" />Wszyscy kolejno ruszyli za starym karczmarzem. Hagen miał chyba coś z noga gdyż mocno utykał. Ruszyliście za nim za kotarę. Znaleźliście siew kuchni. Znajdowało się tam wielkie palenisko. Obecnie jednak wygasłe. Panował tam niezły nieporządek. Wszędzie walały się jakieś resztki jedzenia tudzież to w czym to jedzenie było podawane. Z kuchni skręciliście do jakiegoś małego pomieszczenia ze schodami w dół oraz drzwiami naprzeciwko schodów. Hagen pchnął owe drzwi poczym usunął się by was wpuścić.
-panowie proszę tylko szybko, trzeba sprzątnąć tego truposza z piętra
Pokój oświetlał niewielki żarzący się kominek. Stało tam jedno duże łóżko z czystą pościelą. Tuż obok znajdował się stół a przy nim dwa ozdobne krzesła. W kącie stała masywna szafa z zamkiem.
" /> ">Dwaj kumple spotykają się w barze: - Słyszałeś najnowsze wieści? Staszek nie żyje! - Mój Boże! A co mu się stało? - Przejeżdżał tą drogą obok mojego domu, nie zahamował właściwie i uderzył w mur. Samochodem trzepnęło, Staszek wyleciał przez szyberdach, zrobił dwa salta w powietrzu i rozbijając szybę wpadł do mojej sypialni na piętrze... - Rany, jaka okropna śmierć... - Ależ skąd, nie zabił się! Wylądował w mojej sypialni i leżał taki zakrwawiony w potłuczonym szkle. Wtedy zauważył dużą, starą, zabytkową szafę, która stała w pokoju. Sięgnął w górę i chwycił za nią próbując wstać. I masz! Masywna szafa przewróciła się na niego i przygniotła go! - Psiakrew, strasznie zginął... - Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakimś cudem zdołał wydostać się i podpełznąć do poręczy. Próbował się na niej podciągnąć, ale podjego ciężarem poręcz złamała się i spadł z piętra prosto na szklany stolik! - O żesz w mordę! Straszny sposób by odejść z tego świata... - No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok kuchni. Wpełza do środka, próbuje podciągnąć się na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą, i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i popalił mu prawie całą skórę. - O rany! Okropne tak umrzeć... - Nie, nie, teraz też przeżył! Leżał tak na ziemi, poparzony wrzątkiem, gdy zauważył telefon. Próbował sięgnąć słuchawkę by wezwać pomoc, ale zamiast tego wyrwał gniazdko elektryczne ze ściany. W połączeniu z wodą wyszła mieszanka piorunująca, potężna dawka woltów strzeliła przez niego i facet padł porażony prądem... - Cholera! Diabelnie przerażająca śmierć. - Ależ nie, wcale wtedy nie zginął... - To, jak właściwie umarł? - Zastrzeliłem go. - Zastrzeliłeś go? - Człowieku, przecież on rozpierdoliłby mi całą chałupę!
A jaki z tego morał? : Żywotne te Nocarzyki są,oj żywotne Niekiedy trzeba im pomóc odejść z tego świata Nie żebym się opowiadał za którąś ze stron,ale.. No,bo przecież ja Winorośl jestem!
Ale renegacka
Ku swojej lekkiej konsternacji Saura nie znalazĂła nigdzie ani Niary ani Meridiona. Zapewne wyszli dokĂądĂś o Ăświcie. PrzypomniaĂła sobie, Ăże Niara planowaĂła pozaĂłatwiaÄŚ jeszcze parÄĹź spraw przed wyjazdem. Przez parÄĹź chwil snuĂła siÄĹź po salonie, zastanawiajĂąc, czym siÄĹź zajùČ. O wróceniu do ĂłóĂżka nie byĂło mowy. Wreszcie zdecydowaĂła.
To nie byĂło nic wielkiego, ale dziewczyna uznaĂła, Ăże w ten sposób zdoĂła odwdziÄĹźczyÄŚ siÄĹź Niarze za goĂścinÄĹź. ObrzuciĂła masywny stóĂł z jasnego drewna peĂłnym satysfakcji spojrzeniem. Przygotowane przez niĂą Ăśniadanie mogĂłoby wydawaÄŚ siÄĹź doÜČ skromne, jednak Saura nigdy nie byĂła zwolenniczkĂą obfitych porannych posiĂłków. UwaĂżaĂła, ze Ăśniadanie powinno byÄŚ lekkie i poĂżywne a zarazem wprawiaÄŚ ludzi w dobry nastrój co najmniej do obiadu. JeĂśli zaĂś któryĂś z towarzyszy naprawdÄĹź miaĂłby ochotÄĹź na coĂś bardziej wykwintnego, musiaĂłby zwróciÄŚ siÄĹź do Niary. Elfka nie poznaĂła jeszcze tego domu na tyle, Ăżeby wiedzieÄŚ gdzie przechowywane sĂą niektóre rzeczy. A grzebaÄŚ po schowkach nie zamierzaĂła.
Póki co zorganizowaĂła to co mogĂła. MiaĂła tyle szczÄşÜcia, Ăże bÄĹźdĂąc na parterze wyjrzaĂła przez okno i dojrzaĂła nadjeĂżdĂżajĂącego swoim wózkiem piekarza, który miaĂł zwyczaj osobiĂście dostarczaÄŚ wypieki najbogatszym obywatelom Ekradonu. O dziwo chÄĹźtnie sprzedaĂł nieco pieczywa Saurze kiedy ta stanÄşóa w progu domu. Teraz zapach ĂświeĂżego chleba, bagietek i kilku maĂślanych buĂłek mieszaĂł siÄĹź z aromatem parzonej herbaty. Na stole staĂły równieĂż dobry dodatek do bagietki czyli konfitury. Saurze udaĂło siÄĹź teĂż znaleßČ trochÄĹź sera i kawaĂłek wÄĹźdliny. Nieco z boku postawiĂła zaĂś maĂły koszyk z jabĂłkami. Sztuce i talerze ustawiĂła ze swojĂą iĂście elfickĂą estetykĂą. DziÄĹźki przygotowanej wczeĂśniej ciepĂłej wodzie, nie bÄĹźdĂą mieli po Ăśniadaniu problemów z szybkim uwiniÄĹźciem siÄĹź z ich umyciem.
PrzyglĂądajĂąc siÄĹź swojemu dzieĂłu, Saura lada chwila spodziewaĂła siÄĹź nadejĂścia pozostaĂłej trójki.
Promienie sĂłoÄąca wpadĂły przez okno rozĂświetlajĂąc powierzchnie rondli i patelni. ZapowiadaĂł siÄĹź kolejny ciepĂły dzieÄą. Pogoda okazaĂła siÄĹź nadzwyczaj Ăłaskawa dla Ăświata.
" />Drodzy Spokrewnieni i Przebudzeni
Zapraszam do swojej rezydencji na kolejne spotkanie naszych dwóch społeczności. Po raz kolejny staniemy do walki o nasze miasto i to ja będę gospodarzem. Proszę więc o przybycie w wyznaczonym dniu punktualnie godzinne po zachodzie słońca. Prosimy też ze względów bezpieczeństwa nie przynosić ze sobą broni żadnego rodzaju. Goście będą sprawdzani przy wejściu.
Opis Posiadłości Na porośniętym starym parkiem wzgórzu jakieś dwieście lat temu wzniesiono rezydencję jednej z nowo-orleańskich familii. Mniejsza o jej dość niejasną historię, przetykaną dramatycznymi i nieraz krwawymi momentami, a skupmy się na jego wyglądzie dzisiejszym. Ceglana elewacja domostwa, wyróżnia się na tle parku, wygląda na zadbaną, choć na pierwszy rzut oka widać, że dom nie należy do najnowszych. Otacza go z jednej strony dość obszerny taras i przylegająca do budynku postawiona tu na skutek panującej ówcześnie mody szklana palmiarnia. Jednak by dotrzeć pod sam dom, trzeba pokonać dość kręte i długie schody z jasnego piaskowca, wspinające się po zboczu wzgórza. Z tego samego materiału wykonane są również inne wykończenia na zewnątrz domu. Wnętrze, utrzymane jest w zielonej kolorystyce z licznymi złotymi ornamentami. Na parterze pierwszy wita nas obszerny holl w którym oprócz drzwi na prawo i lewo, znajdują się szerokie wystawne schody prowadzące na wyższe piętro, zaś za schodami znajdują się trzecie drzwi. Zacznijmy więc kolejno od lewej strony. W tym skrzydle znajdziemy salon, który mimo utrzymania swojej funkcji stał się Średnią Biblioteką. Wszelkie bowiem ściany tego wysokiego na 3 metry pomieszczenia obstawione są masywnymi regałami z licznymi księgami, (nie są to może, żadne niezwykle książki, ale kilka rzadkich można utrafić). Środek salonu, to stół, dwie kanapy i kilka foteli, w których z powodzeniem można się zapaść. Z tego pomieszczenia przejść możemy do mniejszego saloniku w którym oprócz kominka, kolejnych foteli i kilku skór i licznych portretów na ścianach nie ma nic więcej. Drzwi pod schodami prowadzą nas do dwóch niewielkich pokojów gościnnych, tylnich drzwi oraz kolejnych schodów, tym razem prowadzących na dół. Prawe skrzydło domu, to obszerna jadalnia ze stołem na dobre 30 osób, kuchnia, pokoje służby oraz przejście do palmiarni. Piętro wyższe. Na początku znajdujemy się na galerii z której widać holl, a na jej zielonych ścianach znajdują się liczne mapy, zarówno z różnych miejsc jak i okresów. Na przeciwko schodów położone są ogromne drzwi do Sali Reprezentacyjnej. To największe pomieszczenie w tym budynku, nazywane również Duża Biblioteką. Całe jej ściany zapełnione są wysokimi na 4,5 m regałami z ogromną wręcz liczbą bardziej lub mniej cennych ksiąg. Przy regałach znajdują się stoliki z fotelami, a przy przeciwległej do drzwi ścianie znajduje się fotel gospodarza, a za nim schody na górę.
" />Dwaj kumple spotykają się w barze: - Słyszałeś najnowsze wieści? Staszek nie żyje! - Mój Boże! A co mu się stało? - Przejeżdżał tą drogą obok mojego domu, nie zahamował właściwie i uderzył w mur. Samochodem trzepnęło, Staszek wyleciał przez szyberdach, zrobił dwa salta w powietrzu i rozbijając szybę wpadł do mojej sypialni na piętrze... - Rany, jaka okropna śmierć... - Ależ skąd, nie zabił się! Wylądował w mojej sypialni i leżał taki zakrwawiony w potłuczonym szkle. Wtedy zauważył dużą, starą, zabytkową szafę, która stała w pokoju. Sięgnął w górę i chwycił za nią próbując wstać. I masz! Masywna szafa przewróciła się na niego i przygniotła go! - Psiakrew, strasznie zginął... - Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakimś cudem zdołał wydostać się i podpełznąć do poręczy. Próbował się na niej podciągnąć, ale podjego ciężarem poręcz złamała się i spadł z piętra prosto na szklany stolik! - O żesz w mordę! Straszny sposób by odejść z tego świata... - No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok kuchni. Wpełza do środka, próbuje podciągnąć się na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą, i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i popalił mu prawie całą skórę. - O rany! Okropne tak umrzeć... - Nie, nie, teraz też przeżył! Leżał tak na ziemi, poparzony wrzątkiem, gdy zauważył telefon. Próbował sięgnąć słuchawkę by wezwać pomoc, ale zamiast tego wyrwał gniazdko elektryczne ze ściany. W połączeniu z wodą wyszła mieszanka piorunująca, potężna dawka woltów strzeliła przez niego i facet padł porażony prądem... - Cholera! Diabelnie przerażająca śmierć. - Ależ nie, wcale wtedy nie zginął... - To, jak właściwie umarł? - Zastrzeliłem go. - Zastrzeliłeś go? - Człowieku, przecież on rozpierdoliłby mi całą chałupę!
**********************
Wkurzony student do drugiego studenta: - Jak jutro dziekan nie odszczeka swoich słów to wypie..alam z uczelni. -Ty a co on ci takiego powiedział? --,że wypierd...alam z uczelni.
**********************
Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem, żona krząta się w kuchni, mąż coś naprawia. W pewnej chwili mąż woła: - Stara! Chodź na chwilę. - Co? - Potrzymaj ten drucik. Żona posłusznie chwyta kabelek, po czym pyta: - I co? - Nic, widocznie faza jest w tym drugim...
***********************
Jedzie Ziobro samochodem i potrącił 2 pieszych na przejściu. Przychodzi do sędziego i się pyta, co z tym zrobimy? Sędzia sie zastanowił i odpowiada: Myślę, że ten, który głową rozbił przednią szybę może dostać 5 lat za próbę włamania, a ten drugi, co odleciał w krzaki - 8 lat za próbę ucieczki.
*************************
Rozmawiają owoce egzotyczne. - Jestem kiwi. Co każdego ożywi! - Jestem cytryna. Lubi mnie cała rodzina! - Jestem marakuja. @#$%&, nie wiem co powiedzieć...
************************* ( ten jest stary, ale to moj ulubiony ) Poszedl facet do lasu. Tak lazil i lazil, ze w końcu zabladzil. Chodzi wiec po lesie i krzyczy. W pewnym momencie cos go szturcha z tylu w ramie. Odwraca glowe, patrzy, a tu stoi wielki niedzwiedz, rozespany, wkurwiony, piana z pyska mu leci i mówi : - Co tu robisz? - Zgubilem sie - odpowiada facet - Ale czego sie @#$%& tak drzesz? - pyta znowu wsciekly niedzwiedz - Bo moze ktos uslyszy i mi pomoze. - mówi gosc - No to @#$%& ja uslyszalem. Pomoglo ci?
****************************
Muhammed był znanym ekspertem od dywanów. Jego przyjaciel poprosil go raz, aby mu wycenił starożytne dywany w jego sklepie. Za każdy dywan będzie fundował Muhammedowi wódkę. Muhammed dotyka pierwszego dywanu, zamyka oczy i mówi: - Perski, XVI wiek, 4000 dolarów - po czym wypija wódke. Dotyka drugiego dywanu: - Syjamski, rzadki okaz, V wiek, 12000 dolarów... Na drugi dzień budzi się Muhammed w domu - cały poobijany, z podpuchniętym okiem i pyta żony: - Kochanie, co się wczoraj ze mną stało? Na to żona: - To, że wczoraj wróciłeś do domu pijany jak wieprz - w porządku; to, że zapaskudziłeś cały przedpokój - w porządku; to, że załatwiłeś się do umywalki - jeszcze ok; ale kiedy się koło mnie położyłeś, dotknąłeś moich pośladków i wymamrotałeś "stara mata kokosowa, 5 centów" - tego już nie wytrzymałam...
***************************
- Mamo, zobacz jaki jestem silny! Jak tata! Też złamałem widelec! - Kurrrwa, następny debil rośnie...
*************************
Spotyka pająk pająka. >>> - Cze, co robisz? >>> - Gram w motylki >>> - Skąd masz? >>> - A, ściągnąłem sobie z sieci...
**************************
D.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwpserwis.htw.pl
|