczam - nie zagrażające bezpieczeństwu i zdrowiu dziecka), i nie musi to być powodem ograniczenia kontaktów. Na pewno jest to trudniejsze po rozwodzie, bo jednak w jednym domu łatwiej trzymać się podobnych zasad, ale może wtedy trzeba się pogodzić z tym, że ojciec nie zawsze stosuje się do zaleceń matki. Wiem, że to na pewno trudne bardzo. Ja też uważam, że dzieciom potrzebny jest spokój i miłość, ale w miarę możliwości dobrze by była to miłość obojga rodziców. To tak chaotycznie może, jeśli jeszcze ułożę myśli w słowa, dopiszę.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|